16 lutego 2017

Takie rzeczy tylko w Polsce


Wpaść znienacka do dawno nie widzianej cioci i przegadać godziny, przy świeżych pączkach z różą i herbacie. Martwi się o córkę i to, że wnuki daleko mieszkają. Pyta o nas, jak moja praca, jak rodzina. Wiem, że mogę jej opowiedzieć co mnie naprawdę martwi. Wysłucha, pocieszy, zrozumie. Zaraz wszystkie zmartwienia o połowę mniejsze.
Mam kilka takich cioć  promieniu dwóch kilometrów od rodzinengo domu. Niektóre znają mnie od urodzenia. Takie ciocie tylko w Polsce.


Półkolonie sportowe na Olimpijskim. Pan Damian i Pani Marta od lat tak samo młodzi i pełni werwy, nie tracą inicjatywy i pamiętają o Kamyczku. Pierwszy raz trafił pod ich skrzydła jak miał 3,5 roku – nigdy wcześniej nie widziałam go tak zaaferowanego sportem. Teraz osłabła miłość do tenisa, ale Pan Damian okazał się świetnym kompanem do pływania, piłki nożnej („Mamo, czy wiesz, dlaczego Zlatan nie ma odbicia w lustrze?” – pyta mnie pierwszego dnia Kami – „Bo Zlatan jest tylko jeden!”) i badmintona. Potrafi załatwić rakietki specjalnie na życzenie Kamyczka i zostać po godzinach, żeby z nim pograć. Pomimo długich przerw w treningach, zawsze pamietają Kamyczka i to, co lubi. 
Tacy trenerzy tylko w Polsce.



Koncert w Narodowym Forum Muzyki - dwie godziny cudownej muzyki za kilkanaście złotych. Wiele koncertów każdego tygodnia, ciężko wybrać. Już zapomniałam jak to jest mieć kontakt z Kulturą. Nie wiem dlaczego, ale w tym moim zachodnim świecie bardzo trudno o to - albo ceny z kosmosu, albo bardzo mała ilość opcji, a przeważnie jedno i drugie. A może to tylko Malmo...? Nie wiem, nie mieszkałam nigdy w Wiedniu czy Paryżu.
Odżyłam w tym Sanatorium u Kosendiaka



Ale najdziwniejsze na koniec. Zajęcia w Altkom Akademii, dwa tygodnie temu. Pan instruktor najpierw mnie zaskoczył ultra-konserwatywnymi komentarzami, ilustrującymi przykłady z dziedziny SQLa. Mógł mówić o biznesie, dawał przykłady z życia. Ciekawe. Szwedzi by go zakapowali, że narzuca swoje poglądy. Potem dał nam Talmud za przykład dobrej dokumentacji błędów programistycznych – „trzeba dokumentować porażki i złe pomysły, żeby ich nie powtarzać – podobnie jak Talmud opisuje jak nie należy interpretować Starego Testamentu”. Tu prychnęłam ze śmiechu, ale nastawiłam uszy z jeszcze większym zainteresowaniem. No no no, mało kto zna Talmud. Na końcu kursu pan instruktor okazał się tradsem, który kocha liturgię, a w piątki pości w intencji Kościoła. Powiem szczerze, że nawet ja byłam zaskoczona. Powiedziałam mu, gdzie u nas jest msza trydencka, w czasie szkolenia akurat wypadał 2 luty, a szkolenie odbywało się koło wyspy Piasek...

Ale zaskoczyły mnie też moje reakcje. Najwyraźniej szwedzka polityczna poprawność mnie tak zmanipulowała, że czyjaś szczerość i autentyczność jest takim ogromnym otrzeźwieniem.

Takie rzeczy tylko w Polsce. Człowiek potrzebuje Polski, żeby zobaczyć świat we właściwej perspektywie.

6 komentarzy:

  1. "Ale zaskoczyły mnie też moje reakcje. Najwyraźniej szwedzka polityczna poprawność mnie tak zmanipulowała, że czyjaś szczerość i autentyczność jest takim ogromnym otrzeźwieniem."

    Jad politycznej poprawności ma to do siebie, że sączy się do ludzkich umysłów niepostrzeżenie. Najwyraźniej też nim trochę nasiąkłaś żyjąc w politycznie poprawnej Szwecji.

