24 lipca 2015

Pan Samochodzik i bohaterowie Planety Wyobraźni

Smutek z Plotkarą zjawili się u nas późnym popołudniem w poniedziałek 20 lipca. Wyszli z zakurzonego samochodu, rozprostowali zasiedziałe nogi - jechali prosto ze Sztokholmu (o całej ich podróży można poczytać tutaj).

Zmęczeni niebotycznie, rzucili się na łóżko. Co tam, że nie było puste. Musieli nadrobić wiele dni zwiedzania ("nie spać, zwiedzać!!"), a wiedzieli, że przyjechali do prawdziwego Pana Samochodzika, czy może raczej Herr Bilen, i łykną sporą dawkę historii Szwecji.



Następnego dnia był dzień odpoczynku - wybawili się z chłopakami, w domu i na placu zabaw. W ogóle tylu zabawek nigdy chyba nie widzieli, a plac zabaw był chyba najlepszym w ich życiu!

- Plotkaro, ty się lepiej znasz, czy my już jesteśmy w Legolandzie? - rozmarzonym głosem zapytał miś Smutek
- Nie, głupiutki Smutku, Legoland to w Danii, w Billund! Ale tylu klocków na raz długo nigdzie nie zobaczysz, korzystaj! - wymądrzyła się, jak to ma w zwyczaju, Plotkara.


Rzucili się w wir zabawy... Czas leciał tak szybko...

- Chodź, Smuti, musimy trochę wyjść na powietrze! Chodźmy z dziećmi na plac zabaw! - Plotkarę rozpierała energia po długim śnie i zbudowaniu z klocków domu, samochodu i samolotu. - czytałam, że tu w Szwecji są wspaniałe plac zabaw!




Do wieczora trwała przednia zabawa w łódce, na huśtawce i w piaskownicy.

Następnego dnia zabraliśmy gości do Lundu. Mieszkamy pomiędzy Malmö a Lundem, chciałoby się pokazać podróżnikom jak nawięcej - ale nie wystarczyło czasu. Trzeba było wybrać, zatem pojechaliśmy do Lundu. To nasz ulubiony punkt całej Skanii - przepiękne średniowieczne miasto, pulsujące życiem, kulturą i nauką. Człowiek od razu czuje się mądrzejszy :D Lund ma też wspaniały Park Miejski, który często odwiedzamy, ale nasi goście mieli chwilowo dość placu zabaw. Ostatni wspólny dzień spędziliśmy na odkrywaniu intrygującej historii Lundu.



Spacerując po centrum co chwila wpadaliśmy pod jakiś rower ("prawdziwy terror cyklistów!" oznajmiła zdenerwowana Plotkara poprawiając zwichnięte skrzydełko) ciekawską Plotkarę zaintrygowały niewielkie metalowe tablice, widoczne na wielu domach w centrum Lund (tutaj: w tle, za rowerami).


Podeszliśmy bliżej.

- "W tym miejscu w średniowieczu znajdował się kościół św. Jakuba. Wzniesiony w XI wieku, zniszczony w 1536 roku" - sylabizuje Plotkara.
- Jakuba? którego Jakuba? - dopytuje się zaintrygowany Smutek - tego, którego imiennikiem jest mały Kubuś?
- Tego samego! - potwierdzam - jednego z najbliższych apostołów Pana Jezusa, który jako pierwszy zginął za niego męczeńską śmiercią, i którego grób znajduje się w Santiago de Compostella. Wielkiego patrona Hiszpanii, Portugalii, pielgrzymów i walczących z islamem. Za kilka dni, 25 lipca, obchodzimy jego święto - wyobraźcie sobie jaka by tu była impreza, parafialny odpust!

A tak to poświętujemy w domu, przy torcie - imieniny naszego Kubusia (dodaję w myślach).


