28 października 2016

Bardziej papieska od papieża

Dzisiaj nietrudno o to. Papież w zasadzie sam się prosi - roby wszystko, by papieżem nie być. Nie mieszka jak papież, nie zachowuje się jak papież, nie nosi strojów jak papież, czasem nawet nie przemawia jako papież tylko "biskup Rzymu".

Chociaż "nasz papież" też spotykał się z takimi zarzutami, pozory czasem mylą. Nie skupiam się na nich.

Ale tutaj jednak zabolało.

Głowa naszego Kościoła oraz lokalni hierarchowie gorąco zachęcają do włączenia się w obchody reformacji. W poniedziałek nastąpi oficjalne rozpoczęcie Roku Reformacji. Poniedziałek, bo to będzie 31.10, pięćsetna rocznica "protestu" Lutra.

Na pierwszą wzmiankę o włączeniu w te obchody Kościoła Katolickiego oburzyłam się. Jak to tak?? Bezczelni, zapraszać katolików do świętowania swojej herezji! Ktokolwiek podchodził do mnie podekscytowany "słyszałaś?? Papież będzie w Malmo!" napotykał na obojętność, w najlepszym razie.

W lecie jakoś jednak zgadałam się z kierowniczką szwedzkiego chóru w kościele, do którego chodzę, i ona zaprosiła naszą scholę do współudziału we mszy papieskiej, która będzie we wtorek 1 listopada. Wszystkie katolickie chóry w Szwecji przygotowały śpiewy, w najbliższą niedzielę będziemy je razem ćwiczyć - pierwsza i ostania wspólna próba.

A potem okazało się, ze ten nasz chór jest zaplanowany do spotkania dzień wcześniej, czyli 31 października w katedrze w Lund.

TYM spokaniu. Gdzie będzie dziękowanie za reformację!

Od razu poczułam niepokój, który zaowocował ostatecznie tym, że poszłam do szwedzkiej szefowej i powiedziałam, że się w tym nie widzę. Na co usłyszałam, że źle to wszystko rozumiem, to nie jest żadne świętowanie ani celebrowanie reformacji, tylko modlitwa o jedność i wzajemne przebaczenie. Chyba mogę i chcę modlić się o jedność, nieprawdaż? Poza tym Papież i biskupi też tam będą, chyba ufam hierarchii Kościoła? Taka postawa to dla niej bycie bardziej papieskim od papieża. Podesłała mi też dokumenty, z któych wynika to spotkanie - wspólna katolicko-luterańska deklaracja. Oficjalny dokument.

Złajała mnie jak burą sukę, przyznam się. Skutkiem czego pokajałam się i grzecznie poszłam na próbę przed-generalną do katedry. Bo tak, o jedność chcę się modlić. I tak, uważam, że trzeba iść za pasterzami.

Próba odbyła się ona wczoraj. Na wstępie wyjaśniono o co ma dokładnie chodzić. Pierwszą częścią nabożeństwa będzie podziękowanie za dary reformacji, drugą - modlitwa o jedność i wspólna modlitwa o pokój, i wreszcie - wspólne celebrowanie jednej Ewangelii (jak na ironię będzie odczytany fragment o winnicy, którą trzeba wyciąć jeśli nie przynosi owocu... przeczyta biskupka kościoła Szwecji). Już przy tych słowach zesztywniałam... a jednak kierowniczka chóru mnie wprowadziła w błąd. A może i ją wprowadzono - wszystkich nas wprowadzono! O szczegółach dowiadujemy się na samym końcu, gdy już jest za późno na jakikolwiek ruch. Inaczej zapachnie ostentacją i manifestowaniem "zamknięcia", tego samego, który to Polacy okazują wobec "uchodźców".
Reszta próby to był chaos i kakofonia, bębny i grzechotki w przepięknej katedrze. Kwintesencja fałszywej jedności.

Naprawdę nie mam nic do luteranów ani innych protestantów - bardzo chcę jedności, wierzę, że wiele nas łączy i że trzeba się tym cieszyć. Ale ta jedność tutaj, przy okazji tej rocznicy, jest wymuszana i jesteśmy w nią wmanipulowywani. Tak po szwedzku, w białych rękawiczkach - tutaj ceni się różnorodność pod warunkiem, że to jedna ze starannie zaplanowanych opcji różnorodności. Prawdziwie własne wybory są wysoce niepożądane - indywidualizm to egoizm przecież.

Spodziewam się już teraz wszystkiego. Piosenka o diversity i tęczy już jest, ulubiony hymn Marcina Lutra, ten, w którym prosi Ducha świętego o ochronienie od fałszywych doktryn, też, teraz jeszcze mamy zaśpiewać pieśń wdzięczności w czterech językach po słowach podziękowania za reformację... może flagi PRIDE na ołtarzu, który robi za stół...?

To takie moje notatki na gorąco, tuż przed Wielkim Dniem. Gorzkie, bo gorzko się czuję.

Już chyba nie pomyślę nigdy nic złego o pożytecznych idiotach, wrobionych w jakieś pseudo ekumeniczne przedsięwzięcia. Zostałam jedną z nich i czuję, że nic się nie da zrobić. Jutro próba generalna w "docelowych" strojach, sprawdzą czy dobrze wypadamy w telewizji. Kolejne pójście do kierowniczki chóru to by było chyba zerwanie storunkówm dyplomatycznych do końca życia, a ja przecież chcę, zeby polski i szwedzki chór współpracowały w naszej parafii.

Pozostaje wpiąć w klapę jakąś Matkę Bożą i z całych sił duchowych odseparować się od cudzych intencji. Iść tam z własnymi, tymi, które głosi Matka Kościół, nie tymi, które różni pasterze nam wykrzykują nad głową. Bo wierzę, że zasadnicza idea dążenia do wspólnoty i do bycia znakiem dla świata jest tym, co naprawdę chce Chrystus, wierzę, że nawet z grzechu (którym była herezja Lutra) Pan Bóg może zbudować swoje Którelstwo - jeśli ludzie się na to zgodzą i będą o to prosić. Ja właśnie będę, przepraszając także za moje grzechy.
Nie mogę się obwiniać za to, że jacyś ludzie będą próbowali podpiąć pod to swoją ideologię!

A fałsz ostatecznie wyjdzie na jaw, jakby kolorowo go nie pomalowali.

82 komentarze:

  1. A jakby wpuscic w to wszystko Boga, a nie wlasne przemyslenia i gorycz, ze luteranie beda gora?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież to właśnie robię, taka jest moja konkluzja. Nie tak to zrozumiałaś? To nie chodzi o żadne bycie górą, ale zgodę na powiedzenie - potwierdzenie nieprawdy. To wszystko w tym wydarzeniu jest bardzo polityczne, wewnętrznie się temu sprzeciwiam - stąd ten post. Taki zapis walki duchowej, gdzie - mam nadzieję - wygra Prawda.

      Mam dodatkowy problem - przedwczoraj zaczęło mnie boleć gardło i teraz tak boli, że autentycznie nie jestem w stanie śpiewać. Chrypię jak stary żul. I co teraz, he???

      Usuń
    2. Cialo zareagowalo na Twoj wewnetrzny sprzeciw- powiadaja, ze cialo odzewnetrznia nasza psyche. Mozna w to Boga jeszcze wmontowac, ze On wie co to PRAWDA i pomaga Ci nie uczestniczyc w klamstwo:))) Ale wedlug mnie to nie tak.
      Katolicki papiez wjezdza do luteranskiego kraju, w ktorym zyje niewielki odsetek katolikow. Nie bedzie imprezy pod Goscia ( na warunkach jego wiary, liturgii etc). Nie bedzie na zasadzie gosc w dom- Bog w dom, impreza odbedzie sie w Szwecji i papiez zdaje sobie chyba z tego sprawe, ze to oni ja przygotuja. Oni- luteranie, a katolicy tam sa jednym z kwiatkow w wazonie.
      Rozumiem Twoj protestsong ( Twa walke wewnetrzna i probe nie wejscia w impreze, ale...)

      Przeczytalam kiedys pewne slowa od "swiatlych" muzulmanskich imamow, do ich braci w wierze w krajach poza ojczyzna ( szlo o burki we Francji- chcieli je wtedy zniesc Francuzi). Integrujcie sie i przyjmujcie zasady zycia karaju, w ktorym mieszkacie.

      Czyli Olu. Bog to Bog i nie wazne kto, co i jak:)) Ty nadajesz sens temu co robisz. I nie istotne gdzie i z kim:))

      Ps.
      Przeczytalam teraz ponizszy komentarz i chyba nie dalam Ci Bozej podpowiedzi:))

      On kocha przeciez i luteranow i jest z nimi tako samo jak i z katolikami.

      Usuń
    3. Aniu, oczywiście, że Bóg kocha wszystkich nas
      ale my tu nie celebrujemy Bożej miłości tylko dziekujemy za reformację - która była jej przeciwieństwem, była zwycięstwem człowieczego planu

      czytam komentarze z uwagą, dziękuję za wszystkie

      Usuń
    4. Czlowieczy plan powiadasz. A moze trzeba za to faktycznie podziekowac? Przeciez reformacja nie wziela sie z powietrza, tak samo, jak ciaza. Cos sie na to zlozylo.

      Moja tesciowa opowiadala mi jak w kosciele katolickim ( bo ona to katoliczka od kolyski) spiewali, przed wojna aby Bog poswiecil ich bron: szykowali sie juz widocznie na jedyna sprawiedliwa, swieta wojne. Widocznie wyznawczynia falszywej doktryny byla moja tesaciowa. Slyszalam tez opowiesci dziadkow w Niemczech jak to przed atakiem na Polske o trzeciej w nocy odprawiono im Msze Sw.
      To ludzie nadaja sens doktrynom, wyznawanym odlamom wiary....tym co robia i jak postepuja. I Bog , tak mi sie przynajmniej wydaje, nie zapyta co wyznawales, tylko jak kochales. Jak milosc czyniles. Czyn wiec milosc, a nie bron prawdy katolickiej.

      Usuń
    5. Aniu, wiem, ze reformacja nie wzięła się z powietrza. Ale można reformować i reformować. Św. Franciszek też był reformacją.
      Tak, były w kościele fałszywe doktryny, ale nie były to dogmaty tylko różne prywatne teorie. Cokolwiek jest dogmatem nie jest fałszywe i prowadzi do zbawienia.

      Bóg zapyta "jak kochałeś?"? To dobrze. Ale to, jak się kocha nie jest nieodłączne od dogmatów kościoła. "Kochanie" luteranów pozwala na aborcję, eugenikę czy pozbywanie się niechcianych ludzi, na takie rzeczy nie pozwala katolicka nauka. Kościół w Szwecji ma niechlubne tradycje nie kochania jednostki tylko kolektywu. To jest ważne czy ktoś kocha tak, jak go nauczył jego kościół szwedzki, czy też tak jak nauczył katolicki.
      Kościół Szwecji chełpi się tym, że ma otwarte serce dla uchodźców. Ale nie ma otwartego serca dla kondycji człowieka. Błądzących nie kieruje do Boga tylko utwierdza w ich błędach - stąd powszechne promowanie homoseksualizmu, na przykład. A wracając do uchodźców - tak ich przyjmuje, że oni niszczą to, co dla tego kościoła było kiedyś najświętsze.
      Czynieniem miłości jest dla mnie głoszenie Prawdy, a nie same emocje czy klepani kogoś po ramieniu. A to, że a gdzie jest prawda o zbawieniu wynika z konstytucji Dominus Jesus, więc nie czuję, że głosząc katolicką prawdę gdziekolwiek się pomylę. Katolicka Prawda jest pełna miłości do Boga i człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu (inna rzecz, że my, ludzie, mamy swoje ograniczenia i nie zawsze potrafimy to wprowadzić w życie)

      pozdrawiam!

