7 marca 2019

O poszczeniu

To ten czas kiedy mamy pościć. Odnowić relację z Bogiem. Nawrócić się.

Najpierw postanowiłam zrobić koleja edycję postu Ewy Dąbrowskiej - kiedy lepiej niż w wielkim poście? Przecież po to głównie się propaguje rekolekcje z postem Daniela, robione dietą ED.

Opowiadałam koleżance swoje zamiary, na co ona zapytała "a Ty chcesz to zrobić dla siebie czy dla Jezusa?"

Postawiło mnie to do pionu muszę przyznać. Od czasu pierwszego postu, który poszedł mi bardzo dobrze, zmieniłam radykalnie styl żywienia ...i życia. Każdy niemal dzień zaczynam od zielonego koktajlu, w tydzień mja rodzina zjada 3 kg czerwonych grejpfrutów (dzieci pokochały!) a ewentualne słabości słodkościowe rekompensują dziesiątki wybieganych kilometrów.

Udało mi się wrócić z bardzo dalekiej podróży - dawno zapomniałam o bólach kręgosłupa, zadyszce przy wchodzeniu na schody czy za ciasnych ubraniach. Wreszcie mam sporo energii a godzinny bieg o 6 rano stał się najlepszym sposobem na poranną modlitwę i pokój w sercu.

Czy kolejne tygodnie na warzywach naprawdę są tym, co mnie nawróci...? Czy naprawdę moja dusza tak wiele zyska na skrupulatnej dbałości o skład posiłku?

Sama zaczęłam mieć wątpliwości.

Dodatkowo także dlatego, że bieganie wymaga białka i weglowodanów. Inaczej ponoć organizm zaczyna żywić się własnymi mięśniami - mogę wpędzić się w kontuzje. Na poście Dąbrowskiej nie wolno intensywnie ćwiczyć, wszyscy prowadzący to wyraźnie podkreślają.

Poszukałam zatem inspiracji u mądrzejszych. Ojcowie Pustyni zawsze na propsie, jak by to powiedziała młodzież ;)

A na serio. Już pierwsze słowa o "dietach jakichś proroków" mnie uderzyły, poczułam jakby zostały skierowane właśnie do mnie.

To właśnie wcielę w zycie w tym Wielkim Poście. Prosto i na temat:



A za lekturę duchową posłuży mi doskonała książeczka, otrzymana niedawno w prezencie. Chyba się starzeję skoro wydawnictwa z 1890 są dla mnie więcej warte niż współczesne rekolecje, z językiem dopasowanym do "dzisiejszego świata".

Będę Wam cytować conieco, bo warto. Zaczęłam w wigilię Środy Popielcowej.



Życzę moim czytelnikom owocnego przeżycia tego czasu. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz! Memento Mori!

28 komentarzy:

  1. "Czy kolejne tygodnie na warzywach naprawdę są tym, co mnie nawróci...? Czy naprawdę moja dusza tak wiele zyska na skrupulatnej dbałości o skład posiłku?"

    Tak, bo w zdrowym ciele zdrowy duch. Kiedy zaczyna bolec mnie to lub tamto- cialo daje sie we znaki- mysle jakby zapobiec bolowi , a nie dbam wtedy az tak bardzo o modlitwe. U mnie rzadko bywa, ze kiedy trwoga to do Boga. Kiedy trwoga to trzeba dzialac aby jej zapobiec…. a kiedy wszystko gra i mi prawie nic nie doskwiera wtedy czesto skupiam sie na Bogu. Mowie o cielesnym doskwieraniu, bo to duchowe, miedzyludzkie jest prawie ciagle, Dlatego tez wazne jest aby cialo bylo zdrowe i skoro dieta Dabrowskiej ci pomaga, to jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że mnie już teraz nic nie boli właśnie, można powiedzieć, że jestem na tej diecie (tej ostatniej fazie pt "zdrowe odżywianie" z "przypominajkami") od sierpnia

      czy jest sens zaostrzać rygor? w jakim celu właśnie?

      fajnie powiedział ojciec Hiżycki - opuść czasem jeden posiłek, żeby spędzić czas na czymś innym, żeby pocierpieć i odczuć własne ograniczenie; pracowy czas na lancz to dobry moment na pójście na spacer i skierowanie myśli w inna stronę...

      swoją drogą "jak trwoga to do Boga" to bardzo cenne powiedzenie - pokazuje Kim On naprawdę jest i że żaden człowiek nie traci tak naprawdę zmysłu wiary... tylko go w sobie zagłusza, dla wygody lub z innych powodów (ale wygoda jest jednak wspólnym mianownikiem)
      myślę zresztą, że to właśnie dlatego Bóg dopuszcza wojny i prześladowania - człowiek musi odczuć skutki swojego ludzkiego działania i mieć szansę zwrócić się do Niego o pomoc

      Nie że jest cynicznym manipulatorem, wręcz przeciwnie - zło nie pochodzi od Niego!

