Klub Polki na Obczyźnie (ten od podróży Smutka i Plotkary) robi projekt, pokazujący, do czego nam trudno się przyzwyczaić w naszych krajach, Nie załapałam się na niego, ale czasem coś poczytam.
Jednakże zainspirowana
wpisem Moniki postanowiłam stworzyć swoją prywatną listę. Chyba na zasadzie ponarzekania
jak Polak z Polakiem (i tu ktoś może stworzyć polską listę, którą otwierać będzie polska tendencja do narzekania ;) ), a może pójdę za ciosem - wyleję swoje żale.
Nie mieszka mi się tu źle, przyzwyczaiłam się i wiele rzeczy doceniam, ale do kilku nigdy się nie przyzwyczaję. A jak przyzwyczaję to
zastrzelcie mnie...
EdukacjaMonika, wykwalifikowany nauczyciel przedszkolny, pracujący w zawodzie, zwróciła uwagę na podły poziom edukacji - równa się do jakiegoś poziomu, powyżej dna, ale orły nie mają szans polatać. Po prostu nie ma takich opcji i już. Chyba że rodzice są bardzo świadomi (mam nadzieję, że ja właśnie takowym jestem, ale to także ryzyko - patrz dalej) i pracują z dzieckiem poza systemem edukacji (czytaj: często za ciężkie pieniądze).
Zapomnij tutaj o olimpiadach przedmiotowych, o szkołach muzycznych dla siedmiolatków (chyba że ktoś sie załapie na "dom kultury", wtedy ma 20 minut tygodniowo grania na instrumencie) - o tym pisałam kiedyś w poście "
Nowy oksymoron - szwedzki skrzypek", polecam wrócić, bo całkiem mi się udał a nie chcę się powtarzać... ;)
Ad rem. Maciej Zaremba, mój ulubiony szwedzki dziennikarz zrobił potężny raport dotyczący szkolnictwa. W Szwecji ukazał się w postaci cyklu artykułów oraz książki "Hem till skolan", u nas - jako rozdział w "Polskim hydrauliku" *. W skrócie: szwedzka edukacja całkowicie odeszła od uczenia czegokolwiek. Dziecko w szkole ma się
dobrze czuć, a żeby to osiągnąć nie można od niego za dużo wymagać. Jak dziecko wkracza w wiek gimnazjalny zaczyna się
uczenie. Ale wtedy jest już za późno, bo połowa ledwo duka, nie umie liczyć albo nie umie czytać ze zrozumieniem. W zasadzie studenci też nie umieją tego.
Po reformie edukacji popełnionej przez socjalistów szkoła została placówką gminy, a nauczyciel stał się jej urzędnikiem. Po przeszkoleniu może uczyć, ma podręcznik. Zresztą i tak nie musi niczego uczyć, ma nauczyć wyszukiwania informacji. A to, że człowiek nie będzie miał żadnej podstawy wiedzy, na które może osadzić te informacje, skojarzyć, zapamiętać i zrozumieć - nie przyszło geniuszom marksizmu do głowy.
Dużo by pisać, w sumie to słabo mi się robi jak o tym myślę, więc może przestanę. Odsyłam do "Hydraulika".
Ambitni rodzice mogą to, oczywiście, pokonać wkładając własny czas i pieniądze, ale edukacja domowa została tu zakazana, a wszelka dodatkowa edukacja może zrodzić podejrzenia nauczycieli w szkole i donos do socjalu - jeśli dziecko by się poskarżyło, że nie może latać po dworze tylko mama go zmusza do czytania czy grania na instrumecie...
Szwedzkie wyniki PISA 2000-2012
läsförmåga - czytanie ze zrozumieniem
naturvetenskap - nauki przyrodnicze
Polityczna poprawnośćPolska zaczyna odczuwać presję politycznej poprawności, ale jako naród niepokorny nie damy się nabrać. Szwedzi zostali wytresowani w przerażającym stopniu. Tak tworzy się Breivików.
Kilka dni temu szwedzki frustrat wyładował się nożem na czwórce uczniów szkoły w Trollhatan. Szwecja w żałobie, szwedzki Kopacz roni krokodyle łzy... i dalej kłamie, że sytuacja jest pod kontrolą. Szwedzka partia opozycyjna wezwała go to dymisji, określając stan kraju jako katastrofę.