      Usuń
    6. No wlasnie Olu, to jest takie istotne w jaki sposob kochamy, czy po szwedzku czy po katolicku....
      Jezeli czlowiek umie kochac to chyba nie wazne czy robi to po szedzku, czy po polsku...Milosc jest ponad. Nie wzane co robia oni, jak oni kochaja ( luteranie, katolicy, babtysci...) wazne co robisz i jak kochasz TY. Za siebie tylko odpowiesz.
      Czynieniem milosci jest dla Ciebie gloszenie Prawdy? Mozesz to pojmowac tak, jak uwazasz...kazdy sam odkrywa czym jest milosc.
      A z tymi reformacjami. Sw. Frnaciszek mial taki , a nie inny temperament ...zostal na lonie kosciola. Nie wiadomo co by zrobila Matka Teresa, gdyby kosciol zabronil jej czynienia tego co czynila...musiala przeciez wystapic ze swego piewszego zgromadzenia, aby moc kontynuowac dzielo bze ograniczen. Z tego co sie orientuje to jej bezposrednia przelozona nie byla zachwycona jej postepowaniemi. Matka Teresa rowniez reformowala. I miala odwage sprzeciwiac sie pewnemu porzadkowi. Luter tez sie wzburzyl i poszlo....
      Podazac za pasterzami- w ktoryms momencie wspomnialas...trzeba tez umiec rozeznac pasterzy. Moja tesciowa i jej lud, tez podazali za niekotrymi pasterzami oflagowanymi instytucja KK.
      Czyzby posluszenstwo mialo tez swoje granice?

      Usuń
    7. Aniu, przecież to była przenośnia - nie chodzi o "szwedzkość" w znaczeniu kraju, ale tego całego systemu, który tu panuje - i który jest niszczący
      więc tak, kochać "po szwedzku" to jest coś niszczącego, tych ludzi tutaj także - poziom depresji i innych negatywych zjawisk, jak mordowanie dzieci nienarodzonych, jest tu porażający

      Głoszenie Prawdy jest miłością zawsze, oczywiście to tylko skrót myślowy - potem jest cała wykładnia jak to robić, komu, kiedy... przecież nie mam na myśli podejścia do przypadkowego luteranina na ulicy i wygarnięcia mu "Luter był heretykiem, nawróć się pan"

      Nie ma co spekulować, co by zrobiła Matka Teresa - bo tego NIE ZROBIŁA; Faustynę też uważano za psychiczną, a ojca Pio podejrzewano o oszustwa
      No i co z tego, nie liczy się to, co mogli zrobić, ale co zrobili

      Na żywo obserwujemy przypadek ojca Międlara - reformator, prawda? to bardzo ważne co wybierze, drogę w Kościele czy poza nim... to jest naprawdę wybór między życiem a śmiercią duchową
      Luter, wracajac do niego, wybrał śmierć

      Granicą posłuszeństwa jest - w moim rozumieniu - odejście lub nie z Kościoła Katolickiego, w którym jest pełnia zbawienia

      Usuń
    8. Pelnia zabawienia....
      Nie mam ochoty o tym gadac. My ludzie wiemy przeciez najlepiej.

      Usuń
  2. Olu... Matka Boża właśnie pomogła... jesteś chora i nie możesz śpiewać. To jest właśnie to koło ratunkowe rzucone Ci z GÓRY. Nie widzisz tego ?
    Pozdrawiam serdecznie!
    Ariadna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za podpowiedź... też zaczynam tak na to patrzeć!
      pół nocy nie spałam i myślałam, kaszląc przy tym okrutnie

      przy okazji, serdecznie witam czytelniczkę :)

      Usuń
  3. No i jesteś Olu pod ścianą.
    "Niech mowa wasza będzie...".
    Nie można być "znakiem dla świata" myśląc jedno, a robiąc drugie.
    Nie ma mowy o czystym sumieniu przy postawie " pójdę, nie narażając się na przykrości, ale będę po cichu myślała swoje, w związku z czym i wilk będzie syty i koza cała". Nic dziwnego, że gardło boli.
    Ta "jakaś Matka Boska" w klapie jest czymś w rodzaju opornika, wybacz słówko - takiej dupokrytki. Mówisz Panu B. zrób coś, żebym była w porządku mimo mojego braku sprzeciwu, bo nie chcę się wygłupiać ostentacją no i ten chór - sam rozumiesz. Tak chyba nie można.
    Taka postawa jak Twoja jest do przyjęcia wtedy, gdy łamiesz się próbując być posłuszną tam, gdzie Twoim zdaniem KK popełnia
    b ł ą d - ale nie tam, gdzie kłamie. I chyba tu jest problem: co naprawdę Twoim zdaniem ma tu miejsce - KK w decyzjach swoich władz świadomie kłamie dla osiągnięcia pewnych celów, czy się myli?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Jugglerze
      Nie mam Matki Boskiej do klapy, to taka przenośnia była. Mam medalik, który zawsze noszę, a w tej katedrze w Lund jest ikona Maryi!

      Masz rację, kombinuję tak, bo:
      - wierzę, że wiele osób z KK zostało zmamionych ideą ekumenizmu - nie mają zamiaru kłamać, jestem o tym przekonana; o ile pamiętam wielkim krokiem milowym była wspólna deklaracja u usprawiedliwieniu, podpisana w 1999 - niektórzy wręcz stwierdzili po tym, że "protest w zasadzie się skończył, można teraz wracać do amcierzystego kościoła"; myślę, że ludzie wierzą, że tak się stanie - tak się dzieje z kościołem anglikańskim
      - modlitwy ekumeniczne to zawsze nieco śliski temat - to, co ja mam na myśli pod terminem "różnorodność" to zupełnie co innego, niż większość szwedzkich pastorów, oficjalnie błogosławiących "małżeństwa" jednopłciowe
      Dochodzi do tego autentyczna sympatia do szwedzkiej kierowniczki chóru - stawiam się w jej pozycji... została w to wkręcona tak samo jak wszyscy, ona nie może sobie pozwolić na rezygnację; no właśnie, wszyscy hierarchowie skandynawskich kościołów napisali wspólnu list do wiernych gorąco zachęcając do uczestnictwa w tych obchodach; to ponoć kamień milowy w tych stosunkach, pierwsze TAKIE obchody reformacji, gdzie obie strony przyznają, że jednak nie wszystko poszło świetnie

      Tyle w teorii. W praktyce we wszystkich witrynach księgarskich i kościelnych portrety Lutra, a do modlitwy wpleciono podziękowanie za dary reformacji - dokładnie brzmi to tak:

      (Reverend Martin Junge)
      As we read in From Conflict to Communion, “Lutherans are thankful in their hearts for what Luther and the other reformers made accessible to them: the understanding of the gospel of Jesus Christ and faith in him; the insight into the mystery of the Triune God who gives Himself to us human beings out of grace and who can be received only in full trust in the divine promise; the freedom and certainty that the gospel creates; in the love that comes from and is awakened by faith, and in the hope in life and death that faith brings with it; and in the living contact with the Holy Scripture, the catechisms, and hymns that draw faith into life [...] Lutherans want to share this gift with all other Christians.”

      Jak się poczyta o stosunku Lutra do Biblii to człowieka ogarnia pusty śmiech - zakwestionował kilka ksiąg! Nie czytałam pism Lutra, ale ponoć powinno się je luteranom polecać, przekonają się kim on naprawdę był

      Ale. Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach, jak glosi powiedzenie. Mimo wszystko to może być prawda, że wiele osób jakoś tak się zbliżyło do Pisma Świętego, tego okrojonego, bo zostało przetlumaczone na języki narodowe i nabożeństwa zaczęły się w takich odbywać. Tutaj ciekawy głos szwedzkiego jezuity, wczoraj znaleziony:
      http://gosc.pl/doc/3522622.Byly-luteranin-katolicyzm-w-Szwecji-odradza-sie-liczebnie-i
      Może takie wspólne wydarzenie to naprawdę krok ku pełnej jedności?

      Pozdrawiam!

      (a tu link do notki prasowej o tym wspólnym dokumencie, w tekście link do angielskiej wersji, tutaj notka prasowa:
      http://gosc.pl/doc/1599771.Wspolny-dokument-na-500-lat-reformacji)

      Usuń
    2. Podobnie jak Józef (też pozdrawiam serdecznie;) ekumenizm traktuję cokolwiek nieufnie. W ogóle te wszystkie, nie tylko religijne, apele o jedność wydają mi się zachęcaniem do transakcji często zbyt kosztownych. Pamiętasz Olu naszą rozmowę po zwycięstwie A, Dudy w wyborach - on też apelował o "pojednanie", a ja pytałem na bazie jakich wartości wspólnych. I chyba czas na przypomnienie takich oczywistości, że zgoda nie jest wartością samą w sobie, tylko zawsze kompromisem. Przynajmniej teoretycznie, bo obecnie jest tak, że gotowość do ustępstw wykazuje tylko jedna strona . Ten "wspólny dokument" jest po prostu mętnym bajdurzeniem "o miłości" z całkowitym pominięciem kwestii prawdy i ciągłości historycznej KK. Na szczęście oprócz pana Kocha, który twierdzi, że KK powinien się "ubogacić" protestantyzmem, ale nie tylko nim - jest jeszcze nadal "frakcja" pana Luigi`ego Negri, więc odwagi;)

      Pozdrawiam

      Ps. Jak gardło? ;)

      http://pl.radiovaticana.va/news/2016/09/26/na_500-lecie_reformacji,_nie_skupiajmy_si%C4%99_na_blisko%C5%9Bci,_kt%C3%B3/1260880

      Usuń
    3. Czytałam te niusy z radio vaticana. Sporo tam tego, Szwecja naprawdę znalazła się w centrum uwagi. Trzeba słuchać co będzie mówione podczas tych nabożeństw, oraz jak to będzie potem skomentowane.