      Usuń
    2. Kazdy z nas patrzy na te sprawy inaczej. Wszystko zaezy od tego jak nas zycie doswiadczylo ( a doswiadcza kazdego) i jakie wnioski w zwiazku z tymi doswiadczeniami wyciagamy. Jak i w jakim tempie przerabiamy to nasze doswiadczanie.
      Jak trwoga to do Boga- kiedys uslyszalam okreslenie o traktowaniu Boga jak dojnej krowy. Lece tam, bo moge miec profity. przebywanie w owym "towarzystwie" cos mi daje : chciazby ochrone, protekcje… Interesowne trwanie przy Kims, a co jezeli ten ktos nie jest uszyty ( skrojony) na maire naszych wyobrazen i potrzeb?
      Co staje sie z takim bostwem? Kiedy jest zle i nie ma protekcji? Wszak Jezus na krzyzu tez dziwnie wolal: " .. czemus mnie opuscil.."
      A jak to nie jest wcale tak, jak chemy aby bylo, albo tak, jak jestesmy pewni, ze jest?

      Wygodnie z reguly nie ma nigdy. Tylko jedni maja mniej niewygodnie , drudzy bardziej. I jakby z owa niewygoda nie bylo, nie kazdy w tym momencie zwraca sie do Boga:)) Co wtedy z jego zmyslem wiary?

      Usuń
    3. Aniu, człowiek lecący do Boga "po profity" zawsze się zawiedzie - Boża ekonomia nie jest naszą ekonomią, a teologia sukcesu jest uznana za herezję ;)
      Owszem, Bóg może mi pobłogosławić, mam o to prosić, ale to On decyduje kiedy i jak. Sama wiesz, że coś, co się czasem wydaje przekleństwem okazuje się naszą deską ratunku.

      Jezusowe "czemuś mnie opuścił" ma chyba jednak inne znaczenie - to wskazanie przez umierającego Pana na psalm 22, a nie pretensja do Ojca

      Wygodnie = bez konieczności konfrontacji, unikanie trudnych pytań itede... na pewno jakoś to jest wygodne, choć na dłuższą metę na pewno nie... nie da się całkiem zagłuszyć sumienia

      Usuń
    4. Olu:))

      Bede uzywala, byc moze dziwnych slow, ale nie mam na celu obrazania Ciebie. Ot tak , potocznie pojade, tak, jak zwylki smiertelnicy, srednio wierzacy lub tez niewierzacy wyrazaja sie na dany temat.

      "Jezusowe "czemuś mnie opuścił" ma chyba jednak inne znaczenie - to wskazanie przez umierającego Pana na psalm 22, a nie pretensja do Ojca."

      Jestes po formacjach/ formacji. W stosunku do wszystkich wierzacych, takie cus przechodzi niewielu wierzacych. Zwykly wierzacy, srednio wierzacy, letnio wierzacy, niewierzacy… Jezus przejal caly ciezar naszego ludzkiego zywota ( odczuwania po ludzku, laknienia, potrzeb fizjologicznych, myslenia, biedy, nedzy…), zwykly smiertelnik nie powinien byc odsylany do odnosnika z Psalmu 22. "...czemus mnie opuscil"- tak powiedzial bo w Psalmie 22 bylo tak przepowiedziane, ze tak powie i po tym rozpoznamy Mesjasza.
      Oczywisciwe tylko ci wybrani to rozpoznaja , ale jakby nie bylo minelo od danego wydarzenia juz 2000 lat a ludzie pomimo tego , ze sa odsylani do odnosnika znajdujacego sie w Psalmie 22, nie odczytali widocznie owego odnosnik prawidlowo. "Tabuny" wierzacych wrecz sie zmniejszaja, nie rosna w sile.

      Usuń
    5. Znam wierzacych ponad przecietna smiertelnikow, ktorzy w taki oto sposob, z takowymi slowami, z jakimi konczyl Jezus, konczyli swoj ziemski zywot. Matka mojej kolezanki, chorujaca na raka, kobieta, ktora przeszla z wiary protestanckiej ( w takiej sie urodzila) na katolicyzm. Byla ponoc bardziej katolicka niz wiekszosc katolikow od dziada pradziada, tak wlasnie umierala, ku ogromnej rozpaczy owej mojej bardzo wierzacej kolezanki. Kolezanka byla osoba rowniez po formacjach koscielnych- czyli ogolnie rzecz ujmujac i nie chcac nikogo obrazic- miala zryty beret koscielnym wyrobieniem. Owa kolezanka latami nie moga pogodzic sie z TAKA smiercia matki. "Dlaczego ja opuscil"?- Meczylo ja dlugo.

