25 września 2010

O tym, że jesteśmy wolni

Kiedy stoisz naprzeciw możnowładców, zawsze myśl o tym, od kogo ci ludzie otrzymali włądzę? I co właściwie mogą uczynić przeciwko tobie. Odebrać ci dobra, wolność, życie? I co potem? Drobniutki mikrob, zakaźna bakteria takze może pozbawić cię życia, które jest kruche i nietrwałe jak życie owadów.
Nie, najpotężniejszy pan nie ma prawdziwej władzy nad twoją duszą, dlatego jest bezradny, jeżeli ty jesteś sprawiedliwy, a on niesprawiedliwy.
Tylko wtedy może uczynić cos przeciwko tobie, jeżeli przyłapie cię na występku, a sam jest sprawiedliwy. Dlatego nie myśl o tym, co powiesz możnowładcy, ani o ty, jak się zachowasz: myśl o tym, że jesteś wolny, dopóki jesteś sprawiedliwy, a możnowładca jest bezsilny wobec twojej prawdy.
Z "Księgi Ziół". Nie wiem czy można cokolwiek dodać do Sandora Maraia, ten człowiek był mistrzem słowa.

Chyba tylko tyle mogę dopisać, że właśnie zostały zerwane wszelkie formalne więzi z Polską i zaczynam uaktualniać CV. Czyli w pewnym sensie - pierwszy dzień mojego nowego całkiem emigracyjnego życia.

22 września 2010

Wielorybów Cielska Groźne Są...

... lecz dostaniemy je!!!

Dziś o wielorybie będzie. Szwedzkim wielorybie, którym żyjemy przynajmniej od niedzieli (niektórzy dłużej).


W niedziele odbyły się wybory, czyli VAL po szwedzku. Val to także wieloryb, nie wiem jak ci szwedzi mogą się połapać na co narzekają ;)

Tegoroczny wieloryb wzbudził wiele sensacji i wielotysięczne demonstracje. I nawet dyskusje w naszym domu (całkiem ogniste, nie powiem).

Chodzi o to (...żeby nie wejść w błoto... to też!) że pierwszy raz w historii do parlamentu weszła skrajna prawica. Tacy szwedzcy skini, jak się okazuje. Zdobyli całkiem sporo głosów, w tym głosowano na osoby znane ze swojego nazistowskiego pochodzenia i poglądów.
Dodatkowo, pierwszy raz od dawna socjaliści stracili głosy. W dalszym ciagu mają ponad 30%, ale mieli 35%.


S - socjaliści
M - 'umiarkowani'
MP - 'zieloni'
FP - ludowcy
C - centrum
SD - nacjonaliści (sverige demokraterna)
KD - chrześcijańska deokracja
V - skrajna lewica
niebieski kolor to 'centro-prawicowy' alians w parlamencie, czerwony - 'lewicowo-zielony'... żaden teraz nie ma większości przez SD... i co to będzie? będą się bratać jak bronek z napieralskim po pierwszej turze...?


Widać chyba wyraźną tendencję w społeczeństwie szwedzkim - mają dość coraz wyższych podatków, coraz liczniejszych gett narodowościowych i tego, że szwedzkie dzieci nie mają wielu kolegów szwedów, których kuturowe korzenie i zwyczaje się chce wpoić także swojemu dziecku. Ale na pewno zdecydowana większość jest tolerancyjna i nienawidzi nazizmu - stąd demonstracje tuż po wyborach. Jak tu znaleźć złoty środek...? Nobla temu, któremu się uda!

Tak czy owak, szwedzki system polityczny jest ciekawy...

1. Po pierwsze wiadomo kto jest kto o wiele bardziej niż w Polsce. Wszystkie większe partie plasują się gdzieś na tym wykresie, od lewa do prawa, od bycia 'lewicą' do bycia 'prawicą' (nawet w punktach da się określić stopień lewicowości)


obrazek i dane skopiowane z Wikipedii 

2. Po drugie nie ma żadnej ciszy wyborczej, do końca się agituje - do tego stopnia, że przed lokalem wyborczym stoją aktywiści i rozdają wchodzącym karty do głosowania... bo szwedzkie wybory wygladają inaczej niż polskie, najpierw bierze sie kartę odpowiedniego koloru, potem zaznacza na niej nazwisko (albo nie - są też puste karty) i wkłada do kopert. Dopiero potem się idzie do komisji wyborczej i oni odhaczają, że się oddało głosy... takie głosy można oddać nawet 3 tygodnie wcześniej i wysłać pocztą :)

3. I wreszcie - jakie to wszystko rozsądne... szwedzkie wybory do wszystkich władz odbywają się JEDNOCZEŚNIE - tylko niektórzy (obywatele) mają prawo do wybierania wszystkich trzech instancji (gmina, region, parlament), a innie, tacy jak ja - tylko dwóch niższych... w praktyce oznacza to, że jedni oddają 3 koperty pani za stolikiem, a inni - dwie. I nikt nie ma problemu z frekwencją w lokalnych wyborach :) jakie to proste, nieprawdaż?