      Ja ekumenizmu jako ruchu "oddolnego" nie traktuję nieufnie - jeśli ludzie naturalnie chcą dążyć do jedności, jeśli sie nawzajem szanują, ale nie dają zmarginalizować tego, co ważne - to jest OK. Widzisz, ja mam kilku przyjaciół w gronie niekatolików, rodzona siostra odeszła z KK i została swego czasu baptystką. Tu w Szwecji, w naszym chórze w parafii St. Thomas śpiewa na codzień kilku luteranów i jak się zdążyłam zorientować atmosfera jest bardzo dobra, a chór nie mniej katolicki i parafialny. Nieufnie tratuję natomiast polityczne narzucanie ekumenizmu. To taki walec, co jedzie i równa.
      Chyba to chodzi o to, że jeśli coś wynika z potrzeby serca to zwykle jest to dobre, bo serce człowieka należy do Boga. A jeśli nie wynika - to jest to fałszem.
      Moje ekumeniczne doświadczenia, niektóre wymuszone przez fakty z życia mojej rodziny, także moje własne małżeństwo, sprawiły, że stałam się o wiele bardziej świadomą katoliczką. Zaczęłam szukać odpowiedzi na zadawane mi pytania i zarzuty i ... zakochałam się w moim Kościele. A może raczej - pokochałam. A jednocześnie sprawiło to, ze bardziej boli, gdy widzę, że ktoś bliski to świadomie odrzuca. Mimo to, szanuję tego konkretnego człowieka, z tą jego innością. Tyle, co możemy robimy razem - na przykład szwagier czyta zawsze Ewangelię na wigilii, czego kiedyś w naszej rodzinie nie robiło się w ogóle. To nasze pokolenie wprowadziło te tradycje!

      Dziękuję za troskę, gardło nie zawiodło - dalej "trzyma" i to tak, że wieczorami i rankami tylko jestem w stanie szeptać, potem, po wlaniu "smaru" w postaci różnych herbatek z miodem, pastylek na gardło itede, daję radę chrypieć jak stary żul (nie mam nic do żuli!)

      Pani kierowniczka chóru zwolniła mnie zatem "z katedry" <3

      A jak do wtorku się poprawi, to będę na mszy z papieżem, nawet jakbym nie dała rady śpiewać, to i tak będę tam dla mszy, nie będziemy tam w świetle reflektorów, jak podczas nabożeństwa w katedrze, można sobie kaszleć spokojnie :)

      Chyba to naprawdę boska interwencja, tak nagle i tak mocno!

      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    4. Coś jeszcze się zdarzyło: już wiesz na pewno, że Twoje "non possumus" w szwedzkiej rzeczywistości, przy Twoim rozumieniu prawdy w katolicyzmie, to tylko kwestia czasu. Następnego koła ratunkowego nie będzie, jesteś po sprawdzianie i próbie generalnej. Licznik ruszył.

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Koła będą zawsze :) człowiek to taki matołek, co zawsze gdzieś źle skręci

      a to, że będzie coraz bardziej pod górkę to inna sprawa
      ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko, kto zresztą ma lekko, zresztą nie o lekkie życie "na tym świecie" tu chodzi

      Usuń
    6. No dobrze. Święto minęło, papież się ewakuował, proza życia wraca na stare śmieci.Można pożartować:co to znaczy "nie mam nic do żuli"? ;))
      Złodziej, pijak, naciągacz, drobny bandzior o intencjach ekumenicznych, owszem, tyle że wyłącznie w kwestii nie swoich pieniędzy - nie przesadzasz z tą miłością bliźniego
      narąbanego? Bardzo to po szwedzku zabrzmiało;)

      A kół ratunkowych już nie będzie - pewnego dnia trzeba będzie
      swoje NIE powiedzieć głośno, bez uników, o własnych siłach i nie da się tego obejść z żadnej strony.

      Pozdrawiam;)

      Usuń
    7. Witaj, Juggler :)
      "nie mam nic do żuli" - dosłownie; jeśli ktoś siedzi pijany pod budką z piwem współczuję mu, ale nie mam zamiaru czynić czegokowiek, co by miało tego zabronić; nie jestem zwolennikiem postawy, żeby wszędzie wprowadzać policję i sterować "przestrzenią publiczną"
      nie dotyczy łamania prawa, oczywiście, gdzie polskie prawo zabraniające picia piwa na ławce uważam za idiotyczne i naruszające godność człowieka... każdy powinien sobie móc zjeść czy wypić co chce i gdzie chce (oczywiście jeśli prywatny właściciel miejsca na to pozwala, państwowe tereny należą do wszystkich)
      szwedzka "miłość bliźniego" usuwa takich, co przeszkadzają wizualnie lub zapachowo, z widoku - ma być ładnie i elegancko, a to, że w jakichś norach czy kanalach ktoś się ukrywa, bo nie ma gdzie mieszkać nikogo nie interesuje (świetnie pokazał to szwedzki serial Bron - pierwsza seria - Malmo ponoć ma całe podziemie ludzi bezdomnych, którymi nikt się nie interesuje)

      Poza tym żul to nie złodziej, mówiąc "żul" widzę gościa, któremu się życie poprzestawiało tak nieszczęśliwie, że nie ma celu w życiu ani miejsca, gdzie by spokojnie żyć - współczuję takim ludziom bardzo, nie wierzę, że ktoś wybiera taki styl życia

      Co do ostatniej części komentarza - tak, masz rację, to, co się dzisiaj dzieje w kościele, w tym pontyfikat Franciszka, wymaga stanięcia po jednej stronie - polecam artykuł z linka, który dałam pod komentarzem Pkanalii

      Pozdrawiam!

      Usuń
    8. @Ola...
      oczywistym jest, że prawo, które karze za samo spożywanie narkotycznych napoi w miejscach publicznych to czyste lewactwo, narodowy konserwatyzm, a zresztą, jak zwał, tak zwał, jest to po prostu syf...
      karać należy za rozrabianie, śmiecenie, zanieczyszczanie i tym podobne upieprzanie innym życia w tychże miejscach...
      prawdą jest jednak, że owo zaburzanie życia innym w miejscach publicznych nieraz jest wynikiem nadużywania narkotyków /głównie alkoholu/... ale nie jest to powód, by normalnie, spokojnie funkcjonującym ludziom ograniczać spotkania /przykładowo/ na ławce w parku z towarzyszeniem butelki narkotycznego napoju /np. wina, czy piwa/ jako rekwizytu... takie zakazy to jest przegięta, naziolsko-lewacka profilaktyka, ideologia, która zakłada, że każdy konsument puszki piwa na ławce nie ma nic lepszego do roboty, jak wszystkich dookoła zabić, okraść, zgwałcić, nawrócić na geizm i dżihadyzm /a na koniec zabrać im rowery/...
      pozdrawiać permanentnie :)...

      Usuń
    9. @PKanalia, nie widzę związków takich zakazów z ruchem narodowym
      jak dla mnie to komunizm najczystszej wody
      w Lecie Muminków pięknie to pokazano - znasz? setki tabliczek "Zabrania się" wykonane przez Paszczaka - w krainie muminków zabraniano śpiewania, siedzenia na trawie, śmiania się... przyszedł Włoczykij i wyrwał wszystkie te tabliczki, za co został wsadzony do więzienia

      Ile razy słyszę o zakazie spożywania napojów alkoholowych na ławkach widzę takiego Paszczaka i jego tabliczki

      Usuń
    10. @Ola...
      właśnie na tym to polega, że ideologia zwana "konserwatyzm" /nie mylić z konserwatyzmem, jako indywidualnym stylem życia/ niewiele się różni od komunizmu /lewactwa/, jeśli chodzi o wolność osobistą /światopoglądową, obyczajową, etc/, może tylko detale są inne... z lewej, czy z prawej, jedno i drugie pakuje się człowiekowi do samego core prywatności... chyba kiedyś o tym już zamieniliśmy parę słów, ale powiedzmy, że chyba, bo sam dokładnie tego już nie pamiętam... ale mniejsza z tym... analogia z Paszczakiem jak najbardziej trafna, mnie się dodatkowo kojarzy z pewnym zakonnikiem z "Imienia Róży" /chyba Jorge mu było?/, dla którego już sam uśmiech, nie wspomnę o śmiechu, to już było ZUŁOOOO...
      :)...

      Usuń
  4. Witaj Olu.
    Nie jestem zwolennikiem tzw.ekumenizmu i mieszkam w Polsce,gdzie Protestanci są w mniejszości,więc nie muszę sobie nawet wyobrażać,żeby w moim Kościele do takich "ekscesów" dochodziło.
    Protestanci w Polsce mają swoje Zbory,my mamy swoje Kościoły.
    Moim zadanie to dobre rozwiązanie,więc nie należy przy tym gmerać..
    Dla dobra wszystkich.
    Jeżeli mam Ci cokolwiek doradzić,to przeczytaj na spokojnie jeszcze raz Jugglera(pozdrawiam)bo wydaje mi się,że próbuje coś Ci doradzić.

    Siebie samej nie oszukasz,więc bierz to na tzw.klatę.
    " Fałsz ostatecznie wyjdzie na jaw, jakby kolorowo go nie pomalowali".
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, Józefie, za mądry głos
      czytam wszystkie komentarze z uwagą, dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Nie chcę się wymądrzać,bo ja Szwecję znam tylko z "obrazków",jakie wynajdę w internecie.
      Ty tam mieszkasz.

      Jeżeli szukać by jakiejkolwiek przyczyny tego zamieszania,to najbliżej można ją znaleźć w tzw.poprawności politycznej,a Szwecja moim zdaniem należy do czołówki jej "wyznawców",więc musisz być przygotowana na dalsze eksperymenty,niestety.

      Rozumiem,że Tobie jest trudniej niż przeciętnemu katolikowi w Szwecji m.in.dlatego że bardzo zaangażowałaś się w swojej parafii.
      Ale Ty dalej rób swoje,czyli to,na co masz wpływ.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Dzisiaj byłam na mszy z wszystkimi chórzystami, którzy przyjechali z całej Szwecji służyć na wtorkowej mszy; chrypiałam, ale byłam tam, bo były jeszcze ustalenia no i odbieranie przepustek

      Ale zauważyłam, że także wśród ludzi posługujących w Kościele nie ma jedności - ten klęczy przy przeistoczeniu, tamci stoją, niektórzy wstają na aklamację po przeistoczeniu, inni klęczą, sama komunia to festiwal różnorodności (niektórzy by powiedzieli, że wrecz profanacji)... bycie w takim kościele jest naprawdę trudne, trzeba zapomnieć o swoich przyswyczajeniach, oduczyć się gorszenia czymkolwiek, zgodzić na chaos i oschłość liturgii.
      Ale wiesz co, zauważyłam, że na polskich mszach coraz więcej osób klęka do komunii :) więc to się może zmienić, niemniej jednak trzeba dużo cierpliwości, dobrej woli i zrozumienia
      Ciągle się tego uczę, nie powiem, że to łatwe. Ale w krańcowo laickiej Szwecji chrześcijanie i wartości chrześcijańskie są wielką rzadkością, nie wolno tego lekceważyć - Ducha nie gaście!

      NIemniej jednak dziękowanie za dary reformacji to za dużo jak dla mnie.

      Usuń
    4. Także nie mogę sobie wyobrazić,w jaki sposób katolik może dziękować za "dary reformacji"?
      Głupa mam rżnąc?

      Żeby dziękować za cokolwiek muszę wiedzieć za co.

      Ponieważ o tej "zadymie" dowiedziałem się dopiero od Ciebie,spróbowałem się dokształcić w temacie"protestantyzm",cobym wiedział,za co miałbym ewentualnie dziękować..

      Jak dla mnie za dużo odłamów(wyznań)i sporo między nimi różnic,więc dałem sobie na wstrzymanie z dalszym dokształcaniem.

