26 października 2015

Rzeczy w Szwecji, do których się nigdy nie przyzwyczaję

Klub Polki na Obczyźnie (ten od podróży Smutka i Plotkary) robi projekt, pokazujący, do czego nam trudno się przyzwyczaić w naszych krajach, Nie załapałam się na niego, ale czasem coś poczytam.

Jednakże zainspirowana wpisem Moniki postanowiłam stworzyć swoją prywatną listę. Chyba na zasadzie ponarzekania jak Polak z Polakiem (i tu ktoś może stworzyć polską listę, którą otwierać będzie polska tendencja do narzekania ;) ), a może pójdę za ciosem - wyleję swoje żale.

Nie mieszka mi się tu źle, przyzwyczaiłam się i wiele rzeczy doceniam, ale do kilku nigdy się nie przyzwyczaję. A jak przyzwyczaję to zastrzelcie mnie...

Edukacja

Monika, wykwalifikowany nauczyciel przedszkolny, pracujący w zawodzie, zwróciła uwagę na podły poziom edukacji - równa się do jakiegoś poziomu, powyżej dna, ale orły nie mają szans polatać. Po prostu nie ma takich opcji i już. Chyba że rodzice są bardzo świadomi (mam nadzieję, że ja właśnie takowym jestem, ale to także ryzyko - patrz dalej) i pracują z dzieckiem poza systemem edukacji (czytaj: często za ciężkie pieniądze).
Zapomnij tutaj o olimpiadach przedmiotowych, o szkołach muzycznych dla siedmiolatków (chyba że ktoś sie załapie na "dom kultury", wtedy ma 20 minut tygodniowo grania na instrumencie) - o tym pisałam kiedyś w poście "Nowy oksymoron - szwedzki skrzypek", polecam wrócić, bo całkiem mi się udał a nie chcę się powtarzać... ;)
Ad rem. Maciej Zaremba, mój ulubiony szwedzki dziennikarz zrobił potężny raport dotyczący szkolnictwa. W Szwecji ukazał się w postaci cyklu artykułów oraz książki "Hem till skolan", u nas - jako rozdział w "Polskim hydrauliku" *. W skrócie: szwedzka edukacja całkowicie odeszła od uczenia czegokolwiek. Dziecko w szkole ma się dobrze czuć, a żeby to osiągnąć nie można od niego za dużo wymagać. Jak dziecko wkracza w wiek gimnazjalny zaczyna się uczenie. Ale wtedy jest już za późno, bo połowa ledwo duka, nie umie liczyć albo nie umie czytać ze zrozumieniem. W zasadzie studenci też nie umieją tego.
Po reformie edukacji popełnionej przez socjalistów szkoła została placówką gminy, a nauczyciel stał się jej urzędnikiem. Po przeszkoleniu może uczyć, ma podręcznik. Zresztą i tak nie musi niczego uczyć, ma nauczyć wyszukiwania informacji. A to, że człowiek nie będzie miał żadnej podstawy wiedzy, na które może osadzić te informacje, skojarzyć, zapamiętać i zrozumieć - nie przyszło geniuszom marksizmu do głowy.

Dużo by pisać, w sumie to słabo mi się robi jak o tym myślę, więc może przestanę. Odsyłam do "Hydraulika".

Ambitni rodzice mogą to, oczywiście, pokonać wkładając własny czas i pieniądze, ale edukacja domowa została tu zakazana, a wszelka dodatkowa edukacja może zrodzić podejrzenia nauczycieli w szkole i donos do socjalu - jeśli dziecko by się poskarżyło, że nie może latać po dworze tylko mama go zmusza do czytania czy grania na instrumecie...

Szwedzkie wyniki PISA 2000-2012
läsförmåga - czytanie ze zrozumieniem
naturvetenskap - nauki przyrodnicze

Polityczna poprawność

Polska zaczyna odczuwać presję politycznej poprawności, ale jako naród niepokorny nie damy się nabrać. Szwedzi zostali wytresowani w przerażającym stopniu. Tak tworzy się Breivików.
Kilka dni temu szwedzki frustrat wyładował się nożem na czwórce uczniów szkoły w Trollhatan. Szwecja w żałobie, szwedzki Kopacz roni krokodyle łzy... i dalej kłamie, że sytuacja jest pod kontrolą. Szwedzka partia opozycyjna wezwała go to dymisji, określając stan kraju jako katastrofę.
Uchodźców trzeba ukrywać, bo istnieje realna obawa, że ludzie się na nich rzucą - koleżanka nauczycielka opowiadała, że zostal poinformowani o lokalizacji obozu, z którego dzieci mogą trafić do ich szkoły (!!!) ale to jest tajemnica i nie wolno im o tym mówić. W zasadzie rozmowę telefoniczna też urwała, że to nierozsądne mówić takie rzeczy przez telefon...

