26 października 2015

Rzeczy w Szwecji, do których się nigdy nie przyzwyczaję

Klub Polki na Obczyźnie (ten od podróży Smutka i Plotkary) robi projekt, pokazujący, do czego nam trudno się przyzwyczaić w naszych krajach, Nie załapałam się na niego, ale czasem coś poczytam.

Jednakże zainspirowana wpisem Moniki postanowiłam stworzyć swoją prywatną listę. Chyba na zasadzie ponarzekania jak Polak z Polakiem (i tu ktoś może stworzyć polską listę, którą otwierać będzie polska tendencja do narzekania ;) ), a może pójdę za ciosem - wyleję swoje żale.

Nie mieszka mi się tu źle, przyzwyczaiłam się i wiele rzeczy doceniam, ale do kilku nigdy się nie przyzwyczaję. A jak przyzwyczaję to zastrzelcie mnie...

Edukacja

Monika, wykwalifikowany nauczyciel przedszkolny, pracujący w zawodzie, zwróciła uwagę na podły poziom edukacji - równa się do jakiegoś poziomu, powyżej dna, ale orły nie mają szans polatać. Po prostu nie ma takich opcji i już. Chyba że rodzice są bardzo świadomi (mam nadzieję, że ja właśnie takowym jestem, ale to także ryzyko - patrz dalej) i pracują z dzieckiem poza systemem edukacji (czytaj: często za ciężkie pieniądze).
Zapomnij tutaj o olimpiadach przedmiotowych, o szkołach muzycznych dla siedmiolatków (chyba że ktoś sie załapie na "dom kultury", wtedy ma 20 minut tygodniowo grania na instrumencie) - o tym pisałam kiedyś w poście "Nowy oksymoron - szwedzki skrzypek", polecam wrócić, bo całkiem mi się udał a nie chcę się powtarzać... ;)
Ad rem. Maciej Zaremba, mój ulubiony szwedzki dziennikarz zrobił potężny raport dotyczący szkolnictwa. W Szwecji ukazał się w postaci cyklu artykułów oraz książki "Hem till skolan", u nas - jako rozdział w "Polskim hydrauliku" *. W skrócie: szwedzka edukacja całkowicie odeszła od uczenia czegokolwiek. Dziecko w szkole ma się dobrze czuć, a żeby to osiągnąć nie można od niego za dużo wymagać. Jak dziecko wkracza w wiek gimnazjalny zaczyna się uczenie. Ale wtedy jest już za późno, bo połowa ledwo duka, nie umie liczyć albo nie umie czytać ze zrozumieniem. W zasadzie studenci też nie umieją tego.
Po reformie edukacji popełnionej przez socjalistów szkoła została placówką gminy, a nauczyciel stał się jej urzędnikiem. Po przeszkoleniu może uczyć, ma podręcznik. Zresztą i tak nie musi niczego uczyć, ma nauczyć wyszukiwania informacji. A to, że człowiek nie będzie miał żadnej podstawy wiedzy, na które może osadzić te informacje, skojarzyć, zapamiętać i zrozumieć - nie przyszło geniuszom marksizmu do głowy.

Dużo by pisać, w sumie to słabo mi się robi jak o tym myślę, więc może przestanę. Odsyłam do "Hydraulika".

Ambitni rodzice mogą to, oczywiście, pokonać wkładając własny czas i pieniądze, ale edukacja domowa została tu zakazana, a wszelka dodatkowa edukacja może zrodzić podejrzenia nauczycieli w szkole i donos do socjalu - jeśli dziecko by się poskarżyło, że nie może latać po dworze tylko mama go zmusza do czytania czy grania na instrumecie...

Szwedzkie wyniki PISA 2000-2012
läsförmåga - czytanie ze zrozumieniem
naturvetenskap - nauki przyrodnicze

Polityczna poprawność

Polska zaczyna odczuwać presję politycznej poprawności, ale jako naród niepokorny nie damy się nabrać. Szwedzi zostali wytresowani w przerażającym stopniu. Tak tworzy się Breivików.
Kilka dni temu szwedzki frustrat wyładował się nożem na czwórce uczniów szkoły w Trollhatan. Szwecja w żałobie, szwedzki Kopacz roni krokodyle łzy... i dalej kłamie, że sytuacja jest pod kontrolą. Szwedzka partia opozycyjna wezwała go to dymisji, określając stan kraju jako katastrofę.
Uchodźców trzeba ukrywać, bo istnieje realna obawa, że ludzie się na nich rzucą - koleżanka nauczycielka opowiadała, że zostal poinformowani o lokalizacji obozu, z którego dzieci mogą trafić do ich szkoły (!!!) ale to jest tajemnica i nie wolno im o tym mówić. W zasadzie rozmowę telefoniczna też urwała, że to nierozsądne mówić takie rzeczy przez telefon...

Zdębiałam. Aż tak inwigilują...?

Wściekłość społeczna jest fizycznie odczuwalna. Choć na codzień nie widzę takich obrazków jak te z Węgier czy Chorwacji, ale wiem, ze one istnieją.Ukrywa się je. Ale ludzie szemrzą coraz bardziej, choćby dlatego, że wszystkim gul skoczył na wiadomość o planowanym podwyższeniu podatków (o 2% / w naszym przypadku będzie to 33%, choć przy pełnym etacie łapiemy się na podatek "krajowy" czyli... dodatkowe 20% od nadwyżki... :/).

Szwedzka polityczna poprawność bije wszelkie rekordy. W zasadzie nie jest możliwa żadna otwarta rozmowa. Patrz mój poprzedni post o fenomenie socjalizmu - każda inna postawa otrzymuje etykietkę nazizmu i kończy się dyskusja.