 W innym miejscu starówki, natrafiamy na kolejną:

- "W tym miejscu w średniowieczu znajdował się kościół św. Marii Magle. Wzniesiony w XI wieku, zniszczony w 1536 roku" - odczytał coraz bardziej zaintrygowany Smutek.


- Smutku, następny! "Patronowi żeglarzy, św. Mikołajowi, wzniesiono tu kościół w XI wieku, został zniszczony w 1537 roku" - Plotkara otwiera oczy szeroko ze zdziwienia kilka ulic dalej.


- Takich tablic jest tu pełno! I wszystko w okolicach 1536 roku! Co tu się wtedy stało?? - odzywa się dziennikarska dusza Plotkary.

- Widzisz, Plotkaro, jakby to powiedzieć... Reformacja się wtedy stała!

- Niesamowite! Wygląda na to, że spacerujemy po jednym wielkim cmentarzysku! Nie wiedziałam, że wojny religijne w chrześcijaństwie były takie brutalne...

- Tak, w pewnym sensie. To był bardzo burzliwy okres dla całej Skandynawii. Czas separacji Szwecji z unii kalmarskiej, walki o tron duńsko-norweski w Danii. Skania należała wtedy do Danii, aż do końca XVII wieku! To wszystko bardzo poplątane... na pewno chcecie wiedzieć?

- Oczywiście! uwielbiamy Pana Samochodzika i tropienie tajemnic!!! - ochoczo potwierdzili podróżnicy.

- Dobrze, postaram się opowiedzieć w skrócie. Pamiętacie, Luter oglosił swoje tezy w 1517 roku w Wittenberdze. Po Europie zaczęła rozlewać się fala jego nauk, ale zwłaszcza po niemieckich uniwersytetach, gdzie studiowało wielu Szwedów i Duńczyków. W wyniku walk niepodległościowych ze Szwedami w 1521 wygnano króla Chrystian II z kraju. Tron przejął jego stryj Fryderyk I. On także zaczął sympatyzować z naukami Lutra i pozwolił na ich wolne głoszenie po królestwie. Ale w 1533 r umarł i tron miał przejąć jego najstarszy syn Chrystian, zagorzały luteranin już wtedy. Chrystian II nie zapomniał o swoim tronie, jeszcze w 1532 powrócił do Danii ze wsparciem katolickich władców. W celu obrony Danii przed reformacją ubrał się bowiem w szaty kontrreformatora... Zaczęły sie walki, wygrane przez protestanckiego pretendenta do tronu, brutalne i krwawe, zdemolowano wiele miast i kościołów - także w Lund właśnie. Aresztowania biskupów, dewastacja świątyń... W 1536 roku przyjęto protestantyzm jako narodową religię. Musicie wiedzieć, że w tych czasach kościół był w posiadaniu ok 40% ziem kraju i wielkich bogactw. Duchowieństwo to była w zasadzie osobna kasta, bardzo bogata i wykształcona, wyłączona z sądowej jurysdykcji państwa szwedzkiego, pobierająca swoje podatki, nakładająca na wiernych kary, bogacąca się sprzedażą odpustów... jeden wielki interes, niestety, moralne bagno. Wielu zakonników źle się prowadziło i nawet się z tym nie kryło, parafie podupadały a większości duchowieństwa żyło się skandalicznie dobrze. To było jedną z przyczyn reformacji w ogóle, ale tutaj nałożyło się to na walki narodowościowe, puste kasy w skarbcach królewskich i władzę nad chłopstwem. Kościół miał naprawdę wielką! Ekonomiczną, sądowniczą, edukacyjną... nie mówiąc o rządzie dusz, oczywiście. Dzisiaj nawet nie umiemy sobie takowej wyobrazić, chyba że na przykładzie Państwa Islamskiego, któe wprowadza swoje prawo religijne jako prawo państwowe...