      Ale że tematem jest Szwecja i szwedzcy luteranie,to m.in.znalazłem to:

      Reformacja w Szwecji przyniosła wielkie prześladowania katolików i konfiskatę dóbr kościelnych:

      http://www.pch24.pl/jesienia-papiez-franciszek-pojedzie-do-szwecji-dziekowac-za-dary-reformacji,43682,i.html

      Więc nadal nie wiem za co mam dziękować.
      Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję,ze jednak Ciebie nie podłamałem.
      Ps.
      W moim Kościele przyjęło się ,że do Komunii Św.podchodzimy na stojąco,niektórzy,jak m.in.przyklękamy na jedno kolano.
      Jest także część osób,którzy przyjmują Komunię na klęcząco.Oni podchodzą na samym końcu,żeby nie robić zamieszania.



      Usuń
    5. jak m.in.ja przyklękamy na jedno kolano.

      Usuń
    6. Józefie, reformacja w Szwecji to było przede wszystkim wydarzenie polityczne (może gdzie indziej też, nie wiem, ale na temat tej tutaj czytałam sporo). Skania należała do Danii, Szwecja chciała się odseparować, ale nie miała pieniędzy. Jedym ze sposobów było skonfiskowanie dóbr kościelnych...
      Tu kiedyś o tym pisałam, nie wiem czy czytałeś
      http://ksiegaziol.blogspot.se/2015/07/pan-samochodzik-i-bohaterowie-planety.html

      (NB akcja podróży maskotek została przerwana, bo pan autor okazał się narodowcem i prawicowcem, a KLub Polek tego nie zdzierżył)

      Jak dla mnie wyjątkową perfidią jest to, że wspólna modlitwa odbywa się w Lund, który tak bardzo ucierpiał z powodu reformacji. Wszystkie kościoły zrównano z ziemią, ostały się dwa - jednym z nich jest katedra w Lund. Przed reformacją Lund był "Rzymem północy", jednym z ważniejszych centrów chrześcijaństwa w Europie. Podziękowanie za "dary reformacji" na cmentarzysku katolików brzmi wyjątkowo niesmacznie.

      Rozumiem, że nie o smak tu chodzi, i że katolicy muszą znieść wszystko w imię Chrystusa - aż do cielesnej śmierci. Tylko, że dla mnie ta nowa jedność jest budowana na piasku, nie skale. Na krzywej historii nie powstanie prawdziwy fundament.

      Usuń
    7. A ja przyklekam na lewe kolano - taka przypadlosc mi sie trafila, ze od lewej nogi zaczynam chociazby start na biezni ( sa takie ustrojstwa do startu dla lewonoznych) - i mi zwrocono uwage, ze nie moge przyklekac na lewe kolano bo daje dostep szatanowi...nie oddaje nalezniej czci Bogu.
      Jestem czasami poddenerwowana polskim katolicyzmem, w ktorym wiermi sa czasami na serio bardziej papiescy niz sam papiez. I mi sie czasami gadac z nimi nie chce, no bo z kim i o czym...wiedza wszystko najlepiej.

      W Niemczech biore na reke i dostaje za to zjebke od naszych poskich katolikow. Bo jak to na reke? A ja sie integruje najnormalniej w swiecie i nie chce korka robic klekaniem i wystawianiem jezyka, zatrzymawaniem owego uporzadkowanego typowo po niemiecku pochodu.

      Usuń
    8. Errata
      W Niemczech biore Komunie Sw. na reke i dostaje za to zjebke od naszych polskich katolikow, tych w kraju...

      Usuń
    9. "A ja sie integruje najnormalniej w swiecie i nie chce korka robic klekaniem".

      I bardzo dobrze,moim skromnym zdaniem.
      Przyklękanie można pominąć,bo to nie najistotniejsze w przyjmowani Komunii Świętej.
      Pozdrawiam.
      Ps.
      "W Niemczech biore na rękę".

      W czym problem,żeby Komunie Świętą przyjąć do ust,zgodnie z polską tradycją?
      Bo chyba tu nie o tzw."korek chodzi"?

      Usuń
    10. Przyklekanie mozna pominac- powiadasz. I ja takoz uwazam, ale jak spotkasz strong katolika to za takie podejscie do sprawy potrafi dac popalic.
      Komunie Sw. biore na reke, bo nie lubie otwierac buzi przed ksiedzem i pokazywac mu swoje uzebienie, choc w sumie nie mam sie czego wstydzic. Kilka razy udalo mi sie pomazac reke ksiedza szminka do ust- jakos tak nieumiejetnie Komunie mi podawal. Skromna kobieta nie maluje sie na Msze - mozna byloby powiedziec, naturalnosc to jej ozdoba, ale sa takie momenty jak czyjs slub, chrzest...no i chce sie wygladac troche inaczej niz codziennie. Poza tym jeze sie jak sylsze teksty o skromnosci i proby definiowania tego przez wspolwyznawcow. Ja wymiekam w takich momentach. uwazam, ze teorie to my- katolicy -to i owszem, piekna mamy, ale czasami obracamy ja prezciwko ludziom. Nie umiemy jej praktykowac. Coz po tym pieknie katolickiej wiary jak z tego na codzien wielkie nic wychodzi. Liturgie przebogata mamy, wypas w stosunku do innych wyznan, ale jakos tak milosci w tym wszystkim brak.
      Komunie Sw. na reke biora ludzie w Niemczech. Mi podpasowalo, ale naduzycia tez widzialam. Starsi autochtoni opowiadali, ze ich tutejszy ksiadz kiedys, kiedys...kiedy moda podawania Hostii na reke wchodzila w zycie, powiedzial, iz nie zamierza tego praktykowac...no i wierni mu sie zbuntowali: "Nie podasz na reke? Nie przyjdziemy na Msze!".

      " Zważywszy na fakt, że jeden z największych autorytetów nie tylko Kościoła, ale także świata laickiego, Matka Teresa z Kalkuty stwierdziła swego czasu: „Komunia Święta na rękę jest większym złem niż aborcja”, można sobie wyobrazić, jak wielka odpowiedzialność – i idąca za nią wina – spoczywa na akceptujących i podejmujących działania niwelujące szacunek dla Najświętszego Sakramentu."

      Read more: http://www.pch24.pl/komunia-swieta-na-reke-tygodnikowi-sie-marzy,31539,i.html#ixzz4Oh1qOYlc

      W takim ukladzie nie wiem czy nie przyklekanie przed przyjeciem Komunii Sw. mozna pominac:))) I w takim wydaniu, nie wiadomo czy moje przyklekanie na lewe kolano to nie sprawka szatana?
      Pozdrawiam.


      Usuń
    11. "Skromna kobieta nie maluje sie na Msze - mozna byloby powiedziec"

      Dlaczego ma się nie malować?Przykładowo moja żona przed wyjściem do kościoła tradycyjnie blokuje łazienkę na ok pół godz.,żeby nie przesadzić,oczywiście..

      Na malowaniu nie bardzo się znam,ale chyba niekoniecznie musisz księdza w rękę całować przy przyjmowaniu komunii?

      Usuń
    12. Ania, nie rozumiem postawy "nie chcę robić korka klękaniem"

      Stajesz przed Bogiem w takiej postawie, w jakiej chcesz wyrazić cześć dla Niego. Dla mnie to jest klękanie. Nie obchodzi mnie korek czy to, że ksiądz musi się schylić. Postawa ciała musi wyrażać postawę serca.

      Dlatego też ładny makijaż do kościoła (ładny to nie wyzywający!), elegancka sukienka, umyte włosy.

      Czytała niedawno, że połowa katolików nie wierzy już w realną obecność Chrystusa w Eucharystii. Właśnie takie "względy praktyczne" zabiły Ducha! Nie klękam, żeby nie robić korka, wyślemy pięciu szafarzy na kościół, co tam, że robi się bajzel i ludzie się przepychają koło szafarza, czasem go potrącając... naprawdę to widziałam!

      Ania, czy jakby Jezus stanął przed Tobą nie padłabyś na kolana?

      Usuń
    13. " Ania, czy jakby Jezus stanął przed Tobą nie padłabyś na kolana?"
      Nie ...przytulilabym sie do Niego. Nie padlabym na kolana. On mnie wlasnie wyzwolil od padania i takich tam innych : stan prosto, nie garb sie, a teraz sie usniechnij, a teraz nie, a teraz padnij, a teraz powstan..... bo tak trzeba, bo tak walsnie a nie inaczej oddaje sie czesc swietosci naswietszej. Jak ja mam przed KIMS pasc to on nie jest mi bliski- bliski to jest ktos bliski,a nie na kleczki przed nim. Takie jest moje zdanie, Twoje z pewnoscia jest inne... Ty padaj, a ja sie bede przytualc:)))

      Gdybym po nawroceniu sie miala relacje z Jezusem na zasadzie formy koscielnej oddawania mu czci, to ja bym nigdy w tym nie wytrzymala. Dla mnie wyciagniecie jezyka, czy wystawienie reki nie ma najmniejszego znaczenia. Dla mnie znaczenie ma moje wnetrze w tym momencie. I to sie tylko liczy.

      Usuń
  5. Bo tu chyba nie o tzw."korek" chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam:
    TVP1 transmisja na żywo z Cieszyna.
    Piękny kościół.

    OdpowiedzUsuń
  7. znalazłam dobre podsumowanie tego, czym naprawdę była reformacja i jakie dary przyniosła
    http://rzymski-katolik.blogspot.se/2013/10/suma-bedow-protestantyzm-w-ocenie-bp.html

    oglądałam transmsję w TV
    papież i szef luteranów coś podpisali, ciekawe co

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobowiazania jakies podpisali... jak zwykle nic wiazacego.

      Ale w Malmo na stadionie na Mszy SW. w chorze spiewalas co?

      Usuń
    2. Śpiewałam to za dużo powiedziane. Mam dalejdodatkowy problem z wydobyciem głosu, to chyba jakieś zapalenie krtani. Byłam na mszy i stałam w chórze, co dałam radę - zaśpiewałam. Psallite Deo Bacha nie dałam (po pieśni na wyjście było).

      Usuń
    3. Widzialam Cie, chyba 4 rzad liczac od dolu:))

      Usuń
    4. Wow, brawo!! Tak, 4 rząd, 10 od lewej jakoś, centralnie przed dyrygentką
      Bardzo profesjonalni prowadzący, muszę przyznać

      Usuń
    5. Nie wow! :) Tak po prostu mam...dlatego chyba pracuje na rentgenie, bo niczego nieporzadanego nie przepuszcze. Widze dosc dokladnie pomimo noszonych okularow...szczegolara jestem. No dobra, jeszcze egzaminy trzeba na to zdac, samo oko nie wystarczy:)) Pokazali Cie kilka razy, tak w perspektywie i ze dwa zblizyli kadr na Wasz rzad:))

      Usuń
    6. Dobrze, że powiedziałaś o tym rentgenie, już myślałam że jesteś moim stalkerem ;)

      Usuń
  8. bez wątpienia temat na dyskusję "w rodzinie". w wąskim gronie wyznawców, więc moja wizyta jest raczej kurtuazyjna jedynie...
    ale skoro już się odezwałem, to zadam pytanie:
    kim powinien być, a kim jest dla Ciebie papież?...
    pytanie ma dwa warianty:
    a/ papież w sensie ogólnym...
    b/ konkretny papież obecny...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odpowiem w weekend, teraz mam urwanie *** w pracy

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. @Kanalia

      Tak w ogóle papież powinien być namiestnikiem Boga na ziemi. Najlepszym z najlepszych - gdybyś nie wiedział. A obecny papież Franciszek jest zwykłym heretykiem. Bardziej namiestnikiem szatana na ziemi, co powinno powodować u ciebie spazmy zachwytu.