Acha, ostatnio ocenzurowano Pippi Langstrump. Nie może już nazywać swojego ojca "Murzyńskim Królem". A Somalijczyków, gwałcących kobietę na promie ze Szwecji do Finlandii, prasa określa "sześcioma Szwedami" - gdzie żaden z nich nie miał nawet szwedzkiego obywatelstwa. Absurdystan.



Mężczyźni

Monika wspomniała brak dżentelmenów - nikt nie ustąpi nikomu miejsca w komunikacji publicznej, nie przepuści kobiety przodem, nie otworzy drzwi, nie poniesie ciężkiego bagażu. Ja powiem dosadniej: facetów wykastrowano. W Szwecji rządzi feminizm doprowadzony do granic absurdu (pewna szwedzka dziennikarka, Ingrid Carlqvist, nazywa ten kraj Absurdystanem... w zasadzie ona przeczy punktowi drugiemu niniejszego posta, bo mówi jak jest, niczym Max Kolonko, ale to naprawdę rzadkie tutaj. Nie zobaczysz jej jednak w publicznej telewizji) - parytety w zarządach przedsiębiorstw, silna presja na zawodową pracę kobiet, upadek instytucji rodziny. Mężczyźni zniewieścieli. Rurki biją rekordy sprzedaży kolejny sezon.


Choć z drugiej strony wielu mężczyzn jest totalnie niechlujnych, odrażających wręcz (nieogolonych, wytatułowanych, z opadającymi spodniami), jakby w proteście przeciw rurkom. Latem wskakują w skóry i motory. Słuchają muzyki satanistycznej (ponoć Skandynawia to serce tego gatunku! ale to wiem tylko z teorii, nie interesuję się i nie zamierzam).Chleją na umór. 

Nie widać na codzień normalnego środka... 

Permanentna Inwigilacja

Wielki Brat wie tu o Tobie wszystko. W marcu przychodzi już wypełniony PIT, który musisz tylko podpisać. Ewentualnie wpisać dochody zza granicy, o których nie wie (jeszcze!). Kupisz samochód - następnego dnia przychodzi 5 druczków na przedłużenie OC na Twój numer rejestracyjny... Pisałam o tym komkretnym przypadku kiedyś. Dalej nie mogę się przyzwyczaić.

Niby to ułatwia życie na codzień. Ale jak pomyślę kto co o mnie wie to ciary przechodzą. Orwell by tego nie wymyślił.
Posieszam się (?) że to rzeczywistość całej Europy i zachodniego swiata, to tylko nam, Polakom, się jeszcze wydawało, że walczymy w partyzantce pod osłoną nocy...

"Państwo wie, co robiłeś zeszłego lata"

Ceny

Wiem, zarabiamy w koronach, więcej niż Polacy, ale dlaczego ibuprofen musi kosztować 10 razy więcej niż w Polsce?? Dlaczego na rynku panuje zmowa cenowa i każdy sklep, nawet internetowy, ma identyczną cenę jak sklep w galerii (co bywa dobre, bo jak coś wypatrzysz w necie mozesz iść jutro kupić do Hornbacha, w identycznej cenie jak w necie, za to antychmiast)?. Człowiek przyzwyczajony do allegro, amazonu i setek ofert na ceneo głupieje jak próbuje coś znaleźć w Szwecji.
I tak oto regularnie zaopatruję się w Polsce (lub amazonie) w następujące przedmioty, co mnie trochę irytuje, bo transport miodu to potężne wyzwanie (pochłaniamy spore ilości):

- lekarstwa bez recepty
- wszelkie zioła i suplementy diety
- miód
- ksylitol (skandynawski produkt!!)
- sprzęt elektroniczny (aparaty foto, kina domowe, komórki)

Po co wydawać dwa razy więcej niż jest to konieczne...?



Apteki i w ogóle lekarstwa

Wizyta w aptece przypomina mi przegląd obozowej apteczki: jeden rodzaj wszystkiego. Jeden produkt z ibuprofenem, jeden z panadolem, po jednym z w/w w wersji dla dzieci. Więcej przeciwbólowych nie ma. Jedna maść na hemoroidy, Jeden szampon na wszy, Jeden środek na owsiki. Mnóstwo kosmetyków.
Panie w aptece nie wiedzą NIC o substancjach leczniczych zawartych w produktach. Zapytałam kiedyś czy mają coś na bazie ziół senesu, ale wybałuszono na mnie gały i odesłano do sklepu zielarsko-homeopatycznego. Najwyraźniej użyłam słowa wytrychu zioło. Nie ma tu wody utlenionej ani spirytusu salicylowego. Nie kupi się fenistilu.

Przestałam chadzać do aptek, odkryłam, że polskie wysyłają za granicę.

Tak, wiem, nie jestem lekarzem. Ale w szperaniu w internecie jestem bardziej biegła niż tutejsze pielęgniary, na które trafię gdy pójdę po poradę do przychodzni... Pisałam już zresztą o systemie opieki zdrowotnej.