Przyznam, że podpieram się niedawno przeczytaną historią reformacji*. Sprawdzam dyskretnie, czy nie zasnęli, ale nie - słuchają z rozdziawionymi pyszczkami. Usiłują sobie pewnie wyobrazić wrocławski Ostrów Tumski, z kilkunastoma kościołami na powierchni małej wyspy, całkowicie zrównany z ziemią - toż to jak bombardowanie Festung Breslau! Jaki inny kataklizm może dopuścić do takich zniszczeń...? Kataklizm rewolucji jedynie!

Tu w Lundzie tych kościołów było znacznie więcej, na nieco tylko większej powierzchni. To był jeden z najważniejszych katolickich ośrodków w całej Skandynawii, 27 świątyń, zwany Rzymem Północy!

Lund XII wiek

- W zasadzie do dzisiaj niektórzy mawiają, że Skania dalej jest Danią, nabijając się z tutejszego akcentu. Rzeczywiście, bardzo przypomina duński sposób artykulacji, gardłowy i niechlujny. - dodaję małą dygresję.

- Powiedz coś po skańsku! - zakrzyknęli Smutek i Plotkara. Cóż, gość w dom, Bóg w dom. Trochę się trzeba powysilać, żeby towarzystwo się rozluźniło. Chwilę trenujemy mięśnie krtani, języka i pożywiamy się skońskimi kluskami w gardle. Dobra, można dalej zwiedzać.

- A co się działo w Szwecji? Niedługo pojedziemy do Sztokholmu, to pewnie też zobaczymy jakieś tablice... - Nie poznaję Smutka, już dawno wybudził się z letargu i nasłuchuje z przejęciem.

- W 1523 Szwecja odłączyła się z unii kalmarskiej i mianowała młodego Gustawa Wazę na króla niepodległego państwa. Ceremonia odbyła się w dniu 6 czerwca, notabene, dzisiaj to jest Dzień Narodowy. No a dotychczasowy król, Duńczyk Chrystian II, nie chciał oddać władzy. Wywiązała się wojna, niekoniecznie otwarta. W wyjątkowo cyniczny sposób wykorzystano do walki kościół i rozlewającą się po Europie falę luternizmu. Nowo wybrany król Szwecji potrzebował pieniędzy na walkę z Duńczykami, a kościół je mógł zapewnić. Chłopscy mieszkańcy Szwecji byli jednak bardzo religijni i nie chcieli sie na to zgodzić. Wybuchło kilka powstań, wewnętrznych walk, najbardziej znana jest Rzeź Sztokholmska z 1520 roku, podczas której król i przychylni mu biskupi zamordowali 82 znamienite osoby, które nie byli po jego stronie, w tym dwóch biskupów - co nadszarpnęło stosunki z Rzymem. Długo trwało dialogowanie i spory, ostatecznie powołano do życia kościół narodowy, który zlikwidował zakony i ustawił kościół w służbie narodowi, jednym z głównych postulatów było odrzucenie tradycji Kościoła Katolickiego i zniesienie celibatu.

- I co, ta cała reformacja naprawdę rozwiązała problemy? - dopytują młodzi.

- Niestety, po czasie okazało się, że nowi protestanccy duchowni prowadzili się równie źle jak ich poprzednicy, a do tego kulturalnie i naukowo cały kościół podupadł - to kościół katolicki był w tamtych czasach prekursorem wszelkich zmian kulturowych. W zasadzie niektórzy określają reformację rewolucją - "stary" kościół rzeczywiście miał wiele problemów, ale zabrano się za ich naprawianie w iście marksistowski sposób. Rozwalając stary porządek i wprowadzając gwałtem nowy, powielając wszystkie ludzkie błędy - tylko teraz kto inny był na szczycie: król a nie papież. W trosce o to szwedzki kościół narodowy nie chciał także być za bardzo podległy niemieckiemu luteranizmowi - zachował przez to o wiele większą więź z tradycją katolicką niż jakikolwiek inny. Za to duński i norweski zerwały z tradycją katolicką gwałtownie, zakazano głoszenia innych nauk, płonęły nawet stosy. Kościoły narodowe w całej Skandynawii stały się bardzo hermetyczne, dzisiaj ocenia się je jako "proste". Nie dopuszczono do rozwoju teologii, dialogu, to stanowiło zagrożenie dla władzy króla nad kościołami i ich dobrami, podupały szkły, wiele uniwersytetów w ogóle zlikwidowano. Sami reformatorzy oceniali to po fakcie w ten sposób: "Gdzie więc są owe zdobycze reformacji? Wszędzie pogorszenie, a nie polepszenie; zmarnowanie a nie wzbogacenie; rozprężenie a nie powiązanie; odrętwienie a nie wzmocnienie"*...