Uchodźców trzeba ukrywać, bo istnieje realna obawa, że ludzie się na nich rzucą - koleżanka nauczycielka opowiadała, że zostal poinformowani o lokalizacji obozu, z którego dzieci mogą trafić do ich szkoły (!!!) ale to jest tajemnica i nie wolno im o tym mówić. W zasadzie rozmowę telefoniczna też urwała, że to nierozsądne mówić takie rzeczy przez telefon...
Zdębiałam. Aż tak inwigilują...?
Wściekłość społeczna jest fizycznie odczuwalna. Choć na codzień nie widzę takich obrazków jak te z Węgier czy Chorwacji, ale wiem, ze one istnieją.Ukrywa się je. Ale ludzie szemrzą coraz bardziej, choćby dlatego, że wszystkim gul skoczył na wiadomość o planowanym podwyższeniu podatków (o 2% / w naszym przypadku będzie to 33%, choć przy pełnym etacie łapiemy się na podatek "krajowy" czyli... dodatkowe 20% od nadwyżki... :/).
Szwedzka polityczna poprawność bije wszelkie rekordy. W zasadzie nie jest możliwa żadna otwarta rozmowa. Patrz mój poprzedni post o
fenomenie socjalizmu - każda inna postawa otrzymuje etykietkę nazizmu i kończy się dyskusja.
Acha, ostatnio ocenzurowano Pippi Langstrump. Nie może już nazywać swojego ojca "Murzyńskim Królem". A Somalijczyków, gwałcących kobietę na promie ze Szwecji do Finlandii, prasa określa "sześcioma Szwedami" - gdzie żaden z nich nie miał nawet szwedzkiego obywatelstwa. Absurdystan.
MężczyźniMonika wspomniała brak dżentelmenów - nikt nie ustąpi nikomu miejsca w komunikacji publicznej, nie przepuści kobiety przodem, nie otworzy drzwi, nie poniesie ciężkiego bagażu. Ja powiem dosadniej: facetów wykastrowano. W Szwecji rządzi feminizm doprowadzony do granic absurdu (pewna szwedzka dziennikarka,
Ingrid Carlqvist, nazywa ten kraj
Absurdystanem... w zasadzie ona przeczy punktowi drugiemu niniejszego posta, bo
mówi jak jest, niczym Max Kolonko, ale to naprawdę rzadkie tutaj. Nie zobaczysz jej jednak w publicznej telewizji) - parytety w zarządach przedsiębiorstw,
silna presja na zawodową pracę kobiet, upadek instytucji rodziny. Mężczyźni zniewieścieli. Rurki biją rekordy sprzedaży kolejny sezon.
Choć z drugiej strony wielu mężczyzn jest totalnie niechlujnych, odrażających wręcz (nieogolonych, wytatułowanych, z opadającymi spodniami), jakby w proteście przeciw rurkom. Latem wskakują w skóry i motory. Słuchają muzyki satanistycznej (ponoć Skandynawia to serce tego gatunku! ale to wiem tylko z teorii, nie interesuję się i nie zamierzam).Chleją na umór.
Nie widać na codzień normalnego środka...
Permanentna InwigilacjaWielki Brat wie tu o Tobie wszystko. W marcu przychodzi już wypełniony PIT, który musisz tylko podpisać. Ewentualnie wpisać dochody zza granicy, o których nie wie (jeszcze!). Kupisz samochód - następnego dnia przychodzi 5 druczków na przedłużenie OC na Twój numer rejestracyjny... Pisałam o tym komkretnym przypadku
kiedyś. Dalej nie mogę się przyzwyczaić.
Niby to ułatwia życie na codzień. Ale jak pomyślę kto co o mnie wie to ciary przechodzą. Orwell by tego nie wymyślił.
Posieszam się (?) że to rzeczywistość całej Europy i zachodniego swiata, to tylko nam, Polakom, się jeszcze wydawało, że walczymy w partyzantce pod osłoną nocy...