Kultura i muzyka

Nie jestem żadnym koneserem ani zawodowcem, ot - uwielbniam muzykę. W swoim życiu miałam szczęście poznać kilku muzyków i chadzać na koncerty do filharmonii i śp. Czarnego Salonu (czwartki jazzowe). Pół życia licealnego spędziłam na Łykendzie i Szantach Nad Odrą, w domu - w radiu i TV - słuchało się piosenki aktorskiej, Piwnicy pod Baranami i koncertów w Trójce. Na obozach harcerskiech - gitara co wieczór.
Muzyka była wszędzie.
Tutaj jestem na pustyni. Tyle co sama sobie pogram na gitarze.
Próbowałam ostatnio kupić bilety na coś symfonicznego w filharmonii. Do końca roku odbędzie się może 10 koncertów. W SUMIE.
Dla dzieci - DWA. Kupiłam od razu bilet na marzec 2016, bo do wakacji będą jeszcze kolejne dwa...

Ale jak leci Eurowizja czy Melodifestivalen (lokalne eliminacje) to połowa Szwedów z wypiekami na twarzach tkwi przed odbiornikiem. Potem chodzą i nucą szwedzką piosenkę na Eurowizję.

W pracy wychodzę na gbura, bo regularnie proszę o wyłączenie radia - organicznie nie trawię szwedzkiej muzyki pop. Ich sprawa czego słuchają, ale o muzyce z nikim tu nie porozmawiasz :/ a sceny takie jak Wrocławskie Forum Muzyki - tudzież rodzaj kultury muzycznej towarzyszącej tej instytucji - to coś zupełnie nieosiągalnego w miejscu, gdzie mieszkam...


Unikanie Konfliktów

Może to się łączyć z polityczną poprawnością - z większością Szwedów nie pogadasz o polityce, religii ani transcendencji. Albo temat tabu, albo nikogo to nie interesuje. Tu naprawdę żyje się z dnia na dzień, bez refleksji. A potem ściana.
Statystyki depresji i "dojścia do ściany" (jak to się tu nazywa) są za to przerażające.

Szwedzi mówią, że to od stresu w pracy, ale oni chyba nigdy nie widzieli stresu. A może to jest tak, jak pisał Maciej Zaremba - system ocen w szkołach podstawowych został zniesiony, bo sie źle kojarzył. Tu w Szwecji była to bowiem ocena konkretnej pracy, ale sposób wartościowania ludzi. Pała w szkole oznaczała etykietkę idioty. W Polsce też tak bywało, pewnie, ale jednak pały traktowało się jako coś do poprawienia (i bolało to, że ojciec sprał za nie tyłek), a nie dramat życia.

No więc porażka w pracy - konflikt, kłótnia, zła ocena - to ogromne przeżycie, kończące się często rocznym zwolnieniem lekarskim.

Ja, natomiast, lubię się zdrowo skonfrontować, wywalić, co leży na wątrobie, obadać zasady współpracy - oczywiście w kulturalny sposób. Niemożność rozwiązania konfliktu naprawdę mnie pożera... mam teraz taką sytuację w pracy, po powrocie z macierzyńskiego nie jest jasne jak będzie wyglądał powrót na stanowisko skoro osoba zatrudniona "tymczasowo" jednak zostaje. Zostajemy razem... i co dalej?
W zeszłym tygodniu już nastąpiła jedna eskalacja, ale zażądałam konfrontacji. W ten czwartek mamy spotkanie z szefem.
Na szczęście trafiłam na wikinga a nie faceta w rurkach, jestem dobrej myśli. Nadajemy na tych samych falach :) tylko co, jeśli się okaże że "tymczasowa panna" jest Szwedką, która unika konfliktu, więc szefowi powie to, co on chce usłyszeć, a potem wykopie starannie zamaskowany wilczy dołek pode mną...? cóż... właśnie takich rzeczy należy się w Szwecji spodziewać.

Anonimowe donosy, plotki, silna ksenofobia ukryta idealnie pod maską tolerrancji i otwartości. Koleżanka, pracujące wiele lat w szkole, podszkala mnie w tym czytaniu znaków. Mówi, że "koledzy" potrafili ją wyalienować (mobbing!) dlatego, że na zebraniu pedagogicznym w pamięci policzyła jakieś liczby, podczas gdy nauczyciele matematyki wyciągali kalkulatory...



Jantelagen - Prawo Jante

Pisałam o tym w poście o Tyranii Równości. Szwedzi są autentycznie dumni z tego, że nauczyli się nie wywyższać nad innych, każdy ma być tak samo mierny...
W praktyce to prawo podcina dzieciom skrzydła w procesie edukacji (patrz wyżej), podsyca szwedzką ksenofobię, bardzo głęboko ukrytą i bardzo silną (słyszałam od ludzi, że obcokrajowców zatrudnia się niechętnie nie z powodu "rasizmu" tylko dlatego, że są nieprzewidywalni... nigdy nie wiesz jak kto zareaguje, czy nie będzie powodował konfliktów, czy nie będzie rywalizował...) oraz ogranicza podaż (patrz punkt o cenach).

W żyłach płynie mi krew indywidualisty, człowieka świadomego swojej godności i wartości. DO wielu niewygód jestem w stanie się przyzwyczaić, cóż, cesarzowi co cesarskie i tak dalej... Ale nawet nie zamierzam przyzwyczajać się do programowej mierności i nie wychylania się. I nie chodzi to o brak pokory, ale o zdrową miłość własną. Zbawieni będziemy pojedynczo, nie w komunie, od szablonu.


***

Oczywiście każdy z tych punktów może mieć swoją DOBRĄ STRONĘ (patrz ćwiczenie O WADACH CHARAKTERU), a z każdego z nich przecietny Szwed jest wręcz dumny. Jest tak cudownie egalitarnie, nie trzeba się wysilać. Życie jest proste i przewidywalne, nikt nikomu nie trzaśnie drzwiami przed nosem podczas awantury, a artyści to przecież niepożądany gatunek ludzi - wywyższają się nad innych!