Zdębiałam. Aż tak inwigilują...?

Wściekłość społeczna jest fizycznie odczuwalna. Choć na codzień nie widzę takich obrazków jak te z Węgier czy Chorwacji, ale wiem, ze one istnieją.Ukrywa się je. Ale ludzie szemrzą coraz bardziej, choćby dlatego, że wszystkim gul skoczył na wiadomość o planowanym podwyższeniu podatków (o 2% / w naszym przypadku będzie to 33%, choć przy pełnym etacie łapiemy się na podatek "krajowy" czyli... dodatkowe 20% od nadwyżki... :/).

Szwedzka polityczna poprawność bije wszelkie rekordy. W zasadzie nie jest możliwa żadna otwarta rozmowa. Patrz mój poprzedni post o fenomenie socjalizmu - każda inna postawa otrzymuje etykietkę nazizmu i kończy się dyskusja.

Acha, ostatnio ocenzurowano Pippi Langstrump. Nie może już nazywać swojego ojca "Murzyńskim Królem". A Somalijczyków, gwałcących kobietę na promie ze Szwecji do Finlandii, prasa określa "sześcioma Szwedami" - gdzie żaden z nich nie miał nawet szwedzkiego obywatelstwa. Absurdystan.



Mężczyźni

Monika wspomniała brak dżentelmenów - nikt nie ustąpi nikomu miejsca w komunikacji publicznej, nie przepuści kobiety przodem, nie otworzy drzwi, nie poniesie ciężkiego bagażu. Ja powiem dosadniej: facetów wykastrowano. W Szwecji rządzi feminizm doprowadzony do granic absurdu (pewna szwedzka dziennikarka, Ingrid Carlqvist, nazywa ten kraj Absurdystanem... w zasadzie ona przeczy punktowi drugiemu niniejszego posta, bo mówi jak jest, niczym Max Kolonko, ale to naprawdę rzadkie tutaj. Nie zobaczysz jej jednak w publicznej telewizji) - parytety w zarządach przedsiębiorstw, silna presja na zawodową pracę kobiet, upadek instytucji rodziny. Mężczyźni zniewieścieli. Rurki biją rekordy sprzedaży kolejny sezon.


Choć z drugiej strony wielu mężczyzn jest totalnie niechlujnych, odrażających wręcz (nieogolonych, wytatułowanych, z opadającymi spodniami), jakby w proteście przeciw rurkom. Latem wskakują w skóry i motory. Słuchają muzyki satanistycznej (ponoć Skandynawia to serce tego gatunku! ale to wiem tylko z teorii, nie interesuję się i nie zamierzam).Chleją na umór. 

Nie widać na codzień normalnego środka... 

Permanentna Inwigilacja

Wielki Brat wie tu o Tobie wszystko. W marcu przychodzi już wypełniony PIT, który musisz tylko podpisać. Ewentualnie wpisać dochody zza granicy, o których nie wie (jeszcze!). Kupisz samochód - następnego dnia przychodzi 5 druczków na przedłużenie OC na Twój numer rejestracyjny... Pisałam o tym komkretnym przypadku kiedyś. Dalej nie mogę się przyzwyczaić.

Niby to ułatwia życie na codzień. Ale jak pomyślę kto co o mnie wie to ciary przechodzą. Orwell by tego nie wymyślił.
Posieszam się (?) że to rzeczywistość całej Europy i zachodniego swiata, to tylko nam, Polakom, się jeszcze wydawało, że walczymy w partyzantce pod osłoną nocy...

