16 stycznia 2017

Czuwaj!

Rok temu o tej porze napisałam post Memento Mori. Zginęło wtedy dwóch naszych pilotów – na północy Szwecji zdarzył się wypadek, po którym został wypalony krater w lodowcu.

A teraz nie mogę się otrząsnąć po wiadomości z piątku. W listopadzie kolega z działu poszedł na usunięcie kamieni. Został na trochę dłużej, bo coś było niepokojącego z krwią.

Dopiero w zeszłym tygodniu szef działu nas poinformował, dlaczego Pierra tak długo nie ma. W święta zdiagnozowali u niego raka i nie wiadomo kiedy wróci do nas.

Dzień po tym emailu Pierre zmarł. Wiadomość przyszła w piątek po południu, jak siedziałam sobie u fryzjera. Przeczytałam go dopiero następnego dnia.

Ogromnie smutno mi się zrobiło. Taki miły człowiek, serdeczny. Trochę wycofany.

Pożałowałam, że nie zawsze miałam cierpliwość do Pierra – czasem trochę powolny był, średnio bystry. Tłumaczyło mu się niektóre rzeczy po kilka razy, a i tak robił po swojemu. W związku z tym we wrześniu oficjalnie poproszono mnie o przejęcie części jego obowiązków, przejęłam.

Ponoć wcale nie chorował, czasem myślałam, że może ma problemy z alkoholem i to przez to.

A teraz tak odszedł bez pożegnania. Cicho żył w naszym dziale i cicho zniknął.

Pomodliliśmy się za niego podczas wieczornej modlitwy, w gardle mnie ściskało. Mój synek zaraz zaczął wypytywać skąd się bierze rak. Ale tak dokładnie, skąd? Co to znaczy, że zżera ciało? Mamo, ale ja nie chcę, żebyś Ty miała raka! Dobrze, zgodzę się nie kupować już nigdy nutelli, przestanę Ci jęczeć! (wstrętna matka, nie powstrzymałam się przed przemyceniem lekcji moralizatorskiej, że niektóre produkty spożywcze są rakotwórcze)

A jednocześnie, paradoksalnie, mam poczucie, że to szczęscie umrzeć w chorobie i móc się przygotować. Ci nasi piloci mieli kilka minut na rachunek sumienia. Dwa tygodnie to całkiem sporo, można nawet konta w banku pozamykać. Zadbać o spowiedź. Tu w Szwecji księża nakłaniaja do noszenia karteczki w portfelu, informującej, że jest się katolikiem i w razie wypadku proszę o wezwanie kapłana, numer do parafi to XXXXX...

Przed drugim porodem miałam nieciekawe nastroje – doszło do tego, że spisałam mężowi wszystkie konta, hasła dostępu, wyjaśniłam co to jest walutomat i że właśnie wisi tam założone zlecenie wymiany. Nawet wygrzebałam jakieś dziwne lokaty, które założyłam wieki temu i o których zapomniałam.

Półtora roku wcześniej zaczęłam pisać pamiętnik – list. Adresatem był mój synek. To był czas przygotowywania się do naszego ślubu kościelnego, czas bogaty w refleksje. Miałam świadomość, że jeśli by mi się coś stało to nikt na świecie mu nie opowie o niektórych rzeczach, które dzieją się w mojej duszy. Niektórych rzeczy nie rozumie tata Kamyczka, nie przekaże mu. Tak bardzo chciałam, żeby mój jedyny synek wiedział to, co najważniejsze – Kto jest najważniejszy. Potem pisałam regularnie, o różnych zakrętach i prostych.

Ale od narodzin Kubusia niewiele napisałam. Nie uaktualniłam listy z kontami.

Tak teraz myślę, że trzeba dopilnować tego, uzupełnić to, co ważne. Człowiek nie zna dnia ani godziny. Truizm, wiem, ale co poradzę, że to prawda. Chciałabym zawsze żyć w gotowości do tego ostatniego spotkania i odejścia - materialnie i duchowo. To jest prawdziwa wolność, a wymiar materialny to wyraz troski o najbliższych.


Inaczej teraz rozumiem harcerskie powitanie CZUWAJ! Wszyscy powinniśmy go używać. Zawsze mieć oliwę w lampie, jak te mądre panny.


19 komentarzy:

  1. Piszesz o zmarłym koledze z pracy: " czasem trochę powolny był, średnio bystry. Tłumaczyło mu się niektóre rzeczy po kilka razy, a i tak robił po swojemu."

    "Ponoć wcale nie chorował, czasem myślałam, że może ma problemy z alkoholem i to przez to."

    U mnie pozostawia to potworny niesmak. Już lepiej było w ogóle nic nie pisać. Chyba tego nie przemyślałaś do końca. Mówi się, że o zmarłych tylko dobrze albo wcale. I tego się raczej trzymajmy. Niesmak mi jednak pozostał.