Szkoda tylko, że tak boleśnie potem odchorowują te pozory.







* wiele razy na blogu odwołuję się do tej książki, bo bardzo mnie poruszyła... to zbiór bardzo rzetelnych reportaży, wręcz dziennikarskich śledztw, które wstrząsnęły opinią publiczną

40 komentarzy:

  1. ciekawy temat, szczegolnie po wakacjach w Skandynawii!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj, Hapio!

      a jakie Twoje wrażenia z wakacji w Skandynawii?

      Usuń
  2. O, matko... To aż tak wygląda?
    Koszmar.
    Najgorzej (dla mnie) to ta sprawa z muzyką. Nie wyobrażam sobie tego po prostu.
    A macie chociaż jakieś radio z klasyką, na kształt polskiej "Dwójki", żebyś mogła z radia trochę zaczerpnąć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nigdzie na świecie nie ma niczego na kształ polskiej dwójki!

      znalazłam jedną stację klasyczną, czasem słucham
      no i są radia internetowe, czyli nagrane "playlisty" - wolę chyba słuchać z płyt
      bo polskiej dwójki nie znalazłam na liście vTunera w moim kinie domowym :(

      Usuń
    2. W takim razie - wystarczy wejść na stronę internetową Dwójki i uruchomić player, żeby Ich słuchać :-) A poza tym polecam Ci gorąco program TapinRadio - znajdziesz stacje jakie chcesz, z całego świata, z każdego gatunku - a prócz tego można nagrywać. Naprawdę fajna rzecz. Instalki są w necie.

      Usuń
    3. weszłam! i odkryłam, że jest aplikacja polskiego radia na androida :)

      dzięki!!!

      Usuń
  3. Narzekajacy Polak? Kiedy chcialam raz ponarzekac do kogos w rodzinie w Polsce jak to bywa na zachodzie, to uslyszalam : " a co ty myslisz, ze w Polsce to ludzki raj?" I jak zaczelam wymieniac co mi na obczyznie dokucza to uslyszalam w zamian, ze w Polsce jest jeszcze gorzej, a ze z obiegu polskiego wypadlam to uwierzylam, ze w Polsce jest tak samo, a nawet gorzej. Polske zapamietalam sobie taka jaka ja pozostawilam, a ze wszystko sie zmienia, wiec mysle, ze Polska jest podobna do zachodu. Czyli Polaka nie przebijesz w narzekaniu o tym jak dzidowsko jest w jego kraju, na jego wlasnej schedzie.

    Nie przyzwyczaje sie nigdy , chyba nigdy, choc moze juz sie przyzwyczajam, do falszu miedzy ludzmi, czyli jezeli jest konflikt pomiedzy dwiema osobami ludzie biegaja do jednej i drugiej chcac wyciagnac info...daja zrozumienie obu stronom, glaszcza , podglaskuja- strony konfliktu sie chetnie otwieraja myslac ze maja z "przyjacielem" do czynienia i tu moze nastapic duze "ups". Ludzie tutaj zawsze trzymaja ze zwyciezcami, odwracaja sie od przegranych. Kiedy mowia : "Ok, nic sie nie stalo, wszystko w porzadku" to absolutnie nie znaczy, ze tak faktycznie mysla.
    Nie potrafie tak zyc. No i to "poklepywanie" po plecach i kopanie dolkow za plecami....nie orientuje sie. Dlatego nie dziwi mnie, ze autochtoni nie wpuszczaja sie do odmow, no chyba, ze kogos baaaardzo dluuugo znaja, czyli jakies ponad 20 lat. Rozmawiaja na zewnatrz , przez plot, na ulicach i zamykaja sie w domach na cztery spusty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli Polak Polakowi najgorszym wilkiem?

      tutejsi autochtoni też nie wpuszczają sie za bardzo do domów... naszych nowych sąsiadów zapraszaliśmy na kawę i ciasto - nigdy nie przyszli :/ pewnie myśleli, że potem będziemy chcieli do nich...

      Usuń
    2. Nie wiem czy Polak Polakowi nagorszym wilkiem, ale wobec rodakow tutaj nie mam zaufania ...Na poczatku mialam, ale jak zobaczylam wedlug jakich kryteriow postepuja to wymieklam. Nie nagaduje z autochtonami na swoich ale wiem, ze nie powinnam tego od swoich w zamian oczekiwac, bo porazajaca wiekszosc chcac wkupic sie w laski tubylcow absolutnie nie bedzie miala mnie na wzgledzie. Przyjechali tu w koncu za kasa, czyli daza w tym kierunku i niekoniecznie cos innego sie dla nich liczy.

      Ja nie zapraszam ( zreszta nie robilam tego od samego poczatku) i bardzo mi ten uklad zaczyna odpowiadac. Nie moglam ostatnio z moja mama wytrzymac, ktora nakazala mi, wedlug polskiej goscinnosci, przygotowac sie w domu na przyjscie gosci po pogrzebie tesciowej. Nie dosc , ze stypa w okolicznej restauracji to na dodatek jeszcze w chacie, bo moze ktos "zablakany gosc czekajacy na pociag" wstapi. No mormalnie urwanie glowy z ta moja mama i jej pojeciem jak na zachodzie sie zyje. Jak przewidywalam nikt nie wstapil, nie zablakal sie.....

      A z tymi sasiadami, ktorych zapraszaliscie i nie przyszli..moze i tak wlasnie mysleli, jak piszesz.