"Państwo wie, co robiłeś zeszłego lata"
CenyWiem, zarabiamy w koronach, więcej niż Polacy, ale dlaczego ibuprofen musi kosztować 10 razy więcej niż w Polsce?? Dlaczego na rynku panuje zmowa cenowa i każdy sklep, nawet internetowy, ma identyczną cenę jak sklep w galerii (co bywa dobre, bo jak coś wypatrzysz w necie mozesz iść jutro kupić do Hornbacha, w identycznej cenie jak w necie, za to antychmiast)?. Człowiek przyzwyczajony do allegro, amazonu i setek ofert na ceneo głupieje jak próbuje coś znaleźć w Szwecji.
I tak oto regularnie zaopatruję się w Polsce (lub amazonie) w następujące przedmioty, co mnie trochę irytuje, bo transport miodu to potężne wyzwanie (pochłaniamy spore ilości):
- lekarstwa bez recepty
- wszelkie zioła i suplementy diety
- miód
- ksylitol (skandynawski produkt!!)
- sprzęt elektroniczny (aparaty foto, kina domowe, komórki)
Po co wydawać dwa razy więcej niż jest to konieczne...?
Apteki i w ogóle lekarstwaWizyta w aptece przypomina mi przegląd obozowej apteczki: jeden rodzaj wszystkiego. Jeden produkt z ibuprofenem, jeden z panadolem, po jednym z w/w w wersji dla dzieci. Więcej przeciwbólowych nie ma. Jedna maść na hemoroidy, Jeden szampon na wszy, Jeden środek na owsiki. Mnóstwo kosmetyków.
Panie w aptece nie wiedzą NIC o substancjach leczniczych zawartych w produktach. Zapytałam kiedyś czy mają coś na bazie ziół senesu, ale wybałuszono na mnie gały i odesłano do sklepu zielarsko-homeopatycznego. Najwyraźniej użyłam słowa wytrychu
zioło. Nie ma tu wody utlenionej ani spirytusu salicylowego. Nie kupi się fenistilu.
Przestałam chadzać do aptek, odkryłam, że polskie wysyłają za granicę.
Tak, wiem, nie jestem lekarzem. Ale w szperaniu w internecie jestem bardziej biegła niż tutejsze pielęgniary, na które trafię gdy pójdę po poradę do przychodzni... Pisałam już zresztą o
systemie opieki zdrowotnej.
Kultura i muzyka
Nie jestem żadnym koneserem ani zawodowcem, ot - uwielbniam muzykę. W swoim życiu miałam szczęście poznać kilku muzyków i chadzać na koncerty do filharmonii i śp. Czarnego Salonu (czwartki jazzowe). Pół życia licealnego spędziłam na Łykendzie i Szantach Nad Odrą, w domu - w radiu i TV - słuchało się piosenki aktorskiej, Piwnicy pod Baranami i koncertów w Trójce. Na obozach harcerskiech - gitara co wieczór.
Muzyka była wszędzie.
Tutaj jestem na pustyni. Tyle co sama sobie pogram na gitarze.
Próbowałam ostatnio kupić bilety na coś symfonicznego w filharmonii. Do końca roku odbędzie się może 10 koncertów. W SUMIE.
Dla dzieci - DWA. Kupiłam od razu bilet na marzec 2016, bo do wakacji będą jeszcze kolejne dwa...
Ale jak leci Eurowizja czy Melodifestivalen (lokalne eliminacje) to połowa Szwedów z wypiekami na twarzach tkwi przed odbiornikiem. Potem chodzą i nucą szwedzką piosenkę na Eurowizję.
W pracy wychodzę na gbura, bo regularnie proszę o wyłączenie radia - organicznie nie trawię szwedzkiej muzyki pop. Ich sprawa czego słuchają, ale o muzyce z nikim tu nie porozmawiasz :/ a sceny takie jak Wrocławskie Forum Muzyki - tudzież rodzaj kultury muzycznej towarzyszącej tej instytucji - to coś zupełnie nieosiągalnego w miejscu, gdzie mieszkam...
Unikanie KonfliktówMoże to się łączyć z polityczną poprawnością - z większością Szwedów nie pogadasz o polityce, religii ani transcendencji. Albo temat tabu, albo nikogo to nie interesuje. Tu naprawdę żyje się z dnia na dzień, bez refleksji. A potem ściana.
Statystyki depresji i "dojścia do ściany" (jak to się tu nazywa) są za to przerażające.