      I kiedy o tym gadalysmy to powiedzialam jej , wcale obecnie nie bedac przekonana, ze mialam racje, ale widocznie tylko slownictwo koscielne moglo jej pomoc, wiec … rzucilam cos w stylu, ze przecez jej matka umarla z takimi samymi slowami na ustach, z jakimi umarl nasz Pan. Ona- corka - powinna byc zadowolona, a nie smucic sie i dreczyc, z powodu sposobu, stylu smierci matki ( nie wiem jak to nazwac). W koncu kazdy jakos umrzec musi. Jakos to sie stanie, byc moze nie w wersalowych warunkach i w wyszukany sposob, z kwiatami na lozu etc.
      Kurcze a tak Ufa ta moja kolezanka Bogu , Jezusowi, Matce Maryji. Tak tepi herezje wsrod znajomych i dzieci w szkole ... i co ? W obliczu trudnosci, watpliwosci, pietrzacych sie problemow; pewne niezrozumienie, podwazanie ufania, niepwenosc, zwatpienie , rozpacz … nas tez dopada. Do koscielnego czlwoieka trzeba po koscielnemu, do przecietnego wierzacego trzeba podlug jego mocy przyjecia tematu. A do niewierzacego trzeba tez inaczej.
      Z ta trwoga i wyrzutami sumienia, z owa wygoda. Jakos tak mi sie wydaje, moze zle, ze podzielilas ludzi na tych wierzacych= chetnych na przyjmowanie niewygod i otwarych na ich przerabianie i na takich, co to nie wierz, na zasadzie = nie bede wierzyl , bo to niewygodne z czasem sie staje, bo dreczy za bardzo, meczy sumienie, nie pozwala zasnac i te inne.
      Jezeli tak, to nic bardziej mylnego. Jak juz zapewne wiesz czytam literature obozowa. Ta lektura jest czasami niesamowita , bo pokazuje nas ludzi w warunkach ekstremalnych. Nie na zasadzie czlowieka co to pierniczy teoretycznie jak byc powinno gdyby sie ekstremum zdarzylo, ale na zasadzie ludzi, ktorzy to ekstremum przezyli i mowia o tym jak to jest na prawde i niekoniecznie mowia, ze tak byc nie powinno ( reakcje ludzkie w owym ekstremum).
      Primo Levi opisywal jedna z selekcji wiezniow. Wybieranie do gazu. Primo byl niewierzacym. Opisywal miedzy innymi jak pieklo obozu przezywali niewierzacy. Jak sobie radzili nawet pod wzgledem czegos co wierzacy nazwyaja dusza- to moje okreslenie , nie jego. Jak sobie radzili na tym wyzszym poziomie potrzeb niz potrzeby fizjologiczne. Jest ( byl) to czlowiek z niesamowitymi przemysleniami, spostrzezeniami . Ja wiem, wiem... wyjedziesz moze zaraz , ze to Bog musial nim kierowac, a Bog to nie nasze przemyslenia i nie nasza logika, to cos wiecej... Dla mnie Bog to niekoniecznie tylko katolik i jego doktryna.
      Wracajac do Primo Leviego ( notabene byl Zydem). W momencie owej selekcji , a bylo ich kilka za jego bytnosci w obozie, natomiast ta jedna to byla ponoc jego najczarniejsza z mozliwych dziur , pomimo tego , ze owych czarnych momentow miewal multum. Wtedy naszla go ponoc "pokusa". Niewierzacy nie maja z tym nic wspolnego, wiec niech bedzie , ze naszla go mysl- modlenia sie o pomoc, ochrone, protekcje od Kogos wyzszego, ale albo ta mysl pokonal, albo zwalczyl jak pokuse. Nie modlil sie cale zycie, nigdy nie wierzyl i w danym momencie w sumie tez nie wierzyl… wiec nie zrobil tego. Co, w takim ukladzie z jego zmyslem wiary?
      Na pewno gosc mial w zyciu wygodnie. Sumienie sie go nie imalo. No jak to u newierzacych. Kiedy poczytasz , przekonasz sie, ze sumienie sie go jednak imalo. I jak na moj gust , nie mial wyjatkowych grzeszkow na sumieniu. Nie donosil, nie zabjal, wspolczul…

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Juggler!

      "Który człowiek? Ten prześladowany, udręczony i ostatecznie zamordowany, bo pomocy nie uzyskał - czy prześladowca, który pomocy i szansy nie szuka ?"

      powiem może przewrotnie - KAŻDY Z NICH

      wszystko zależy od perspektywy, mając perspektywę wieczności ziemskie życie postrzegamy nagle zupełnie inaczej, jak wąską bramę, przez którą mamy wejść
      Dlaczego komuś umiera z głodu malutkie dziecko, jaki Bóg ma w tym cel...? Dlaczego ktoś zostaje zamordowany a inny morduje? Dlaczego młoda matka choruje na raka i osieraca swoją rodzinę? wiele pytań, Boża ekonomia jest jednak zupełnie inna niż nasza ludzka.

      "Od nagłej i niespodziewanej śmierci, wybaw nas Panie". "Noc spokojną i smierć szczęśliwą niech nam da Bóg Ojciec Wszechmogący". Modlę się tymi słowami, bo dla mnie ważniejsze jest czy umrę w stanie łaski niż kiedy czy jak to się stanie. Czy z ręki mordercy, na raka czy może zasnę we własnym łóżku.

      Czytałam wiele świadectw nawróconych złoczyńców. Czasem nawracali się w celi śmierci. Może śmierć małego dziecka to Boża łaska, która nie pozwoliła na wieczną śmierć tegoż...? Nie wiemy tego nigdy, może się kiedyś dowiemy.

      Mając na myśli drugą szansę nie chodzi mi o jakąś amnestię dla morderców (jak to obecnie wdraża Szwecja, w imię "naiwności" oczywiście). Chodzi mi o drugą szansę w znaczeniu duszy. Za wyrządzone zło trzeba odpokutować, lepiej na ziemi niż w czyścću ponoć (to chyba siostra Faustyna). Dlatego jestem zwolenniczką kary śmierci na przykład.

      ***

      "a Ty chcesz to zrobić dla siebie czy dla Jezusa?"
      Dla Jezusa w tym znaczeniu, że chcę siebie tak przemienić/oczyścić, żeby lepiej widziec Jego. Wiadomo, że zawsze jest tutaj walka z własnymi słabościami, ale celem nie ma być jakieś udoskonalenie się - tylko zbliżenie do Tego, który jest Początkiem i Końcem.

      A jak Ty rozumiesz poszczenie? Pościsz?