      Usuń
    3. Kiedys, jakies 4 lata temu. linkowalam to u siebie na blogu.
      https://youtu.be/EFIwFnrNX1M

      Usuń
  4. Część Olu,

    nigdy nie byłem w Szwecji i po tym, co tu przeczytałem - nie wybieram się. Ten socjalistyczny dom wszystkich równych jest przytulny jak papierowa makieta edenu.Fałsz i poprawność pozorów to chyba na dłuższą metę naturalna konsekwencja socjalistycznego szczęścia uniformizmu
    Nie jadę. Konfliktowy jestem, po lekarzach nie chodzę, rurek nie kupię za cholerę;) Z każdej roboty bym wyleciał;)

    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Jugglerze!
      Wiesz, Szwecja na wizytę jest świetna - czysto, porządek, każdy gada po anielsku (no chyba, że przypadkiem wdepniesz w dzielnicę muzułmańską), przyroda czysta i nieskażona... pisałam kiedyś post o moich ulubionych rzeczach w Szwecji
      http://polskapakistansverige.blogspot.se/2014/11/these-are-few-of-my-favourite-things.html
      (pociągi się trochę zdeazaktualizowały pod napływem "uchodźców")

      A co do konfliktowości to rzeczywiście, trzeba się gryźć w język. Coś jak w Polsce za peerelu, jedna narracja w domu, druga - do ludzi.
      Wczoraj, na przykład, przedszkolanka Kamyczka wzięła mnie z zaskoczenia i zapytała co myślę o "tej ksenofobicznej partii co to wygrała wybory w Polsce". Odpowiedziałam na to pytanie zgodnie z prawdą, co spowodowało lawinę - "a dlacego ten kościół tak nienawidzi homoseksualistów, dlaczego wtrąca się w aborcję, przecież to niedopuszczalne"... nawet nie zaczynałam dyskusji z taką lewacką logiką, pożałowałam, że na pierwsze pytanie nie odpowiedziałam "a, wybory, cośtam mi się obiło o uszy"

      Bo z przedszkolankami trzeba uważać. Jak w Polsce z urzędnikami skarbowymi - urzędnik Twój wróg, czyha tylko na to, kiedy ci się powinie noga. Zdarzały się tu historie zawiadamiania socjalu o rzekomym "pobiciu dziecka przez rodziców", które kończyły się tragicznie dla rodziny, spowodowane zakwestionowaniem przez rodzica kompetencji nauczyciela. Zraniona duma nie odpuści takiemu.

      W takich miejscach trzeba się gryźć w język zawczasu.

      W robocie też trzeba uważać.

      Ale w Polsce też trzeba, w pewnych kręgach nie wolno się przecież przyznać że się głosuje na PIS przecież. Sprawy z dziećmi jeszcze nie rozwinęły się do tego poziomu co w Szwecji (i chyba nigdy nie rozinął), ale w innych zachodnich też jest tak jak tutaj pod tym względem, Kanada i Niemcy przodują.

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. Olu, czy możesz się odnieść do tego tekstu?
      Jak wygląda rzeczywistość ze szwedzkiego brzegu?

      http://andrzej111.salon24.pl/677173,sztokholm-plonie-mainstreamowe-media-takze-w-polsce-milcza-dlaczego

      Usuń
    3. Juggler, nic nie wiem!
      Wyszperałam jednak, że artykuł, do którego odnosi się wpis jest z maja 2013 - wtedy rzeczywiście była tam taka mini-wojna, jak kiedyś pod Paryżem

      teraz płoną osrodki dla uchodźców, ponoć kilkadziesiąt podpaleń w ostatnich czasach, nieznani sprawcy w większości wypadków

      pozdrawiam!

      Usuń
    4. Dziękuję. Takie miałem wrażenie, że widziałem ten art w sieci już jakiś czas temu.
      "Nieznani sprawcy".. A jak to jest przyjmowane przez Szwedów? Jak widzi to ulica, zwykli ludzie? Jak to komentują?

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Szczerze powiem, że z żadnym Szwedem o tym nie rozmawiałam bezpośrednio
      Trudno uwierzyć, ale to prawda
      Z sąsiadami wolę nie zaczynać takich tematów (w końcu sama jestem imigrantem), w przedszkolu tym bardziej (patrz wyżej), do pracy dopiero wróciłam po roku nieobecności i jakoś też wolę od tego nie zaczynać...
      ALE
      z obcokrajowcami w pracy od razu wyszedł temat! są wkurzeni na maksa na Szwedów i ich postawę, kolega Chorwat nie owijał w bawełnę w ogóle, kolega Anglik trochę powściągliwiej - ale przyznał się, ze się pokłócił o to z własną żoną, która jest "typową Szwedką"

      Jednakże przyjaciółka Polka, która pracuje jako nauczycielka wśród Szwedów (ale w jej pracy jest też wielu imigrantów - uczy w szkole w słynnym Rosengardzie) opowiadała ciekawe rzeczy. Po pierwsze dyrekcja im zdradziła, gdzie jest noclegownia uchodźcó - po sąsiedzku - ale zabroniła mówić o tym. Po drugie na głos nikt nie powie nic, ale koleżanka wie, że w Szwedach tak naprawdę się gotuje
      Wiem, że ludzie też wychodzą na ulice - nie takie masowe manifestacje jak w Niemczech, ale jednak

      Moim zdaniem to politycy i spora garść pożytecznych idiotów buduje tu klimat "otwartości", wspierana oczywiście mediami - TVN w wydaniu czteroprogramowym, i to państwowym. Niemniej jednak uważny obserwator zauważy, że socjalistyczny premier zapowiedział zaostrzenie polityki azylowej i wprowadzenie dodatkowych środków prewencyjnych, wezwany przez skowyt Urzędu Imigracyjnego, który pękł w szwach i się rozsypał.
      Niniejszym zrobił zwrot o 180 stopni, co wytknęły mu (nieliczne) media niezależne, w zasadzie porównując wprost jego dzisiejszy postulat do tego, co kilka lat temu niosła na sztandarach znienawidzona "faszystowska" partia narodowa SD

      http://www.svd.se/180-grader-senare (artykuł "180 stopni później" - super ciekawy, jak znajdę czas to przetłumaczę, bo warto)

      pozdrawiam!

