18 listopada 2011

O czytaniu

Mało mam czasu na czytanie książek (tak, przyznaję, to internet pożera mój czas na czytanie), ale stanowią one bardzo ważną część mojego życia. Słowo pisane trafia do mnie jak żadne inne, no może z wyjątkiem słowa pięknie zaśpiewanego, więc zawsze będę gromadzić książki. I polecać innym cokolwiek dobrego przeczytam (zakładam, oczywiście błędnie, że każdy ma taką samą wrażliwość na książki jak ja, ale co tam, nie zniechęci mnie nic).

Tę książkę połknęłam z wypiekami w jeden wieczór w angielskim pubie (jedząc i chwilami zerkając na mecz Anglia - Szwecja) i jeden lot (Manchester - Kopenhaga). Nosi tytuł "Ośmieliłam się nazwać go ojcem". Wróciło mnóstwo wspomnień i przeniosła mnie w ona w zupełnie inny świat. Nie chcę z niego wychodzić teraz.

W blogu dorobiłam zakładkę pt "Moja Czytelnia" i tam będzie tworzona lista. Poniekąd żeby nie zaśmiecać głównego bloga (recenzja to często dużo tekstu), a poniekąd po to, żeby można było osobno dodawać recenzje, linki i różne około-książkowe tematy.

Każda nowa książka będzie chyba wspomniana na głównym blogu, ale jeszcze nie wiem jakie są techniczne możliwości w tej dziedzinie, więc nic nie obiecuję. Przetestujemy :)

A na deser zalecenie mistrza słowa, Sandora Maraia, jak należy czytać. Ach, jakie to prawdziwe:
Czytać należy intensywnie. Czasami powinieneś czytać z intensywnością większą od tej, z jaką pisano tekst,  który czytasz. Czytać należy gorliwie, z pasją, z uwagą, bezlitośnie. Autor może paplać, lecz ty czytaj rozumnie; każde słowo, jedno po drugim, tam i z powrotem, wsłuchując się w książkę, wypatrując śladów, które prowadzą w gąszcz, uważając na tajemnicze sygnały, które sam autor mógł przeoczyć, gdy kroczył naprzód w puszczy swojego dzieła. Nigdy nie należy czytać lekceważąco, od niechcenia, jak ktoś kogo zaproszona na królewską ucztę, a on tylko długie końcem widelca w potrawach. Czytać trzeba elegancko, wielkodusznie. Czytać należy tak, jakbyś w celi śmierci czytał ostatnią książkę, którą ci przyniósł strażnik więzienny. Czytać trzeba na śmierć i życie, bo to największy ludzki dar. Pomyśl: tylko człowiek umie czytać.

7 komentarzy:

  1. Czy mogę wykorzystać Twój wpis "Ośmieliłam się nazwać go ojcem" na naszej stronie?
    Pozdrawiam - zz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bóg muzułmanów i Bóg chrześcijan to jeden i ten sam Bóg, a całą tę religijną "otoczkę" - że ją tak nazwę - stworzyli sami ludzie na przestrzeni dziejów i różnych kultur, dostosowując ją do ówcześnie panujących warunków i epok. Ot cały sekret.

    /Post miał być dodany w nowej zakładce "Moja Czytelnia", jednak tam nie są akceptowane anonimowe, więc wklejam tutaj./

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy wasz synek przynależy do jakiejś konkretnej frakcji wyznaniowej, jeśli mogę spytać? Do kościoła wschodniego czy zachodniego? Czy może zdecydowaliście dać mu wolną rękę, żeby sam zadecydował kiedy dorośnie?

    (Pytanie jest trochę osobiste, wiem. Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać.)

    Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. tyle anomimów, ze nie wiadomo jak odpowiedzieć ;)

    @ zz: pewnie, że możesz wykorzystać! tyle że nie wiem czy książka jest dostępna po polsku (więc może komuś tylko narobić smaku)

    @ anonim 2: poprawiłam ustawienia, nie miałam zamiaru nikogo blokować, tylko blogger tak to ustawia automatycznie. Teraz zmieniłam (dzięki za info)

    @ anonim 3: nasz synek nigdzie nie przynależy, bo jeszcze jest za mały, mamy zamiar dać mu wolną rękę (na ile to możliwe), a wyjdzie jak wyjdzie... po lekturze w/w książki upewniłam się, że dla Boga nie ma nic niemożliwego...

    pozdrawiam również :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @ anonim2: zapomniałam o najważniejszym...
    lekko edytowałam wpis o książce, może to odpowie na Twoje pytanie... moje osobiste doświadczenia są takie same, tylko w chrześcijaństwie Bóg jest ojcem, w islamie jest on surowym i wymagającym Władcą

    myślę, ze to kwestia osobistych doświadczeń, czy otoczka 'religii' to nie wiem... jednak prawdy wiary są niezmienne od początku, obrządek się zmienia, prawda, ale credo nie

    w książce Bilquis Sheikh pięknie odpowiada braciom-muzułmanom, którzy chcą ja sprowadzić na drogę ich wiary... nie chcę za dużo pisać, warto przeczytać książkę jeśli chcesz wiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, dzięki za odpowiedzi (mój anonim to #2 i #3; kurcze powinnam się zacząć podpisywać). :)

    Wiesz, zastanawiałam się nad tym skąd ta rozbieżność w pojmowaniu stosunku Boga do człowieka w obu religiach i pierwsza rzecz jaka przyszła mi na myśl to to, że tradycyjnie ludzie zachodu i ludzie wschodu mają diametralnie różny sposób bycia, wzajemnego odnoszenia się do siebie i temperament, właściwy dla tych całkowicie odmiennych haplogrup, które jak wiemy nie zawsze koegzystowały ze sobą na przestrzeni wieków.

    Przyjmując więc, że grupy te kształtowały się w geograficznej izolacji, okresowo nie asymilowały, umocniły się w nich pewnie cechy i kody zachowań, które z czasem zostały przełożone na/odzwierciedlone w zasadach religijnych, jak i samym wyobrażeniu bóstwa. Oczywiście zachowało się także sporo cech wspólnych, wynikających z faktu posiadania wspólnych przodków, czy też okresów obcowania ze sobą obu kultur - cech jak chociażby właśnie pojęcie miłosierdzia Bożego, wspólnych aniołów, części wspólnych proroków, itd.

    Z biegiem czasu i narastania różnic kulturowych wyodrębnionych kultur, zaczęto coraz bardziej dostosowywać zasady religijne do własnej lokalnej obyczajowości, światopoglądu (a nawet warunków klimatycznych) akceptując wybrane nauki głoszone przez wybranych proroków, a odrzucając inne istniejące równolegle (przykładem czego jest np. apokryfa) itd. Do tego wymyślano pod nie przeróżne reguły i rytuały na podstawie różnej interpretacji wybranych nauk, odpowiadające aktualnym czasom i możliwościom ludzi funkcjonujących na danym terenie.

    W sumie jakby nie spojrzeć, ewolucja religijna trwa nadal, nieprzerwanie od lat (czego dowodem, są coraz to nowsze miejsca objawień i kultu, nowi prorocy, zrelaksowanie zasad religijnych dostosowanych do współczesnych czasów, czy nawet różne transformacje w obrębie jednego wyznania - np. kościół katolicki polski jest bardziej Maryjny niż Jezusowy w porównaniu z innymi, itd.).

    OdpowiedzUsuń
  7. W kontekście doświadczeń opisywanych przez panią Sheikh, można by powiedzieć, że wybierała nie między jednym Bogiem a drugim, a właściwie między kulturą wschodu i zachodu, oraz ich interpretacją osoby boskiej.

    Jak można się domyśleć, współczesny (ale zapewnię nie finalny) kształt obu wyznań, znaczenie odbiega od pierwotnego, kiedy to dopiero się zawiązywały. Czas, ludzie, miejsca, wydarzenia robią swoje. Ciekawe jak będą wyglądały za kolejne tysiąc lat. Póki co niestety pogłębiają się podziały... :/ Życie.

    OdpowiedzUsuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...