26 listopada 2018

Rozmowy przy wigilijnym stole

Mieliśmy w weekend wigilię firmową. Pojawiło się sporo nowych twarzy, a może starych tylko umytych ;) wszak niektórych widuję tylko w hangarowych drelichach i z rękami pobrudzonymi smarem. Cudowne miejsce na kolację - piwnica w zabytkowej kamienicy,  szwedzki stół z doskonałym jedzeniem, kolekcja win...


W czasie wieczoru udało mi się pogadać z niektórymi „nowymi”, jeden zaskakująco dużo wiedział o historii Polski. Ale to wyjątkowa rodzina, pewnie jakaś szwedzka arystokracja. Pracuje u nas dwóch braci (jeden od niedawna) i to jedni z najzdolniejszych ludzi, jakich w życiu spotkałam. Przy tym grzeczni, dobrze wychowani, elokwentni. Teraz się dowiedziałam, że rodzina przybyła z XV wieku z Nemiec, maja drzewo genealogiczne, które od tego czasu ktoś uzupełnia.

Za to inny wręcz przeciwnie. Nowy chłopak, facet raczej. Zawodowo średni, wydaje się, że miga się od roboty. Na pewno nie szuka wyzwań. Ma szwedzkie imię i nazwisko, ale zupełnie nie wygląda na Szweda. Okazało się, że jest adoptowany. Urodził się w 1973 roku w Chile... w sumie mogłabym przestać w tym momencie, bo uważny czytelnik od razu wie co, to znaczy. Pinochet, dyktatura wojskowa, tysiące "znikniętych" ludzi i/lub ich dzieci. Szwecji, takiej neutralnej przecież, pieniądze z wojennych działań nigdy nie śmierdziały.

Jakieś plotki na temat Daniela krążyły wcześniej, że z Chile. Ale nie chciałam spekulować, w końcu historie moga być różne. Ale teraz sam potwierdził najgorsze przypuszczenia. Twierdzi, że dopiero niedawno zaczął się tym interesować – wszczął postępowanie z agencją adopcyjną, która się zajmowąła jego adopcją. W 1975 roku ktos go wsadził w samolot i wylądowali w Szwecji – tyle wie o sobie. Zapytałam o jego szwedzkich rodziców. Nie ma żadnego kontaktu odkąd skończył 18 lat i wyprowadził się z domu.

To wiele mówi. nie dopytywałam o szczegóły.

Jego syn niedawno w szkole zaczął się uczyć hiszpańskiego. Ponoć na pierwszej lekcji wypalił „jestem pół-chillijczykiem”. Daniel zbaraniał jak mu o tym powiedziano. On sam nigdy nie czuł się chillijczykiem, wręcz przeciwnie – wszystko, co zna to Szwecja. Ale na Szweda zupełnie nie wygląda, wyraźnie widać, że karnacja i rysy południowoamerykańskie. Teraz czuje, że jest winien to swojej rodzinie. Ale otwarcie przyznał się, że sie boi. Już wie, że miał pięcioro rodzeństwa. O rodzicach nic nie wie.

Od jakiegoś czasu głośno w Szwecji o chillijskich adopcjach. Setki dzieci zostały nielegalnie przywiezione do kraju Olofa Palmego i wykorzenione ze swoich rodzin. Na niektóre nie ma żadnych dokumentów zgody biologicznych rodziców. Skandal wstrząsnął szwedzką opinia publiczna, może to właśnie wtedy Daniel zdecydował się pogrzebać w swojej przeszłości.

Koleżanka z pracy adoptowała 15 lat temu dziewczynkę z Chin. Ponoć kolejki do adopcji są tu tak długie, że jedyną szansą jest zagraniczna adopcja. Kiedyś o tym rozmawiałysmy, ale nie jestem zbyt blisko z tą koleżanką, żeby dopytywać. I trochę też nie chcę.

Bo jestem bardzo sceptyczna do takich adopcji. Nie tylko dlatego, że wiele sie naczytałam ostatnio o tym, jak ten proceder wygląda. Skurwysyństwo jakiego świat nie widział, koniecznie przeczytajcie  podlinkowany artykuł. Ale słyszałam też wypowiedzi szwedzkich adoptowanych „kolorowych” dzieci, które nie potrafią się odnaleźć w szwedzkim społeczeństwie. Mają poważne problemy z tożsamością, niekoniecznie z braku miłości rodziców adopcyjnych. Po prostu WIDZĄ, że są inne, że nie da się ich wpasować w żadne znane schematy. A wbrew propagandzie feminizmu schematy są częścią naszego życia i każdy ich jakoś potrzebuje - krzykliwe zaklinanie rzeczywistości nie zagłuszy prawdy, nigdy.