      Usuń
  5. Rewelacyjny - i odwazny ;) - tekst, Olu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! (i witam nowego gościa)
      może trochę ostry, ale dyplomacja nigdy nie była moją najmocniejszą stroną

      pozdrawiam!

      Usuń
  6. Odrażające. Ale nic się chyba nie da z tym zrobić. Rewelacje walecznej Ingrid Carlqvist nie zmuszą ani tolerastycznych durniów do myślenia, ani polityków do działania. Tutaj potrzeba przewrotu, wstrząsu czy wręcz - rewolucji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Kira!
      Widzę, że Szwecja się budzi z letargu - narodowa (?) partia SD ma w sondażach 25%!! w wyborach weszła do parlamentu z wynikiem 13% chyba, co już było szokiem
      Pytanie tylko co dalej, w jakim to pójdzie kierunku - znając szwedzką historię może pójść w kierunku innego totalitaryzmu czyli postulatów "czystości rasy" :/ tutaj nie ma tradycji swobód szlacheckich i wolności słowa

      Usuń
    2. I tak źle, i tak niedobrze.

      Usuń
    3. Ola - Niemcy tez maja problem ze znalezieniem środka. Z jednej strony - kompleksy (w pewnym sensie zrozumiale), potrzeba uznania (wielkie rozczarowanie, ze świat nie podziwia ich za ich wielkoduszności), baloniki i bonbony - z drugiej strony płonące ośrodki, bywa ze ludźmi w środku.... :( a z jeszcze innej strony - potrzeba nagonki - na kogoś. Standardowo - role te pełnią Polacy, przez jakiś czas chłopcami do bicia - byli Grecy, potem Wegrzy. Teraz - z oczywistych względów - pada znów na Polaków. Z tym ze TERAZ - to ja sie tym nie przejmuje :) :) a nawet mnie to cieszy - bo widac, ze dotknelo :)

      Usuń
  7. w polskich aptekach może nie jest tak jeszcze tragicznie, ale personel prezentuje niższy poziom wiedzy, niż lat temu dwadzieścia... nie wspomnę już o czasach peerelu, gdy sporo leków było preparowanych na miejscu według recepty wypisanej przez lekarza, co wymuszało automatycznie pewien poziom wiedzy farmakologicznej... a teraz?... gwoli ilustracji: tej wiosny miałem ostry epizod przeziębieniowy z dreszczami i chciałem kupić jakiś lek na bazie chininy /klasyka farmakologiczna wręcz/... wywołałem tym popłoch w aptece, gdyż słowo "chinina" było, skądinąd przemiłym, dzierlatkom za ladą nieznane... stopniowo zamiast słowa "aptekarz" bardziej adekwatne jest słowo "ekspedient" /czyli nawet już nie "sprzedawca"/...
    ...
    chyba się domyślam, co nazywasz muzyką "satanistyczną"... ale mniejsza o tą dziwaczną, zabawną nazwę... akurat jest tak, że skoro Szwedzi jej słuchają, to znaczy, że nie jest z nimi jeszcze do końca tak źle, skoro wybierają ambitną artystycznie i technicznie opcję, przedkładając ją nad odmóżdżający, plastikowy pop... z drugiej jednak strony mocno martwi znikome zainteresowanie muzą klasyczną, filharmoniczną, w końcu jest to gatunek bazowy...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie będę się wdawać w analizę muzyki satanistycznej, przyznam, że wiem o niej głównie z wikipedii i tego typu źródeł; popytam jednak kolegów z pracy, wiem, że dwóch z nich gra w jakichś kapelach rockowych (cali wytatuowani i niechlujni, jak przystało na nowoczesnych hipisów)
      a plastikowego popu Szwedzi słuchają masowo jednak, w przeciętnm radiu co chwila leci ostatni przebój na Eurowizję :/

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. no tak, przecież jak grają w kapelach rockowych, to koniecznie muszą to być hipisi, do tego wytatuowani /rzecz jasna CALI, także w miejscach intymnych/ i OCZYWIŚCIE niechlujni, bo jakże by inaczej?...
      ubawiłaś mnie Olu po całości... rotfl... thx :)...

      Usuń
    3. ej, no ale to są niechlujni hipisi!! poza tym to taka nazwa na mój użytek, kiedyś na takich mówiło się też "bananowa młodzież" :P

      oni na pewno więcej wiedzą o ukrytych scenach muzycznych niż ja, na zewnątrz takich rzeczy nie widać w Szwecji, nie ma reportaży z koncertów czy transmisji w TV

      klasyczna czasem jest, ale na żywo mało koncertów - w porównaniu z polskimi dużymi miastami (jakby nie patrzeć Malmo to trzecie miasto Szwecji!)