      Nils Dacke

      Usuń
    3. @Pkanalia
      Papież jest następcą świętego Piotra, tego, któremu Jezus polecił "paść Jego baranki"
      jest zatem - w pewnym sensie - namiestnikiem Boga, jak powiedział Nils Dacke (świetna ksywa, btw)

      A kim jest obecny papież to nie wiem, chcę wierzyć, że czasem się gubi albo nim manipulują - bo to, że mówi rzeczy niezgodn z nauczaniem Kościoła zostało nie raz udowodnione

      Ale - jak już powiedziałam powyżej - wiem, że "Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach", ufam, że dopuścił tego człowieka do tego urzędu, bo nawet na tym zbuduje dobro
      Czytałam kiedyś fenomenalny artykuł na ten temat, autorka porównywała papieża do grzybni (skrót myślowy)
      https://www.gloria.tv/article/c2zRzsPSpG3e2zvsKw1RhyWEJ

      A to, kim jest jako człowiek wie tylko Bóg, nie podejmuję się tej oceny; natomiast skutki jego pontyfikatu są dla mnie osobiście takie właśnie jak opisała autorka artykułu o grzybach; nawet jeśli duchowo wychowałam się we wspólnocie charyzmatycznej i oazie, teraz stronię od wszystkiego, co pachnie manipulacją emocjonalną czy antropocentryzmem, nie mam szacunku dla postawy usprawiedliwiania każdego i tolerancji wszystkiego, trzeba jasno stawiać granice bo brak tego przynosi ogromnie dużo szkody

      pozdrawiam

      Usuń
    4. @Ola...
      sorry, ale nie zadałem pytania trollowi, tylko Tobie... trollowi, bo bez wątpienia trollingiem jest ostatnie zdanie jego /jej/ wypowiedzi zawierające wyraźną zaczepkę osobistą pod adresem... ???... no właśnie, pod adresem kogoś o nieco podobnym nicku do mojego, ale nie wypowiadającego na forum... dlatego, skoro mnie to nie dotyczy, nie reklamuję tego trollingu, zwracam Ci jedynie uwagę na fakt zaistnienia tego przypadku, a Ty już zrobisz sama, co uznasz za słuszne, bo nie moją rzeczą jest egzekwować Twoje reguły gry na forum... niemniej jednak troll znowu skompromitował się, zrobił z siebie durnia, tym razem pod nowym /nie przeczę, że świetnym/ nickiem...
      ...
      ale zostawmy to już, bo nie warte jest dalszego skupiania na tym uwagi...
      ...
      odpowiedziałaś mi lapidarnie i w sumie nie wiem, czy mnie to usatysfakcjonowało, ale dalej nie drążę z empatycznych przyczyn /sam jestem ostatnio sporo zajęty w realu/... spytam tylko, czy dobrze zrozumiałem:
      zrozumiałem zaś tyle, że papież /w sensie ogólnym/ ma być kontynuatorem misji nauczania Jezusa, natomiast obecny Twoim zdaniem niekoniecznie się z tej roli wywiązuje, a być może pod obcym wpływem próbuje robić coś kompletnie innego... tak?...
      okay, tyle musi mi wystarczyć, jest jednak drobne "ale"... napisałaś o nauczaniu Kościoła /rozumiem, że chodzi o Kościół Rzymskokatolicki/, tylko rzecz w tym, istnieje mnóstwo zdań, opinii mówiących o sprzecznościach pomiędzy naukami Jezusa, nauczaniem Kościoła, oraz realizacji tych nauk przez ów Kościół... takie opinie istniały od wieków, nie tylko wśród neutralnych obserwatorów, ale także, a może przeważnie, samych wyznawców...
      /tu wtrącę dygresję, że większość antyklerykałów w Polsce, to ludzie popularnie zwani "wierzący", tacy, którzy wierzą w Boga /boga chrześcijan/ i przynajmniej w teorii próbują się trzymać bazowych nauk Jezusa, typu "miłość bliźniego", etc/...
      i teraz wkracza temat "reformacja"... począwszy od czasów Franciszka z Asyżu /mojej ulubionej postaci z katolickiego panteonu/, a może nawet wcześniej, mnóstwo ludzi zabierało się za "naprawianie" instytucji wyznaniowej zwanej Kościół /Rzymskokatolicki/... efekty tego historia notowała rozmaite, włącznie z powstaniem wielu protestanckich odmian chrześcijaństwa /oraz instytucji wyznaniowych na ich bazie powstałych/... a wracając do papieża Franciszka, to on sam ponoć próbuje "drogę Jezusa" /tak to nazwę poetycko/ realizować i w życiu własnym, i jako ów /przynajmniej nominalnie i w pewnym sensie/ namiestnik...
      i co Ty na to?...
      pozdrawiać jzns :)...
      ...
      p.s. odpowiadając mi /jeśli znajdziesz czas/, zwróć proszę uwagę na to, że ani razu nie wyraziłem własnej opinii w tym temacie, także w temacie Franciszka, i nie mam zamiaru jej wyrażać teraz, bo jako niewyznawca patrzę na to wszystko z innej perspektywy, więc próba polemiki ze mną nie ma sensu, próbuję tylko zaspokoić swoją /powiedzmy, że naukową/ ciekawość...

      Usuń
    5. @Ola /appendix/...
      żeby nie było, to nie olałem bynajmniej linka, który mi zapodałaś, po prostu czas nie jest z gumy i jakoś muszę nim gospodarować, ustawiać priorytety...
      co prawda linkowany artykuł jest targetowany do wąskiej grupy wyznawców, jednak pojmuję jego sens i część Twojej odpowiedzi na moje pierwsze pytanie, którą w nim zawarłaś... wynika mi z tego, że obecny papież Franciszek nie jest tym liderem, o którego by Ci w życiu chodziło... okay, to zapewne nie jest problem, bo dla ortodoksyjnego, hardcore'owego katolika nie lider jest najważniejszy /co zresztą wynika z linkowanego artykułu/ jako życiowy autorytet, lecz sam jego kościół /tu: Kościół Rz-kat./, instytucja wyznaniowa... tylko problem w tym, że to właśnie ów kościół tego lidera wybrał... można by zapytać: "co teraz?"...
      okay, chyba wszystko pojąłem, nie będę Cię męczyć dalszymi pytaniami... podzielę się tylko z Tobą /prywatnie, choć na publicznie dostępnym forum/ refleksją, a raczej zwierzeniem, że cieszę się, iż nie mam nad sobą autorytetów /moralnych,życiowych, bo fachowe to inna bajka/ i obce mi są pewne, zaburzające mi życie problemy z tym związane...
      a tak jeszcze w kwestii śpiewania...
      znam nieco niekatolików /w katolickim slangu "ateistów"/, a do tego /zupełnie przy okazji/ antyklerykałów, którzy chętnie śpiewają w kościelnym chórze podczas obrzędu zwanego "msza"... po prostu lubią śpiewać, zwłaszcza w przyjaznych warunkach /akustycznych/, które starsze budynki kościelne mogą zapewnić... a gdy ich boli gardło /np. w wyniku zaziębienia/, to po prostu nie śpiewają, by nie sprawiać sobie dyskomfortu... bo po co robić coś wbrew sobie?...
      pozdrawiać jzns :)...

      Usuń
    6. @PKanalia
      nie wiem za bardzo jakie jest Twoje pytanie - co myślę o św. Franciszku?
      On owszem, zabrał się za reformę kościoła - ale po uzyskaniu zgody papieża; cechą immanentną każdego katolika jest posłuszeństwo papieżowi, nawet jeśli człowiek się z nim nie zgadza
      Także nie planuję żadnej schizmy, jeśli o to pytasz, nawet jeśli nie trafiają do mnie słowa papieża Franciszka; a raczej - przyjmuję z nich to, co rozumiem. Może tej drugiej części po prostu nie rozumiem. Zakładam, że każde kazanie należy interpretować do swoich warunków i okoliczności życia - stanu, miejsca zamieszkania, możliwości itede
      Na przykład, ten papież wzywa do podzielenia się swoim bogactwem z uchodźcami. Mówi to wprost. Ale dla mnie nie znaczy to, że mam wstąpić w szeregi "Refugees Welcome" i włączyć się w to globalne oszustwo pod nazwą "kryzys imigracyjny". Dla mnie oznacza to włączenie się w finansowanie organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebue, która pomaga uchodźcom w obozach uchodźców. Nie uważam bowiem, że przesiedlenie całej populacji Afganistanu, Syrii i połowy Afryki do Europy jest w jakimkolwiek stopniu pomaganiem komukolwiek.
      Po drugie - nauczanie następcy św Piotra ma dotyczyć moralności a nie polityki. Nie podoba mi się, ze obecny papież wpisuje się w polityczne narracje, nie ma takiego autorytetu - i brak posłuszeństwa w tym zakresie nie oznacza dla mnie braku posłuszeństwa w znaczeniu duchowym.
      Może to brzmi jak schozofrenia, ale tak nie jest. Obrazowo - papież ma prawo powiedzieć, ze trzeba pomagać przybyszom (to zresztą nakaz biblijny) ale już nie może mówić jakie są kryteria oceny, czy każdemu przybyszowi, czy tym z Afganistanu bardziej niż tym z Polski.. to należy do sumienia każdego człowieka! Droga Jezusa to właśnie odrzucenie tych pokus, wyraźne pokazanie na Ojca, przyjęcie cierpienia, które nadejdzie nieuchronnie. Drogą Jezusa nie jest klepanie się po plecach, żeby nikt nie poczuł się wykluczony. Ktoś, kto sam się wyklucza jest wykluczony!

      Przyznam też, że obecny papież często mówi bardzi ogólnie, to media dopisują interpretacje. Dlatego mogę powiedzieć, że w pełni zgadzam się z kazaniem, które usłyszałam tu w Malmo.
      Z jedym zastrzeżeniem - celem życia na ziemi nie ma być "nowy wspaniały świat, bez nędzy i wykluczenia, wszyscy w jedności" ale Królestwo Boże, które NIE JEST Z TEGO ŚWIATA. W Biblii jest to wyraźnie pokazane w scenie kuszenia Jezusa na pustyni, gdzie szatan chce Go nakłonić do przemiany kamienia w chleb. Wszyscy byliby nasyceni, super sprawa! Takie pragnienie to właśnie jest pokusa szatana - celem jest oddawanie czci Bogu i dążenie do Niego, a nie dbanie o pełny brzuch czy pozorny pokój. To się nie wyklucza, inne fragmenty Biblii zachęcają do miłości bliźniego, ale pierwszą miłością ma być Bóg. On ma być w centrum, a nie człowiek. Jak On będzie w centrum wszystko inne będzie na właściwym miejscu.

