Zainspirowana inicjatywą klubu "polki na obczyźnie" postanowiłam podsumować szwedzkie zwyczaje kulinarne.
Ja bym określiła tradycyjne potrawy Szwedów jako bardzo monotonne (nie liczę obcych kuchni, które panoszą się w każdej restauracji). W porównaniu z Polską zdecydowanie mniej warzyw w nim, w zasadzie rządzą ziemniaki, groch, marchewka, cebula, kapusta... i jeszcze raz ziemniaki... (naturalnie, trudno o świeże warzywa śródziemnomorskie na tej szerokości geograficznej...)
W moim przekonaniu szwedzka kuchnia jest też dość niezdrowa. Szwedzi jedzą dużo okropnego chleba (biała miękka gąbka z supermarketu), ale trochę to równoważą jedząc też sporo dużo chlebka chrupkiego (na który ja mówię chlebek Wasa). Mus ziemniaczany (takie puree jeszcze bardziej drobne, robione ponoć z płatków ziemniaków, nie z calych ziemniaków), frytki, potatisgratäng (ziemniaki zapiekane w sosie śmietanowym), z nie-ziemniaczanych dań: smażone pulpety (meatballs) z ciężkim sosem, smażona mortadela (falukorv)...
(ku mojemu bezbrzeżnemu zaskoczeniu smażona kiełbasa (a\la) mortadela często gości na szwedzkim stole, myślałam, że czasy podstawówkowej stołówki mam dawno za sobą... jakże się myliłam)
Z dobrych rzeczy (które wcale nie sią jakoś super popularne) mamy tu dużo ryb, świeżych, wędzonych, pieczonych.. smacznych! Moja ulubiona to wędzony na ciepło łosoś. Szwedzi jedzą też sporo ciekawego mięsa (steki z łosia czy renifera), o wiele mniej wieprzowiny niż Polacy czy Niemcy, proporcje "gatunków" mięsa w diecie są o wiele zdrowsze.
Może to kwestia zasobności portfeli...?
Z czego słynie Szwecja
Pierwszy raz usłyszałam o Szwecji w kontekście pierniczków, oczywiście, ale także SFERMENTOWANEGO ŚLEDZIA (surstromning). To taka potrawa, która niczym anegdota owija wszystkie spotkania ze Szwedami. W sumie do dziś nie wiem czy jest prawdziwa bo mnie zniechęcili skutecznie :)
Ponoć należy spożywać na zewnątrz bo tak okropnie śmierdzi.
Produkcja przebiega na kilku wysepkach zatoki Botnickiej, najpierw kisi się go w beczkach, przez dwa miesiace, a potem przekłada do zamnkniętych puszek, gdzie fermentuje przez kolejny ROK... aż puszka robi się kulista od gazów...
Doczytałam, że wiele linii lotniczych zakazało transportu tych puszek pod groźbą wybuchu...
No i oczywiście mamy tu słynny SZWEDZKI STÓŁ. Wiele posiłków serwuje sie w ten sposób, duży stół pod oknem i każdy podchodzi z talerzykami i wybiera co chce... nawet na wigilii jest szwedzki stół :)
Szwecja słynie też z KAWY. Ponoć największa ilość wypitych litrów na głowe mieszkańca... jestem w stanie w to uwierzyć, Szwedzi piją kawe jak Anglicy herbatę, 5/6 razy dziennie. Zawsze pełen kubek. Zawsze czarna. Kolega z pracy kiedyś wyliczył, że on średnio pije DZIEWIĘĆ takich kubków...
Szwedzka kawa jest mocna i aromatyczna, i jest tania. Za pół kilo skańskiej Zoegi płacę jakieś 20 PLN.
Styl jedzenia czyli schemat
Tradycyjny szwedzki styl jedzenia jest bardzo pragmatyczny i usystematyzowany, jak wszystko w Szwecji. Je się o określonych porach, zawsze tych samych, albo w zakładowych kantynach, albo w domach. Restauracje to rarytas (patrz poniżej).
W mojej pracy mamy o 9 przerwę śniadaniową. Wszyscy, dosłownie wszyscy (z wyjątkiem mnie) idą wtedy do kuchni i razem jedzą śniadanie... dla wielu to pierwsze śniadanie, przyszli do pracy o 7 czy 8 i czekali do 9... Ja swoje zjadłam przy biurku zaraz po przyjściu do pracy, więc o 9 tylko ide po kawę (zawsze jest wtedy swieża).
Najpóźniej o 12 idzie się na lunch. Często mamy szwedzki stół :) Na lunch je się dużo, to w zasadzie normalny obiad a nie jakaś tam kanapka czy sałatka. Luncz to czas bez pracy (niepłatny!), przeszkadzać komuś w lanczu tematami pracowymi to wielki nietakt, ale - co bardziej bolesne - nikt wtedy palcem nie kiwnie... nieważne jak pilną masz sprawę!