W sobotę dotknęłam tego dramatu osobiście. Muszę przyznać, że jestem już znacznie mniej surowa dla Daniela. Człowiek ma mocno pod górkę... A jednocześnie doceniam to, że o tym mówi - najwyraźniej potrzebuje.

Lubię wigilijne wyjścia z ludźmi z pracy. 


13 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dlaczego usunąłeś...? chciałam właśnie odpisać

      Usuń
  2. Witaj, Olu. Ja swego czasu szalenie dużo czytałam o adopcji, zarówno tej w epoce Baby Scoop Era, jak i później. W USA na białe niemowlę czeka w kolejce 40 rodzin, stąd też agencje adopcyjne nierzadko przymuszały lub manipulowały matkami biologicznymi, by te zrzekły się potomstwa. Nie zapominajmy też o siostrach magdalenkach, które przez kilkadziesiąt lat odbierały niezamężnym matkom dzieci. W USA w ten proceder byli szczególnie zaangażowani mormoni. Nie chce mi się już grzebać w tym gównie, ale jeśli wpiszesz "unmarried mormon mother adoption loving option", to poczytasz sobie. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Kiro, kopę lat!

      poguglam, jak radzisz, o zaangażowaniu mormonów nie slyszałam nigdy

      niemniej jednak ten temat rozedrze mi serce chyba, nie mogę sobie nawet wyobrazić, że któreś z moich dzieci miałoby zostać oddane obcym

      Usuń
  3. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że jednak za mało wiem o dzisiejszej Szwecji, żeby tak obcesowo się wypowiadać;)
    Ton Salonu24, który masochistycznie poczytuję, wyraznie zaczyna mi szkodzić :)) Trzeba uważać;)
    Przepraszam

    Pozdrawiam Olu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masochistycznie - dobre określenie

      przyznam, że zaczęłam unikać zbyt intensywnego czytania niektórych portali
      chyba odruch samoobrony, bo głowa zaczyna pękać z nadmiaru WIEDZY

      a tu trzeba dzieciom dać jeść, porobić lekcje a potem poprzytulać
      nie zrozumieją mamusinego strachu czy goryczy, zatruje on nasze relacje

      tu i teraz jest najważniejsze, na tym trzeba sie skupić

      Szwecja jest zgniła na wskroś
      ale nawet tutaj żyją ludzie, którzy chcą żyć w prawdzie
      wbrew pozorom (przekaz mediów) komunistyczna narracja dawno zbankrutowała, ale społeczeństwo ma ciągle zbyt ciepło, zeby wyjść na ulice

      Usuń
  4. Nie piszesz co robi ten kolega "zawodowo średni",(chilijczyk) ale chyba jednak jego stanowisko wymaga jakiegoś wykształcenia.Jak to jest z tą edukacją w Szwecji (ja tu mam jakąś lukę chyba, bo tego nie rozumiem ): facet w wieku 18 lat zrywa z rodziną adopcyjną, wyprowadza się i co właściwie? Śpi pod mostem i uczy się z porzuconych tam gazet?
    Skąd się biorą pieniądze pod tym mostem?
    Jak to jest systemowo zorganizowane?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aż sprawdziłam jego CV na linkedinie - ma szkołę średnią
      do pracy (takiej, co się pokazuje w CV) poszedł 3 lata później, wcześniej musiał jakieś dorywcze mieć
      NIE MA ŻADNEGO WYKSZTAŁCENIA

      Ale musisz wiedzieć, że to był swego czasu tradycyjny szwedzki model. Po ukończeniu 18 roku życia / szkoły średniej dzieci wychodziły z domu. Szukały wakacyjnych prac, rzadko niezmiernie szły na studia. A pracy dla osób niewykształconych zawsze było sporo. Cały system mieszkań opierał się na tych państwowych/komunalnych spółdzielniach, człowiek stawał do kolejki jednego dnia i jesli miał dochód w wys trzech czynszów mógł wynająć mieszkanie. W prywatnycyh spółdzielniach zasady mogły byc inne, można było czasem nawet bez kolejki. A trzy czynsze to spokojnie praca magazyniera bez wykształcenia.

      Stąd to społeczeństwo takie wyprane w więzi rodzinnych! Starzy rodzice do domu starców i heja!

