9 sierpnia 2014

Gadunia

Termin GADUNIA wymyślił Kami. Nazwał tak kiedyś Babcię, ale zdecydowanie bardziej pasuje on do niego... gada jak najęty. Po polsku. Bezczelnie kopiuje moje teksty. No po prostu wytrąca mi czasem wszelki oręż z rąk... Zebrałam kilka niedawnych gadek - publikuję je na fejsbuku. no ale nie każdy ma dostęp, no i takie teksty ze "ściany" to żadna dokumentacja dla potomnych... a czasem sobie wracam pamięcią do tekstów z czasów kiedy miał dwa latka (na przykład).

***

Wychodzimy na plac zabaw.

- Mamo, weź torbę!

- Ale po co mi torba, idziemy tylko na dół.

- No jak to. Bo ja potem powiem "mamo, ja chcę gumę" a Ty powiesz "Nie mam, została w domu w torbie", no więc WEŹ TORBĘ!

No to wzięłam torbę... (i popłakałam się ze śmiechu nad tą "mową zależną" :D )


***

Nalewam Kamranowi wodę do kąpieli.

- Ale Ty, mamo, masz nigdzie nie iść, masz być tu ze mną

- dobra, dobra - mruczę pod nosem, jak zwykle (planując, ze wymknę się pod pretekstem zrobienia herbaty albo co), nalewając dalej wodę

Kami wychodzi i wraca po chwili, niosąc plik gości niedzielnych

- przyniosłem Ci, żebyś mogła poczytać jak będę się kąpać... nie musisz nigdzie wychodzić!

***

- Mamo, poproszę kanapkę z indykiem i majonezem, i soczek, ale szybko, bo jak nie to....

zawiesił głos....

- to co? - pytam z oczekiwaniem, już przygotowana na lekcję o szantażu

- ... TO LEŻYSZ!

no i z lekcji nici, bo padłam ze śmiechu...


***

Kroimy pieczarki. Kami koniecznie chce pomagać. Obserwuję bacznie, ale pytam na wszelki wypadek:

- Nie przeciąłeś sobie paluszków?

- A widzisz tu jakieś przecięte paluszki?!?!? no widzisz?

Szelmowski uśmiech...

***

- Mamo, nie można mówić FUCK YOU, prawda?

- nie, Kami, nie można (już wiem, że to słowo krąży w przedszkolu, Kami został poinstruowany)

- Mamo, a co to znaczy??

......

***

Kami, znienacka:

- Mamo, a co to znaczy CAŁA ARMIA UMARŁYCH???

zakrztusiłam się za pierwszym razem...

***

Któregoś wieczoru, bawimy się w rymowanki... wyjaśniam Kamyczkowi co to są rymy:
- "poszła Ola do przedszkola, zapomniała parasola"
albo "pączek nie ma rączek"

Kami w ryk. Histeryczny śmiech wręcz, pączek go rozbawił do łez. Po chwili:

- Mamo, albo tak: HAMBURGER NIE MA RĘKÓW! hahahahahaha

Tym razem ja popłakałam się do łez

***

- Mama, narysuj mi Mikołaja!

no dobra, zaczynam rysować...

- Ale, pamiętaj - on nie ma pazurów!

***

Próbujemy Kamynia przeprowadzić do drugiego pokoju. Po pierwszej nocy, 5:30, pobudka...

- Kami, jak to sie stało, że budzisz się na dużym łóżku?? poszedłeś spać na swoim małym...

Wielkie łzawe oczy zbitego pieska, płaczliwy głosik...

- Mamo, ale przecież jesteśmy rodziną!


(to właśnie ta mina)

Drugiej próby na razie nie było... z wielu względów - upały, bezsenność (i moja, i męża), włączony wiatrak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...