12 marca 2016

Dorota

W moim szwedzkim życiu spotkałam kilka osób, które miały duży wpływ na nie. Pojawiły się nagle, znienacka, bardzo pomogły w danym momencie, i ... poszły. Zostawiły wspomnienia i ciepło w sercu. Pamiętam o nich.

A każde ponowne spotkanie z nimi to kolejny promyczek światła.

Nie wiem czy ja kiedykolwiek byłam kimś takim dla kogoś, chciałabym. Bo dla mnie to było doświadczenie mistyczne: doświadczenie spotkania z Bogiem. Chyba po prostu te osoby były prorokami dla mnie, a ja dostałam łaskę usłyszenia czegoś przez nie.

W Malmo przeżyłam bardzo głębokie rekolekcje prowadzone przez księdza Piotra Bryka z Elbląga. Do dziś pamiętam tę łysą głowę i spokoje słowa, przypominał mi innego księdza Piotra, który swego czasu był jedną z takich świetlistych osób. To był czas mojego totalnego zagubienia się w nowej rzeczywistości (a może jednego z wielu...?), początek roku 2012. Po mszy rekolekcyjnej miał być czas na świadectwa, w sali na dole. Nikogo nie znałam wtedy "w parafii", bo chadzałam tam tylko w niedziele, a dodatkowo parafia w Malmo nie sprzyja integracji. Pamiętam, że bardzo musiałam się zmusić do zejścia na dół. Siadłam sobie przy kwiatku w korytarzu i czekałam, aż przygotują salę na wejście tłumu. Sporo ludzi przyszło, gadali ze sobą, a ja jak ten "nowy" w klasie. Już miałam uciekać, sama się sobie dziwiłam, że tak zdziczałam. Ja, niegdysiejszy lider harcerski i osoba bez oporów wychodząca do obcych.... A tu przysiadł się ktoś do mnie. Po chwili zagadał po angielsku. Że nikogo tu nie zna, bo jest z dziewczyną, i czy może usiąść. Też chyba czuł się trochę nieswojo, jak na tureckim kazaniu.

Zaczęliśmy rozmawiać. Od słowa do słowa opowiedział mi niesamowita historię poznania swojej dziewczyny, która za chwilę podeszła do nas i włączyła się do rozmowy. To była Dorota. Przyjechała z Elbląga na kilka dni, spotkac się z narzeczonym - tym właśnie facetem, Matsem - i przy okazji księdzem Brykiem, którego bardzo dobrze znała z Elbląga.

Nie chcę wchodzić w intymne szczegóły, ale to spotkanie było dla mnie jak haust świeżego powietrza. Kobieta pełna energii, otwarta, trochę szalona - a jednocześnie był  w niej pokój.

Historia Doroty jest niezwykła. Pianistka, nauczycielka muzyki, kobieta po przejściach - wdowa, była alkoholiczka, matka. Wyglądała na 35 lat, a miała 45. Powiedziała, że czas się dla niej zatrzymał gdy się nawróciła.

Po tym spotkaniu kilka razy spotkałyśmy w Lund w kolejnych miesiącach, Dorota i Mats byli u nas na kolacji. Zawsze głęboko rozmawialiśmy i bardzo otwarcie. Czułam, że wreszcie mnie ktoś zrozumiał, że niemożliwe jest możliwe, że Bóg sam wystarczy - że bez Niego to dno i sam muł.

Dorota i Mats wyjechali potem do Polski, teraz są małżeństwem. Spotkałam ich znienacka rok temu jak były u nas rekolekcje ojca Bashobory.

I w zeszłą niedzielę w Lund. Nagle ktoś do mnie zamachał, uśmiechnięta gęba. Dorota!

Przyjechali na mszę, bo byli przejazdem.

