22 lutego 2017

I Ty zostaniesz Indianinem

”Czy wiesz, szanowny czytelniku, co to znaczy słowo Greenhorn?”... tak zaczynała się ulubiona książka mojego dzieciństwa czyli „Winnetou”. Marzenie o zostaniu Indianinem towarzyszyło mi odkąd przeczytałam te właśnie słowa.

Potem było wiele innych książek, wszystkie inne książki Karola Maya, seria „Złoto Gór Czarnych” Szklarskich, serie Wernica, książki Sat Okha i o Sat Okhu, no i wreszcie „I ty zostaniesz Indianinem” Woroszylskiego...... niemal wszystko wiedziałam o Indianach. Teraz widzę, jak wiele nie wiedziałam.

Pamiętam jakie wielkie zdziwienie wzbudził we mnie rysunek w książce Szklarskich pokazujący to, co zawdzięczamy Indianom - kakao, ziemniaki, papryka, ananasy, kukurydza... Nie pamiętam jednak czy na obrazku był TOPINAMBUR. 

Niedawno poczęstowano mnie zupą z topinamburu i oniemiałam. Czegoś tak pysznego dawno nie jadłam. Smak jakby znany, ale... zupełnie nowy. Ziemniaki z imbirem...? nie wiadomo jak to określić.
A imbiru w zupie nie było!

Koleżanka powiedziała z czego ta zupa - i jeszcze bardziej się zdziwiłam. Nigdy w życiu (!!) nie słyszałam o tym warzywie, a ponoć od niemal 400 lat uprawiany w Polsce. Toż to prawie jak ziemniak.

Zaczęłam szperać w necie - całkiem sporo da się znaleźć.
Topinambur to warzywo pochodzące z Ameryki Północnej, swą nazwę zawdzięcza indianom z plemienia Tupinamba. Z kontynentu amerykańskiego został przywieziony do Francji w 1605 roku. O topinamburze wspominał nawet pisarz Jędrzej Kitowicz w "Opisie obyczajów za panowania Augusta III", a w 1615 roku warzywo to zostało poświęcone przez samego papieża!
Sama roślina osiąga duże rozmiary, a część naziemna przypomina słonecznik – stąd druga jego nazwa - słonecznik bulwiasty. Część podziemna topinamburu w pewnym stopniu przypomina wyrośnięty imbir. W smaku jest lekko słodki o wyczuwalnym posmaku orzechów, niektórzy porównują jego smak do smaku karczocha. Może być spożywany przez diabetyków - topinambur obniża poziom cukru we krwi. Bulwa topinamburu zawiera do 17 proc. inuliny (stanowiącej 75-80 proc. wszystkich węglowodanów) - substancji, która w organizmie przekształca się we fruktozę dobrze tolerowaną przez diabetyków. Insulina pomaga w normalizowaniu glikemii w przebiegu cukrzycy typu 2, a także zmniejszania insulinooporność.
Topinambur obniża cholesterol i reguluje ciśnienie. Zawarta w bulwach topinamburu inulina obniża także poziom "złego" cholesterolu w organizmie, a tym samym zapobiega rozwojowi miażdżycy. Topinambur reguluje również ciśnienie tętnicze, a to m.in. dzięki sporej zawartości potasu.
Ze wstępnych badań wynika, że wyizolowane ze słonecznika bulwiastego seskwiterpeny laktonowe mają działanie cytotoksyczne na dwie linie komórkowe raka sutka. Działanie przeciwnowotworowe wykazują także białka wyizolowane z bulw topinamburu.

źródła: http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/topinambur-slonecznik-bulwiasty-wlasciwosci-przepisy-na-dania-z-topina_37693.html, http://gotujmy.pl/topinambur-jak-go-przyrzadzic,artykuly-kulinarne-abc-artykul,15896.html


Na wrocławskim Biskupinie cena sięga 10 PLN za kg, ale ponoć na allegro można znaleźć po 3 :) Myślę, że warto poszukać tej bulwy, poznawszy jej właściwości zdrowotne.

Oto mój sprawdzony przepis na zupę-krem.

