Ciąg dalszy sportu, w pewnym sensie ;)
W szwedzkich mediach burza, bo któraś szkoła podstawowa (klasy 1-9) zdecydowała się wprowadzić odrębne lekcje dla chłopców i dziewcząt. A lokalne kuratorium pozwoliło.
No i huczy. Że przecież Szwecja to taki równościowy kraj, jak można tak ograniczać dzieci. Przecież to państwo świeckie, co nas obchodzą czyjeś religijne zakazy. W podtekście, oczywiście, że większość uczniów danej szkoły to muzułmanie i to dlatego tak łamane są standardy demokracji.
Nawet chrześcijańskie media (tak, są tu takie) i zapiekli krytycy idiotycznych pomysłów rządu biją na alarm, czytam blog Marcusa Birro i zdębiałam. Taki rozsądny facet, a porównuje odrębne lekcje wuefu do apartheidu. "W Szwecji nie rozdzielamy ludzi ze wzgledu na płeć, co za ciemnogród!". "Odzielanie chłopców od dziewcząt na czas wuefu to seksualizacja!" (że też nikt nie zauważa seksualizacji podczas obowiązkowej edukacji seksualnej czy zabierania dzieci na parady równości... ) "Mamy takie postępy w integracji i równości, jak można to zaprzepaszczać!".
A ja siedzę i nie wierzę, Ten kraj (sic!) całkiem zdurniał. Jak może NIE BYĆ oddzielnych lekcji wuefu?? Przecież to zupełnie naturalne, że młodzież w okresie dojrzewania NALEŻY oddzielić od siebie na takich zajęciach! Z mnóstwa powodów. Bo chłopcy i dziewczynki rozwijają się w innym tempie, więc na każdym etapie trzeba im wyznaczać cele właściwe dla ich etapu rozwoju. Bo dziewczynki miesiączkują i rosną im piersi, i straszne się wtedy wstydzą chłopców. Bo chłopcy zaczynają rosnąć w górę, wysoko skakać i szybko biegać - i już dziewczyny sobie z nimi nie pograją w kosza czy nogę, bo to zero frajdy (no chyba, że tak wyrównamy szanse, że wtedy to już absolutnie nikt nie będzie miał żadnej frajdy). To tak oczywiste, że aż dziwię się, że trzeba to komukolwiek tłumaczyć.
Całą podstawówkę miałam w-f oddzielnie od chłopców, i to często nawet w innych godzinach - bo była jedna sala, więc trzeba było si dzielić, My na 8 rano, a chłopcy zostawali po lekcjach, albo na odwrót. Sporadycznie łączono klasy gdy nauczyciel był chory, albo gdy trzeba było zagrać jakieś sparingi. Notabene do dziś pamiętem jeden wuef w czwartej klasie (10 lat). Połączono nas z chłopakami, bo któryś wuefista zachorował. Pamiętam, że musiałam być w parze z jakimś chłopakiem i było to traumatyczne przeżycie dla dziesięciolatki.
Myśląc z perspektywy czasu, wiele zajęć w tym okresie życia powinno być rozdzielonych - żeby każdy mógł się skupić na włożeniu pełnego wysiłku i nie kępowanie się płcią przeciwną. Tudzież nie przejmowanie się tym, jak wyglądam albo z kim biega ulubiony kolega (w późniejszym wieku ;) ). Dlatego właśnie metoda harcerska zakłada podział na organizację harcerek i harcerzy, żeby młodzież się rozwijała a nie flirtowała. Sama prowadziłam później drużynę harcerek i pamiętam, jakiego małpiego rozumu dostawały przy wszelkich zajęciach z drużyną chłopców. Taka dygresja. Mówimy tu o WUEFIE, gdzie nawet w Szwecji kobiety i mężczyźni rywalizują oddzielnie. Dlaczego taki raban o lekcje w szkole?
Szczena mi opadła i stwierdziłam niniejszym, że to społeczeństwo ma już tak wyprane mózgi, że chyba naprawdę tylko islamizacja jest nadzieją na normalność... nie myślałam, że kiedykolwiek dojdę do takich wniosków.