Wiele rzeczy się wydarzyło, szkoda, że nie było czasu na poznanie szczegółów, może musze tam pojechać do nich :)

Swoją historię opowiada trochę w tym wywiadzie, jak ktoś ma dostęp to zapraszam.
Jej historia niesie nadzieję, a równocześnie zachwyt nad potęgą i działaniem Boga. Dorota była nauczycielem muzyki przez ponad 20 lat. Paradoksalnie, muzyka była największą raną jej życia.
Dorota Wickenberg: Nigdy w życiu nie grałam niczego ze słuchu, aby poczuć prawdziwą radość. Dla mnie jako zawodowego muzyka – to w pewnym sensie dramat. Miałam bardzo niskie poczucie wartości. Umiałam zagrać utwory Chopina, Bacha, które przygotowywane były na występ, koncert, egzamin. Dramatem było wychodzenie na scenę, ulegałam panice i nagle zaczynałam gorączkować. Zdarzało się, że do 40 stopni Celsjusza. Przez całą edukację przechodziłam tzw. „katusze”, a potem nie „znosiłam” mojej pracy. Jedynym moim celem w tym czasie, było odniesienie sukcesu. Wewnętrznie odczuwałam paraliżujący lęk, wręcz nienawiść do tego, co robię. Jednak… w głębi serca kochałam muzykę i nie rozumiałam sprzecznych uczuć, które zawsze we mnie istniały – wyznaje.
Powoli acz zdecydowanie czuli powołanie do pewnej duchowości. Bóg prowadził ich poprzez Maryję, według reguły regułę św. Ludwika Montforta - której wyrazem jest całkowite powierzenie się Matce Boga - Totus Tuus (Cały Twój).  Z modlitwy i tego zawierzenia zrodziło się ogromne ewangelizacyjne dzieło - musical.

Wyżej wspomniany wywiad opowiada jego genezę.  Jak Duch Święty prowadził ręce Doroty, jak ją otworzył na muzykę po dwudziestu latach pracy w zawodzie, jak stworzył dzieło, które ma wielką moc. Wszystko w bardzo krótkim czasie, a powstało coś pięknego, co zmienia życie ludzi. Uczniowie Doroty przeżyli nawrócenia, ich rodzice też, pomoc i wspapcie przychodziły z najbardziej nieoczekiwanych stron.

Dostałam musical na płycie, nie wiem czy wolno mi rozpowszechniać go - ale będę się starać, bo warto.

A póki co czuję znowu w sercu to ciepło, które pochodzi z jednego tylko Źródła. I znowu dzięki prorokowi Dorocie :)



Dla szwedzkojęzycznych czytelników (są tacy??) znalazłam wywiad z Dorotą i Matsem, nagrany podczas spotkania u franciszkanów.


31 komentarzy:

  1. Losy nas wyszystkich to niejeden dobry, ciekawy scenariusz filmowy. Znam tez Dorote byla alkoholiczke, tez poznalam ja w kosciele poprzez rekolekcje....tylko ze ta "moja" Dorota to nie pianistka, a wiezniarka i bezdomna. Wloczyla sie z dziwnym towarzystwem. Byla to dziewczynka sprzedawana przez ojca dojrzalym facetom za flaszke. Potem probowali ja sprzedawac za alkohol starsi bracia.... Matka trojki dzieci. Mieszka z corka- pozostalosc po milosci na trzezwo z o 10 lat mlodszym Wlochem ( bo to kobieta zarabista, zgrabna i powabna, byla....nie wiem czy nadal jest). Dwoje starszych wychowuje jej trzezwy maz, ktory notabene zawsze byl trzezwy. Jedno z tych dzieci jest uposledzone z powodu picia matki w okresie ciazy....
    I ta moja Dorota, pomimo nawrocenia, nadal miala, a moze i ma, potezne problemy z zyciem w czyms, co my nazywamy norma. Ulozony dom, dzieci, obiady o w miare regularnych porach, rytm chodzenia do pracy- pracy ja sztrasznie meczyla:))
    Dlatego, kiedy chodzi o alkoholizm to ....zostawia on potezne pietno na czlowieku. Czasami cale ziemskie zycie to za malo na przerobienie pozostalosci osobowosciowych po tym nalogu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Aniu
      Dziękuję za wizytę i komentarz
      Osobiście nigdy nie zetknęłam się z alkoholizmem, ale piętno pozostawia na pewno... jak każdy nałóg, który nas wciąga i niszczy - już nie jesteśmy sobą, straciliśmy do siebie szacunek i zaufanie

