5 grudnia 2018

Katedra

Nieprzewidziane koleje losu rzuciły nas do dawnej katolickiej katedry w Lundzie. To jeden z dwóch kościołóch, który przeżył reformację rewolucję z XVI wieku. Z pozostałych nie został kamień na kamieniu, tak oto zreformowano je.

Jeśli ktoś chce wiedzieć więcej, polecam mój dawny wpis na ten temat.

Dzisiaj nastały czasy ekumenizmu. Wiem, że może to dziwnie zabrzmi akurat w moich ustach, ale mam bardzo mieszane uczucia, bo w większości wypadków polega on na negowaniu katolickiego dziedzictwa i udawaniu, że nie ma żadnych różnic między chrześcijanami.

A różnica jest jedna podstawowa - to Kościół Katolicki ma sukcesję apostolska, a inne nie. Tylko w nim mamy pewność drogi zbawienia, inne to loteria (w najlepszym razie). Można się spierać w temacie prawosławia, pomijając politykę cerkwii z Kremla (jakże inaczej nazwać moskiewski patriarchat?), natomiast pozostawmy ten temat na boku. Mówimy o Szwecji. O kościele "chrześcijanskim" który otwarcie popiera homoseksualne dewiacje, święcenie kobiet na kapłanów i zdejmuje krzyże ze ścian, żeby nikt sie nie obraził.

Nie zdejmę krzyża z mojej ściany, za żadne skarny świata, bo na nim Jezus ukochany grzeszników z niebem brata. Jakże prawdziwa ta piosenka z dzieciństwa, do dzisiaj mam w głowie jej słowa.

W katedrze w Lundzie nie ma krzyża. Jest piękna mozaika, płaskorzeźby i organy, ale nie ma krzyża. na pewno kładziemy swój na ołtarzu, bo żadna eucharystia nie może się bez niego odbyć. Ale wierni widzą go tylko podczas procesji wejścia, potem gdzieś jest odstawiany, bo nie ma dla niego miejsca.

Jak może pamiętacie, choćby z doniesień gościa niedzielnego, po raz pierwszy od 500 lat w katedrze w Lundzie sprawowane są regularne katolickie msze. Na czas remontu naszego kościoła pozwolono nam korzystac z tego. Czasem o 8:30 rano, czasem dopiero o 19 wieczorem, tak, zeby nie kolidowało to z luteranskimi planami. nasz proboszcz jest dumny z tej współpracy, nie pozwolił na jakiekolwiek komentarze na ten temat - za wyjątkiem wyrażania dozgonnej wdzięczności, oczywiście.

Także nie komentuję tej decyzji.

Natomiast nie czuję się w katedze dobrze.

Nie wiem, gdzie znika Ciało Pana, które pozostanie po komunii. Ksiądz gdzieś idzie poza prezbiterium, wraca bez.

Nie wiem, czy przyklękać przy wejściu, czy nie. Odruchowo to robię, ale zawsze się zawaham.

Dziwnie mi z "ochroniarzem" siedzącym "za biurkiem" przy wejściu do kościoła, który zajmuje się też nagłośnieniem. Czasem nie ten mikrofon włączy, nie wie przecież kiedy używa się ambonki, kiedy ambony a kiedy ołtarza. Raz po komuni odeszłam w pod same drzwi, on siedział i gadał z jakąś panią. A my tu dotykamy największej świętości!

nie pierwszy raz czuję taki ból na szwedzkiej mszy. Zawsze mam w sercu wahanie co do moich intencji, żeby nie było, nie krytykuję sobie tak dla zabawy. Ale staram się dbać o moją wrażliwość i o to, by już nigdy nie zagubić poczucia sacrum, tak strasznie łatwo do tego doprowadzić!

Kiedyś ksiądz przy spowiedzi mi powiedział, żeby popatrzeć na to z perspektywy Chrystusa. On sam się na to zgadza! Pierwszy raz to zrobił pozwalając się przybić do krzyża. Dzisiaj także pozwala na świętokradztwa. Daje niegodnym tego ludziom swoje Ciało. On nie dopuszcza niczego, na co sam nie wydał zgody. I tak właśnie mamy na to patrzeć, świadomi naszych własnych zaniedbań, nieustannie wdzięczni za Jego łaski.

Katedra w Lundzie to idealny symbol naszej pustki, czasem pięknej świątymi, ale jakże martwej.