"Państwo wie, co robiłeś zeszłego lata"

Ceny

Wiem, zarabiamy w koronach, więcej niż Polacy, ale dlaczego ibuprofen musi kosztować 10 razy więcej niż w Polsce?? Dlaczego na rynku panuje zmowa cenowa i każdy sklep, nawet internetowy, ma identyczną cenę jak sklep w galerii (co bywa dobre, bo jak coś wypatrzysz w necie mozesz iść jutro kupić do Hornbacha, w identycznej cenie jak w necie, za to antychmiast)?. Człowiek przyzwyczajony do allegro, amazonu i setek ofert na ceneo głupieje jak próbuje coś znaleźć w Szwecji.
I tak oto regularnie zaopatruję się w Polsce (lub amazonie) w następujące przedmioty, co mnie trochę irytuje, bo transport miodu to potężne wyzwanie (pochłaniamy spore ilości):

- lekarstwa bez recepty
- wszelkie zioła i suplementy diety
- miód
- ksylitol (skandynawski produkt!!)
- sprzęt elektroniczny (aparaty foto, kina domowe, komórki)

Po co wydawać dwa razy więcej niż jest to konieczne...?



Apteki i w ogóle lekarstwa

Wizyta w aptece przypomina mi przegląd obozowej apteczki: jeden rodzaj wszystkiego. Jeden produkt z ibuprofenem, jeden z panadolem, po jednym z w/w w wersji dla dzieci. Więcej przeciwbólowych nie ma. Jedna maść na hemoroidy, Jeden szampon na wszy, Jeden środek na owsiki. Mnóstwo kosmetyków.
Panie w aptece nie wiedzą NIC o substancjach leczniczych zawartych w produktach. Zapytałam kiedyś czy mają coś na bazie ziół senesu, ale wybałuszono na mnie gały i odesłano do sklepu zielarsko-homeopatycznego. Najwyraźniej użyłam słowa wytrychu zioło. Nie ma tu wody utlenionej ani spirytusu salicylowego. Nie kupi się fenistilu.

Przestałam chadzać do aptek, odkryłam, że polskie wysyłają za granicę.

Tak, wiem, nie jestem lekarzem. Ale w szperaniu w internecie jestem bardziej biegła niż tutejsze pielęgniary, na które trafię gdy pójdę po poradę do przychodzni... Pisałam już zresztą o systemie opieki zdrowotnej.




Kultura i muzyka

Nie jestem żadnym koneserem ani zawodowcem, ot - uwielbniam muzykę. W swoim życiu miałam szczęście poznać kilku muzyków i chadzać na koncerty do filharmonii i śp. Czarnego Salonu (czwartki jazzowe). Pół życia licealnego spędziłam na Łykendzie i Szantach Nad Odrą, w domu - w radiu i TV - słuchało się piosenki aktorskiej, Piwnicy pod Baranami i koncertów w Trójce. Na obozach harcerskiech - gitara co wieczór.
Muzyka była wszędzie.
Tutaj jestem na pustyni. Tyle co sama sobie pogram na gitarze.
Próbowałam ostatnio kupić bilety na coś symfonicznego w filharmonii. Do końca roku odbędzie się może 10 koncertów. W SUMIE.
Dla dzieci - DWA. Kupiłam od razu bilet na marzec 2016, bo do wakacji będą jeszcze kolejne dwa...

Ale jak leci Eurowizja czy Melodifestivalen (lokalne eliminacje) to połowa Szwedów z wypiekami na twarzach tkwi przed odbiornikiem. Potem chodzą i nucą szwedzką piosenkę na Eurowizję.

W pracy wychodzę na gbura, bo regularnie proszę o wyłączenie radia - organicznie nie trawię szwedzkiej muzyki pop. Ich sprawa czego słuchają, ale o muzyce z nikim tu nie porozmawiasz :/ a sceny takie jak Wrocławskie Forum Muzyki - tudzież rodzaj kultury muzycznej towarzyszącej tej instytucji - to coś zupełnie nieosiągalnego w miejscu, gdzie mieszkam...


Unikanie Konfliktów

Może to się łączyć z polityczną poprawnością - z większością Szwedów nie pogadasz o polityce, religii ani transcendencji. Albo temat tabu, albo nikogo to nie interesuje. Tu naprawdę żyje się z dnia na dzień, bez refleksji. A potem ściana.
Statystyki depresji i "dojścia do ściany" (jak to się tu nazywa) są za to przerażające.

Szwedzi mówią, że to od stresu w pracy, ale oni chyba nigdy nie widzieli stresu. A może to jest tak, jak pisał Maciej Zaremba - system ocen w szkołach podstawowych został zniesiony, bo sie źle kojarzył. Tu w Szwecji była to bowiem ocena konkretnej pracy, ale sposób wartościowania ludzi. Pała w szkole oznaczała etykietkę idioty. W Polsce też tak bywało, pewnie, ale jednak pały traktowało się jako coś do poprawienia (i bolało to, że ojciec sprał za nie tyłek), a nie dramat życia.