      Usuń
    4. ujuj... to rzeczywiście mocno prywatny język, bo akurat pamiętam, kogo potocznie nazywano kiedyś 'bananową młodzieżą" :)...
      ale tak szczerze mówiąc, to faktycznie czasem teraz trudno się połapać w niektórych określeniach, etykietkach itd :)...
      ...
      Malmo zawsze unikaliśmy jeżdżąc kiedyś do Norwegii, w tym sensie, że mając opcję promu do Malmo i do Ystad wybieraliśmy tą drugą... chodziła fama /być może oparta na faktach/, że w Malmo jest szkoła celników, tam na granicy kontrolują świeżaki i praktykanci, a tacy potrafią być zbyt nadgorliwi, by się wykazać :)...

      Usuń
  8. Przerażające są te punkty, które opisałaś. Gdybyś dodała jeszcze punkt o swobodzie realizacji zamiłowania do zabijania płodów, to nasi lewacy skamleliby do modelu szwedzkiego jak suczki. W tym kierunku zdążała i Polska pod rządami PO. Dobrze, że zdrowe siły narodu przerwały ten bieg do przepaści.

    Dziękuję za interesujący i pouczający wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Dibeliusie
      tego nie napisałam, bo to nie jest kwestia "przyzwyczajenia się" lub nie... przyzwyczaić to się ewentualnie mogę do asortymentu w sklepie albo programu przedszkola, a nie do morderstw... to inna kategoria!

      naprawdę przerażający to jest artykuł Grzegorza Górnego o Szwecji, dzisiaj znalazłam (choć dość stary):
      http://mateusz.pl/donbosco/0907-2.htm

      ale to w sumie temat na inny wpis, ten nie miał być aż taki ciężki... (a wyszło jak wyszło)

      pozdrawiam!

      Usuń
  9. Jeszcze w temacie edukacji. Nie znam edukacji szwedzkiej. Znam troche niemiecka i dobrze polska , natomiast ogolnie z rzeczy zaslyszanych, z doswiadczen studentow szwedzkich na polskich uczelniach lub Polakow studiujacych na obczyznie. Tudziez studentow innych krajow na europejskich uczelniach.
    Wszyscy wala do USA, bo tam i profesorowie lepsi i lepiej poksztalceni, liczace sie osrodki akademickie ze spora kasa na badania etc, ale.... moja znajoma Chinka, ktora najpierw skonczyla uniwerek u siebie a potem pojechala uczyc sie do Holandii stwierdzila, ze pomimo tego, ze Chinczycy bardzo wczesnie rozpoczynaja trening dzieci, ucza , nauczaja...klada nacisk na wczesna nauke to ich wyksztalcenie nie jest jakosci wyksztalcenia europejskiego. Robi sie to szybko, wykladowca podaje wszystko na tacy. Mysle, ze dzialalo to na tej samej zasadzie jak i w Polsce Trzy razy Z: Zakuc, Zdac, Zapomniec. Owa znajoma twierdzi, ze prawdziwy wycisk dostala dopiero w Europie, kiedy nikt niczego nie ulatwial: szukaj, a znajdziesz. To co wypracujesz sam, jest wartosciowsze. Dla niej to byl naprawde trud, bo wiazal sie na dodatek ze studiowaniem w innym jezyku ( angielskim), w ktorym nie miala za grosz praktyki - plynne mowienie . Z drugiej strony studiujacy z nia Holendrzy poslugiwali sie angielskim jak wlasnym rodzimym jezykiem.
    Pamietam zdziwienie kolegi studenta ze Szwecji, ktory studiowal na naszym, polskim uniwerku archeologie- byl na jakichs praktykach. Po pierwszych cwiczenaich nie mogl zalapac co to w ogole jest? Za duzo ludzi na cwiczeniach, wszystko podane na tacy a od naszych polskich studentow wymagano tylko pamieciowego opanowania materialu.
    Dlatego tez bardzo trudno jest okreslic , ktory z systemow jest najlepszy. Moj polski zblazowany wykladowca wiecznie powtarzal, ze on jest nam niepotrzebny, ze umiemy czytac i myslec, wiec powinnismy sami studiowac ( to oczywiscie taka dosc ekstremalna wersja podejscia do nauczania).
    Podsumowujac. Na zachodzie mozna studiowac dosc dlugo, fajnie keidy zamyka sie ten proces w 5 latach, ale nie musi. Studenci tutaj czesto juz pracuja i kontynuuja nauke, schodzac rodzicom z karku kiedy biega o utrzymanie- choc wiadomo jak bywa , leni patentowanych , ktorzy ciagna starych wszedzie znalezc mozna.
    Kiedy kocza te swoje szkoly sa na serio fachowcami z dziedziny, w ktorej studiowali.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesli chodzi o muzyke w szkole to musze powiedziec ze sie mylisz.

    W Malmö, na Augustenborgsskolan jest klasa z muzyka.
    Wiem, bo kolezanka tam chodzila.

    Tutaj masz informacje:

    http://malmo.se/Forskola--utbildning/Grundskola/Grundskolor-och-forskoleklass/Grundskolor-A-O/Grundskolor/Augustenborgsskolan/Musikprofil.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      już chciałam napisać, ze cieszę się, ze się mylę - że moze Szwecja sie rozwija w tej dziedzinie i jest nadzieja - ale weszłam na ten link... i w sumie potwierdza on to, co napisałam - to nie wygląda na żadną szkołę myzyczną, tylko jakieś zajęcia umuzykalniające co najwyżej... NIE MA INSTRUMENTU!

      ten temat przegadałam z wieloma osobami, w tym z ejdnym profesjonalistą, poznanym kiedyś przypadkiem podczas lotu Ryanair z Malmo do Wrocławia
      Pan był z Goteborga i pracował w tamtejszej operze jako trener emisji głosu
      bardzo niepochlebnie wyrażał się o systemie kształecenia muzycznego w Szwecji, a raczej jego kompletnym braku

      pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. Fakt ze Szwedzka szkola sie robi coraz gorszy.
    Ja sie tu urodzilam i wszystko na zywo widzialam.
    Na przyklad jak chodzilam do 8 klasy, polski chlopak zaczynal w naszej klasie.
    On nie mogl zrozumiec ze my jestesmy na pozomie 4 klasy. I to w tedy bylo. Teraz to juz jeszcze gorzej jest.

