21 października 2015

Gadunia w formie!

Przy kolacji, Kami przyniósł przedszkolny wierszyk, coś w stylu "cisza na morzu bałwan śpi...". W szwedzkiej wersji "kto się odezwie ten musi wyjść". Odzywam się, oczywiście.

Kami zaraz:
- Musisz wyjść!
- Naprawdę...? Ale na dworze już tak ciemno... - negocjuję.
- No dobra, nie musisz. To przecież taka PRZENOŚNIA.



Kilka dni temu.
- Mamo, co dziś na śniadanie?
- Jajko, chcesz?
- A jakie? Jak takie płaskie, jak tatuś robi, to chcę, a jak takie POGNIECIONE jak Ty, to nie.



Wychodzimy na dwór.
- Ale fajnie, nie ma wiatru - spontanicznie komentuję
- Ale tyci tyci wiatru musi być - oponuje Kamyczek - przecież by nie bylo czym oddychać!



Innego dnia, przy śniadaniu. Gadka o cyferkach. W końcu napisałam wszystkie do 20 i objaśniam.
- a jak będziesz miał tyle lat, o tutaj - pokazuję 18 - to będziesz dorosły i będziesz mógł nawet wyprowadzić się z domu...
- Cooooo? Wyprowadzić się od rodziców??? NIGDY!!!




Wracam z delegacji. Kami rzuca się do walizki:
- Mamo, ja ci pomogę! - akurat, chce położyć łapę na prezentach, no ale pozwalam.
- Patrz, mamo, dałem radę z taką ciężką walizką. Jestem prawdziwym CIĘŻAREM! - i pręży mi muskuły przed nosem.


Wieczorem, zasypiamy.
- Mamo, a czemu ty i tatuś jeździcie ciągle w te INNE ŚWIATY a ja nie? Macie lepsze życie ode mnie! - mówi Kami rozżalonym głosem




Kami porwał ze stołu ciastko imbirowe. Po chwili oddaje z obrzydzeniem:
- coś tam czuję jakąś CEBULĘ!

Taki Kubuś niczym nie gardzi...


P.S. To białe ubranko wywaliłam po w/w "obiedzie"... nie wiem z czego dzisiaj robią pomidory, ale nie da się sosu bolońskiego nijak doprać... nawet plastikowa cerata się usyfiła i pozostała pomarańczowa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...