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. ""Który człowiek? Ten prześladowany, udręczony i ostatecznie zamordowany, bo pomocy nie uzyskał - czy prześladowca, który pomocy i szansy nie szuka ?"

      powiem może przewrotnie - KAŻDY Z NICH"

      I co z tego Olu? Ponoc owe doswiadczenia sa po to aby sie opamietac , nawrocic, czy dobrze rozumuje? Czyli jeden w tym ukladzie ma byc ofiara, kims dreczonym, aby kat sie opamietal? Przezyl cos na styl spojrzenia swej ofierze w jej gleboko udreczone i uopkorzone oczy i zobaczenia w nim udreczonego Chrystusa? A jezeli kat nie chce, nie szuka, dobrze jest mu w ukladzie w jakim sie znalazl? Oczy ofiary do niegp nie przemawiaja. Cieszy sie, ze to od niego cos zalezy, chociazby zycie i smierc innych ludzi, ze panuje nad tym wszystkim. Ah... poswiecmy jeszcze kilku moze sie opamieta? Z jednej strony zycie ludzkie jest TAKA wartoscia, z drugiej : a co tam kilku w ta , kilku w tamta, ale jakiz owoc , nieprawdaz? Jeden kat nawrocony!!! Wow! Swieto wielkie jest w niebie z powodu jednego nawroconego grzesznika:))

      Dlaczego jestes za kara smierci? Czyzby metoda oko za oko? Mowisz o szansie dla duszy, czyli zatrzesie taki ktos gaciami przed stryczkiem i zawola "Bladzilem. Mniej litosc nade mna"? Stryczek jako szansa? Nie pozbawiajmy ludzi takiej metody?

      "Modlę się tymi słowami, bo dla mnie ważniejsze jest czy umrę w stanie łaski niż kiedy czy jak to się stanie. Czy z ręki mordercy, na raka czy może zasnę we własnym łóżku."

      Zaprawde nie boisz sie umierania? Nie czujesz strachu przed tym wydarzeniem? Nie myslisz czasami jak to moze byc i czy aby sie nie myle co do kwestii : "co po"? Nie zalezy ci na spoosbie w jaki to sie stanie? A moze tylko nie masz czasu o tym pomyslec?

      "Czytałam wiele świadectw nawróconych złoczyńców. Czasem nawracali się w celi śmierci. Może śmierć małego dziecka to Boża łaska, która nie pozwoliła na wieczną śmierć tegoż...? Nie wiemy tego nigdy, może się kiedyś dowiemy.
      "

      Tez czytalam. Np.: taka Irma Grese , byla czlonkinia personelu pomocniczego SS w obozach koncentracyjnych. Wyrozniala sie niesamowitym okrucienstwem. Po wojnie zostala pojmana i postawiona przed sadem. Pistolet i psa to ona miala przy sobie tylko dlatego aby sie bronic…. Nie przyznala sie do winy, nie wykazala skruchy i w swym przedsmiertnym oswiadczeniu napisala, ze umiera z czystym sumieniem.
      Albo Richard Kulkinski, seryjny morderca pracujacy dla potrzeb mafii. Wychowany notabene ( choc moze to wredne), w polskiej rodzinie, matka byla mnamietna katoliczka. Matki nie znosil, ojca pijaka i awanturnika nie cierpial. Kiedy go pojmano i opowiadal o tym co robil psychologowi, od ktorego chcial sie dowiedziec dlaczego jest taki jaki jest, nudzil sie swoimi opowiesciami. Opowiadal to tak, jakby mowilo sie o niezbyt ekscytujacej potancowce sobotniej. Zostal skazany na podwojne dozywotnie wiezienie, ale zmarl nagle.
      Na dwoje, troje , albo czworo z tymi nawroceniami babka wrozyla.
      Ponoc grob Irmy Grese, co prawda zrownany z ziemia, stal sie miejscem kultu neonazi. Mozna tam zastac swieze kwiaty, swiecace sie lampki- nie wiem jak jest z tym grobem na prawde, to info przytaczam za czyms wyczytanym w necie.

      " Dla Jezusa w tym znaczeniu, że chcę siebie tak przemienić/oczyścić, żeby lepiej widziec Jego. "
      Ech, te nasze malutkie prezenciki dla Jezusa. Zachowujemy sie jak kot , ktory pod drzwiami zostawia swojemu panu upolowana mysz. Zeby sie tak przemielic i oczyscic… Pamietam wywiad z krawczykiem. zapytali go czy nie chcialby tej wairy wiecej niz ma i chlop sie zawahal. Bardzo uczciwie podszedl do odpowiedzi. Mowil, ze on juz wie ile trzeba przejsc aby byc choc troche przemielonym, jak to mielenie wyglada. Skoro ma juz swiadomosc Bozych zaren, to … obecnie musi przemyslec wszystkie prosby zwiazane z wiecej, lepiej, bardziej....:)

      Usuń
    3. Gdzie ja napisałam, że się nie boję śmierci?? Napisałam, że modle się o dobrą śmierć, bo najbardziej boję się, ze mogłabym nie zdążyć... albo zaprzeć się w bólu. Także myślę o tym, oczywiście.