      wierzę jednak, że ponadnaturalna interwencja jest w stanie to zmienić
      całkowicie, ale to nie jest tak, że spadnie grom z jasnego nieba i wszystko raz na zawsze poukłada! to znaczy w danym momencie tak, ale człowiek musi nawracać się całe życie. Bo upada non stop, bo ulega słabościom, bo się zatraca w czymś nowym

      Usuń
  2. Każdy musi odnaleźć swoją drogę. Ja też mam swoje "objawienia", co prawda dalekie od nauki Kościoła, lecz to - między innymi - dzięki nim mam siłę iść przez życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd wiesz, że daleko? :) jeśli tylko szczerze szukasz to może całkiem blisko!

      Usuń
  3. Chwalisz Dorotę, a ja czuję, że przez Ciebie przemawia Duch Święty. Bardzo wzruszył i zainspirował mnie ten tekst.
    Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za miłe słowo
      nawet nie wiesz jak wstrząsnął mną początek komentarza (i nie zdradzę dlaczego, bo bym musiała ujawniać czyjeś dane osobowe)

      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. W sumie nie wiem czy ja chwalę Dorotę - owszem, za musical nawet bardzo, piękna muzyka :) - ale bardziej chciałam powiedzieć, że musimy mieć otwarte oczy na ludzi w naszym życiu, bo oni czasem są prorokami, często bezwiednie! Dorota raczej nie wie kim jest/była dla mnie
      Chociaż bardzo mi się teraz ciepło zrobiło jak na odchodne pochwaliła naszą scholę i jej pracę (bo na tej mszy, co to ją spotkałam to śpiewała moja schola, teraz pobłogosławiła nas i poprosiła o kopie nut...) i obiecała, że następnym razem jak przyjedzie to zagramy i zaśpiewamy RAZEM... dla niej nasze spotkanie to też było doświadczenie pewnej pełni i jedności

      Usuń
  4. Ta degrngolada która p. Dorta że swoim mężem sieją wśród księży jest straszna. Ci ludzie urządzają sobie biwaki raz u księży raz u sióstr zakonnych prowadząc życie a'la pasożyt. Piękne słowa które głoszą pozostają tylko slowami. Jak dla mnie ponadczasowe i nadal aktualne kleczec przed figurą diabła mając za skórą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zaskoczył mnie ten komentarz. A można poznać jakieś szczegóły - dowody na to, że sieją zamęt?
      Przyznam, że nie mam teraz z nimi żadnego kontaktu, od tego ostatniego spotkania nic. Ale trudno mi uwierzyć w to, co tu czytam.

      Usuń
    2. Zapraszam do pięknej niegdyś parafii w Lubczu gdzie aktualnie przebywaja. Niestety ich sposób 'ewangelizacji' w szatański niemal sposób działa na tamtejszego księdza. Doszło to tego że ksiądz zastąpił sobie parafian państwem Wickenberg. To straszne gdy spoglądamy na zgubę księdza i zamęt jaki sieja oni w spokojnej wiejskiej parafii nie przygotowanej na taka szamańską duchowość.