Długo tak gadaliśmy, obchodząc te wszystkie miejsca i robiąc zdjęcia. Tak to spokojnie i pogodnie dzisiaj wygląda...

Jedynymi kościołami pozostałymi z tego okresu jest katedra w Lund i kościół św. Marii i Piotra, tuż za dworcem głównym. Ruiny kościoła Świętego Pana (St. Drotten) z roku 1050 można oglądać w podziemiach ul. Kattesund, gdyż zrobiono tam muzeum, ale cała reszta kościołów spoczywa głęboko pod ulicami dzisiejszego Lund.Szwedzki kościół organizuje "spacer zadumy" po tych miejscach, próbując uzmysłowić nam współczesnym skąd jesteśmy i dokąd idziemy...

Zaczyna się od katedry. Imponująca i zadbana. Niekwestionowane serce Lundu, i w zasadzie Szwecji - ponad 700 000 pielgrzymów rocznie.  Przez początkowe lata kościół był poświęcony św. Wawrzyńcowi (diakonowi papieża Sykstusa II, zamęczonemu za wiarę w 258 r.), obecnie - Maryi. Patronem kaplicy w podziemiach kościoła jest św. Jan Chrzciciel.




Kościół św Marii i Piotra - dziś zwany Klosterkyrkan czyli kościół klasztorny - to przepiękne miejsce. Zbudowany w 1145 roku należał do benedyktynek aż do 1580 roku. Nawet dziś można odczuć benedyktyńskie reguły, które rządziły klasztorem: każdego pielgrzyma należy powitać i ugościć, tak jak by to sam Chrystus przybywał z gościną. Kościół jest widoczny z pociągu, bardzo malowniczo położony na wzgórzu poza starówką.




Jest bardzo zadbany, a co najważniejsze - żyje. Co głosi przezornie tabliczka przy wejściu - to kościół, w którym kudzie się modlą, więc zachowuj się przyzwoicie! Smutne, że żyjemy w takich czasach, ze ludziom trzeba przypominać, po co sa kościoły.


Po takiej wspinaczce należy się chwila odpoczynku na ławeczce... tym razem zwiedzaliśmy z kumplem Ironmanem, jak widać :)



Wewnątrz kościoła jest prosto i pięknie. Ołtarz przpomina wersję mini tego w Kościele Mariackim w Krakowie. Przywieziono go w 1931 roku, został wykonany w Kolonii w XIV wieku. Przepiękny zabytek.

Tknęło mnie to, że jego układ jest przedsoborowy. Może doczekam chwili, kiedy zostanie tam odprawiona msza trydencka...? To byłoby najlepsze wnętrze do takiej ofiary (Smutek i Plotkara chyba tego nie zrozumieją, nie tłumaczę...).



Przy wyjściu z kościoła wpisaliśmy się do księgi modlitw. Ikona Rublowa w takim miejscu i w tak pięknie udekorowanym wykuszu sprawiła, że gardło im się ścisnęło ze wzruszenia... I już nawet im nie opowiedziałam o co chodzi w tym obrazie...