      W sumie miałam o tym napisać kolejny post, może dam radę
      Powoli odzyskuję zdrowie, mogę już nawet krzyczeć na dzieci i jakiś spokój zaprowadzić ;)

      pozdrawiam

      Usuń
    7. Ola :)
      Wtrace sie

      "Na przykład, ten papież wzywa do podzielenia się swoim bogactwem z uchodźcami. Mówi to wprost."
      Czy papiez ustala konkretnie w jaki sposob masz to czynic? Jak masz sie dzielic?
      Chyba nie ustala, wiec nie ma problemu. Pomagasz tak, jak rozumiesz i czynisz to, co on zaleca. Poslusznie wykonujesz, jezeli wykonujesz, zalecenia papieskie. Wedlug mnie papiez daje swoje "tak" dla uchodzcow, dla niesienia im pomocy, ale nie ingeruje w sposob jej niesienia. Jezeli ludzie by uznali , ze nie przyjmujemy uchodzcow u siebie, ale u nich na miejscu sprobujemy im pomoc bo to latwiejsze i logiczniejsze to mysle, ze papiez by to uszanowal. Poniewaz nie zna doglebnie finansow panst,ich budzetow , wiec to co robia rzadzacy, w mysl zasad i nauki Ewangelii jest dla niego dobre. Otworzcie drzwi...Co ma krzyczec: " a ja sie nie zgadzam!"? Na jakiej niby podstawie? Ufa, ze kazdy zna swoja kieszen i problemy wewnetrzne kraju. I dobrze, ze nie steka nad zagrozeniem uchodzcow dla chrzescijanstwa ( bo takie steki i leki to jednak polityczna malosc).

      "Przyznam też, że obecny papież często mówi bardzi ogólnie, to media dopisują interpretacje."
      I nie mowi w ogole duzo. Kiedy czytalam jego kazania, to one sa skape. I to prawda... mowi, a inni te slowa nosza , rozpatruja, dopisuja, komentuja czesto po swojemu...papieza trzeba by bylo zapytac co mial na mysli, kiedy wypowiadal to lub siamto, a nie dopisywac mu co on mial na mysli.

      Usuń
    8. @ Ola

      "celem życia na ziemi nie ma być "nowy wspaniały świat, bez nędzy i wykluczenia, wszyscy w jedności" ale Królestwo Boże, które NIE JEST Z TEGO ŚWIATA. W Biblii jest to wyraźnie pokazane w scenie kuszenia Jezusa na pustyni, gdzie szatan chce Go nakłonić do przemiany kamienia w chleb. Wszyscy byliby nasyceni, super sprawa! Takie pragnienie to właśnie jest pokusa szatana - celem jest oddawanie czci Bogu i dążenie do Niego, a nie dbanie o pełny brzuch czy pozorny pokój."

      Olu pozwol , ze ja pozwole sobie to zinterpretowac. :))
      Nie chodzi o to aby ulzyc czlowiekowi w biedzie. On nie musi miec tyle chleba co ja, jezeli ja mam wiecej i jadam chleb z okladem, a on zebrze o kawalek aby zapelnic brzuch- to jest ok- taki hindustyczny los mu sie widocznie trafil. Biedak jest potrzebnym ogniwem w tej ziemskiej hierarchii, bez biedy jakby wygladalo nasze zycie tutaj? Taki jest ziemski system. A jezeli sie przewrocilo to niech wiec lezy. On- biedak- ma z tym pustyn brzuchem i bolem brzucha z powodu glodu, zyc tu na ziemi tak, jakby zyl w Krolestwie Bozym, ktore nie jest z tego swiata. Nie chodzi o to aby biedni stali sie syci tutaj -juz teraz. Oni nie maja byc syci, pelni, ale ... oni maja byc pelni Ewangelia, wtedy zniosa swoj glod w pokorze...ba ! On im doskwieral nie bedzie, zignoruja go sila dazenia do Boga i dazenia do tamtego swiata. Bo tamtem swiat nie jest z tego swiata i widocznie ma inne problemy do rozwalkowania. My zas zyjemy w tym swiecie i mamy probloemy z materia ( bo jestesmy materialni) i na dodatek mamy problemy z dusza ( bo jestesmy duchowi).

      "To się nie wyklucza, inne fragmenty Biblii zachęcają do miłości bliźniego, ale pierwszą miłością ma być Bóg. On ma być w centrum, a nie człowiek."
      Masz widziec w drugim czlowieku Jezusa. Ja znowuz slysze na kazaniach czesto o tym, ze wiara bez uczynkow jest martwa, ze Bogu nie zalezy na tym abysmy mu gadali ciagle "Panie, Panie...". Jest taki fragment w hagiografi malej Teresy, jak zasypiala w kosciele. Cele mialy nieocieplane, tam gdzie odbywaly nabozenstwa, spiewy bylo cieplej i ona zasypiala pod wplywem tego ciepla ,a potem sie "biczowala", ze Jezus tuz tuz a ona "chrapie". I on jej raz powiedzial, cos w stylu: " daj spokoj dziewczyno...ja sie ciesze kiedy zasypiasz bo wtedy nie ma w twojej duszy tego "Panie moj, Panie..... chwala Ci Panie...."- odetchnac mozna. Spokoj i cisza i wspolne przebywanie....."
      Nie uczcisz Boga jezeli nie dasz, nie okazesz swej milosci sobie i drugiemu czlwiekowi. A okazanie milosci blizniemu to , wedlug mnie, czasami zamiana dla niego wody w wino i kamienia w chleb:))
      W tej Ewangelii, ktora przytoczylas w dalszej plaszczyznie szlo chyba o cos innego:))

      Usuń
    9. "cechą immanentną każdego katolika jest posłuszeństwo papieżowi, nawet jeśli człowiek się z nim nie zgadza"

      Masz to zapisane gdzieś w Biblii? Może sam Jezus coś takiego wypowiedział? Ja naiwny myślałem, że immanentną cechą każdego katolika jest posłuszeństwo Słowu Bożemu, a nie papieżowi. Zwłaszcza kiedy ten papież postępuje wbrew Słowu Bożemu i wiedzie swoje owieczki na manowce. Uznanie judaizmu i islamu za równorzędne religie i całkowite zaprzestanie ewangelizacji niewierzących przez obecnego papieża, to nie tylko herezja, ale też całkowite sprzeciwienie się naukom Chrystusa. A to przecież tylko jedne z wielu nadużyć tego heretyka względem dogmatów naszej wiary. Uważaj komu jesteś posłuszna, bo możesz się w tym bardzo pogubić i dać się zwieść głupcom lub łajdakom przyozdobionym w strojne piórka dostojników kościelnych. Nie mówiąc już o fałszywych przyjaciołach udających sympatię do ciebie, a w rzeczywistości gardzących tobą i twoimi wartościami. Tych ostatnich daleko szukać nie trzeba. Nie trzeba wychodzić poza obręb tego bloga.

      Nils Dacke

      Usuń
    10. @ Olu:)
      Sluchaj i ucz sie.... Nils Dacke to glos proroka! Wie co mowi.

      Prorocy tez przestrzegali i dostawali za to czesto baty... Ignoracje otoczenia. Byli narazeni na wysmianie.

      Z drugiej strony , jezeli mamy w sercu Boga, to chyba widzimy to swiatelko w tunelu? Jezeli prosimy o prowadzenie to nie poda nam, raczej, ow kochajacy Ojciec weza?

      Rozeznawaj wszystko w swoim sercu. A ludzie? Ludzie (my)... roznie rozumiemy Ewangelie, roznie ja realizujemy (o ile w ogole ja realizujemy, a nie tylko madrzymy sie o niej).

      Usuń
    11. W sprawie papieza.
      Dla mnie to jest zwykly, chlopak. Po prostu Franciszek. Nie jest kims z zacieciem naukowym. Nie jest politykiem, nie kalkuluje zyskow i strat.... Gdyby to robil i byl politycznie poprawny , nabralby wody w usta w sprawie uchodzcow, albo nauczal tak, aby wilk byl syty i owca cala. Bo ludziom nie dogodzisz. On uczy tak, jak jest napisane w Biblii i jak najprosciej mozna to zrozumiec. Utrwalanie podzialow to utrwalanie wojen.
      Bo ludzie nie patrza na podzial w sensie ok, tamto tez moze byc( nie lepsze, nie gorsze....po porostu inne) ...ale od reki poddaja ocenie i naklejaja etykiete gorszy lub lepszy.

      Ja wiem...zdaje sobie sprawe -tamte religie one sa gorsze i o czym tu mowa? My , tylko my posiadamy klucze do zbawienia. I o czym tu dyskutowac? Trzeba jasno wyrazac swoje zdanie.
      Mnie ta PEWNOSC posiadania wlasciwych kluczy do skarbczyka wymiata.

      Usuń
    12. Nils Dacke

      Pamietaj! Rozmawiasz tutaj tez z katolikami. A tylko oni, TYLKO ONI ... w swym kosciele, poprzez zycie sakramentalne posiadaja pelnie zbawienia. I jezeli nawet zgodzisz sie, dogadasz jakos z katolikiem na temat tego , ze papiez jest be, to nie dogadasz sie z nim kiedy chodzi o sprawe pelni zbawienia. Po prostu, jezeli jestes chociazby luteranem, to bladzisz czlowieku. Nie daj sie zwiesc)) Bedziesz zawsze w hierarchii pieterko nizej. Pomodlimy sie za Ciebie abys wskoczyl w to wlasciwe miejsce, kiedy biega o zbawiene.

      Usuń
    13. @Ola...
      nie, nie pytałem centralnie o Franciszka z Asyżu, ale o wszelkie próby "naprawiania Kościoła /w domyśle Rz.kat./"... oczywiście jest to tak szerokie, ogólnikowe pytanie, że nie mogę od Ciebie wymagać wyczerpującej odpowiedzi i Twoja ostatnia zupełnie mi wystarczy...
      zwłaszcza, że na ile znam ten temat, sam zwrot "naprawianie Kościoła" można odbierać dwuznacznie... na pewno nie chodzi o budynek świątynny, ale może chodzić o instytucję wyznaniową, ale równie dobrze o "Kościół" rozumiany jako ogół wyznawców...
      ...
      jeszcze a propos Reformacji, to znam różne opinie o Marcinie Lutrze... jedne twierdzą, że chciał jedynie przeciwstawić się pewnym zjawiskom, które uważał za nieprawidłowości, ale wyszło, jak wyszło... inne, że schizmę lub coś w tym guście planował już od początku... ja rzecz jasna nie mam stosownych kompetencji, by takie spory rozstrzygać...
      ...
      co do samego Franciżka /papieża/, to konsekwentnie powstrzymam się od wyrażenia swojego zdania, na jego temat, bo będąc na innej "orbicie światopglądowej" i mając np. inne postrzeganie samego Kościoła /Rz-kat./ nie widzę sensu, by je w tej dyskusji zamieszczać...
      /wspomnę tylko, że zaskarbił on sobie nieco mojej sympatii po publikacji "proekologicznej" encykliki Laudato Si, ale to kompletnie osobny temat, bez związku z Twoim postem/...
      ale...
      rzeczywiście zaobserwowałem, że wielki szum wywołały jego pewne słowa i gesty związane z uchodźcami /imigrantami/, mam jednak wątpliwości, czy to on się wpisuje w polityczne narracje, czy to media go wpisują i takiego podają innym?... trzeba jeszcze pamiętać, że każdy papież oprócz bycia liderem religijnym /co istotne, dla dość dużej rzeszy wyznawców/ jest jeszcze przywódcą państwa /co prawda symbolicznego/ i siłą rzeczy, choćby nie chciał, jest jakoś w tą politykę wpaprany... natomiast nie dostrzegam znamion schizofrenii w Twojej interpretacji jego wezwania do "dzielenia się", bo nie widzę w nim wskazania konkretnego sposobu pomagania... to Ty wybierasz ten sposób /zakładając, że chcesz pomagać... przynajmniej ja /niewyznawca/ tak to rozumiem: powiedział wprost, ale nadal pozostawiając wiele różnych dróg...
      ...
      myślę sobie, że problem "upaprania w politykę" miał każdy papież, bo choć jego "królestwo jest nie z tego świata" /akurat rozumiem tą frazę/, to on i ludzie, którym lideruje nadal żyją w "tym" świecie...
      podobnie zresztą ma zapewne Tenzin Gjaco /Dalajlama/, który jest liderem sporej części buddystów, autorytetem dla wielu innych, a do tego formalnym szefem "na uchodźctwie" okupowanego państwa, terenów zamieszkałych przez spory naród... ale to już osobna bajka...
      pozdrawiać jzns :)...

