12 września 2017

Sekret

Jakbym miała nie dość dylematów...

Zdradze Wam serkret - wysłałam aplikacje na stanowisko w ciekawie zapowiadającej się firmie - zakład produkcyjny elementów akustycznych, jeden z liderów branży w Europie. Przy czytaniu ogłoszenia o pracę coś drgnęło w sercu, bo znajomość jednego z major european languages, takiego jak język polski, była po stronie "zalet" kandydata. Pozostałe obowiązki też brzmiały jakby napisane pode mnie.

Zasadniczo nie szukam pracy, dobrze mi gdzie jestem, nawet jeśli nie ma oszałamiających szans na rozwój. Ten, który mam mi wystarczał dotąd, idealnie się uzupełniał z wyzwaniami życia codziennego. Tyle, że firma ogranicza aktywność w Malmo, i spekuluje się, że za 2 lata nas tu nie będzie - myslę, że moje stanowisko może by czekało w Goteborgu, ale może nie... Stąd pomysł na rozglądanie się, mocno podsuwany przez mojego męża ("Aleksandra, that ship is sinking").

Ku mojemu zdziwieniu* zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Odbyła się ona wczoraj. Po szwedzku i angielsku (polskiego nie chcieli testować?), w bardzo eleganckiej sali konferencyjnej.

Korporcyjny styl mnie na początku przytłoczył, ale rozmowa potoczyła się fantastycznie - nawet zahaczyliśmy o harcerstwo (pan Potencjalny Przyszły Szef gorąco mnie namawiał na to, co mi i tak w duszy gra),  moją pracę dyplomową i edukację moich dzieci ("to świetnie, że mówią po polsku!"). Po czym powiedział, że widzi mnie na przynajmniej kilku stanowiskach, na które potrzeba ludzi, bo na to, co aplikowałam to jestem nawet za bardzo wykwalifikowana, musi się pokonsultować i odezwie się. W ogóle maja mnóstwo możliwości awansu wewnętrznego, poziomego i pionowego.

Połechtało mnie, a co. Pan Potencjalny Szef brzmiał bardzo wiarygodnie - to był starszy Szwed, który włożył wiele pracy w budowanie tej firmy.

Klimat korporacji okazał się bardzo przyjazny, choć oczywiście wszystko wychodzi w praniu - co będzie jak będzie deadline a ty masz chore dziecko. Pozwolą pracować z domu? W mojej obecnej pracy nie ma problemu.

Ale najbardziej gryzie mnie odległość - 65 km od biura. Obecnie jeżdżę ok. 35 i zajmuje mi to 25 minut. wczoraj jechałam 50 min. Miałam szczęście i korek na autostradzie był w druga stronę, kilka godzin stali chyba, bo jakaś stłuczka była.

Przekładam sobie to na wrocławskie realia... kiedyś pracowałam na Granicznej, to koło lotniska. Z Biskupina jechało się ok 30 min samochodem, pod warunkiem że jechało sie o 6 rano. W okolicach 7:30 już potrzeba było grubo ponad godziny.

No i nie wiem, mam kolejny dylemat. Nawej jeśli ustalę sobie wczesna "zmianę", z pracą od 7 do 15:30 to najwcześniej odbiorę Kubusia o 16:45. Jeśli nie będzie korków a Kami szybko wyjdzie ze szkoły (po drodze bym odbierała starszego syna). W praktyce oznacza to przedszkole do 17.

Oczywiście może wcale mi nie zaproponuja niczego, może pozostałych 8 kandydatów, których wybrali do dalszego etapu także ich zachwyci i odpadnę na dłuższym dystansie.

Ale chcę to rozważyć już dziś, bo jednak pojawia szansa. I co mam z nią zrobić?

Jedna z moich naczelnych dewiz życiowych to lepsze jest wrogiem dobrego. Ale druga: nie lękajcie się!


źródło: https://www.sydsvenskan.se/images/PPgpjLO2lLIH5Q7XIwur-g4LEpo.jpeg


*zdziwieniu, albowiem w przeszłości słałam różne podania o pracę w miejsca, które idealnie pasowąły do mojego zawodowego życiorysu, i nigdy nic takiego się nie wydarzyło... to była moja pierwsza rozmowa od 7 lat!

