14 maja 2020

Szwecja w czasach zarazy

Wiele osób mnie pyta, czy jeszcze żyję. Słyszeli przerażające opowieści o otwartym kraju i o strasznych ilościach zgonów.

Otóż żyję i mam się całkiem dobrze :) Biegam co drugi dzień, zaczęłam jeździć na rowerze do biura. Po Wielkanocy przenieśli nas do Hyllie - to wielka stacja koło ogromnego centrum handlowego i stadionu Malmo Arena, ostatni przystanek przed Danią, z widokiem na most. Mam tylko 12 km w jedną stronę, wiec korzystam.



Dzieci w instytucjach jak zwykle, chociaż od tego tygodnia przedszkole Kubusia prowadzi większość zajęć na dworze. Dzieci są zatem na ogródku przez 8 godzin dziennie, co przy 10C i wichurze jest - moim zdaniem - jednak przegięciem w drugą stronę.
O dziwo ten tryb funkcjonuje dopiero od tego tygodnia, pierwsze dwa miesiace "korony" było po staremu. Opóźniony zapłon czy jednak komuny chcą pokazać, że się przejmują...?

Biura pracują na ile mogą normalnie, ze wskazaniem na pracę z domu. Ale widać bardzo zmniejszony ruch w galeriach handlowych, do tego stopnia, że poskracano godziny otwarcia.

Szpitale poodwoływały planowane zabiegi i wizyty, odwołane są masowe imprezy (aktualny limit uczestników zgromadzeń to 50 osób, no chyba że jesteś palestyńczykiem i protestujesz przeciwko odmowie azylu, to wtedy władze patrzą przez palce... jak zawsze w temacie azylowców, Szwecja niezmiennie bije rekordy hipokryzji).

Innych narzuconych ograniczeń nie ma, nikt nie daje mandatów za bezmaseczkowość, nielegalne zgromadzenia czy imprezy w domach. Generalnie jestem bardzo zadowolona z tego, jak zachowała się Szwecja, uważam to za optymalną drogę w sytuacji, w której nie ma żadnych twardych danych ani udowodnionych sposobów działania.

(Natomiast to kościół katolicki wyszedł przed szereg, ale to osobny temat, welce smutny i przygnębiający, nie chcę teraz o tym pisać)



Ktoś zaraz powie, że "tysiące ofiar przecież". Czyżby? A skąd wiadomo co to za ofiary i czego naprawdę?

Jestem bardzo nieufna wobec statystyk zgonów i zakażeń oraz wysnuwanych z tego wniosków o słuszności zamykania kraju (i stopnia tegoż). Pomijając teorie spiskowe, w niektóre zresztą wierzę, ale nie o tym tutaj, podawane publicznie dane są kompletnie niewiarygodne dla mnie z poniższych powodów.

  • każdy kraj, a nawet każda placówka (!) liczy to zupełnie inaczej, więc porównujemy jabłka z bananami,
  • Szwecja prawie nie robi testów - koleżanka z pracy podejrzewa u siebie koronę, była nawet w szpitalu przez chwilę, nie zrobili jej żadnego testu,
  • wielu lekarzy mówi, że w wielu miejscach każdy zgon liczony jest jako CV, bez wnikania w prawdziwe przyczyny - czy ta osoba nei umarła przypadkiem na raka, z którym walczyła od lat,
  • i wreszcie... większość zgonów to osoby w bardzo podeszłym wieku. Nie chodzi mi o to, że osoby starsze nie są ważne, ale po pierwsze śmierć w pewnym wieku jeste jednak naturalnym zjawiskiem, a po drugie co roku kilkadziesiąt tysięcy takich osób umiera w Szwecji, na różne wirusy, powikłania i zwykłe zaniedbania personelu medycznego... ilość zmarłych w tym roku jest zupełnie porównywalna z ilościami zmarłych w latach poprzednich... raczej przyjrzałabym się tu samemu podejściu do osób starszych, które moim zdaniem jest wstrętne. Tradycja eugeniczna chyba nigdy tu nie zginęła (i to podświadome pragnienie bycia modelowym społeczeństwem, ani za starym, ani za brzydkim, ani za biednym, ani za bogatym...)

Obliczono, że ilość zmarłych na CV w domach opieki jest DZIESIĘĆ RAZY WIĘKSZA niż średnia w tej samej grupie wiekowej dla całego kraju. W przypadku osób, które mieszkają w swoim domu i do których tylko przychodzi opiekunka, ilość ta jest jedynie dwa razy większa niż średnia.