Szwedzi mówią, że to od stresu w pracy, ale oni chyba nigdy nie widzieli stresu. A może to jest tak, jak pisał Maciej Zaremba - system ocen w szkołach podstawowych został zniesiony, bo sie źle kojarzył. Tu w Szwecji była to bowiem ocena konkretnej pracy, ale sposób wartościowania ludzi. Pała w szkole oznaczała etykietkę idioty. W Polsce też tak bywało, pewnie, ale jednak pały traktowało się jako coś do poprawienia (i bolało to, że ojciec sprał za nie tyłek), a nie dramat życia.
No więc porażka w pracy - konflikt, kłótnia, zła ocena - to ogromne przeżycie, kończące się często rocznym zwolnieniem lekarskim.
Ja, natomiast, lubię się zdrowo skonfrontować, wywalić, co leży na wątrobie, obadać zasady współpracy - oczywiście w kulturalny sposób. Niemożność rozwiązania konfliktu naprawdę mnie pożera... mam teraz taką sytuację w pracy, po powrocie z macierzyńskiego nie jest jasne jak będzie wyglądał powrót na stanowisko skoro osoba zatrudniona "tymczasowo" jednak zostaje. Zostajemy razem... i co dalej?
W zeszłym tygodniu już nastąpiła jedna eskalacja, ale zażądałam konfrontacji. W ten czwartek mamy spotkanie z szefem.
Na szczęście trafiłam na wikinga a nie faceta w rurkach, jestem dobrej myśli. Nadajemy na tych samych falach :) tylko co, jeśli się okaże że "tymczasowa panna" jest Szwedką, która unika konfliktu, więc szefowi powie to, co on chce usłyszeć, a potem wykopie starannie zamaskowany wilczy dołek pode mną...? cóż... właśnie takich rzeczy należy się w Szwecji spodziewać.
Anonimowe donosy, plotki, silna ksenofobia ukryta idealnie pod maską tolerrancji i otwartości. Koleżanka, pracujące wiele lat w szkole, podszkala mnie w tym czytaniu znaków. Mówi, że "koledzy" potrafili ją wyalienować (mobbing!) dlatego, że na zebraniu pedagogicznym w pamięci policzyła jakieś liczby, podczas gdy nauczyciele matematyki wyciągali kalkulatory...
Jantelagen - Prawo JantePisałam o tym w poście o
Tyranii Równości. Szwedzi są autentycznie dumni z tego, że nauczyli się nie wywyższać nad innych, każdy ma być tak samo mierny...
W praktyce to prawo podcina dzieciom skrzydła w procesie edukacji (patrz wyżej), podsyca szwedzką ksenofobię, bardzo głęboko ukrytą i bardzo silną (słyszałam od ludzi, że obcokrajowców zatrudnia się niechętnie nie z powodu "rasizmu" tylko dlatego, że są nieprzewidywalni... nigdy nie wiesz jak kto zareaguje, czy nie będzie powodował konfliktów, czy nie będzie rywalizował...) oraz ogranicza podaż (patrz punkt o cenach).
W żyłach płynie mi krew indywidualisty, człowieka świadomego swojej godności i wartości. DO wielu niewygód jestem w stanie się przyzwyczaić, cóż, cesarzowi co cesarskie i tak dalej... Ale nawet nie zamierzam przyzwyczajać się do programowej mierności i nie wychylania się. I nie chodzi to o brak pokory, ale o zdrową miłość własną. Zbawieni będziemy pojedynczo, nie w komunie, od szablonu.
***
Oczywiście każdy z tych punktów może mieć swoją DOBRĄ STRONĘ (patrz ćwiczenie
O WADACH CHARAKTERU), a z każdego z nich przecietny Szwed jest wręcz dumny. Jest tak cudownie egalitarnie, nie trzeba się wysilać. Życie jest proste i przewidywalne, nikt nikomu nie trzaśnie drzwiami przed nosem podczas awantury, a artyści to przecież niepożądany gatunek ludzi - wywyższają się nad innych!
Szkoda tylko, że tak boleśnie potem odchorowują te pozory.
* wiele razy na blogu odwołuję się do tej książki, bo bardzo mnie poruszyła... to zbiór bardzo rzetelnych reportaży, wręcz dziennikarskich śledztw, które wstrząsnęły opinią publiczną