      Usuń
    14. @ Nils Dacke - tak, mam to napisane: "wierzę w jeden święty apostolski Kościół", mówię te słowa kilka razy w tygodniu

      bardzio uważam komu ufam, wierz mi - w swoim środowisku uchodzę za krytykanta, niestety; natomiast mam takich "pasterzy" jak mam, nie mogę z tym wiele zrobić, muszę uczyć się słuchać głosu boga mówiącego poprzez nich, nawet jeśli głos ułomny; wierzę, że nawet niesprawiedliwe decyzje kapłanów Kościoła przybliżą nas do Jezusa

      Taka dygresja - słyszałam od kilku osób, które brały udział w papieskiej pielgrzymce, że ich znajomi luteranie też brali udział w tych wydarzeniach dla katolików; że widać po nich jak bardzo tęsknią za Komunią świętą, że nauczyli się czcić Matkę Bożą, że tak samo jak my rozumieją obcowanie świętych (kazanie papieża było o świętości); gdyby nasi szwedzcy duszpasterze odwracali się od takich ludzi oni byliby zrażeni do Kościoła, a tak wierzę, że takie kulawe otwarcie się jednak przycienie dobre owoce; biskup Andres wyraźnie powiedział, że ma świadomość ogromnych różnoc dogmatycznych i nie ma mowy o żadnej interkomunii, jest jednak bardzo otwarty na pytania i obcowanie z luteranami

      Nie zgodzę się z komentarzem, że obecny papież nie jest wierny Słowu Bożemu, a przynajmniej niczego takiego nie usłyszałam od niego; mówi naprawdę mało, jest mętny i niekonkretny w interpretacji Słowa, przykładowo - słynne "nie będę oceniać" w kontekście małżeństw homoseksualistów, zamiast twardego "mężczyźni współżyjący ze soba Królestwa Bożego nie odziedziczą". Ale czy wprost powiedział, że odziedziczą? nie... co do "nie oceniania" to ja też się zgodzę, z zastrzeżeniem, że słowo to jest źle używane i manipulowane na wszystkie strony; oecniać zachowanie czy postawy można a czasem trzeba, ale biblijne "nie sądźcie" dotyczy wydawania sądu na temat zbawienia danego człowieka. Czy ja wiem kto będzie zbawiony? czy zatwardziały grzesznik nie nawróci sie na łożu smierci? nie wiem
      i tylko tak można zinterpretować papieskie "nie osądzam"

      Dalej, nie wiem do czego pijesz mówiąc o fałszych przyjaciołach, staram się traktować każdego komentującego tak samo uczciwie, oczywiście nie zawsze mi sie udaje; niemniej jednak blogowy komentarz a relacja przyjaźni to zupełnie dwie różne sprawy; tyle w tym temacie i nie wchodzę więcej
      Chcesz - komentuj, nie chcesz - trudno, nie bedę nikogo zmuszać; choć cenię sobie dyskusje i różne poglądy, ważne jest dla mnie czsem umieć obronić swoje postawy, blogowaniem też się tego uczę

      pozdrawiam

      Usuń
    15. @ Ania i PKanalia

      Papież niby nie powiedział wprost, jak konkretnych uchodźców trzeba przyjąć, ale sam wybrał komu umył nogi w Wielki Czwartek oraz kogo przywiózł samolotorem z Lampedyzy czy Malty do Watykanu... takie gesty to więcej niż słowa kazania!
      Ja je odbieram jako zachętę, by czynić właśnie tak - i z tym sie bardzo nie zgadzam, nie uważam, że zostawia otwarte furtki, prowadzi narrację w jedną stronę

      Usuń
    16. @Ania - poza Kościołem nie ma zbawienia
      możesz sobie drwić z tej katolickiej nauki, Twoje prawo
      ale mam wrażenie, że albo mnie źle zrozumiałaś, albo nie znasz tej nauki
      pewnie znasz ten dokument, ale jeśli nie to zachęcam
      http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/kongregacje/kdwiary/dominus_iesus.html

      VI 20
      Przede wszystkim należy stanowczo wierzyć w to, że «pielgrzymujący Kościół konieczny jest do zbawienia. Chrystus bowiem jest jedynym pośrednikiem i drogą zbawienia, On, co staje się dla nas obecny w Ciele swoim, którym jest Kościół; On to właśnie, podkreślając wyraźnie konieczność wiary i chrztu (por. Mk 16, 16; J 3, 5), potwierdził równocześnie konieczność Kościoła, do którego ludzie dostają się przez chrzest jak przez bramę». Tej nauki nie należy przeciwstawiać powszechnej woli zbawczej Boga (por. 1 Tm 2, 4); dlatego «trzeba koniecznie łączyć wzajemnie te dwie prawdy, mianowicie rzeczywistą możliwość zbawienia w Chrystusie dla wszystkich ludzi i konieczność Kościoła w porządku zbawienia»

      Usuń
    17. Ola:)

      Czy my nie boimy sie bardziej niz nalezy? Bo papiez przewiozl samolotem do Watykanu kogos z Malty lub z Lampedusy.
      Bedzie jeszcze gorzej z uciekinierami, przybyszami z innych krajow. Ludzie beda za jakis czas emigrowac w zwiazku z woda pitna. Zamknijmy sie na wszystko i wszystkich, bo nie mamy kasy. Bo mi nie starczy i moim dzieciom. Tamtym zas jak nie starcza to... no coz musza wytrzymac- taki los, nie jestesmy cholerna organizacja charytatywna. Musimy wybrac kto umiera ( kogo nie wpuszczamy), kto przezyje ( kogo wpuscimy). Dac im nauke o innym swiecie,o Krolestwie Bozym, ktore nie jest z tego swiata ...podeprzec sie interpretacja o ubogich, spragnionych , tych w potrzebie, ze nie chodzi o to aby mieli pelne brzuchy....
      Papieza uznac za niespelna rozumu, bo gestami pokazuje inaczej niz my czujemy. Dziala na przekor naszym lekom i strachom. Przeciez wiemy kogo wpuszczamy pod dach. Poderzna nam jeszcze, byc moze, gardla.
      Slyszalam, ze oni (uchodzcy) tez sie nas boja. Nie jest im latwo do obcych o innej kulturze. Oni tez sa pelni obaw wobec swiata zachodniego, ze nie pozwolimy im nosic burek, czytac koranu, beda musieli wtrynac wieprzowine, ze ich nie lubimy, gardzimy etc, etc....

      Lampedusa to miejsce, do ktorego dobijaja uciekinierzy juz od 25 lat. Zyja tam prawdopodobnie w niefajnych warunkach. Przybywaja w oplakanym stanie. I w to piekielko ludzkie wjechal papiez i .... widocznie kogos przewiozl. Jezelibysmy ustalili, ze dajemy kase, niech spadaja do siebie... tam im pomozemy to nie byloby problemu z Lampedusa. Wlosi prawdopodobnie od lat borykaja sie z problemem uchodzcow i prosza kontynent o pomoc w rozwiazaniu tego problemu, ale jak do tej pory nikt tylka nie ruszyl. Papiez aby ustatysfakcjonowac rzesze powinien swym samolotem przewiezc owych uchodzcow z powrotem do ich ojczyzny.
      Wielu by ulzylo. Zachowalby sie jak zolnierz walczacy o czystosc wiary, majac w tyle biednych, glodnych, spragnionych, porzuconych.....

      O zbawieniu za moment. O tym o co mi konkretnie biega.

      Usuń
    18. @Ania

      A można wiedzieć na jakiej podstawie wywnioskowałaś, że jestem " luteranem"?

      Nils Dacke

      Usuń
    19. @Ola

      "@ Nils Dacke - tak, mam to napisane: "wierzę w jeden święty apostolski Kościół", mówię te słowa kilka razy w tygodniu"

      Przywołujesz tu Olu Nicejsko - Konstantynopolskie wyznanie wiary datowane na IV i V wiek. Nie ma to nic wspólnego ze Słowem Bożym, a jest jedynie zadętym wytworem wybujałego ego człowieczego. Przykre to.

      Nils Dacke

      Usuń
    20. @Ola...
      rytualny akt umycia komuś stóp z pewnością nie może być rozumiany dosłownie, jako zachęta do dbałości o cudzą higienę, niemniej jednak rzeczywiście było coś nie tak... nie nazwałbym jednak tego "wpisaniem się w narrację polityczną", ale wpisaniem się w polityczną koniunkturę /być może rozszczepiam teraz włos na czworo, ale tak mi się to właśnie sformułowało/... gdyby grono ludzi, którym Franciszek umył te stopy było bardziej urozmaicone, nie tylko sami uchodźcy, ale także różni inni nieszczęśnicy, miałoby to wymiar bardziej uniwersalny... tak więc faktycznie, można mieć do tej akcji zastrzeżenia...

      Usuń
    21. Ola

      A ja ma wrazenie, tak mi sie wydaje, ja tak to postrzegam, ze obecny nasz papiez stara sie pomagac i kroczyc droga Ewangelii. Obecny trend jaki przyjeli rzadzacy tego swiata jest trendem otwarcia drzwi uchodzcom. Jezeli tak zalozyli szefowie rzadow, a on jako glowa kosciola jest za pomaganiem ucisnionym, wiec wspiera ta akcje, bo innego pomyslu mu brak- co ma im powiedziec(?). Ma ich pouczac jak ta pomoc przez nich udzielana powinna wygladac? Mysle, ze wsparlby kazda akcje, ktora mialaby w jego oczach znamiona pomocy. Sam nie wiem jak problem z wojna gdzies tam i owymi uciekajacymi ludzmi rozwiazac. Nie ma pomyslu ani zaplecza, ale sprawe lepiej znaja ci ktorzy sa jej blizej. Papiez wie tyle samo co i Ty i ja....