Uważam, że to JEDYNY powód wielkiej różnicy w ilości zgonów między Polską a zachodnią Europą  Polska nie zamyka masowo swoich starszych w przytułkach zwanych domami opieki, nie wyrzuca na margines społeczny do tego stopnia co bogate kraje (bogate, bo pozbywają się słabnych, starszych i tych, co nie mają własnego głosu, na przykład dzieci w łonach matek), na miarę możliwości troszczy się o starsze osoby, chociażby przez to, że rodzina się opiekuje swoim seniorem, a nie przypadkowi pracownicy. W Szwecji bardzo brakuje personelu do takiej opieki, bierze się ludzi z ulicy, dosłownie. Ostatnio czytałam, że niektóre gminy przymuszają zasiłkowców do takiej pracy, nawet jeśli ci w ogóle nie zbnają języka. "Pieluchę zmieniać można nawet jak się nie zna słowa po szwedzku" twierdzą odpowiedzialni. Jak widać status osoby starszej jest chyba najniższym statusem społecznym.

"Domy opieki odgrywają absolutnie kluczową rolę w obecnej sytuacji związanej z wirusem. W większości krajów zachodnich od 30% do 70% wszystkich zgonów „związanych z Covidem” miało miejsce w domach opieki (w niektórych regionach nawet do 90%). Z północnych Włoch wiadomo również, że tamtejszy kryzys rozpoczął się wywołaną paniką i załamaniem się opieki nad osobami starszymi. Domy opieki wymagają ukierunkowanej ochrony i nie korzystają z ogólnej blokady społeczeństwa. Jeśli spojrzeć tylko na zgony w populacji ogólnej, w większości krajów mieszczą się one w zakresie normalnej lub nawet łagodnej fali grypy. Co więcej, w wielu przypadkach nie jest jasne, z jakiego powodu faktycznie umarli ludzie w domach opieki, tj. Czy był to Covid19 lub stres, strach i samotność. Na przykład z Belgii wiadomo, że około 94% wszystkich zgonów w domach opieki to niesprawdzone „domniemane przypadki”." (cytat za Fakty o Szczepieniach)

A jak to się ma zatem do faktu, że ta sama Szwecja maniakalnie opiekuje się imigrantami z trzeciego świata, celowo nie piszę uchodźcami? I to przekraczając wszelkie granice zdrowego rozsądku i sprawiedliwości (o tym pisałam wiele razy, ale napiszę jeszcze o inżynierii społecznej, jaką ostatnio przeprowadziła gmina Goteborg, po prostu mózg się lasuje)?

Otóż jak zwykle chodzi o pieniądze. Wszelkiej maści ruchy migracyjne są na rękę wielu lobbystom, którzy chcą zniszczyć zdrową tkankę społeczną i przy okazji wzbogacić się. Ta grupa ludzi generuje bowiem ogromne zyski, oczywiscie nie państwom europejskim czy naszym społeczenstwom, ale konkretnym lobbystom. W ten sposób mogą wydrenować jeszcze bardziej kieszenie podatników, potrzeby imigrantow to studnia bez dna - hotele i ośrodki dla uchodźców, prawdziwe i trefne szkoły języka, tysiace organizacji NGO wspomagających integrację... oczywiscie nieskutecznie, więc trzeba dalszych milionów... nie wspominając o kopach złotych jaj dla wszelkiej maści adwokatów i tłumaczy, lepszej kury do tego nie ma!  (Jedna z szefowych krajowego związku adwokatów była znanym i drapieżnym działaczem proimigracyjnym, aktualnie nie jest szefową tej organizacji, ale z powodzeniem - dla siebie, oczywiście - pełni inne stanowiska w szwedzkiej polityce... wyguglajcie Anne Ramberg). Wszystko za nasze pieniadze, oczywiście, które trafiają w te prywatne kieszenie. To jest po prostu nowy ogromny biznes, nie żadne działanie humanitarne.

Summa summarum. Uważam, że Szwecja zachowała się najlepiej jak mogła, a to, co należy zmienić to podejście do osób starszych - sposób opieki nad nimi, pielęgnowanie więzi między pokoleniami, szanowanie doświadczenia i mądrości seniorów. Ale to nie ma nic wspólnego z wirusem, to jest mentalność Szwedów i problem znany od dawna. Wykreowany przez marksizm, który za cel postawił sobie rozerwać wiezy rodzinne i stworzyć nowego socjalistycznego człowieka.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...