      W kwestii kary śmierci - dobrze to ujęłaś: nie pozbawiajmy ludzi takiej metody. Czasem to jedyna, żeby odpokutować wyrządzone zło i pokazać nieuchronność kary, co może przyczynić się do nawrócenia.
      A jeśli zatwardziałość serca nie pozwoli - cóż, miał szansę. Społeczeństwo ma się prawo bronić przed niebezpieczeństwami, tzw wojna sprawiedliwa. Dlatego wolno pozbawić życia człowieka jeśli nie ma skuteczniejszego sposobu na obronę przed nim. Kościół zawsze dopuszczał takie rozwiązanie, dopiero modernizm zaczął rozmywać naukę na ten temat. Bo zaczął rozmywać naukę o grzechu, pokucie i zbawieniu tak naprawdę, "zniesienie" kary śmierci to już tylko kosmetyka.

      Usuń
    4. Nie wierze w nawrocenia poprzez szafot. Zdarza sie tak samo jak i nawrocenie w innych warunkach, ale aby stryczek byl wjatkowo skuteczna metoda - w to watpie. Na krzyzu z Jezusem bylo dwoch oprychow. Jeden sie nawrocil, drugi absolutnie. Statystycznie wychodzi mi z tego, ze bywa pol na pol, ale chyba nie wezmiemy tego moralu jako podwalin do statystyki o nawroceniach?
      Jak mozna z jednej strony szanowac zycie, glosic , ze jest cenne walczyc o prawa embriona ( dziecka w stanie embrionalnym) do zycia , a z drugiej … no coz szubienica dla tego kolesia, bo to zlo wcielone, trzeba goscia ze spoleczenstwa wyeliminowac. Moze warto bylo zbadac jego material genetyczny, pod wzgledem jego charakteru i skonnosci kiedy jeszcze byl embrionem i … zalatwic sprawe juz wtedy? Taki tam felerny moralnie. Dlatego jestem przeciwna karze smierci. Ludzi szkodliwych dla spoleczenstwa mozna izolowac.

      Usuń
    5. A ja wierzę, bo właśnie, łotr na krzyżu był pierwszym przykładem.

      Obrona niewinnego dziecka w łonie matki to zupełnie co innego niż egzekucja mordercy. Życie nie jest najwyższą wartością, wyższą jest zbawienie. Kara za popełnione zbrodnie jest sprawiedliwością, która pochodzi od Boga, nie należy kary śmierci używać pochopnie, tylko jeśli nie ma innego sposobu skutecznej izolacji przestępcy, lub jeśli zbrodnie są najcięższego kalibru.

      Polecam Ci dobry artykuł na ten temat

      http://www.bibula.com/?p=13475

      "Jeden z łotrów na Golgocie dał nam wzór, jak z kary śmierci można wyciągnąć największą korzyść dla duszy. Jego słowa: “godną zapłatę za uczynki odbieramy”, najlepiej pokazują ten nastrój, który w mgnieniu oka leczy duszę złoczyńcy, kruszy jej przywiązanie do grzechu i sprawia, że kara przemienia się w pokutę, a ta prowadzi do zbawienia."

      (...)

      "Nietrudno zrozumieć, że w krajach, które zatraciły ducha chrześcijańskiego, powyższe względy nic nie znaczą i że budzą się w nich tendencje do zniesienia kary śmierci. Stosowana bowiem tylko dla racji odwetowych i prewencyjnych, z pominięciem względu na poprawę przestępcy, ma ona w sobie coś, co słusznie wywołuje zastrzeżenia. W okresach większych niedomagań społecznych, kiedy przestępczość wzrasta i wymaga silniejszych represji, te kraje, które pod wpływem niewiary i liberalizmu już zniosły karę śmierci, powracają do niej. Spełnia ona wtedy swe wtórne zadanie, ale nie spełnia, albo przynajmniej rzadko, pierwszego, jakim jest poprawa przestępcy, skoro w społeczeństwach, które utraciły obyczaj chrześcijański, znikło zrozumienie jej nadprzyrodzonej doniosłości."

      o. jacek Woroniecki jest autorem doskonałego podręcznika wychowania katolickiego, po niego tez warto sięgnąć

      Usuń
    6. Pogawedzmy sobie troche sf, bo to nasze gadanie troche na takowe wyglada.
      Technologia, metodologia genteczyna ( i jakakolwiek inna) rozwija sie w niesamowitym tempie. Wraz z tym rozwojem pijawiaja sie nowe problemy chociazby moralne, przed ktorymi ludzie musza z czasem , albo dzieje sie to juz i teraz, stanac.
      Czy dawniej, jeszcze za czasow naszej mlodosci ( powiedzmy tej wczesnej) slyszalysmy o problemach bioetycznych?
      Swiat sie zmienia, nauka zawarta w Biblii jest tak przemielana ( przemielana nie zanczy zmieniana, ale chcemy dopasowac ow zmieniajacy sie swiat do tego co Bog nam przekazal), ze to czasami az niewyobrazalne sie staje.
      Sw. Tomasz z Akwinu, w swoich czasach przy takim ,a nie innym poziomie wiedzy jaki swiat na dany temat posiadal, rowniez dopuszczal aborcje. Na zjazdach biskupow dywagowano o duszy , od kiedy ona zaczyna zamieszkiwac cialo czlwoiecze. Nie pamietam juz dokladnie, ale wiem ,ze ow katolicki swiety jak na wspolczesne nam czasy mial , dla niekotrych pro choice , jak najbardziej sluszne podejscie do sprawy. Dla swoich wspolczesnych mial chyba takze jak najbardziej sluszne podejscie do sprawy.

      "Obrona niewinnego dziecka w łonie matki to zupełnie co innego niż egzekucja mordercy".