O 15 fika... kawka w kantynie, często jakaś przekąska przy tym. Taka stara świecka szwedzka tradycja. W tym czasie też nikt palcem nie kiwnie ;) to też stara szwedzka tradycja...
Nie wiem jak wygląda w szwedzkim domu kolacja, prawie zawsze jemy ją sami w naszym domu i nie jest to kolacja szwedzka... Ale szwedzi nie należą do ludów południowych, które zasiadają do stołu po 20, obstawiam, że w przyzwoitym szwedzkim domu serwują ją o 18. Jest to ciepły obiad... tak, drugi obiad, dobrze czytacie. W zimnym środowisku trzeba się doładować kaloriami.
Szwedzi mają ten styl tak głęboko zakodowany, że w czasie wolnym też sa niewolnikami schematu. Kolega z pracy mi opowiadał, że od samego początku jego dzieci jadły w ten sposób, posiłek zawsze był o tej samej porze. Pewnie, łatwiej się planuje cokolwiek, zgoda, ale jakie to nudne...... człowiek chciałby pospać do 11 bo był na imprezie, a tu musi wstać na 8 i zrobić sobie śniadanie hihihi
Ciekawostki z Menu
Jak przystało na zorganizowany kraj, w czwartki je się GROCHÓWKĘ i naleśniki. Całą zimę to obowiazkowy schemat. W każdej chyba kantynie zakładowej będą to serwować... Dzisiaj były, oczywiście!
Tradycyjna szwedzka grochówka jest robiona na tymianku, nie majeranku, z dużą ilością szynki. W epoce "inwazji" islamu i wegetarianizmu popyt się zmienił, teraz zawsze można dostać wersję wege....
Kupuje się ją w każdym sklepie, przeważnie w takich foliach (taka żółta kiełbasa o poj. 1 l, leży obok mortadeli vel falukorvu), nawet w wersji militarnej (ekstra dużo szynki):
Naleśniki takie niby jak polskie, ale... jakimś tajemniczym sposobem naleśniki w każdym kraju są ciut inne ... na ile sposobów można je usmażyć??? Te szwedzkie są zupełnie niesłodkie, dodaje się do ciasta tylko sól. A serwuje luzem, suche, wlewając na talerz marmoladę i dodając bitą śmietanę... żadne białe sery, rodzynki, brzoskwinie, nutelle... (to chyba francuskie wymysły)
MOJE SUBIEKTYWNE SZWEDZKIE MENU
ŚNIADANIE: muesli z jogurtem / chlebek Wasa z dżemem + kawa
PRZYSTAWKA (przed lunchem): sałatka z bufetu
LUNCH: grochówka i naleśniki + kawa
OBIAD/KOLACJA: polskie/pakistańskie/tajskie :)
DESER: pierniczki
NAPOJE/ALKOHOLE: GLOGG wieczorem... a w ciągu dnia KAWA
Glogg to jest najlepsza płynna część Szwecji - grzane winko z rodzynkami i migdałami. Pijane głównie w okresie adwentu, często w takich miseczkach (piałkach), ale jak dla mnie całą zimę można...
Co często gotujecie/pieczecie w domu, możecie dodać jakiś przepis..
Ze szwedzkich potraw tylko pierniczki...(daję link bo już kiedyś pisałam i nie chcę się powtarzać)
Kilka słów o restauracjach
Do klasycznych restauracji chadzamy częściej niż chadzałam w Polsce, ale to raczej wynika ze zmiany stylu życia (po calym dniu nikomu nie chce się już gotować...). Ale restauracje to droga impreza. W całej zachodniej Europie tak jest, nie bez powodu tysiące Polaków jeżdżą do pracy w restauracjach (przysłowiowy "zmywak"). Po prostu praca ludzka jest tu wyżej ceniona niż na tzw. wschodzie, za pensję kelnerki czy pomocy w kuchni można normalnie żyć. Polska zalicza się pod tym wzgledem do wschodu, wręcz Azji.
Ale coś za coś. Tutaj, cokolwiek zawiera w sobie prace człowieka, opróżnia nasze kieszenie do granic rozsądku. Zajrzenie przez mechanika pod maskę - kilkaset koron. Powiedzenie "nie ma nic zadarmo" jest rzeczywistością w Szwecji.
Posiłek w restauracji, z przystawką i winem/piwem to minimum 350 SEK dla jednej osoby, czyli ok. 165 PLN (i to bez szaleństwa, zwykłe dania z menu, nie jakieś super steki z Brazylii).
Z tego powodu chadzamy przeważnie do restauracji tajskich (pyszne jedzenie i ceny akceptowalne), indyjskich, włoskich i kebabowych. Tego ostatniego nie nazwałabym restauracją, ale czasem niektórzy z nas jedzą tam pizzę (ohyda) i wtedy siedzimy przy stoliku i uzywamy plastikowych widelców... prawie jak w restauracji.
Jeśli będziesz w Malmo to z tajskich restauracji mogę polecić Krua Thai, a włoskich - Vespę i Any Time.