    Nils Dacke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież to, co JA myślałam świadczy tylko o mnie, a nie o nim. Powolność lub bystrość jest subiektywna i ten komentarz też więcej mówi o mnie, niż o kimś innym. Nie uważam, że w jakikolwiek sposób źle mówię o koledze.
      Raczej staram się wyrazić żal, że byłam taka niecierpliwa i mało życzliwa wobec niego. Że myślałam stereotypami - wśród kolegów z pracy wielu ma problem alkoholowy, albo przynajmniej tak to pachnie w poniedzialki rano.
      A że budzi to niesmak... cóż, we mnie też, nikt nie lubi przypominać sobie, że nie miał serca. Ten wpis to także takie moje uderzenie się w piersi.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. od nagłej i niespodziewanej smierci.... tak sie modlimy. Dotarło do mnie jakie to ważne słowa...

    Ariadna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, że nie ma takiej blagalnej modlitwy o zdrowie, pomyślność i szczęście, nie sądzisz? Brak tychże nie jest wcale największym nieszczęściem człowieka jak widać

      Usuń
  3. [*]...
    tyle, co do meritum, bo słowa wydają się być zbędne...
    ...
    a co do karteczek w portfelu, to znakomity pomysł... skoro praktykuje się noszenie przy sobie "kart diabetyka", by ktoś nie pomylił z nadmiernym odurzeniem narkotykowym /zwłaszcza alkoholowym, bo myk w tym, że po tym narkotyku woń chorego jest podobna do woni diabetyka w kryzysowym momencie/, skoro praktykuje się noszenie różnych "testamentów życia", to czemu nie taką informację i prośbę?... i wcale bynajmniej nie trzeba trafić na współwyznawcę, by ta prośba miała szanse być spełniona...
    pozdrawiać jzns...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki!

      a co do testamentu życia to przypomniałam sobie, że jeszcze musze załatwić sprawę pobierania organów (chce wyrazić sprzeciw)

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. choć nie chcę rozkręcać draki, to pozwolę sobie jednak zauważyć, że w w moim kraju państwo nim zarządzające nie pozwala pewnymi swoimi organami zarządzać już za życia /i tak jest już od dawna, podła zmiana tego nie wymyśliła/...
      ale zostawmy to...
      pomysł uogólnionego ID, gdzie są zamieszczone pewne dane, które chcielibyśmy, by poznał ktoś, kto akurat wpadnie na pomysł, by nas ratować jest naprawdę znakomity... tylko problem w tym, że państwowo się tak nie da /jedynie w utopijnym "państwie wolnościowym"/, bo państwu realnemu nie chodzi o dobro obywatela, lecz o dobro reżimu, czyli kontrolę nad tym obywatelem...
      tyle socjo-filozoficznych rozważań, przejdźmy do realiów... choćby do tej omawianej w innym miejscu grupy krwi... jako, że wracają czasy peerelu, to przypomnę, że wtedy grupa krwi była /na życzenie/ wklepywana w ówczesnych ID przez uprawnione instytucje służby zdrowia... innych form przekazu nie honorowano, czyli np. bransoletek i tatuaży... i tak jest do tej pory /jak mi wiadomo z kręgów ratownictwa medycznego/, tyle że w ID tego nie wklepują i procedura wymaga, by i tak tą grupę określić uprzednim badaniem... jednak, jak mi kiedyś powiedział pewien lekarz /cytuję/:
      - czasem nie ma czasu, by to badanie zrobić, trzeba wtedy zaryzykować i uwierzyć ratowanemu, że ma wydziarganą swoją grupę krwi, a nie np. Jimi Hendrixa, papieża lub swojej ulubionej aktorki porno...
      czyli puenta jest taka, że nie jest głupio prywatnie taki przekaz dla ew. ratownika ogarnąć...
      a co do organów, to zwierzę Ci się, że moim pobożnym życzeniem jest by mnie spalono pośmiertnie, ale jak komuś się spodoba kawałek mojego truchła, to niech sobie weźmie... w moim światopoglądzie wychodzi mi, że wtedy, będąc już w Nawii i tak nie będę miał wyboru, ani wpływu na to i zresztą centralnie nie będzie mnie to w ogóle interesować...
      pozdrawiać jzns :)...

      Usuń
  4. Witaj Olu.
    Szczere wyrazy współczucia z powodu śmierci kolegi.
    Pozdrawiam serdecznie.

    Ps.
    "Tu w Szwecji księża nakłaniają do noszenia karteczki w portfelu, informującej, że jest się katolikiem i w razie wypadku proszę o wezwanie kapłana, numer do parafii to XXXXX..."

    Moim zdaniem bardziej praktyczna okazałaby się "karteczka" z informacją o grupie krwi,nr.telefonu do rodziny,informacja o ewentualnej nietolerancji na określone leki,itp.,bo przy poszkodowanym w wypadku z całą pewnością pierwszeństwo mają lekarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Józefie!
      karteczke z grupa krwi już noszę! od czasu wizyty w polskim szpitalu w 2013, kiedy to zgarnęłam OPR od pielegniary, że "jak mogę nie mieć wyników badania grupy krwi"

      pomyślę o kontakcie do rodziny też!