      Tez nie potrafie sobie wyobrazic, ze dziecko w lonie matki jest czemukolwiek winne. Jest niezapisana tablica, ale nauka posuwa sie tak mocno do przodku, ze potrafi pewne sprawy przewidziec. Jak temu Kuklinskiemu wyjasniano dlaczego tak a nie inaczej potoczylo sie jego zycie. Mial ku temu co robil pewne genetyczne predyspozycje, chociazby obnizony pozim leku, ktory cechuje miedzy innymi przestepcow, ale tez ludzi pracujacych dla prawa- policjantow, strazakow… ratownikow .
      Z tego materialu genetycznego nie musial wyrosnac seryjny morderca, mogl to byc ktos , kto przestrzegal prawa- przypuszczam sobie , bo wiesz Kuklinski mial tez inne predyspozycje genetyczne. No ale one tez jeszcze wszystkiego nie determinowaly.
      Niestety ow przypadek nie trafil na dobra glebe. Rodzinaka byla mocno dysfunkcyjna . Matka namietnie sie modlila i dbala o czystosc swej duszy. Ojciec byl pijakiem, wyzywal w domu agresje. Tlukl zone, dzieci... matka owego seryjnego mordercy rowniez dla dzieciakow lagodna nie byla i … stalo sie. A poniewaz mial ow seryjny morderca wlasnie pewne odpowiednie predyspozycje, to zaczal radzic sobie z narastajacym w nim gniewie, frustracji i poddanstwie tak jak umial…. Nie kleczal w kosciele i nie prosil Pana o pomoc, a lapal np.: bezdomne zwierzeta i jej zadreczal.
      Skoro wiadomo jaki material genetyczny nosi w swym lonie dana kobieta, czyz nie wystarczyloby przesledzic jej warunki osobowosciwe, charakterologiczne? Wziasc pod lupe ojca tego nienarodzonego dziecka, srodowisko, do ktorego trafi dziecko i nie moznaby bylo juz za wczasu zaradzic cos przeciwko owej tykajacej bombie?
      Jedni powiedza byc moze dokladnie tak, jak ty o karze smierci ( tak jak ty mowisz, ze jest to szansa dla bandziora), ze rozwiazanie tego problemu za wczasu jest sprawa ok- sprawiedliwa ( jest szansa dla wielu istnien ), bo z takiego ukladu klockow (material genetyczny, srodowisko na ktore padnie) nic dobrego nie wyniknie.

      Usuń
    7. To tylko nasza wolna wola i scieranie sie rozmaitych punktow widzenia na rozmaite problemy. Zdaje sobie sprawe , ze czulabys sie, byc moze, w swiecie, gdzie ciaza jest chroniona, a przestepca ponosi sluszna, sprawiedliwa ( wedlug moralnosci katolickiej) kare, dobrze. Ja chyba nie.

      Bog pozostawil 10 przykazan. Tam jest "Nie zabijaj" i trudno mi to rozdzielic na zabijanie w sprawach sprawiedliwych i tych niesprawiedliwych- bo w sumie co my zwykli smiertelnicy wiedziec mozemy?
      Na podstawie przykazania "Nie zabijaj" urosla cala nauka o sprawiedliwym i niesprawiedliwym zabijaniu. Nie powiem -bronic sie jakos trzeba - i z pewnoscia istnieje roznica pomiedzy czynem , kiedy ktos patelnia w leb traktuje zblizajacego sie osobnika z nozem, i wynika z potraktowania owa patelnia w leb, tragedia. I jest roznica, kiedy ktos znienacka , przemyslanie atakuje druga osobe.
      Jednak ja nie chce tutaj takich rozwazan podejmowac. To sie powinno dziac w konfesjonale, na sali rozpraw etc.

      Wracajac jednak do owego przykazania. Jako ludzkosc, nie powinnismy stosowac kary smierci. Wedlug mnie to jakis paradoks isc z emblemataki w demonstracjach pod klinikami aborcyjnymi, po czym odwrocic sie , zmienic emblematy i isc domagac sie kary smierci.

      Teraz na temat slow cytowanych prze ciebie … Spodobalo mi sie jak Holownia powiedzial razu ktoregos w TV na tamet aborcji, jej zwolennikom krzyczacym i podwazajacym zdanie, ze embrion=dziecko. Holownia przyjal ich zdanie, ze w taki okresie ( prenatalnym) to jeszcze nie wiadomo who is who ( nauka nie potwierdza ale i nie zaprzecza), albo od kiedy to wszystko sie zaczyna ( zaczal rozmawiac ich jezykiem). Skoro NIE WIADOMO, to czyz nie najrozsadniej jest przyjac postawe nieszkodzenia? Jezeli okaze sie , ze zwolennicy aborcji nie mieli racji to przy takiej postawie , mysleniu, przynajmniej nie zaszkodzili.
      Poniewaz kara smierci stracila swoj pedagogiczny ( wychowawczy ) charakter, jak to rozwaza o. Woroniecki, czyz nie lepiej tego zaniechac? Bo staje sie metoda oko za oko, szerzaca nienawisc?
      To troche tak, jak wyprawy krzyzowe z piesnia o Bogu na ustach i mieczen za pazucha. Oni tez szli zmieniac swiat na lepszy, niesc ludziom Jezusa ( milosc).