16 września 2010

Sezon 9. Odc. 1 Pan Monk i Mały Kurczak

Jako fanka serialu o Monku* nie zapomnę przeczytanego niedawno artykułu z metra, dotyczącego wózków sklepowych. Cytuję:

"Mikrobiolodzy z Uniwersytetu w Arizonie trzy lata temu badali wszystkie rodzaje powierzchni publicznych w kilku amerykańskich miastach. (...) Na wózkach sklepowych znaleźli więcej bakterii, śladów śliny, krwi i kału niż w windach, na publicznych aparatach telefonicznych czy nawet w miejskich toaletach"

Wczoraj pierwszy raz Mały Kurczak siedział w takim wózku.... przednie nóżki dyndały radośnie gdy Mama i Tata robili zakupy, a micha się cieszyła.

Ale cały czas myślałam o tym artykule... pod tyłek dziecka położyłam plastikowy worek, ale sterylnych lateksowych rękawiczek nie miałam przy sobie. Do tego nie wiem, czy małe dziecko powinno takowe w ogóle ubierać. Pocieszam się, że Szwecja to czyściejszy kraj od takich Stanów. Zaraz po zakupach użyłam jednak mokrych chusteczek, a potem w domu umyliśmy ręce...

Ale zastanawiam się na ile można być sterylnym - czy aby na pewno trzeba (a co z systemem immunologicznym?) - i czy jest to w ogóle wykonalne. Gdybym ja była taka "ą-ę" w tym względzie nigdy bym nie była harcerką czy zeglarzem, nie pojechała w wiele miejsc, w które pojechałam i brzydziłabym się wsiąć do jakiegokolwiek publicznego środka transportu, z jachtem włącznie.. gdzie jest ten złoty środek w higienie?

Mój bohater, Mr Monk, to przykład człowieka, który nigdy się nie przemógł. Jako geniusz detektyw był zamknięty w swoim sterylnym świecie, ponad to, co robi większość ludzi, a jednocześnie - jako człowiek - makabrycznie ograniczony swoimi fobiami. Ale jego geniusz sprawiał, że wszystko mu wybaczano. Ja, jako NIE geniusz, będę chyba budzić raczej litość i zniecierpliwienie otoczenia ('no bez przesady, musimy zrobić te zakupy!'), a nie pobłażliwy uśmiech i zrozumienie...


Mój bohater przypomina mi się w jeszcze jednym momencie - posiłku... podobnie jak on (no, nie aż tak podobnie) nie lubię mieszać smaków. U niego na talerzu poszczególne dania nie mogły się dotykać, ja się zadowalam tym, że słodkie nie miesza mi się ze słonym, pakistańskie danie z włoskim czy chińskim (jak można jeść makaron z Bardzo Ostrym Korzennym Sosem...???), a do obiadu nie mogę pić niczego innego niż wody (soki, kole i inne smakowe rzeczy odpadają, a zwłaszcza słodzone milk szejki, zwane też lassi, pite z upodobaniem przez mojego męża do każdego w zasadzie dania).

Ciekawe, czy inne fobie też się rozwiną....

* jakby ktoś nie wiedział, to taki super detektyw z San Francisco, który ma mnóstwo różnych fobii, z tą dot. zarazków/roztoczy na czele... jego nieodzownym atrybutem są mokre chusteczki, takie jakich teraz używa Kamyczek, którymi wyciera sobie ręce po każdym uściśnieciu ręki innego człowiekad..

1 września 2010

Home Sweet Home czyli Moja Kraina Snów

no i wróciliśmy do słonecznej Szwecji

a w domku czekała na nas niespodzianka - tata powiesił obrazki przywiezione ze 'starego mieszkania' we Wrocławiu... nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo mogą one sprawić, że człowiek czuje się jakby wrócił do siebie: do wnętrza które zna od lat, nawet jeśli to wnętrze przemieściło się o 1000 km



Ich historia w moim domu to opowieść o tak zwanym ŁUPIE. Poszłam kiedyś w odwiedziny na Zatokę. Pogadać o dawnych dziejach i takie tam. To było chyba w 2003 albo 2004... dawno w każdym bądź razie, nawet nie pamiętam.
Gadka szmatka, herbatka, Piekielny i Łysy snują opowieści... a tu zza grzejnika wystaje piekny karton. Oczywiście rzuciłam się na niego od razu i wyciagam ... cudowny kalendarz pd tytułem "Kraina Snów" (po niemiecku to brzmi jakoś TraumLand), obrazki są autorstwa jakiegoś niemieckiego pana o imieniu Horst Kordes (pierwsze słyszę), a całość pięknie wydrukowana w macie i połysku na kredowym papierze...
Oczywiscie wyłudziłam kalendarz bez problemu. Ponoć jakiś harcerz go przyniósł, dostał od taty, który dostał z firmy swojej, jakaś reklamówka. Od razu zawisł na ścianie... i wisi do dziś! To jeden z najcenniejszych łupów jaki zdobyłam w życiu.
Po jakim czasie obrazki odcięłam, oprawiłam, niektóre rozdałam mniej lub bardziej przypadkowym wielbicielom, bo szkoda żeby się marnowały za szafą, a niestety nie miałam miesca na 13 obrazków...
Warunek był jeden - najpierw gość musiał się zachwycić obrazkiem, dopiero potem pytałam "czy chce jakiś"...


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...