1. Obrać ok 1,2 kg topinamburu - obiera się go tak jak korzeń selera, nienajłatwiej, sporo się "wytnie", niestety
2. Obrać ok. 20 dkg ziemniaków
3. Ugotować topinambur z ziemniakami w niewielkiej ilośc i wody, do miękkości. Podczas gotowania zbierać szumowiny (skrobię) i wyrzucać. Gotowanie trwa ok 45 minut
4. Odlać ewentualny nadmiar wody, ma zostać niewiele.
5. Zmiksować ręcznym blenderem.
6. Dodać 2-3 kostki rosołowe wołowe (można gotować z bulionie, ale to już sporo więcej roboty) lub rosołek w proszku. Są zdrowe możliwości w tej kwestii.
7. Dodać przyprawy: 2 ząbki czosnku, szczeptę pieprzu kajeńskiego, szczyptę białego pieprzu; szczypty będą się różniły w zależności od kucharza, trzeba dodawać do smaku :)
8. Dodać ok 400 ml śmietany - można mniej, jeśli ktoś nie lubi.
9. Dodać kieliszek porto lub sherry
10. Zagotować.




Podawać z prażonymi pestkami słonecznika, skwarkami, chrupkami, groszkiem ptysiowym lub bez niczego. myśmy właśnie tak jedli, dzieci moczyły chleb i tak zjadły.


Polecam gorąco spróbować tej dziwnej rośliny. Zaskoczy was. Howgh!

16 lutego 2017

Takie rzeczy tylko w Polsce


Wpaść znienacka do dawno nie widzianej cioci i przegadać godziny, przy świeżych pączkach z różą i herbacie. Martwi się o córkę i to, że wnuki daleko mieszkają. Pyta o nas, jak moja praca, jak rodzina. Wiem, że mogę jej opowiedzieć co mnie naprawdę martwi. Wysłucha, pocieszy, zrozumie. Zaraz wszystkie zmartwienia o połowę mniejsze.
Mam kilka takich cioć  promieniu dwóch kilometrów od rodzinengo domu. Niektóre znają mnie od urodzenia. Takie ciocie tylko w Polsce.


Półkolonie sportowe na Olimpijskim. Pan Damian i Pani Marta od lat tak samo młodzi i pełni werwy, nie tracą inicjatywy i pamiętają o Kamyczku. Pierwszy raz trafił pod ich skrzydła jak miał 3,5 roku – nigdy wcześniej nie widziałam go tak zaaferowanego sportem. Teraz osłabła miłość do tenisa, ale Pan Damian okazał się świetnym kompanem do pływania, piłki nożnej („Mamo, czy wiesz, dlaczego Zlatan nie ma odbicia w lustrze?” – pyta mnie pierwszego dnia Kami – „Bo Zlatan jest tylko jeden!”) i badmintona. Potrafi załatwić rakietki specjalnie na życzenie Kamyczka i zostać po godzinach, żeby z nim pograć. Pomimo długich przerw w treningach, zawsze pamietają Kamyczka i to, co lubi. 
Tacy trenerzy tylko w Polsce.



Koncert w Narodowym Forum Muzyki - dwie godziny cudownej muzyki za kilkanaście złotych. Wiele koncertów każdego tygodnia, ciężko wybrać. Już zapomniałam jak to jest mieć kontakt z Kulturą. Nie wiem dlaczego, ale w tym moim zachodnim świecie bardzo trudno o to - albo ceny z kosmosu, albo bardzo mała ilość opcji, a przeważnie jedno i drugie. A może to tylko Malmo...? Nie wiem, nie mieszkałam nigdy w Wiedniu czy Paryżu.
Odżyłam w tym Sanatorium u Kosendiaka