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juggler, nie zrozumiałeś. Może to kwestia perspektywy.
      Nie powiedziałam, że mamy sie cieszyć z tortur i bestialstwa, ale że nasz byt na tym świecie ma o wiele głębszy wymiar. Ponoć wraz z urodzeniem się zaczyna się nasz czyściec - rodzimy się z grzechem pierworodnym, już na wstępie mamy sie z niego oczyścić przez chrzest. Taka jest nauka kościoła, to nie jest żadna moja interpretacja.
      Każdy upadek to szansa na powstanie, po prostu. I wierzę, ze w każdym momencie życia można to zrobić, gdybym nie wierzyła w Boże miłosierdzie chyba bym nie dała rady powstawać.
      Dla mnie morderca z Katynia nie różni się niczym od osoby, która dokonuje aborcji, na przykład. Dowolny hitlerowiec - niczym od feministki/komunisty, który szykanuje obrońców życia.

      Nie chcę porównywać czyjegoś cierpienia z cierpnieniem kogoś innego, nie da się.

      "Dopuszczenie" przez Boga wojen i prześladowań to nic innego jak pozwolenie na to, by ludzie używali wolnej woli. Zniewolony człowiek, któremu siłą nie pozwala się przekroczyć przykazań, nie jest w stanie prawdziwie kochac. Taka jest własnie nauka koscioła o grzechu - tzw wymiar społeczny. Ja grzeszę, ale skutki tego grzechu dotykają innych. Ktoś jest chciwy albo okrutny, a umiera potem niewinny (?) człowiek. W tym sensie pisałam o dopuszczaniu zła. Nie chodziło mi o żadną wartość buntowania się, na ten temat mam zdecydowanie negatywne zdanie.
      Bunt człowieka w celu "wymuszenia łaski" jest nazywany przez naukę kościoła grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, jedynym, który nie może zostać odpuszczony. Bo to jest jedna wielka pycha a ona nie dopuszcza ukorzenia się, który jest warunkiem spowiedzi.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze sie osmiele wtracic. Ot istna wieza Babel. Tak nam te jezyki pomieszano, ze nawet mowiac tym samym jezykiem dogadac sie nie idzie, a co dopiero w obcych?
    Spotkalo sie dwoje ludzi. Wierna Cora Kosciola Katolickiego mowiaca jego jezykiem, po formacjach i koscielnym wyrobieniu. Mowiaca jezykiem teologow z przeczytanych przez nia ksiag trakujacych o wierze, oraz wysluchanych katechez ( oczywiscie nie omieszkam dodac, ze to jezyk mowiacy o DRODZE, PRAWDZIE i ZYCIU, wiec bata nie ma , musi ci on byc ten jedyny wlasciwy, ten prawdziwy , zrozumialy dla kazdego) i Pan Agnostyk mowiacy swoim jezykiem- przyznam , ze jezykiem bardziej zrozumialym dla wiekszosci dyskutujacych o tych sprawach. Nawet tych z kosciola, tych niedzielnie tam uczeszczajacych ( bo i oni czesto nie chwytaja strikte koscielnego nazewnictwa, okreslania , niektorych spraw).

    Jezeli zyjemy w miejscu, ktore cechuje posiadanie WOLNEJ WOLI, to nikt spoza nas samych wejsc w ta wole nie powinien, nie powinien ingerowac. Nikt dobrze wychowany, ulozony… szanujacy nasze decyzje. Takie dano nam tu prawo mowiac jezykiem Biblii. Poniewaz ludzie to zjadajace sie nawzajem szerszenie. Niezbyt ulozone , wyrobione,spierajace sie istoty, niekoniecznie dobrze wychowane. Dzgajace sie swoimi szpikulcami stworzenia , wlazace z buciorami w przestrzen drugiego czlowieka i jego wole , wiec mamy ten caly wojenny galimatjas, zamet, ludobojstwa, kary smierci, wyroki etc. Bo jedni wiedza lepiej jak powinno wygladac zycie tych drugich. Caly XX wiek , a nawet poczatek XXI to przeciez trzecia wojna swiatowa… ciagle ktos na kogos napada, ciagle jakies rzezie, ciagle wysylanie zolnierzy z misjami pokojowymi. Jak nie Wietnam to Afganistan, Irak i te inne... i wszystko to, bo trzeba szerzyc demokracje.
    Mocarze swiata walcza .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bog do tego wszystkiego nie dopuszcza, to my do tego dopuszczamy. My mozemy tylko Boga DOPUSCIC poprzez nasze prosba ( modlitwy) , aby wszedl w ten swiat i to badziewie, to co spieprzone, naprawil. Katolicy ( chrzescijanie) znaja taka metode- praktyke- zwierzania SWEGO zycia Bogu ( pomijam fakt, ze czesto robia to za Cale rodziny, nie wazne czy wsrod czlonkow owej rodziny sa wierzacy… tym bardziej trzeba ich , czytaj. ich wole, powierzyc Najwyzszemu). Swieci oddaja Mu swa wole "mowiac", ja juz tego nie chce, bo ciagle gdzies , komus cos zasrywaja, wiec NIECH ON to poprowadzi. Mowi sie, ze w takim kims, kto rezygnuje ze swej woli, zyje sam Chrystus.
      BOG niczego nie dopuszcza, to my GO DOPUSZCZAMY. Modlimy sie o Boza interwencje na terenach wojennych, zeby wszedl i wprowadzil POKOJ.
      Czytalam o Objawieniach Fatimskich - moze to bedzie znowuz w jakis sposob niezrozumiale dla agnistykow, lub ludzi o innych swiatopogladach, ale nie oczekuje zrozumienia. Jak je odczytywal JPII. Po przestudiowaniu ich, a nastapilo owe doglebne przestudiowanie owych pism, moze po raz kolejny, po zamachu na jego zycie, doszedl do wniosku, ze cos sie na ziemi zlego zakonczy, kiedy hierarchowie ( wodzowie, wyrazicielie naszej woli, w koncu jakos na tych stanowiskach sie znajduja) oddadza swiat po opieke Maryji. Dokonaja wspolnie wyboru ( WOLA). JPII bardzo dazyl do takiego zebrania hierarchow swiatowych kosciolow katolickich na Watykanie. Troche to potrwalo az sie do prosby papieza przekonali, przyjechali i odbylo sie zawierzace swiat opiece Maryji nabozenstwo. Ponoc, nie potrafie Wam tego zalinkowac z innych materialow niz te koscielne, wiec robic tego nie bede, bo sami znajdziecie kierunek , nastapily jakies dziwne samoistne rozbrojenia rakiet radzieckich… Dziwne zdarzenie, ktore katolicy opisza jako wynik dopuszczenia Maryji i proszenie jej o pomoc, drudzy jako dziwny - kuriozalny , przypadek nie do wyjasnienia, jeszcze inni jako awaria systemu, ktory jakos tam wytlumaczyc mozna i nawet tlumacza. Kazdy znajdzie wyjasnienie dla siebie i pod siebie.