No więc porażka w pracy - konflikt, kłótnia, zła ocena - to ogromne przeżycie, kończące się często rocznym zwolnieniem lekarskim.

Ja, natomiast, lubię się zdrowo skonfrontować, wywalić, co leży na wątrobie, obadać zasady współpracy - oczywiście w kulturalny sposób. Niemożność rozwiązania konfliktu naprawdę mnie pożera... mam teraz taką sytuację w pracy, po powrocie z macierzyńskiego nie jest jasne jak będzie wyglądał powrót na stanowisko skoro osoba zatrudniona "tymczasowo" jednak zostaje. Zostajemy razem... i co dalej?
W zeszłym tygodniu już nastąpiła jedna eskalacja, ale zażądałam konfrontacji. W ten czwartek mamy spotkanie z szefem.
Na szczęście trafiłam na wikinga a nie faceta w rurkach, jestem dobrej myśli. Nadajemy na tych samych falach :) tylko co, jeśli się okaże że "tymczasowa panna" jest Szwedką, która unika konfliktu, więc szefowi powie to, co on chce usłyszeć, a potem wykopie starannie zamaskowany wilczy dołek pode mną...? cóż... właśnie takich rzeczy należy się w Szwecji spodziewać.

Anonimowe donosy, plotki, silna ksenofobia ukryta idealnie pod maską tolerrancji i otwartości. Koleżanka, pracujące wiele lat w szkole, podszkala mnie w tym czytaniu znaków. Mówi, że "koledzy" potrafili ją wyalienować (mobbing!) dlatego, że na zebraniu pedagogicznym w pamięci policzyła jakieś liczby, podczas gdy nauczyciele matematyki wyciągali kalkulatory...



Jantelagen - Prawo Jante

Pisałam o tym w poście o Tyranii Równości. Szwedzi są autentycznie dumni z tego, że nauczyli się nie wywyższać nad innych, każdy ma być tak samo mierny...
W praktyce to prawo podcina dzieciom skrzydła w procesie edukacji (patrz wyżej), podsyca szwedzką ksenofobię, bardzo głęboko ukrytą i bardzo silną (słyszałam od ludzi, że obcokrajowców zatrudnia się niechętnie nie z powodu "rasizmu" tylko dlatego, że są nieprzewidywalni... nigdy nie wiesz jak kto zareaguje, czy nie będzie powodował konfliktów, czy nie będzie rywalizował...) oraz ogranicza podaż (patrz punkt o cenach).

W żyłach płynie mi krew indywidualisty, człowieka świadomego swojej godności i wartości. DO wielu niewygód jestem w stanie się przyzwyczaić, cóż, cesarzowi co cesarskie i tak dalej... Ale nawet nie zamierzam przyzwyczajać się do programowej mierności i nie wychylania się. I nie chodzi to o brak pokory, ale o zdrową miłość własną. Zbawieni będziemy pojedynczo, nie w komunie, od szablonu.


***

Oczywiście każdy z tych punktów może mieć swoją DOBRĄ STRONĘ (patrz ćwiczenie O WADACH CHARAKTERU), a z każdego z nich przecietny Szwed jest wręcz dumny. Jest tak cudownie egalitarnie, nie trzeba się wysilać. Życie jest proste i przewidywalne, nikt nikomu nie trzaśnie drzwiami przed nosem podczas awantury, a artyści to przecież niepożądany gatunek ludzi - wywyższają się nad innych!

Szkoda tylko, że tak boleśnie potem odchorowują te pozory.







* wiele razy na blogu odwołuję się do tej książki, bo bardzo mnie poruszyła... to zbiór bardzo rzetelnych reportaży, wręcz dziennikarskich śledztw, które wstrząsnęły opinią publiczną

21 października 2015

Gadunia w formie!

Przy kolacji, Kami przyniósł przedszkolny wierszyk, coś w stylu "cisza na morzu bałwan śpi...". W szwedzkiej wersji "kto się odezwie ten musi wyjść". Odzywam się, oczywiście.

Kami zaraz:
- Musisz wyjść!
- Naprawdę...? Ale na dworze już tak ciemno... - negocjuję.
- No dobra, nie musisz. To przecież taka PRZENOŚNIA.



Kilka dni temu.
- Mamo, co dziś na śniadanie?
- Jajko, chcesz?
- A jakie? Jak takie płaskie, jak tatuś robi, to chcę, a jak takie POGNIECIONE jak Ty, to nie.