      Natomiast z tymi jego metnymi slowami, wypowiedziami ktore sa niekategoryczne , takie bez jaj...bo przeciez powinien zagrzmiec z ambony , ze wspolzyjacy ze soba mezczyzni nigdy nie posiada Krolestwa Bozego ( co prawda owi wspolzyjacy ze soba mezczyzni mogliby ´glosno sie rozesmiac, ze co tez ow b dziadek im prawi , jak oni owego Krolestwa nie maja w planach zdobywac)... ja mam mieszane uczucia. Czy to tez nie zostalo jakos zmiksowane. Ogladalam raz jego pielgrzymke do Meksyku. W TV pokazali fragment jak ludzie sie do niego garneli. Kobiety rece wyciagaly, krzyczaly...papiez otoczony- ten gada, tamten gada, tamten popycha, drugi ciagnie... nawet nie widzial Franciszek kamery, naturalny byl do granic mozliwosci. Blogoslawil te ciagnace go za rece, rekawy kobiety i mowi: " Blogoslawie was i nie obgadujcie swoich sasiadek". No proste, zwiezle, na temat lub tez nie na temat. Ktos moze powiedziec: "ale wiocha, papiez i takie wyrazanie sie do wiernych, tez cos". On jest porostolinijny. Nie wyobrazam sobie takiego zachowania u JPII. Zreszta mowili, ze nasz papiez byl obyty ze sztuka obcowania z widzem. Jak w teatrze- radzil se po prostu niezle. Wiedzial kiedy zawiesic glos, zrobic przerwe, wesprzec sie sztuka gestykulacji... Natomiast ten takiego zaplecza nie posiada. Rzucono go na gleboka wode, kiedy on do tej pory nawet wielkim mowca nie byl. Niewatpliwie Bog sie nim posluguje. Jest to wlasciwy czlowiek na wlasciwym miejscu.
      Natomiast to nieszczesne umycie nog uchodzcom. Razu ktoregos Benedykt tez powiedzial jakies zdanie, na ktore obruszyli sie nasi starsi bracia w wierze. Zrobil sie halas medialny. krytykowali go na zachodzie do bolu. W Polsce ta wpadka rozeszla sie po kosciach. Troche pogadano i cisza. Zachod zas tarabanil. Papiez musial przepraszac, wyjasniac, prostowac, etc. Specjalistow do niemeickiej TV zapraszano. W lozy dyskutantow zasiedli zydowscy rabini, watykaniosci i w ogole- zadyma jednym slowem. Tak samo jest z ta akcja z umyciem nog uchodzcom. Z ta roznica, ze zachod tym nie zyje, nie dyskutuje . Spokoj ( przynajmniej w Niemczech), a Polacy tym gestem sie bulwersuja.

      Usuń
    22. Nils Dacke

      Przypuscilam, podpuscilam ale pewnosci nie ma. Wiem jedno nie jestes katolikiem, wiec kim bys nie byl kluczy do zbawienia nie ´posiadasz:) Pelni ci bark:)) Nie stoisz w tym samym szeregu ( nazwijmy to szeregiem, nie rzedem, aby nie bylo ze lepszy lub gorszy, ale chyba wiesz o co chodzi:)) Brak pelni, kluczy do Krolestwa, jest juz etykietowaniem.
      Moze sie myle?

      Usuń
    23. @Ania

      "Moze sie myle?"

      Tak mylisz się.

      "Przypuscilam, podpuscilam ale pewnosci nie ma."

      Źle przypuściłaś - jak zwykle.

      Nils Dacke

      Usuń
    24. @Ania
      przecież nick "Nils Dacke" wyklucza bycie luteraninem
      poza tym treść komentarzy również

      Usuń
    25. P.S. a co do strachu to masz rację - tu, gdzie mieszkam na codzień doświadcza się przemocy i gwałtów, otwartość na człowieka to nie znaczy kompletne zaniechanie obrony własnej czy swojej rodziny. Może nie jestem ewangeliczna w tym względzie, ale nie umiem sobie poradzić z tymi obawami. To nie są jednak fobie tylko racjonalnie uświadomione ryzyko. Zawsze byłam ufna, łaziłam wszędzie i bez oporów, ale kilkanaście historii strzelanin i gwałtów z Malmo i moich okolic mnie wyleczyły z tego.

      P.S trochę nie na temat, widziałaś może ten artykuł?
      https://wszystkoconajwazniejsze.pl/piotr-ibrahim-kalwas-rozmowa-o-islamie/
      zrozumiałam lepiej skąd się bierze ta plaga przemocy i gwałtów (już kiedyś o tym czytałam, ale ten gościu, muzułmanin z Egiptu, potwierdził to bardzo wyraźnie)

      Usuń
    26. Ola:)
      Przeciez dla mnie nie ma to najnmiejszego znaczenia kim jest
      Nils Dacke. Niech bedzie wyznawca Kriszny, ateista... Czy to wazne? Istotne w tym jest to, ze nie jest katolikiem i w sprawie zabwienia sie raczej z katolikiem nie dogada:)) Moze krytykowac katolickie wyznanie wiary, inne obrzedy , ale ... na nic to:))

      Usuń
    27. (przeklejam komentarz, bo była literówka)

      @Ania2
      Chodzi Ci zapewnie o wykład Benedykta w Ratyzbonie
      Owszem, musiał przepraszać, bo ktoś się obraził, ale nie wycofał się ze słów tylko powiedział, że nie miał intencji obrażenia nikogo (o ile pamiętam)
      Dokument Dominus Iesus też wyszedł spod jego pióra
      Dla mnie to jest właśnie ewangeliczne "tak - tak, nie - nie"

      Nie chodzi o to, by papież grzmiał z ambony jak niektórzy księża. Ale zapytany ma odpowiedzieć wprost. Ma też tak mówić, by przekaz był jasny, nawet jeśli każdy człowiek zinterpretuje go do swojego życia. Ten papież mówi jedno, a następnego dnia jego PiaRowcy tłumaczą to na "kościelny" język, czyli wycinają co trzeba i przekręcają słowa. To jest dla Ciebie ewangeliczne?

      Usuń
    28. Ola

      Napisalam Ci na maila. Nie mam zamieru robic tutaj tloku:))) Sie robi za duszno:)

      Usuń
  9. dwa słowa w kwestii proceduralnej, czyli "komunia na rękę":
    w latach 90-tych byłem w Rzymie /w Watykanie/ na nocnej mszy wigilijnej /tzw. "Pasterce"/ celebrowanej przez papieża JP2... w pewnym momencie odbyła się cześć rytuału zwana "Komunią" i technicznie wyglądało to tak, że rozbiegło się po kościele mnóstwo księży z kielichami i chodzili wzdłuż granic sektorów... chętny podchodził do barierki, ksiądz wyjmował z kielicha opłatek i wypowiadał słowa "Corpus Christi" bacznie obserwując klienta... trwało to ułamek sekundy, podczas której ta osoba albo wyciągała rękę, albo otwierała usta... kolejny ułamek sekundy i po zabiegu, ksiądz szedł dalej robiąc swoje...
    piszę o tym, bo kiedyś słyszałem i czytałem polemiki na temat, który wariant techniczny wręczenia opłatka jest "lepszy" i wychodzi na to, że oba są przez Kościół /Rz-kat./ jednakowo uprawnione... co prawda z tego, co wiem, w Polsce podczas obrzędu funkcjonuje jako dominująca technika "oralna", ale czasem trafia się ktoś preferujący "manual" i pewien znajomy ksiądz powiedział mi, że ON na pewno nie robi problemu w takim przypadku... a skoro Kościół /Rz-kat./ i jego funkcjonariusze nie robią, to chyba znaczy, że robienie z tego zagadnienia przez szeregowych wyznawców można uznać za niewinną, mało szkodliwą ludzką fanaberię miewającą czasem miejsce w tym gronie?... co prawda Kościół /Rz-kat./ popiera stadny konformizm, ale chyba bez przesady z tym posłuchem?...
    problem, a raczej zjawisko jest tak naprawdę natury ogólnej... wiele osób tworzy sobie dodatkowe, nadmiarowe reguły gry ponad te, które są oficjalnie, formalnie przyjęte w danej grupie, społeczności... spotkałem kiedyś gościa, który próbował mnie przekonywać, że jazda w czapce "kominiarce" na rowerze jest nielegalna/???!!!/...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli przeczytasz Wstęp Ogólny do Mszału Rzymskiego to zobaczysz, że jest tam dość ogólnie opisane jak wszystko na liturgii powinno wyglądać. Wiele rzeczy pozostawiono do decyzji biskupom miejsca. I dlatego od jego duchowości wiele zależy - ostatnio czytałam, że jakiś biskup w Boliwii zakazał niedawno komunii na rękę, na przykład, zaś biskupi w Niemczech czy Szwecji załatwiają to iście po luterańsku... (lokalna tradycja)

      OWMR 390. Do Konferencji Episkopatu należy określenie adaptacji i po ich zatwierdzeniu przez Stolicę Apostolską, wprowadzenie do Mszału elementów, które zostały wskazane w tym Ogólnym wprowadzeniu oraz w Obrzędach Mszy świętej. Są one następujące:
      - gesty i postawy ciała wiernych (por. wyżej, nr 43);
      - gest oddania czci ołtarzowi i księdze Ewangelii (por. wyżej, nr 273);
      - teksty pieśni na wejście, przygotowanie darów i Komunię (por. wyżej, nry 48, 74, 87);
      - czytania z Pisma świętego, które mają być stosowane w szczególnych okolicznościach (por. wyżej, nr 362);
      - sposób przekazywania znaku pokoju (por. wyżej, nr 82);
      - sposób przyjmowania Komunii świętej (por. wyżej, nry 160, 283);
      - tworzywo, z jakiego ma być budowany ołtarz oraz przedmioty wyposażenia kościoła, zwłaszcza naczynia liturgiczne, a także materiał, krój i kolor szat liturgicznych (por. wyżej, nry 301, 326, 329, 339, 342-346).

      Co nie znaczy, że wierni nie mają prawa do indywidualnej wrażliwości. Ora z że wszyscy znają zalecenia lokalnego biskupa - u nas w Szwecji panuje ogromny bałagan w tym temacie. Podczas modlitwy eucharystycznej jedni stoją, inni siedzą, inni klęczą. Tak samo podczas Przeistoczenia. Moim zdaniem to bardzo źle, bo zaburza to godność Liturgii, pokazuje brak jedności, ale także to, że lokalnemu biskupowi średnio na tym zależy

      Usuń
    2. @Ola...
      nie wiem, czy będę miał do czynienia z owym Mszałem, ale sporo mi wyjaśniłaś i wzbogaciłaś moją wiedzę, dziękować :)... rozumiem, że wtedy w Rzymie było podejście "do wyboru", gdyż zakładano udział ludzi prawie z całego świata, gdzie różne bywają zwyczaje...

      Usuń
  10. Olu,jaka "szwedzka Polka" powinnaś to przeczytać,moim zdaniem:

    http://www.patriota.pl/index.php/dzieje-powszechne/historia/287?showall=1

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Józefie - wstrząsające...
      (dziękuję za ten link)

      Usuń
  11. Ale chyba prawdziwe?
    Na ten artykuł naprowadził mnie "Nils Dacke" którego przy okazji serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...