      Usuń
  5. Proszę państwa nie dajcie się zwieść lokalnym szamanom. Ludzie Ci wykorzystują naiwność kleru do swoich celów poprzez urojone wizje. Nie mają żadnych podstaw teologicznych do głoszenia rekolekcji, posiłkują się paroma przeczytanymi pismami uznanych Świętych kościoła a reszta to ich rzekome objawienia. Dowody -- zapraszam do oficjalnego zapytania w elbląskiej kurii. Ludzie Ci mają bardzo zły wpływ zwłaszcza na młodych ludzi, którzy podatni są na emocjonalną manipulację, obraz Boga przedstawiany w tych naukach jest zniekształcony a do rzekomych terapii duchowych czy wszelkich innych nie mają żadnych uprawnień , kursów studiów itp. Niestety wygląda to na neurozę psychiczną w stylu ks. Natanka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w jaki sposób można się zapytać elblaskiej kurii? nie mam doświadczenia

      Inna rzecz, że obraz Boga jest bardzo zniekształcany na tak wielu płaszczyznach, że idzie się pogubić. Nawet z ostatniej adhortacji dowiadujemy się, że aby zostać świętym trzeba być przede wszystkim działaczem społecznym. A gdzie jezusowe "Marto troszczysz się o tak wiele, a potrzeba tylko jednego, Maria wybrała najlepszą cząstkę".
      Ale to inny temat w sumie.

      Ja moge powiedzieć tylko, że z mojego spotkania z Dorotą wyniknęło dużo dobrego, jej postawa była dla mnie wtedy wielką inspiracją do szukania Boga i nie obawiania się żadnych granic w tym szukaniu.

      Czasem myślę, że nawet z grzechu Bóg potrafi coś wspaniałego zbudować, daje kolejne szanse na oczyszczenie się. Jest tu na orbicie naszej małej szwedzkiej wspólnoty były ksiądz, który bardzo namieszał (Dorota i jej błędna działalność to przy tym nic), są ludzie, kórzy poszli za nim i ida dalej, odłączając się od kościoła, idąc za własnymi pomysłami tylko, a mimo to spotykam ludzi, którzy mówią "ten ksiądz kiedyś mi bardzo pomógł"

      to, jakie co jest naprawde okaże się w pełni dopiero po tamtej stronie, teraz widzimy tylko w częsci, niejasno i nasz obraz jest zaburzony przez własne grzechy i problemy (mówię tez o sobie)

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. Witam serdecznie
      W kurii Metropolitalnej w Gnieźnie również proszę pytać o państwa Wickenberg. Jak zostało to wcześniej wskazane ludzie ci opierają się na kilku wersetach z Pisma św które mają się nijak do całej reszty uprawiają to co teologia fachowo nazywa BIBLIOMANCJĄ. Do tego rzekomo pozyskali księdza na którym mogą starać sie budować autorytet kazodzieji. Ksiądz podróżujący z nimi nijaki x.Kołodziej również należy do tej chorej sekty a sam miał zrzec się urzędu proboszcza z własnej parafii. Więc naprawdę zalecam jak najdalsze trzymanie się od tych ludzi i ich chorej ideologii.

      Usuń
  6. Niestety to prawda ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Moi znajomi gościli u siebie rzeczone małżeństwo przez kilka miesięcy na przełomie 2018/2019 roku a teraz rzucili całe życie w Polsce mąż pracę a dwójka starszych dzieci szkołę i wyjechali z nimi do Szwecji nawracać się i zakładać wspólnotę. Jeśli mogę, bardzo proszę o kontakt.

      Usuń
    2. Proszę pisać na polskapakistansverige@o2.pl

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Witam "Zatroskana". Z chęcią z Tobą porozmawiam. Trochę znam sprawę. Kontakt do mnie znajdziesz pod adresem mailowym, który widnieje pod Twoim postem.