Wychodzimy na dwór.
- Ale fajnie, nie ma wiatru - spontanicznie komentuję
- Ale tyci tyci wiatru musi być - oponuje Kamyczek - przecież by nie bylo czym oddychać!



Innego dnia, przy śniadaniu. Gadka o cyferkach. W końcu napisałam wszystkie do 20 i objaśniam.
- a jak będziesz miał tyle lat, o tutaj - pokazuję 18 - to będziesz dorosły i będziesz mógł nawet wyprowadzić się z domu...
- Cooooo? Wyprowadzić się od rodziców??? NIGDY!!!




Wracam z delegacji. Kami rzuca się do walizki:
- Mamo, ja ci pomogę! - akurat, chce położyć łapę na prezentach, no ale pozwalam.
- Patrz, mamo, dałem radę z taką ciężką walizką. Jestem prawdziwym CIĘŻAREM! - i pręży mi muskuły przed nosem.


Wieczorem, zasypiamy.
- Mamo, a czemu ty i tatuś jeździcie ciągle w te INNE ŚWIATY a ja nie? Macie lepsze życie ode mnie! - mówi Kami rozżalonym głosem




Kami porwał ze stołu ciastko imbirowe. Po chwili oddaje z obrzydzeniem:
- coś tam czuję jakąś CEBULĘ!

Taki Kubuś niczym nie gardzi...


P.S. To białe ubranko wywaliłam po w/w "obiedzie"... nie wiem z czego dzisiaj robią pomidory, ale nie da się sosu bolońskiego nijak doprać... nawet plastikowa cerata się usyfiła i pozostała pomarańczowa!

10 października 2015

Fenomen socjalizmu i fałszywa skala

Wielu Szwedów nigdy nie zastawiało się nad fenomenem dominacji socjalizmu w Szwecji. Jak to możliwe, że polityka w różnych wariantach kolektywizmu/socjalizmu stała się szwedzką rzeczywistością na stałe? Oto jedna z hipotez, autorstwa pana André Juthe, filozofa i teologa, związanego obecnie z Kristnavardepartiet, czyli Partią Chrześcijańskich Wartości. Partią o małym politycznym znaczeniu, ale jedyną, która otwarcie wzywa do powrotu do wartości chrześcijańskich, czyli - na przykład - walczy z aborcją (niestety, partia nie ma za bardzo swojego programu politycznego, już nie mówiąc o realnym poparciu, no ale jeśli bym miała głosować na kogokolwiek w Szwecji to właśnie na nich.). Tutaj jest oryginał artykułu po szwedzku, poniżej zamieszczam tłumaczenie-streszczenie.

Partii, które zasiadają dzisiaj w szwedzkim parlamencie, nie da się usadowić na całej szerokości skali "prawica" - "centrum" - "lewica". Każda analiza ich programów wyraźnie pokazuje, że wszystkie partie sytuują się w mniejszym lub większym stopniu "na lewo". Wszystkie one są mniej lub bardziej marksistowskie. W jakimś stopniu wszystkie one popierają tezę, że państwo jest bogiem a zadaniem polityków jest nauczyć ludzi poprawnie myśleć.

"Poprawnie" oznacza, oczywiście, "zgodnie z zamysłem państwa", niezależnie od tego, czy dane idee mają jakikolwiek związek z rzeczywistością.

Wszyscy ci politycy są zgodni z tym, że mają prawo narzucać system kar i dofinansowań według własnej samowolnej oceny. Myślą, że podatki ściągnięte od ludności moga być wykorzystywane zgodnie z ich własnym zamierzeniem i zupełnie niezależnie od tego, czy jest to w interesie tejże ludności.

Wierzą, że zadaniem państwa jest naprawić całe zło i zaspokoić każdą potrzebę społeczeństwa. Są przekonani, że daje im to prawo ingerowania w prywatne życie rodzin, na przykład w wychowanie dzieci czy podział domowych obowiązków.

Wierzą, że mają prawo być "szczodrzy" z naszych pieniędzy. Politycy uczynili z nas niewolników, w mniejszym lub większym stopniu, przez to, że najpierw nas opodatkowują ponad granice naszych możliwości a potem czynią nas zależymi od "łaski państwa", czyli różnych rodzajów zapomóg czy ulg podatkowych.

Nawet nie dostrzegają groteskowości tego podatkowego marnotrawstwa, które jest niczym więcej jak okradaniem narodu. Lista wykroczeń socjalizmu w stosunku do szwedów jest bardzo długa, nie mówiąc już o reszcie świata.