7 komentarzy:

  1. Witaj, Olu

    muszę przyznać,że jest to pierwszy tekst o zmianie pracy jaki kiedykolwiek czytałem, w którym autor podchodzi do tematu czysto ideowo;)Rozwój, klimat, dojazd, takie tam cukiereczki;) Świadczy to jak najlepiej o szwedzkim rynku pracy, ale ja jestem pragmatykiem z Polski - a warunki finansowe są warte tych rozterek? Przyznaję cynicznie, że rozważałbym ewentualne komplikacje głównie pod tym właśnie kątem. Wiele można zmienić i dostosować mając stosowne zaplecze finansowe;)
    Z tego, co czytam, ten miły pan uznał, że na stanowisko z ogłoszenia jesteś z a . d o b r a - to ładnie brzmi, oczywiście, ale to jest odmowa. Zobaczymy, co będzie dalej w kwestii tych innych wakatów.
    Ja bym kalkulował, zamiast rozważać embarras de richesse, ale ja jestem nieideowym sukinkotem;)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. :))) W Niemczech tez, kiedy mowia komus na rozmowie wstepnej, ze jest "Überqualifiziert" ( ma kwalifikacje ponad to, co firma potrzebuje- zbyt dobrze wyksztalcony, tak to nazwijmy) tzn, ze temu komus w bardzo finezyjny, delikatny sposob odmawiaja. Czyli szukaj se czlowieku czegos innego i najlepiej gdzies indziej.
    Na poczatku wpisywalam wszystkie swoje "dyplomiki" i ukonczone szkoly , az w koncu stwierdzilam , ze czasami robie sobie szkode, jak np.: w takiej sytuacji, kiedy staralam sie o prace w osrodku leczenia rozmaitych dysfunkcji psychicznych. Konkretnie zlozylam CV na dzial leczacy alkoholikow. Pani dyrektor calego osrodka moje papiery pochwalila- wymienila na spotkanku z komisja ( bo to byla jakas osrodkowa komisja rekturtujaca) co ukonczylam i wtedy zaczely sie schody, bo kierownik dzialu zaczal sie wcofywac rakiem... Nosem krecil- nie odbieral telefonow ( mialam zadzwonic w sprawie umowienia sie na hospitacje) , od reki stal sie chlodyny i sztywny. Potem dowiedzialam sie dlaczego. Tam czesto pracuje ludzie po rocznym przeszkoleniu nie wymagajacym matury. Kierownik mial ciut wyzsze kwalifikacje, niz jego pracownicy, a nowa babka po uniwerku to zagrozenie i juz.
    Dlatego przestalam szalec w owym CV. Dostosowalam go do rynku.
    I przychylam sie do przedrozmowcy. Wazna jest kasa. Po to w koncu pracujemy. Wiadomo, rozwoj pieknie brzmi- praca ma rozwijac, ale skoro to jest korporacja to mozesz zapomniec. Tam sie czesto szybko i zwinnie wchodzi na szczyt, ale tez pieknie leci , nie wiadomo kiedy i dlaczego , na morde:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam tylko, ze skoro Firma dopiero sie tworzy to moze byc i tak, ze namiary na Ciebie odszukaja i oddzwonia, bo akurat beda potrzebowac kogos na inny dzial, na ktory bedziesz swietnie pasowac.

      Usuń
  4. hmm pewnie jest jak mówicie - szwedzka dyplomacja nie pozwala na powiedzenie komuś "nic z tego nie będzie"...

    jednakże nie muszę mieć żadnych obaw, że kierownik poczuł sie zagrożony - to był nobliwy starszy pan, który zęby zjadł na tym biznesie

    a co do rozwoju to bardziej chodzi mi o to, żeby buć ciągle na krzywej uczenia się, mam poczucie, że jak człowiek tak utknie w swoim kącie to któregoś dnia firmowa miotła go stamtąd wymiecie i wywali na smietnik - chyba że jest wysokiej klasy specjalistą, takim, którego nie da sie łatwo zastąpić jeśli w ogóle
    także "korporacja" daje możliwość awansu poziomego, co jakos zabezpiecza to, co w pracy jest najwazniejsze - że ją MASZ i PENSJA WPŁYWA NA KONTO

    a firma sie nie rozkręca, jest na rynku od dawna - ale rozkręcają niektóre nowe rynki zbytu, moze źle się wyraziłam

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj co z tego wyniknie, a problemow nie ma co rozwiazywac przed ich zaistnieniem, bo sprawy z reguly wygladaja inaczej, niz zwyklismy sobie je wyobrazac:))

      Usuń
    2. no toż czekam :)

      ale złapłam sie na tym, że jadac do domu spoglądam na zegarek
      w tle czai się myśl: ocho, jechałam 25 minut, ja ja mam blisko do pracy!

      dzisiaj druga - rano znalazłam ostrzeżenie tutejszego Urzedu Dróg, żeby omijać okolice Lomma - Lund, bo policja zabezpieczyła teren, z powodu znalezionego ładunku wychowego w czasie rutynowej kontroli samochodów; potem wyczytałam, że stworzyły sie wielokilometrowe korki
      to ta autostrada do Helsinborga, gdzie byłam na rozmowie...

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...