17 komentarzy:

  1. Nieśmiertelny Eliade : rytuał jako nieodzowne tworzywo sacrum.
    Tego właśnie zabrakło w tej "katedrze do wynajęcia" - stałego rytuału.
    Aż prosi się o współczesną redefinicję "sacrum", prawda?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Juggler!
      przepraszam, ze dopiero dziś odpowiadam, mam urwanie głowy przez większość dni - imprezy mikołajowe, urodzinowe, siatkarskie, piłkarskie.. każdego popołudnia cos, a tu trzeba piernikowy domek jeszcze zrobić

      Szwecja to drugi koniec skali jeśli chodzi o SACRUM - najbardziej egalitarny kraj świata
      ekstrema
      Szwedzi lubia o sobie myśleć, że są "lagom" czyli "w sam raz" ale to jest tyrania wsamrasizmu - masz się nie wychylać bo przecież nie jesteś w niczym lepszy niż inni, prawda? poczytaj mój dawny post o prawie Jante (
      to się teraz zmienia, Szwedzi z przerażeniem odkrywaja, że "obcy" nie chcą się wyrównać, ale to dygresja)

      Szwecja to antyteza Sacrum
      wiele osób nie klęka podczas katolickiej mszy
      swoją drogą w tej katedrze NIE DA SIĘ UKLĘKNĄĆ jeśli siedzisz w rzędzie krzesełek - rzędy są blisko siebie, a każde krzeło ma szczebelek na wys ok 10 cm. Co oznacza, że nie włożysz łydek i stóp pod krzesło... ostatnio tam siadłam iprawie się wywróciłam przy próbie klęknięcia

      pisałam kiedyś pewnie o braku paten, o świeckich regularnie rozdających komunię, o niemal całkowitym braku adoracji w kościele pod rządami szwedzkiego proboszcza...

      Nie wiem czy potrzebna jest nowa definicja Sacrum, moim zdaniem trzeba stara przypomnieć!

      Usuń
  2. Bardzo podobaja mi sie te koscioly. Przywyklam do tego typu wystroju swiatyni tu w Niemczech. Koscioly katolickie … ubogie, bez swiecidelek ( szczegolnie te nowe, bo stare to jeszcze bywaja wypasione,np.: katedra w Köln, albo w innych wiekszych miastach), przepychu i blichtru. Mowia Polacy w Polsce , ze koscioly w Niemczech to wplyw prtotestantyzmu. Nie wiem. Niemcy sa katliccy- srodek i poludnie, oprocz landow nadmorskich. Tam dominuje wyznanie ewangelickie. Niemcy nie komentuja tego, dla nich takie wspolczesne swiatynie - wybudowane wpolczesnie, czyli to wojnie, to normalka.

    Tabernakulum znajduje sie z reguly w Centrum, ale u Benedyktynow, u nas w poblizu, wynosza Hostie do bocznego pomieszczenia.


    Bardzo podoba mi sie oprawa tej Mszy Sw. , ktora pokazalas w materiale filmowym. Opakowanie macie tam niezle, ale…. czy w opakowaniu miesci sie cale sedno tego wydarzenia? Jezeli swego wewnetrznego opakpwania sie nie uprzadnie ( tej wewnetrznej stajni Augiasza) to nie ma co smecic czegos w stylu "no zrobili temu naszemu Jezuskowi kuku", bo gadaja i nie wlaczaja tak, jak nalezy mikrofonow. Zlewaja nas.

    Ja juz dawno odeszlam od dyskusji czy Hostie na reke przyjac mozna czy nie, czy boczne tabernakulum to degradacja , czy nie.... wlasnie trzeba zerknac na to wszystko z innej perspektywy. Co z tego ze Jezus urodzil sie w stajni na sianie wsrod zwierzat i niezachecajacych zewnetrznych warunkow, skoro na Msze Swieta przychodzimy czesto z nieuporzadkowanymi wewnetrznymi stajniami. Czasami to wrecz sa wewnetrzne chlewy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Aniu! Ciebie tez przepraszam za zwłokę w komentowaniu.

      Nie wiem jacy dokładnie są Niemcy, ale widzę jak protestantyzm wpłynął na Szwedów. Poczytaj komentarz powyżej, nie chce powtarzać.

      Oczywiście, że masz rację w temacie wnętrza, to z niego wypływa wszystko, co nieczyste, nieprawdaż? Ale w kwestii Liturgii Eucharystii kościół od dawna stosuje inne miary. Nie dlatego, że jest faryzejski. Ale dlatego, że Eucharystia jest doskonała. Nie wolno w niej niczego poprawiać ani ulepszać. Sam Jezus ja ustanowił. My mamy do niej dorastać. Stąd nalezy wyjątkowo dbać o nią, o to, by rzeczywiście ludzie mieli do czego dorastać, by nie zaczęła ona sięgać bruku.

