Kami, radośnie, pokazując ręką:
- jest! Bar Młodzieży!!
... trwa we Mnie, a Ja w nim, będzie żył na wieki!
Pandemia rozwaliła wiele planów, tych na życie wieczne niektórych też...
Mieliśmy w maju być we Wrocławiu, Kamyczek miał przyjąć swoją pierwszą komunię świętą... cały plan misternie utkany, żeby jak najwięcej bliskich mogło z nami radować się tego dnia. Obiad w Czarnej Trufli, cudem znalezionej restauracji tuż koło kościółka na Wittiga, gdzie miałą być wyżej wymieniona uroczystość. Cudem, bo w styczniu okazało się, że lokale na pierwsze komunie rezerwuje się... z rocznym wyprzedzeniem. Ta restauracja jednak była nowa, miała wolny termin!
Jak się domyślacie, nic z tego nie wyszło.
Wszystko przełożone na niewiadomokiedy.
Jeszcze w maju parafia na Wittiga podała nam drugi termin komunii - 20 września. Ale czy można było to planować? Przekładać bilety lotnicze na wtedy czy znowu będzie odwołane...?
Nie chciałam ryzykować, postanowiliśmy jednak pójść z naszą szwedzką grupą, tu w Lundzie. Pierwotny termin też został odwołany, nowego nie wyznaczono, już w czerwcu prosiłam, żeby zrobić komunie w małych grupkach - zero odzewu.
A po wakacjach lokalna katechetka napisała, że ona jest w grupie takiego ryzyka, że od marca w ogóle nie spotyka się z nikim, nie jest w stanie angażować się w katechezę. no i ogóle nikt nic nie wie w temacie pandemii, więc pierwsza komunia będzie odroczona do przyszłej wiosny co najmniej.
Tutaj przebrała się miarka. Postanowiłam aktywnie działać.
Inne szwedzkie parafie robiły komunie w małych grupach, już w czerwcu. Dwie pozostałe parafie (czytaj : ich proboszczowie) w Malmo nie odważyły się na czerwiec, wyznaczyły kilka weekendów we wrześniu na te uroczystości. A dominikanie w Lundzie zamknięci na cztery spusty. Do sierpnia nawet mszy świętych nie było, potem zaczęli odprawiać, dla maksymalnie 50 osób - obowiązują zapisy i sprawdzanie nazwisk przy wejściu*...
Gdy dostałam powyższy email od katechetki, napisałam do proboszcza w Lundzie. Jak można pozbawiać dzieci dostępu do sakramentów, przecież można to rozwiązać od dawna, bo kościoły są otwarte i msze się odbywają. Na każdej z nich mój sym mógł przystąpić do swojej komunii! Nikomu nie zależy na pompie, zwłaszcza w sytuacji restrykcji w podróżowaniu i spotykaniu się. Nam zależy na życiu sakramentalnym! Kami jest przygotowany do spowiedzi od dawna, powinien móc aktywnie uczestniczyć w Mszy świętej!
W wielkim skrócie - po iluśtam mailach, wynegocjowałam zgodę na to, że Kami przystąpi do pierwszej komunii indywidualnie, podczas polskiej mszy świętej w Lundzie. Polski misjonarz, który do nas przyjeżdża odprawić msze, nie robił żadnych problemów, a wręcz przeciwnie - odprawił mszę świętą w jego intencji.
W ten oto sposób 11 października stał się jednym z najważniejszych dni w naszej rodzinie!
Kilka dni temu mój syn mi powiedział: "mamo, teraz w ogóle się nie nudzę podczas mszy, słyszę i rozumiem, co mówi ksiądz i bardzo czekam na każdą kolejną komunię!"
*nie chodzimy do tego kościoła w niedziele, to takie upokarzające - inne kościoły są otwarte i ilość wiernych sprawdza się "na oko", wprowadzono też dodatkowe msze niedzielne. W Lundzie cały wysiłek idzie w organizowanie transmisji intenetowych...