      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. hm... karteczka z testamentem, karteczka z grupą krwi, karteczka do parafii, karteczka o sprzeciwie, karteczka o zgodzie. Nie za dużo tych karteczek w portfelu?
      To wypadek, umiera człowiek, nie ma czasu na wnikliwą lekturę sterty karteczek. Kolejna złuda oswojenia śmierci tym razem fiszkami.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Mam gruby portfel! Zdjęcia dzieci i Jezus Miłosierny też się mieszczą

      sterta karteczek to próba ułatwienia neiktórych spraw, a nie skomplikowania, jak nie zdążą to nie zdążą, ale może zdążą...?

      można to zakwalifikować jako oswajanie śmierci... ale dla mnie to przede wszystkim próba troski o życie wieczne (karteczka z księdzem)

      lepsza od karteczki o księdzu jest chyba bransoletka albo medalik z podobna informacją, widziałam takie w necie (w anglojezycznym świecie je robią)

      pozdrawiam!

      Usuń
    4. " Chciałabym zawsze żyć w gotowości do tego ostatniego spotkania i odejścia - materialnie i duchowo. To jest prawdziwa wolność".
      To jest wolność? Ta wieczna lękliwa niepewność, że z czymś nie zdążę i całe niebo na nic? Dawno dawno temu, kiedy sam byłem wierzący miałem, pamiętam, całkowite zaufanie do Pana B.i beztroską pewność, że jak już wpadnę pod jakąś ciężarówkę z kapustą, to On sobie w tej awaryjnej sytuacji jakoś poradzi sam, bez mojego udziału i bez pośredników. Zna mnie przecież jak zły szeląg i sam powiedział, że nie człowiek dla szabasu. W rzeczywistości karteczek, Pan B. nie ma nic do gadania - liczy się jedynie formalna przepustka
      i mnie osobiście kojarzy się to nie z wolnością, tylko z gwarantowanym talonem na niebo. Nie dogadałbym się z takim Panem B. Ale ja to tylko ja i niech każdy robi jak uważa.

      No każdy, oprócz tego gościa powyżej, w każdym poście przemycającym coś o "podłej zmianie". Mam tego powoli dość, bo nie jestem tu w jakimś lewackim śmietniku dla kretynów i
      następnym razem będziesz mnie Olu kasować, bo przejadę mu się po charakterze jak ta ciężarówka i żadne karteczki do Navii mu nie pomogą.

      Pozdrawiam;)

      Usuń
    5. Witaj Juggler.
      Karteczka do parafii, karteczka o sprzeciwie, karteczka o zgodzie,karteczka z testamentem, karteczka,karteczka.etc. niekoniecznie.
      Ale grupa krwi gdy natychmiastowa transfuzja jest konieczna powinna być pomocna.Telefon do rodziny kakże jest pomocny np.przy ustaleniu tożsamości ofiary.
      Pozdrawiam.
      Ps.
      Co do tego "gościa" to także mogę nie zdzierżyć i Ola będzie miała zajęcie przy kasowaniu wpisów.
      Już teraz mnie ręce świerzbią,ale skoda mi tego wpisu.

      Usuń
    6. @Juggler
      wybacz, że puszczam niektóre zaczepki mimo uszu, może po prostu uznałam, że nie ma co reagować na każdą prowokację
      mam wśród siebie pełno znajomych, którzy wtrącają gorsze szpile niż ta, nauczyłam się przechodzić obojętnie, bo nie widzę sensu w podejmowaniu każdego tematu, z każdym, i w każdej sytuacji
      a po drugie, trzeba wybierać swoje bitwy
      na przykład, nie popuszczam nigdy rozsiewania kłamstw o aborcji, ale wychodze z założenia, że w ocenie działań rządu każdy ma prawo do swojej opinii (zabicie dziecka jest faktem przy każdej aborcji, a nie opinią)

      A co do karteczek
      Mylisz się co do mnie
      To znaczy tak, nie chce być uśmiercona z powodu tego, że ktoś czeka na serce, a lekarze będą się śpieszyć z orzeczeniem śmierci, ale moją jedyną prawdziwą troska jest życie wieczne, moje i moich dzieci - stąd testament aka pamiętnik
      Człowiek nie zawsze jest gotowy na to ostatnie spotkanie, dlatego takie ważne jest dla mnie, żeby ktoś wezwał księdza jak będę konać

      pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    7. Olu

      Właśnie taką bierną postawą dajesz temu "gościowi" paliwo i nakręcasz mu sprężynkę. on właśnie na to liczy i perfidnie to wykorzystuje. Nie odbierz tego jako ataku ale tańczysz jak on ci zagra. Widziałem jego blog i wiem co to za ziółko.

      Nils Dacke

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. Powyższe komentarze usunęłam celowo, uznałam, że pewne brudy trzeba doprać w cztery oczy; nie zmienia to w niczym treści mojego komentarza (kto miał zobaczyć - zobaczył, nie bylo to żadną manifestacją, ale odpowiedzią na potrzebę chwili, jako że inna usunięta dyskusja była otwarta)

      Usuń
  6. Olu

    Dziękuję Bogu, że przejrzałaś na oczy.

    Nils Dacke

    OdpowiedzUsuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...