      FJ

      Usuń
  7. Nie zgodzę się z tym a osoba anonimowa która nie ma odwagi ujawnić się kim jest ma problem z zazdrością. Dzieła Boże muszą przejść przez prześladowanie nawet ze strony kościoła i chwała Bogu za to. Jeśli to Boża sprawa i misja to się ostanie choć teraz może to tak wyglądać jak Anonimowy opisuje. Zamiast przyczyniać się do prześladowania to w cichości serca modlić się jest na miejscu aniżeli urządzać sensację.
    Dziękuję Bogu za Dorotę i Matsa niech Bóg im błogosławi a Maryja prowadzi i chroni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Drogi (-a) Unknown. Twój wpis również jest anonimowy, więc gdyby przyjąć zasadę, o której piszesz („osoba anonimowa która nie ma odwagi ujawnić się kim jest (..)” .... Poza tym skąd wniosek, że o problem z zazdrością chodzi. Przeczytałem uważnie wszystkie wpisy i żaden z nich nie daje podstaw do wysnucia takich wniosków. No chyba, że wniosek ten nie pochodzi z lektury wpisów, a z osobistych zmagań z .....(wstrętnymi) zatroskanymi.
    Dobrze że tacy są - zatroskani. Świat bez zatroskanych o drugiego człowieka byłby nie do zniesienia. Poza tym to Oni dani nam są również po to byśmy nie pobłądzili. A "jeśli to Boża sprawa i misja" to nie powinna obawiać się konfrontacji, przecież „to Boża sprawa i misja, więc się ostanie”. Poza tym nie do tych co się dobrze mają posłał ich …. .
    Znam Dorotę i Matsa; retorykę jaką się posługują. Niestety w chwili obecnej naprawdę dają otoczeniu argumenty do zatroskania: relegowani z diecezji gnieźnieńskiej, z zakazem głoszenia w diecezji elbląskiej i warmińsko-mazurskiej (tyle na pewno), nauczający że droga, którą idą jest jedyna, a każdy kto myśli inaczej to ten, który posłany został przez złego by „Cię” odciągnąć – „przyjdą i będą mówili, że się mylisz … nie rozmawiaj z nimi …. ” „dzieła Boże muszą przejść przez prześladowanie nawet ze strony kościoła”, a Ci co mają odwagę mieć wątpliwości zwyczajnie „mają problem z zazdrością” …. ect, ect. Nie mają żadnego kierownika duchowego, superwizora, który TRWAJĄC przy nich jednocześnie wraz z nimi pilnowałby czystości (i bezinteresowności) tej nauki. A nie pomyślałeś (-aś), że mimo, iż czują się wybrani to wciąż są ludźmi. I mimo dobrych chęci i mądrości wlanej mogą się tu czy ówdzie pomylić … pobłądzić ….
    „Jeśli to Boża sprawa i misja to się ostanie ….”. A jak się nie ostanie? To co, weźmiesz odpowiedzialność za tych, którzy rzucili wszystko (skłóceni z otoczeniem) i poszli za …. no właśnie za Bogiem, czy pięknym głosem Doroty, chwytającymi za serce słowami Matsa, pełnymi emocji uczuwaniami …. ? Nie przesądzam, nie wiem, ale czy nie warto nad tym się pochylić; wspólnie pochylić. Zamiast iść na „wojnę” z kościołem, zatroskanymi. Kościół jest jaki jest, ale jest już 2000 lat, a zatroskani są nam dani i mają święte prawo myśleć inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem Magdalena
      Słowa Ewangelii według Świętego Jana
      Jezus powiedział do swoich uczniów:
      «Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.
      To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Ale nadto nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali, że Ja wam o nich powiedziałem».