- Jenyyyy, nóg nie czuję, muszę się położyć - jęknęli jednym głosem Smutek i Plotkara. Od razu chce mi się w takich sytuacja odpowiedzieć "to powąchaj moje" ale się powstrzymałam. Nie wiem czy ten stary dowcip dziś jest aktualny.

- Wiecie co, tu w Szwecji nikt się nie przejmuje konwenansami... nie krępujcie się! Nachodziliście się nieźle! - zachęcam zmęczonych podróżników do odpoczynku. Nie ma tu akurat ławki, więc zostaje bruk.


Po chwili odpoczynku wyruszyli dalej. Z powrotem do Sztokholmu, do Kasi. Żałowaliśmy, że nie ma już czasu na Malmö, ulubioną piekarnię wśród wzgórz i pól w sercu Skanii czy na plaże Lommy. Coż, trzeba było wybrać jedno miejsce, zwłaszcza jak się zwiedza z małymi dziećmi.

***

*Źródła:
"Reformacja w Szwecji, Danii i Norwegii" Andrzej Żygadło
"Protestantyzm: rewolucja - nie reformacja" ks.Władysław Szcześniak (artykuł)
http://www.concordia.se/sv/i-lund/lunds-historia.aspx

22 lipca 2015

Goście goście

Na blogu zapanowała martwa cisza. Ale za to w "realu" buzuje życie - to ludzkie i nie tylko. A to insekty atakują, a to szarańcza z domu obok nadlatuje i zmiata jogurciki, naleśniki, kanapki i resztki spaghetti, a to przyjeżdżają długo wyczekiwani goście...

Pamiętacie Wielką Podróż Bolka i Lolka? Kilkadziesiąt Polek rozsianych po całym świecie zaprosiło chłopaków do siebie, mieli wyruszyć w drogę... no ale okazało się, że projekt postaci jest objęty prawem autorskim i jedna z osób związanych postawiła veto. Nie wdając się w szczegóły ani dyskusje o racjach, po krótkiej acz intensywnej burzy internetowej, postanowiłyśmy zmienić plan.

W podróż śladami Bolka i Lolka wyruszyli nowi boharetowie filmu pana Zbyszka - Smutek i Plotkara, to postaci z autorskiego filmu pana Zbyszka, pt. “Planeta Wyobraźni”. Autorką nowych laleczek jest znowu Magda.


Miś Smutek chodzi trochę zaspany, ale przy swojej towarzyszce podróży na pewno szybko się ocknie. Mucha Plotkara bowiem to żwawa redaktorka, która rozpuszcza plotki w swojej plotkarskiej gazecie.

Smutek i Plotkara objadą cały świat dookoła,
rozpoczynając swoją podróż w Rzymie, zwiedzą całą Europę,
następnie pojadą na południe Afryki, stamtąd do Ameryki Południowej, Ameryki Płn.,
później do Azji, Australii i Nowej Zelandii, skąd przez Bliski Wschód wrócą do Polski.

Zwiedzą kilkadziesiąt krajów, a przyjmowani będą przez Klubowiczki i Piotra.

Tutaj możecie przeczytać więcej o całej akcji:

Smutek z Plotkarą Polki odwiedzają

Podróż rozpoczęła się 8 marca 2015 w Rzymie. Po Włoszech, Smutek i Plotkara polecieli do Bułgarii, na Cypr, do Turcji i wreszcie dotarli do Szwecji... Najlepsza wszak pora na zwiedzanie Skandynawii!

No to mieliśmy gości! Zmęczeni, przykurzeni, z wymiętymi skrzydełkami i ogonkami... dotarli i odpoczęli trochę!



Po chwili oddechu, Smutek i Plotkara już polecieli dalej, z powrotem do Sztokholmu, a ja powoli ogarniam wrażenia z ich pobytu. Wkrótce napiszę więcej - udało nam się zwiedzić Lund i poznać kawałek jego tajemniczej historii... 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...