Ale najdziwniejsze na koniec. Zajęcia w Altkom Akademii, dwa tygodnie temu. Pan instruktor najpierw mnie zaskoczył ultra-konserwatywnymi komentarzami, ilustrującymi przykłady z dziedziny SQLa. Mógł mówić o biznesie, dawał przykłady z życia. Ciekawe. Szwedzi by go zakapowali, że narzuca swoje poglądy. Potem dał nam Talmud za przykład dobrej dokumentacji błędów programistycznych – „trzeba dokumentować porażki i złe pomysły, żeby ich nie powtarzać – podobnie jak Talmud opisuje jak nie należy interpretować Starego Testamentu”. Tu prychnęłam ze śmiechu, ale nastawiłam uszy z jeszcze większym zainteresowaniem. No no no, mało kto zna Talmud. Na końcu kursu pan instruktor okazał się tradsem, który kocha liturgię, a w piątki pości w intencji Kościoła. Powiem szczerze, że nawet ja byłam zaskoczona. Powiedziałam mu, gdzie u nas jest msza trydencka, w czasie szkolenia akurat wypadał 2 luty, a szkolenie odbywało się koło wyspy Piasek...

Ale zaskoczyły mnie też moje reakcje. Najwyraźniej szwedzka polityczna poprawność mnie tak zmanipulowała, że czyjaś szczerość i autentyczność jest takim ogromnym otrzeźwieniem.

Takie rzeczy tylko w Polsce. Człowiek potrzebuje Polski, żeby zobaczyć świat we właściwej perspektywie.

3 lutego 2017

Gadunie dwie

W zasadzie to już nie jest takie zabawne jak Kami gada, a może też po prostu przyzwyczaiłam się do zabawnych przejęzyczeń, choć jakieś oczywiste błędy już od dawna koryguję. Ale czasem trafi się prawdziwa perełka, którą trzeba uwiecznić. Zaczyna się okres wspaniałych rysunków i ciekawych napisów. Ech, życie życie, nie pędź tak, nie nadążam!  :)

Kto rozszyfruje napisy...? :)

Jedziemy do sklepu któregoś dnia, ja i dzieci, więc wiadomo, trzeba szybko obrócić... ale średnio wychodzi, co chwila jakiś spowalniacz ruchu. No i gadam do siebie: "no jak ten gościu jedzie, może 50 a jedzie 30!", potem "no i jeszcze ten rowerzysta, musi środkiem pasa?", za chwilę baba w chuście zatrzymuje się swoim wypasionym dżipem na środku ulicy, jak gdyby nigdy nic, święta krowa czy co?... I tak dalej, i tak dalej... po dłuższej chwili Kami pyta z tylnego siedzenia, zupełnie poważnie:

- Mamo, czy wszyscy NA ŚWIECIE źle jeżdżą... z wyjątkiem Ciebie?

#PolskiKierowcaWSzwecji #PrzedDzieckiemNicSieNieUkryje


***

Kilka dni temu.

Odebrałam dzieci z placówek, wraz z Kamranem idzie do nas jego koleżanka z klasy, Lukne. Podpytuję ją czy jej młodszy brat już mówi, jest jakoś w wieku Kubusia (gadamy po szwedzku). Na co Lukne mówi, że gada jak najęty, wszyscy się zachwycamy.

Na co odzywa się Kubuś, z pretensją w głosie:
- Kubuś också pratar!*

AAA nowa Gadunia nam wyrosła!!!!


* po szwedzku: "Kubuś też mówi!"

 ***

Któregoś wieczora.

- No i co, Kami, tatuś odgrzał ci jedzonko, jak prosiłeś?
- Tak, dał mi ten ryż z ziemniakami.
- Co?? Przecież to nie pasuje!
- No właśnie!!! I nawet się nie rymuje!!!

#NajważniejszeŻebySięRymowało

***

Podczas świąt.
Kami zjadł kawałek całkiem spory ciasta, po chwili podchodzi i prosi o cukierki.

- Kami, przecież już ci dałam ciasto!
- Ale się ODZDECYDOWAŁEM

***

Mamo, zgadnij kto to jest? - Kami pokazuje dumnie swój pierwszy komiks.


***

Wracam któegoś wieczoru do domu. Kami wita mnie u progu.

- Patrz, mamusiu, co zrobiłem. Zupełnie sam!



To dopiero powitanie,  chleb i sól się chowają (sic!) :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...