      Teraz to się zmieniło. Po pierwsze nie ma wystarczająco dużo mieszkań w komunach - w Sztokholmie na 12000 zwalniających się mieszkań czeka ponad 600 000 osób. Nieźle, co? W innych dużych miastach mniej, ale to dalej nierealny czas oczekiwania, liczmy ponad 20 lat. "Nowi Szwedzi" mają bowiem pierwszeństwo w tych kolejkach... ludzie strasznie płaczą, że ich dzieci, nawet jak mają wykztałcenie i pracę, nie są w stanie nic wynająć na starych zasadach. Są zmuszeni do mieszkania w domu, albo wynajmu "z drugiej ręki" co oznacza o wiele wyższe opłaty. Ale też mniejszą podaż, bo w Szwecji panuje idiotyczny system własności. Niby masz własnościowe mieszkanie, ale tak naprawdę go nie masz - masz na własność "prawo do mieszkania w nim". Budynek należy do zarządcy "wspólnoty właścicieli" i to zarządca decyduje czy zgadza się na wynajmowanie. W większości przypadków NIE ZGADZA SIĘ. Czyli nie można kupować mieszkań na wynajem (chyba, że wyudujesz sobie cały budynek i sam stajesz się tym zarządcą). Jeśli właściciej wyprowadzi się do innego, stare musi stać puste czyba, że ma zgodę (albo może mieszkać rodzina, oczywiście, ale wtedy to nie jest wynajem i nie można czerpać zysków). Przy próbie nielegalnego wynajmu zarządca może wszcząć sprawę w sądzie i sąd może nawet zmusić takiego właściciela do sprzedaży mieszkania. To znaczy tego "prawa"...

      Fajnie, nie?

      A pieniądze pod mostem brały się w różnego rodzaju zapomóg, teraz też źródło wysycha. To znaczy wysycha dla Szwedów (osobom na długotrwałych zwolnieniach lekarskich tutejszy ZUS bez żadnej weryfikacji nagle każe wracać do pracy i zamyka kurek z zasiłkiem), bo dla "nowych Szwedów" wręcz przeciwnie... Dwa lata "zasiłku na ustabilizowanie się", potem zasiłki "mieszkaniowe", żeby opłacić mieszkanie komunalne itede. Oczywiście o wiele więcej mają rodziny z dziećmi, ich się nigdy nie wyrzuca na bruk, nawet jak nie płacą. Ale już emerytów - jak najbardziej. Ostatnio nawet mainstreamowe gazety biją na alarm ile to tysięcy emerytów/rencistów żyje na ulicy - rząd 60000 osób, więcej niż kiedykolwiek.

      Tak to jest właśnie systemowo zorganizowane.

      Acha, "tymczasowy rząd" (ten, zanim wybiora ten właściwy, który powinien był powstać 3 miesiące temu, po ostatnich wyborach) podpisze za tydzień to niesławne porozumienie ONZ w sprawie migracji...

      Usuń
    2. artykuł z dzisiaj

      http://skandynawiainfo.pl/kryzys-mieszkaniowy-w-sztokholmie-636-tys-osob-czeka-na-przyznanie-im-mieszkania-komunalnego/?fbclid=IwAR0hgcYXBAnd-zHW-gVBHmLH3abw_HVeoRVEvvuEzufU_IHrkbh1Z8U6bmg

      Usuń
  5. Dzięki za szczegóły. O i tu dopiero, na codziennych realiach, widać co się naprawdę dzieje w tym edenie tolerancji.Olu, jesteś pewna, że nie trzeba będzie wkrótce stamtąd wiać i to daleko? Prawo ustanawiane dla ochrony "równiejszych" zaszczuje resztę samą siłą bezwładności i żadna kosmetyka w rodzaju nawet zmiany kursu - nie pomoże. To wszystko zaszlo za daleko i administracyjnie i mentalnie."Równi" sami odbiorą sobie resztki praw. W każdym razie lepiej nie sprzedawaj walizek, bo mogą się jeszcze przydać.

    Dzięki, pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. walizki walizkami, to mieszkania we Wrocławiu nie sprzedaję ;)

      inna rzecz, że docierają niepokojące sygnały w temacie przyszłości Polski, hasło klucz to Polin

      odpoczniemy naprawdę dopiero w niebie

      Usuń
    2. Masz dobre informacje.Cenzura i tu u nas leci po całości.Dawało sie to wyłapywać już od dość dawna. Wystarczy patrzeć i widzieć, o czym nie mówi się wcale, jak kolejno bez trudu spuszcza się do piwnicy kwestie najważniejsze, czyli skompromitowaną do dna suwewrenność ustawodawstwa, masową imigrację,lokajstwo wręcz rządu wobec starszych braci wyznania handlowego i każdego, kto głośniej krzyknie - coś się szykuje i ludzie to czują.Mało kto daje się już nabierać na hucpę "opozycji" i całego tego teatru dla głupków.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Olu

      W Polsce tez nie raj, co widac po poprzedzajacych mnie komentarzach. Dodalaby tylko, ze ludzie nie sa wychowani w integracji z innymi. Chwalimy sie wszem i wobec swoja goscinnoscia, slowianskim bla bla…, ale ludzie maja niewyparzone jezory i zeby Was nie ranili.

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...