    Nils Dacke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może tak
      a może to też kwestia wieku - 10 lat temu powiedziałabym niektóre rzeczy "prosto w twarz", a dzisiaj podchodzę do tych samych tematów mniej emocjonalnie
      i na przykład nie uważam, że na każdym kroku trzeba wtrącać swoje trzy grosze

      to oczywiście wiele zależy od sytuacji, dziś jestem pewnie bardziej wrażliwa w innych kwestiach, na przykład własnych dzieci

      niemniej jednak na pewno odwykłąd od tego, żeby kolega z pracy komentował sytuacje polityczne czy wygłaszał teorie, że "zmiany klimatyczne, jakimi nas karmią to jedna wielka ściema" - nawet jeśli tak myśli większość ludzi, to mało kto o tym otwarcie mówi, zwłaszcza w zawodowych sytuacjach

      Zapomniałam dodać, że pan wykładowca usilnie dbał o to by "nie ratować planety" - ilekroć wyłączał się rzutnik pojawiał się napis "właśnie ratujemy naszą planetę"
      I pan instruktor głośno wtedy obwieszczał, że on tego robić nie ma zamiaru, że mamy widzieć prezentację
      (rozumiem widzenie prezentacji, ale w Szwecji odbyło by się to bez komentarza)

      pozdrawiam

      Usuń
    2. " na przykład nie uważam, że na każdym kroku trzeba wtrącać swoje trzy grosze"

      Racja, ale...kiedy zatem trzeba? Trzeba, bo mus i nie ma inaczej? To przecież właśnie człowieka określa i indywidualizuje.Nadaje odrębność, żeby nie skończyć w maglu idiotów od urlopów, zdrad i przyjemnie uśmiechniętych bełkotów. Gdzie jest granica bezkarnego kompromisu z wewnętrzną prawdą? To przecież ulica jednokierunkowa. Powrotów nie ma.


      Pozdrawiam

      Usuń
    3. "jest czas milczenia i czas mówienia" czy jakoś tak to leciało :P

      a na serio - uważam, że mówienie swojego zdania przy każdej okazji może zaszkodzić Prawdzie, że w takiej postawie jest więcej własnego ego niż troski o kogokolwiek innego
      Nie mapiętam gdzie to czytałam, czy nie u Escrivy, a może u Tomasza a Kempis - że należy raczej milczeć, niż mówić, ale są sytuacje, kiedy nie wolno milczeć; na przykład ktoś jest fałszywie oskarżany a Ty możesz go obronić - zachowanie milczenia w takich sytuacjach jest tchórzostwem lub wygodnictwem

      generalnie nie mam problemu z wypowiadaniem swojej opinii przy wielu okazjach, czasem bez pytania, ale przyznam, że ćwiczę się czasem w milczeniu na ten temat
      w pracy koleżanka nadaje na "dobrą zmianę" i wybiera się na wirtualne "czarne protesty" (mam jedną Polkę), chce mnie wyciągnąć na wspólne obgadywanie PISu... a ja powiedziałam jej tylko, żebyśmy o tym lepiej nie rozmawiały bo mam zupełnie odrębne zdanie na ten temat i chcę, żeby w pracy było przyjemnie
      i w sumie porzuciłyśmy temat, uznajemy, że mamy odrębne zdania i już
      pytała jeszcze z niedowierzaniem czy "w sprawie aborcji też jestem przeciwna" i koniec tematu, na zawsze

      czy poszłam na kompromis z prawdą? nie sądzę
      ale udaje mi się utrzymać fajną koleżankę z pracy
      trzeba wiedzieć, któe bitwy toczyć

      pozdrawiam!

      Usuń
  2. Szczerze powiedziawszy i mi przebywanie na zachodzie szczerosc ukrocilo. Nie wszystko musi byc powiedziane , przeciez:)) Nie wszystko co ci sie wydaje lub myslimy jest istotne, wiec na co to komu?
    No i sproawdza sie poziom rozmow do urlopow, gdzie taniej, kto kogo zdardzil... istotne zyciowe sprawy.


    A z tymi ludzmi, ciociami, ktore pomimo ze daleko jestes interesuja sie Toba- to jest wlasnie dom i rodzina.
    Kocham Polske bo takich ludzi tam wlasnie zostawilam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Aniu, to co napisałam powyzej w sumie jest odpowiedzią także na Twój komentarz :)

      "A z tymi ludzmi, ciociami, ktore pomimo ze daleko jestes interesuja sie Toba- to jest wlasnie dom i rodzina."
      Dbrze to ujęłaś. Na tym właśnie polega rodzina. Ta zdrowa, rzecz jasna, bo mam też taką, która każe mi wchodzić do domu "po gazetach" a dzieci mają siedzeć nieruchomo, bo akurat posprzątali
      (wczoraj właśnie wyszłam z takiej rodzinnej imprezy... uznałam, że to za dużo jak na mnie, nie dam rady utrzymać mojego dwulatka w takich ryzach i lepiej się wymiksować niż znosić nerwowe syki i "no weź go, Olka")

      pozdrawiam!

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...