Socjalizm i kolektywizm uczyniły ze Szwedów "śpiący naród". Ale to nie tylko dzieło polityków.

Także dziennikarze, którzy właśnie powinni patrzeć politykom na ręce, sami stali się częścią układu, nawet bardziej lewicującą jego częścią.

Oczywiście wpływ na to miało wiele czynników. Spróbuję jednak postawić hipotezę, co może być jednym z nich. Według mnie jednym z powodów, dla których Szwedzi są relatywnie bezkrytyczni wobec myśli socjalistycznej, jest paradygmat, który dominuje w szwedzkiej debacie - fałszywa skala ideologiczna. To właśnie ona, nieświadomie acz kompletnie fałszywie, sprawia, że socjalizm w jakiejś formie zawsze jawi się jako oczywisty wybór.
Równolegle z tą skalą ideologiczną powstała inna, przekłamana wykładnia znaczenia poszczególnych jej elementów. Te partie, które podkreślają równość i powszechny dobrobyt zawsze określana są jako lewicowe lub centrowe, zaś te, które głoszą wolność - lądują na prawo.

Według tej skali mamy do wyboru ekstremalą lewicę czyli komunistów, ekstremalną prawicę czyli faszystów, a gdzieś w środku znajduje się demokracja, która balansuje mięzy wolnością, równością i powszechnym dobrobytem. Ta obecna fałszywa skala wygląda mniej więcej w ten sposób (1):



(literki na dole oznaczają szwedzkie partie polityczne, odsyłam do linku nr 1 w celu ich rozszyfrowania... dla tego posta tutaj to nie jest takie istotne)
Na tak pojmowanej skali ideologicznej interwencjonizm państwowy, zwany czasem etatyzmem (doktryna, głosząca, że państwo powinno kontrolować politykę ekonomiczną lub społeczną - lub obie) jest niemal nieunikniony. W zasadzie staje się synonimem socjalizmu.

Porzez taki obraz polityki, pielęgnowany przez establiszment i media, socjalizm zawsze wydaje się być tą zrównoważoną "demokratyczną" ideologią dla tych, którzy pragną zarówno "dobrobytu" jak i "troski o słabszych". To właśnie sprawia, że szwedzka polityka zawsze jest jakąś wersją socjalizmu. I to także sprawia, że zarówno konserwatywna jak i liberalna myśl ryzykuje znalezienie się zbyt na prawo na powyższej skali ideologicznej - i etykietkę gaszystowskiej lub nazistowskiej.

Jednocześnie tradycyjnie liberalne partie nieustannie poszukują zwiększenia wpływu państwa na gospodarkę, czym przesuwają się na lewo - one także akceptują taki obraz rzeczywistości. Apetyty państwa i urzędów mają bardzo brzydką tendencję do niekontrolowanego wzrostu.

Wraz ze powiększaniem się roli państwa i liczby urzędów wzrasta biurokracja, spada poziom efektywności i w z związku z tym rosną koszty - koszty, które, oczywiście, poniesie naród. Gdy ten proces się rozpocznie na dobre nic go nie powstrzyma, dlatego, że problemy socjalizmu, spowodowane niesubordynacją jednostek i małych wspólnot wymagają wzrostu nakładów. Zgodnie bowiem z logiką socjalizmu państwo musi robić więcej, by rozwiązywać narastające problemy, a przecież ono samo jest ich przyczyną! Więcej urzędniczych niejasności dla obywateli oznacza nowe problemy, a zatem panstwo musi jeszcze mocniej się starać! I tak rośnie machina... To są konkretne powody, dla których socjalistyczy system zawsze powoduje ogromną biurokrację, którą opiszę w innym artykule. Jak głosi słynne powiedzenie: socjalizm to system, który bohatersko rozwiązuje stworzone przez siebie problemy...

