Składniki na gulasz:
ok 1,5 kg wołowiny pokrojonej w duże kostki (2,5 cm)
2 marchewki, pokrojone w dość grube plasterki
kilka cebulek szalotek (lub 1 duża), pokrojona
3 chochle bulionu (mieszam wołowy z grzybowym - najpierw z wyciętych kawałków z w/w mięsa na gulasz i "włoszczyzny" ugotowałam gar bulionu, dodałam trochę kostki grzybowej, takie małe oszustwo... jakbym miała grzyby suszone to bym wrzuciła po prostu)
4 ząbki czosnku, wyciśnięte
1 łyżka koncentratu pomidorowego
0,5 l czerwonego wina, wytrawnego, o głebokim smaku
2 łyżki mąki
masło do smażenia (prawdziwe, niesolone)
Przyprawy:
1 łyżeczka tymianku
ok 0,5 łyżeczki soli
2 listki laurowe
"Zasmażka" (?) na koniec (krok 5 i 6):
ok 300 g pieczarek
8-10 cebulek-szalotek przekrojonych na pół
masło (niesolone)
chochelka bulionu
sól
pieprz
tymianek
pietruszka
Oryginalny przepis miał ze 40 kroków (no ale niektórzy muszą mieć opisany każdy krok, typu "ubrać fartuch", "otworzyć lodówkę"...), mój wygląda tak:
1. Na maśle obsmażyć wołowinę, po kilka kawałków na raz (żeby się ścięły a nie zaczęły dusić). Wrzucać do naczynia do zapiekania, u mnie to Le Creuset (naprawdę warto takie jedno mieć!!! to taki tradycyjny "slow cooker")
2. Na resztkach masła zblanszować marchewkę i cebulę, ok 5 min. Wrzucić do mięsa.
3. Posypać mąką mieso z warzywami, pomieszać, wsadzić odkryte do nagrzanego piekarnika na 5 min, potem wyjąć. Pomieszać.
4. Wlać wino i bulion do garnka, dodać czosnek, koncentrat, przyprawy. Pomieszać i wstawić przykryte do piekarnika.. Piec ok. 2,5 - 3 godz w temp 160 C, nie trzeba zaglądać.
5. W tym czasie na maśle podsmażyć pieczarki, do lekkiego zbrązowienia, odłożyć na bok.
6. Podsmażyć cebulki do zbrązowienia, dolać bulion i przyprawy (do smaku). Dusić ok 40 min, tak żeby cebulki się nie rozgotowały. Odstawić na bok.
Na koniec, po wyjęciu z piekarnika, wlać cebulki i pieczarki na gulasz. Pomieszać i niech chwilę postoi...
Zdjęcie nie robi większego wrażenia, ale smak - zapewniam Was, każdego powali. Wołowina rozpływa się w ustach, sosik palce lizać... Serwowałam z ziemniakami puree, ale moim zdaniem z kaszą jęczmienną świetnie się skomponuje (skąd ja w Szwecji kaszę wezmę...), ryżem czy makaronem niekoniecznie, ale co kto lubi. Z chlebem będzie na pewno boskie :)
Kami zjadł TRZY porcje. Po talerzu zupy z makaronem, dałam my wywiadowczo jedną... po 10 minutach przyszedł po dokładkę... dałam więcej niż poprzednio... a potem znowu krzyczał "mama, jeszcze!!!"... no to trzecia porcja taka sama jak druga... wszystko wylizał!!!
Niepośledni ma gust ten mój synalek, nie ma co... ale nie będę mu przecież codziennie gotowała obiadu, któego przygotowanie zajmuje w sumie ok. 4 godzin (liczę czas brutto), musi czasem zadowolić się kanapką...
Zdjęcie nie robi większego wrażenia, ale smak - zapewniam Was, każdego powali. Wołowina rozpływa się w ustach, sosik palce lizać... Serwowałam z ziemniakami puree, ale moim zdaniem z kaszą jęczmienną świetnie się skomponuje (skąd ja w Szwecji kaszę wezmę...), ryżem czy makaronem niekoniecznie, ale co kto lubi. Z chlebem będzie na pewno boskie :)
Kami zjadł TRZY porcje. Po talerzu zupy z makaronem, dałam my wywiadowczo jedną... po 10 minutach przyszedł po dokładkę... dałam więcej niż poprzednio... a potem znowu krzyczał "mama, jeszcze!!!"... no to trzecia porcja taka sama jak druga... wszystko wylizał!!!
Niepośledni ma gust ten mój synalek, nie ma co... ale nie będę mu przecież codziennie gotowała obiadu, któego przygotowanie zajmuje w sumie ok. 4 godzin (liczę czas brutto), musi czasem zadowolić się kanapką...