    W porównaniu do polski, estoni i duzo innych krajow w europie i na swiecie to szwedzka szkola jest wielki zart.

    Ale, fakt tez ze to Moderaci razem z Alliansen popełniła ostatni i najgorszy reform szkolny.
    Ostatnie 8 lata ze swiniami allians byla masakra doa calej szwecji. Niestety teraz distalismy niedoswiadczony "prezydent" ale chodziaz jest troszeczke lepszy niz ostatni.

    Teraz dzieci nie maja "läxor" poniewaz moze im sie odechcieć do szkoly chodzic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytałam, że to głównie ta reforma szkolnictwa, która zniosła centralizację edukacji, jest za to odpowiedzialna - szkoły są teraz zarządzane przez gminy, na zasadzie "przedsiębiorstw"
      a nauczyciel to taki trybik przy taśmie produkcyjnej, przeszkolony do konretnego zadania, łatwo wymienialny, żeby przypadkiem nauczyciele nie czuli się lepsi od innych
      doszło do zrównania przedszkolane i całego personelu "asystentów" z prawdziwymi nauczycielami, w ogóle jakaś szopka - dwa związki zawodowe i tak dalej
      Zaremba bardzo ciekawie (i trochę przerażająco) to opisuje w tym cyklu "Hem till skolan"

      http://www.dn.se/stories/stories-kultur/hem-till-skolan/

      Usuń
  12. Beznadziejne szkoly , beznadziejne wychowanie , beznadziejna muzyka,( hahahahahahahaha!!!!) tragiczne jedzenie , beznadziejna sluzba zdrowia.... wiesz Olu mysle ze powinnas sie jak najszybciej z naszego kraju wyprowadzic najlepiej do Polski...wtedy sie przekonasz gdzie "raki zimuja"..
    Dziwne to wszystko co piszesz .dziwne i nieprawdziwe - fakty mowia inaczej bo skad taki glupi wg Ciebie kraj z tak niedouczonymi ludzmi moglby sie znalaezc w czolowce wszystkich krajow swiata ....kraj ktory jakby zezwolil na swobodna emigracje to 3/4 polakow by tu na drugi dzien sie zjawilo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nieprawdziwe? jak masz inne dane albo doświadczenia to się podziel, chętnie poczytam
      ja pisałam o swoich - oraz moich przyjaciół, którzy tu mieszkają od wielu lat

      i mam swoje doświadczenia w tym zakresie z Polski, zapewniam Cię
      znam ludzi, którzy się uczą muzyki i wiem, jakie są różnice, wiem jak wygląda edukacja w polskich szkołach, i jak w tych tutaj - nauczyciele akademiccy skarżą się na brak jakże podstawowej umiejętności czytania ze zrozumieniem!

      a co do powodów emigracji połowy Polaków do Szwecji to nie mają nic wspólnego z tym, co napisałam powyżej
      raczej z zasiłkami socjalnymi i bogactwem niezrujnowanym przez kilkaset lat wojen w Polsce
      NB Szwecja zezwala na emigrację Polaków bez ograniczeń, jakoś połowa kraju nie emigruje - imigrują przeważnie ci, którzy w Polsce nie mogli liczyć na taki socjal albo są wykonawcami podstawowych zawodów, za które Polska wiele nie płaci (niestety). Niemal wszystkie firmy sprzątające tutaj zatrudniają Polki, w Polsce zatrudnia się za to Ukrainki... kwestia cen, tylko i wyłącznie
      edukację ludzie zapewniają dzieciom we własnym zakresie, prywatne lekcje pianina, polskie szkoły internetowe, organizowanie sie w polonijnych organizacjach i tak dalej

      oczywiście, że będą wyjątki, jak zawsze, piszę o doświadczeniu moim i wielu ludzi, z którymi rozmawiałam
      wspieramy się nawzajem tam gdzie trzeba

      aswoja drogą do Polski chętnie bym się wyprowadziła, ale coś nas tu trzyma nie wygląda na to, by miało przestać - zresztą nie muszę się tłumaczyć "anonimom", poza tym życie nie jest nigdy czarno-białe
      w Polsce też nie przyzwyczaję sie do niektórych rzeczy i może kiedyś sobie napiszę o tym post, wolno mi :)

      Usuń
    2. P.S. zainteresowanym Szwecją polecam poczytać blog Roberta Grunholza
      https://rgrunholz.wordpress.com/2015/12/15/upadek-szwecji/

      Usuń
  13. Ola - ale Ty bzdury tutaj powypisywalas ...Matko Boska!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a może tak merytoryczny komentarz?
      jak masz inne dane albo doświadczenia to się podziel, chętnie poczytam
      ja pisałam o swoich - oraz moich przyjaciół, którzy tu mieszkają od wielu lat

      Usuń
    2. P.S. zainteresowanym Szwecją polecam poczytać blog Roberta Grunholza, tutaj ciekawy wpis, cytujący inną Polkę mieszkajacą w Szwecji

      https://rgrunholz.wordpress.com/2015/12/15/upadek-szwecji/

      wszystko bzdury...?

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...