Ta fałszywa skala jest jedną z przyczyn, dla której wszystkie partie polityczne, zarówno w swojej retoryce jak i programie politycznym, są socjalistyczne. Niezależnie od tego, czy same siebie (lub poprzez media) określają jako "prawicowe", "lewicowe" czy "centrowe". Wymownym przykładem jest szaleństwo głoszące, że opiekę nad dzieckiem powinno zająć się przedszkole zamiast jego rodziców. Wszystkie partie parlamentarne uznają to za pewnik, nawet te "skrajnie prawicowe". Moderaci [odpowiednik naszego PO - przyp. tłumacza], którzy mogliby być prawdziwie konserwatywną partią proponują, w sposób iście socjalistyczny, dofinansowanie do przedszkoli nawet dla rodziców, którzy nie pracują i chcą - mogą! - zajmować się dziećmi w domu (obecnie takie osoby mają prawo tylko do 15 godzin tygodniowo). Najwyraźniej nie nieści się w głowie politykom parlamentarnym, że to rodzice dziecka mogliby je wychowywać. (2) Dlaczego to przedszkole jest zawsze punktem wyjścia wszystkich dyskusji? Oto jest pytanie, które powinni sobie zadać wszyscy politycy. Zamiast tego fundują szwedzkim rodzinom prawdziwą pułapkę,

Problemem jest to, że obecna polityczna skala jest myląca i nieprawdziwa. Nie ma w żadnej logiki w tym, by nazizm i komunizm/socjalizm znajdowały się na jej przeciwległych końcach: każde z nich jest tak samo systemem totalitarnym. W każdym z nich jednostka musi podporządkować się kolektywowi lub jego reprezentantowi - państwu. Oba aspirują do miana dyktatur.

Oba bazują na idei, że państwo to wspólny cel i wartość, i że może ono robić co chce z obywatelami i ich pieniędzmi. Totalitaryzm to po prostu dominujące wszechogarniające państwo.(3)

Naturalnie nie istnieją żadne oczywiste przesłanki które z parametrów wskazują jednoznaczne na "lewicowość" lub "prawicowość" w ideologicznej skali. Ale nie ma wątpliwości w kwestiach roli państwa w polityce i stopnia jego zaangażowania - i to właśnie powinno być przynajmniej jednym ze współczynników.

Jeśli założymy, że wszechmogące państwo jest sednem totalitarnej dyktatury to anarchizm, czyli brak jakiejkolwiek kontroli państwa, powinien być drugim końcem skali. Zaś zrównowzonym środkiem powinien być system z małą rolą państwa, które służy swoim obywatelom i chroni ich praw, w zgodzie z konstytucją.

Daleko po lewej stronie skali mamy zatem skrajnie lewicowe, ekstremalne ruchy, takie jak komunizm, nazizm i faszyzm, z dominującą rolą państwa. W takiej skali "skrajnie prawicowe" sa poglądy anarchistyczne i libertyńskie, gdzie nie istnieje żadna chęć kontroli ze strony kogokolwiek.

Im więcej państwa w polityce i gospodarce (wzrost etatyzmu) tym mniej realnego wplywu ma naród. Nazizm, faszyzm i komunizm to potworne dyktatury które w swej istocie są odgałęziami tego samego totalitarnego socjalizmu - ideologii, która głosi, że panstwo to jakiś rodzaj bożka, który wymaga poddania w każdej dziedzinie.

Dalej, powszechny dobrobyt i równość są produktem wolności, nie stoją w opozycji wobec siebie. Jeśli zatem użyjemy innej skali "prawo - lewo" wynik będzie zupełnie inny i o wiele bardziej zgodny z rzeczywistością. Musimy zatem odrzucić fałszywą skalę ideologiczną na korzyś tej, która lepiej oddaje rzeczywistość, która pomoże nam zrozumieć, że im więcej przepisów i kontroli państwa, tym bliżej dyktatury się znajdujemy. Taką skalę przedstawia poniższy schemat:




Ta bardziej rzeczywista skala pokazuje nam wiele alarmujących implikacji. Możemy zobaczyć, że lewicowi ideolodzy, odwrotnie niż większości się wydaje, tak naprawdę znajdują się bardzo blisko nazizmu. A to oznacza, że popularyzatorzy lewicowych ideologii są o wiele bliżej ideologii nazistowskiej niż to się powszechnie sądzi.

Im więcej interwencjonizmu państwowego, tym bardziej zbliżamy się do systemów zarówno nazistowskiego, jak i komunistycznego. Klarownie widać, że totalitarne ideologie mają te same zasadnicze rysy. W następnym artykule pokaże wszystkie podstawowe podobieństwa pomiędzy komunizmem i nazizmem.

Na takiej poprawnej skali widać jaki jest jedyny sensowny i zrównoważony wybór: to demokracja konstytucyjna z liberalną lub konserwatywną polityką (przez liberalną rozumiem coś podobnego do oryginalnej teorii liberalizmu, nie jego obecną lewicowy wersję, na której widok J.S. Mill i inni twórcy tej teorii przewracają się w grobach).

