25 maja 2011

Kropla drąży skałę...

...czyli mama podrążyła wreszcie tatę i mamy piękną lampę w pokoju :) Nie będę wchodził w szczegóły tego małego szantażyku, ale niezłą lekcję dostałem... Tak w ogóle to ja, mały Kami, ostatnio bardzo aktywny jestem. To na blogu też będę, a co (mama właśnie sprząta po mnie w kuchni i pokoju, myje podłogę, chowa śrubki, kredki i zabawki).
Mama szukała tej lampy i szukała, mniej lub bardziej świadomie, ale niestrudzenie, aż wreszcie napatoczyła się na nią zupełnie przypadkiem, szukając czegoś zupełnie innego. Patrząc dzisiaj na pewien stary wpis blogowy myślę, że moja mama jest zadziwiająco konsekwentna jak na kobietę... albo miała fart...





Nie chwaliliśmy się wcześniej publicznie, bo nie wiadomo było czy lampa zostanie... W Szwecji można wszystko oddać do sklepu bez podawania przyczyny... Tata trochę narzeka, że nie daje tyle światła ile mama obiecała... ale mama jest zadowolona bo ma dekorację w pokoju... i bardziej przytulne światło... i trochę przypomina to jej lampy z Wrocławia... no i wreszcie ... mogła wydac kasę :D jak mówi powiedzenie: pieniądze szczęścia nie dają, dopiero ich wydawanie.

Ale na taki cel przecież nie żal, nieprawdaż?

20 maja 2011

Niewierny

Mój mąż wziął sobie do serca moje narzekania na jego gust filmowy (i mój fizyczny wstręt do filmów z przemocą*) i zaczyna wyszukiwać ciekawe filmy.
Ostatnio wpadł nam w ręce 'Niewierny' (tyt. oryginału 'Infidel'). Bardzo zabawna komedia, niemal na poziomie 'East is East', przypominająca lekko polski 'Cud purymowy'.
Problem głównego bohatera jest podobny to tego naszego - otóż główny bohater antysemita dowiaduje się, że tak naprawdę jest żydem... w polskim filmie chodzi o spadek, tutaj o muzułmanina niepogodzonego z własną tożsamością, ale w efekcie chodzi jednak o to samo.
Rozwiązanie filmu jest zupełnie różne w obu filmach, inny też panuje klimat. Nie ukrywam, że zdecydowanie wolę nasz 'Cud purymowy', aczkolwiek ta komedia dała i mi, i mojemu mężowi sporo zabawy.

Przyznam, że było kilka mało śmiesznych gagów (w stylu amerykańskich komedii), ale było też sporo naprawdę dobrych. Całość dopina gra głównego bohatera, który ponoć jest komikiem brytyjskim. Doprawdy, przednia zabawa.

Ciekawe, czy film jest w ogóle znany w Polsce. Jak nie to chętnie pożyczę :)



* o tym też kiedyś napiszę... ku mojemu wilekiemu zdziwieniu przeczytałam, że to zjawisko ma swoją nazwę w psychologii, nie jest to wcale zwykłe bycie strachajłą... ot co!

7 maja 2011

Miasto Życia

Ostatnio obejrzałam jeden film i zrobił na mnie bardzo duże wrażenia. Do tej pory wracają do mnie różne sceny z niego. Miasto Życia czyli City Of Life. Nie wiem jaki jest tytuł w polskiej dystrybucji, jeśli w ogóle jest jakiś.

Film przeniósł mnie w czasie o 3 lata, kiedy to byłam w Dubaju. Mieście życia i śmierci - mieście, które nigdy nie zasypia, gdzie wszystkie normy są przekraczane, gdzie życie jest fascynujące ale i tragiczne dla wielu ludzi.  Jak o nim myślę staje mi przed oczami najwyższy budynek świata (Burj Dubai), najdroższy hotel świata (Burj Al-Arab), świat na archipelagu sztucznych wysp, niesamowity Targ Złota (ech, piękne te perły, które tam kupiłam po wytrwałym targowaniu), aroganccy arabowie szalejący w swoich dżipach i tysiące zabiedzonych ludzi na ulicach, marzących o zarobieniu na rodzinę w Pakistanie/Indiach/Bangladeszu i innych...

Jest coś takiego w tym miejscu, że chce sie tam wrócić, ale jednocześnie chce się od razu stamtąd wyjechać. Zawsze zastanawiałam się jak to być tubylcem. Bo przecież tacy są. O nich w dużej mierze jest ten film.

Film jest ponoć debiutem reżyserskim, nie znałam też żadnego aktora. To tylko dodało mu autentyczności. Bardzo gorąco polecam wszystkim, którzy interesują się arabskim światem. Albo chociaż są podróżnikami. A kto nim nie jest...?



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...