      Usuń
  9. Czyli co? .... nowy kościół? Bo jeśli nowa wspólnota modlitewna osadzona w tym kościele, to przywołany fragment ewangelii (skądinąd bardzo znany) nie pasuje .... Magdaleno, Magdaleno, skąd w Tobie tyle agresji? To ona spowodowała, że przeoczyłaś ważne kwestie i pytania .... stawiane również w powyższych postach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie widzę tu agresji - ale raczej wybiórcze używanie Słowa Bożego

      bo przecież "co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie" oraz "Ty jesteś Skała, na tej skale zbuduję mój kościół"

      dla mnie jest tylko jedna odpowiedź na wszystkie "Duch święty mnie natchnął" - czy hierarchia Kościoła to popiera czy nie; Kościół od samego początku został stworzony jako hierarchiczny, nawet jeśli apostołowie szli w różne strony i niekoniecznie się ze sobą dogadywali, to Piotr był Opoką

      Jak się poczyta "Dzienniczek" siostry Faustyny czy pozna życiorys ojca Pio to wyraźnie widać jak należy postępować - objawienia objawieniami, przełożony decyduje!

      Bardzo mi przykro czytać te negatyzne opinie o działalności Doroty i Matsa, niemniej jednak jeśli to prawda to tym więcej trzeba się za nich modlić - i jednocześnie wcale nie wyklucza to faktu, że na jakimś etapie swojej drogi robili dobrze rzeczy, w posłuszeństwie i Prawdzie, czym budowali Kościół

      pozdrawiam serdecznie wszystkich dyskutujących

      Usuń
  10. Dorote i Matsa uwiodła wizja własnej wiary, sami stanęli na pograniczu chrześcijaństwa a gnozy. Zakaz głoszenia ich poglądów skończył się zniesieniem z urzędu przełożonej siostry Pallotynki oraz rezygnacją z urzędu proboszcza kapłana u którego zamieszkali... Mam dreszcze gdy widzę że ktoś czytuję wyrywkowo słowa Pisma Świętego bez odpowiedniego odniesienia do kontekstu w którym zostały użyte. Pani Magdo, uważa Pani że Kościół Katolicki nie uznał prawdziwości nauk p.Wickenberg? Myśli Pani że depozyt wiary pilnie strzeżony przez dogmaty i Tradycje zawiódł i nie rozpoznał 'swiatla na oświecenie pogan' od Wickenbergów? Nic bardziej mylnego... medytacja modlitwa śpiew kadzidło używane w ich niby modlitwach sprawia że człowiek czuje się bardzo błogo chve więcej i więcej pieśni jak mantra cytowane po parę godzin ot na tym opiera się to zło. Ktoś zapyta skąd to wiem? Otóż brałem udział w ich spotkaniu niestety nie pasowałem do reszty stada. Dorota nazwała mnie WILKIEM który był zagrożeniem dla jej owczarni. Postanowiono mnie wyeliminować. Z takim zjawiskiem trzeba walczyć! W Kościele nie ma miejsca na takie praktyki, to już nie jest Katolicyzm to jest ich wiara stworzona przez nich dla nich na czele której stoi WIZJONERKA Dorota. K

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    Czy siostra Pallotynka, o której wspominasz nadal jest w zgromadzeniu? Bardzo proszę odpowiedz jeśli wiesz ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to pytanie do mnie, ja niestety nic nie wiem na ten temat

      Usuń
    2. Na pewno nie ma jej w Gnieźnie. Trudno powiedzieć co się z nią stało. Na pewno ona jak i Dorota potrzebują modlitwy o nawrócenie.

      Usuń
    3. Tak Siostra Pallotynka nadal jest w zgromadzeniu, została przeniesiona do innego domu.

      Usuń
    4. Za to ks. Kołodziej którego Dorota urobiła jak małe dziecko jest rezydentem w jednej z Inowrocławskich parafii.

      Usuń
    5. Czy wiadomo coś więcej o Dorocie i Matsie na ten moment?

      Usuń
  12. Anonimowy niestety ma rację. Anonimowy z marca 2018 r. Proszę Państwa zaprzęgnijcie rozum i naukę do rozeznania a nie emocje, które wiodą na manowce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy coś konkretnego jest Ci wiadomo? To dość ogólny wpis, a sprawa nabrzmiała i wymaga konkretów.

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...