Przez konstytucję rozumiem szeroko zakreśloną, szczegółową ustawę zasadniczą. W tak określonym systemie politycy są jej podlegli, a niezależny od państwa Trybunał Konstytucyjny zapewnia zgodność stanowionego prawa z konstytucją.

Oczywiście równe traktowanie obywateli będzie zapisane w takiej ustawie, tak by żadne samowolne subwencje, kary podatkowe czy inne niesprawiedliwa, ideologicznie umotywowana polityka opieki nad dzieckiem nie były możliwe.

Konstytucja nakreśla granice, do której państwo może się posunąć i ogranicza jego ekspansję.Brak takiej konstytucji prowadzi do wzrostu zagrożenia, że państwo będzie ingerowało coraz bardziej i ograniczało prawa swoich obywateli. Tylko konstytucja i Trybunał Konstytucyjny mogą dać zwykłemu obywatelowi możliwość obrony swojego prawa wobec urzędu, który przekracza swoje uprawnienia.

Podsumowanie autora

Udowodnić, że to fałszywa skala ideologiczna jest jednym z powodów dominacji socjalizmu w Szwecji jest oczywiście niełatwo - jak to zrobić? Ale mam nadzieję, że pokazałem czytelnikom nową perspektywę, która rzuca trochę światła na ten polityczny paradygmat, który dominuje w Szwecji i reszcie zachodniego świata.

Podsumowanie moje

Bardzo jestem wdzięczna za ten artykuł - jestem przekonana, że to strach przed etykietką nazisty dominuje wybór "mniejszego zła" - coś na kształt kreowania przez PO strachu przed PIS...

Co do głębokich przyczyny dominacji socjalizmu mam na to swoją teorię. Dość mocno zainspirowaną tym, co przeczytałam u Macieja Zaręby (4). Otóż moje odczucie prowadzi mnie w meandy reformacji - procesu, który odrzucił naukę o miłosierdziu Boga, który grzesznika skazywał na potępienie (teologia sukcesu) i chętnie pozbywał się tych, którzy degradowali w ten sposób społeczeństwo. Szwedzka reformacja miała bardzo surowy przebieg, przez wiele lat katolicy byli skazywani na banicję, nowym nie wolno się było osiedlać, a Szwedom nie wolno było konwertować na katolicyzm, a po "odwilży" - juz w XX wieku (!) - katolicy nie mogli piastować pewnych urzędów czy wykonywać pewnych zawodów, takich jak (na przykład) nauczyciel. Szwedzki kościół narodowy był organem pomocniczym państwa, które opiekowało się obywatelami. Dbał o ich moralność i religijność (ponoć pastorzy odpytywali wiernych z pacierza, kto nie zdał egzaminu mógł mieć kłopoty w pracy (5)). Czyż to nie brzmi jak państwo zarządzane przez Wielkiego Brata??

Dzisiaj rolę kościoła przejęły urzędy państwowe, reszta w zasadzie bez zmian... z urzędnikiem tutaj nie wygrasz, NIGDY.

Tak, wiem, zaraz ktoś powie, że mi to się wszystko kojarzy z jednym. Czym innym niż w tym dowcipie o trójkącie ;) ale z jednym - religią. Ale co ja na to poradzę, że naprawdę postrzegam religię jako kluczowy czynnik w budowaniu społeczeństwa? Od postrzegania kondycji duchowej człowieka, roli Boga w zbawieniu i wizji grzeszności zależy przecież tak wiele... kogo lub co potępiamy, co propagujemy, co piętnujemy...


***

1. Dawno temu pisałam o wyborach i owej skali politycznej, wtedy nieświadoma tego fałszu: https://ksiegaziol.blogspot.com/2010/09/wielorybow-cielska-grozne-sa.html
2. Program Moderatów: http://www.moderat.se/sites/default/files/attachments/10_punkter_for_att_forebygga_utanforskap.pdf
3. Cernak, Linda (2011). Totalitarianism. Edina, MN: ABDO.
4. Sporo piszę na blogu o jego książkach:
https://ksiegaziol.blogspot.com/2015/04/tyrania-rownosci.html
http://plpksvbooks.blogspot.se/2012/07/higienisci-maciej-zaremba-bielawski.html
5. Ciekawy wywiad z księdzem ze Sztokholmu: http://kosciol.wiara.pl/doc/602463.Kosciol-po-szwedzku


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...