      No i gwoli jeszcze jakiegos wyjasnienia , niekoniecznie koniecznego. Zawierzenia nie robi sie raz , porzadnie i na zawsze. Wolna wola to wolna wola, czlowiek ma prawa ja zmieniac, wiec... za jakis czas mozna stac sie z wierzacego agnostykiem i … powiedziec katolickiemu Bogu - to ja moze podziekuje.

      Usuń
    2. masz rację, Aniu, mówimy tu w kmentarzach różnymi językami

      to samo pojęcie ma jak widać zupełnie różne znaczenia dla różnych ludzi

      także już chyba nie będę wyjaśniać, co miałam ma myśli :)

      Usuń
    3. Dopuszczenie to jezyk wewnetrzny , w kosciele, nie tyczy sie ludzi na zewnatrz, spoza . Kiedy ma sie juz BOGA, zalapalo sie go jak kotwica brzegu… ma sie tego PROTEKTORA, kogos kto prowadzi i chroni. I nagle zdarza sie bum... no to jak to tak, nieprwadaz? Juz mialo byc tak przepieknie, sielsko i anielsko… niepowinno sie nas juz nic zlego czepiac , a stalo sie. W takim ukladzie , kiedy komus zawierzamy i dzieje sie cos nie teges, mozemy mowic, ze Bog dopuscil. ALe najpierw musi byc wprowadzony w nasze zycie. Musi miec pozwolone w nim dzialac. Ja tak to rozumiem.

      Usuń
  6. sam z sobą nie będę gadał;)
    Do zobaczenia przy okazji jakiegoś innego tematu;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej no wiesz co, tak się nie robi! pousuwałeś wszystkie komentarze w dyskusji, moje odpowiedzi nie mają teraz żadnego sensu

      zawiodłam się :/

      Usuń
  7. Nie - zanalizowałem najpierw dokładnie Twoje odpowiedzi: każda stanowi samodzielną całość,zrozumiałą i niezależną od treści mojego komentarza;)Jest to swoista deklaracja poglądów.

    "/.../ tak, że już chyba nie będę wyjaśniać, co miałam ma myśli :)"
    Mhy.. wiesz, ignorując czyjś komentarz i rzucajac taki usmiech koleżance, raczej nie zachęcasz do dyskusji.
    Ale też w kwestiach wiary dyskusja nie ma sensu i nie powinienem jej zaczynać.Co racja to racja.
    Kłaniam się.
    Hm...;)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj przestań, zachowujesz sie jak mój dziewięciolatek :P

      uznałam, że nie ma sensu powtarzać tego samego, bo najwyraźniej nie mówimy tym samym językiem - odpisałam Ani, bo ona też to zauważyła

      nie ma co się obrażać
      i usuwać postów

      FOCH

      Usuń
  8. Maupa jedna;))
    Po co pisalibyśmy blogi gdybyśmy wszyscy mówili tym samym językiem, hę??? Byłoby tak, jak z tymi żydami w przedziale kolejowym: ja wszystko wiem, on wszystko wie - to o czym mamy gadać?
    Owszem, tak w tej chwili mniej wiecej wygląda blogowisko, ale tu tak być nie musi.
    Nie dość, że każą tu szkieletom pościć, to jeszcze chcą, żeby gadały jak ojciec kościoła.Ojców mamy dość - nie ma to jak odpowiednio przewrotny heretyk z dobrym charakterem;))Niech doceni, a nie egzorcyzmuje;)
    Swoją drogą ciekawe, co myśli o współczesnych egzorcystach, he?
    No, poszłem sobie precz. Sam, bez focha.
    Mogę się ukłonić, niech tam;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrych Świąt Wielkiej Nocy, Olu.Tobie i Twojej rodzinie. W czasach gdy "przypadkiem" płoną 800-letnie katedry to jest Święto najważniejsze.
    Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje, Juggler

      przepraszam za ciszę, nie wyrabiam ostatnio - zmiana pracy... potem napiszę więcej!

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...