      Nie mówie, że tlko tutaj czasem sięga - w Polsce także, jak najbardziej. Patrz pląsy łódzkich jezuitów w prezbiterium, kompletne odwrócenie priorytetów. To nie człowiek ma być w centrum, ale Bóg. Nie my mamy się dobrze poczuć, ale Eucharystia ma nas przemienić.

      Polecam Ci lektury niemieckiego teologa Dietricha von Hindelbrandta czy choćby Ratzingera (i jego Ducha Liturgii).

      Tak, nasze wnętrze jest chlewem, ale to dotkając Boga mamy szansę go oczyścić. A nie trywializując Boga i poklepując Go po ramieniu jak kumpla. Tak rozumiem moją drogę do Niego, moje nawracanie się.

      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Widzisz Olu kazda z nas jest inna . Miala inne doswiadczenia i inne sprawy kazda z nas uksztaltowaly. PO prostu mnie nie zrozumiesz, pomimo tego, ze piszac ow komentarz mam jakas tam nadzieje na kawalek porozumienia.
      Nie znosze ortodoksji, nie klei mi sie rozmowa ze strong wyznawcami.

      Pamietam z dziecinstwa: "usiadz prosto, nie garb sie, jestes w kosciele" a co temu Bogu do mojego garbienia sie? "Tak nie wypada sie ubrac, tak nie wypada w kosciele siedziec… Bog ci pogrozil. Zrob prawidlowo znak krzyza, bo jak nie dotkniesz konca ramion to oddajesz dusze szatanowi "
      - to gledzila mi moja kumpela katechetka, wyksztalcona religijna zaboboniara, ktora cierpiala wraz z Jezusem , bo ludzie w kosciele zle sie zegnali.

      Cierpiala tez pewna pani kucharka, ktora zwracala mi uwage na forme mojego klekania w kosciele, bo przykleknelam na Lewe kolano i wedluhg niej nie oddalam naleznej czci Bogu- w Radio Maryja tak jej powiedzieli. A ja jestem lewonoznie zletarelizowana i kiedy o noge biegam to zaczynam wsio od lewej.
      Forma, forma, forma...zewnetrzna strona misy. A keidy sie nawrocilam to dopiero dostalam luz od Jezusa: " siedz jak chcesz, a klekaj i na lewa noge. Przysniesz w lawce (?) nic sie nie stanie, widze twoje serce"

      Wiec daj i spokoj z ortodoksyjnymi naukami. Wiem jak przezywam Eucharystie , czesto forma mi utrudnia, albo zbedne przeformalizowanie.
      Lubisz zadasy, granice - im one wyrazne, bardziej zaznaczone tym czujesz sie bezpieczniej.
      Sa tacy ludzie, ze im wezej tym lepiej. Sa tacy, ktorzy daza do doskonalosci gubiac gdzies w tym dazeniu swietosc.
      Nie odbieraj osobiscie. Tak ogolnie to napisalam.

      Usuń
    3. Aha.. i ja klepie Jezusa po ramieniu jak kumpla, a on tak poklepuje mnie:)

      Usuń
  3. No ale ja chcę się bardziej postarać na liturgii. Nawet jesli mogę przyjsc brudna czy w kazdym stanie i tak będę kochana . To tak jak randka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że jestem agnostykiem, bo mój Bóg to nie byłby brat łata, półtrzezwy sąsiad spod siódemki i nie chciałbym, żeby nim był.Bóg to nie partner, to ktoś kto się do Ciebie schyla, bo Go na to stać, a nie ktoś twojego wzrostu i na twoją miarę, kogo można sobie poklepac po plecach czy już wkrótce może - po tyłku.
    Katedy budowano, by zbliżyć się do Boga, w czasach, gdy budownictwo sakralne bywało cudem, jak złożone dłonie palcami wymierzone w niebo.Po to też purpurą i błękitem płonęły witraże - nie po to żeby było ładnie i fajnie się siedziało.. Dziś to hotele na godziny, gdzie krzyż przynosi się ze soba jak czajnik.
    To nie ma sensu, czy to jest naprawde niewidoczne ? Bóg nie jest gościem hotelowym, do diabła! ;)Katedry powstały jako Jego domy, dlatego umieszczano tam precjoza, złoto i najcenniejsze marmury - nie robiono tego z próżności i dla ostentacji.Skromność jest dla nas nie dla Niego. Trzej królowie nie przynieśli piwa, salcesonu i jogurtu.
    Nic nie rozumiem z tego ekumenizmu, którego fundamentem nie jest już Krzyż. Co nim jest wobec tego, jeśli nie Krzyż? A kościół czym ostatnio jest? Miejscem gdzie mozna sobie na luziku pogawędzić ze starym kumplem Jezusem pogryzając opłatki?
    Chyba robię się za stary na te nowomodne wynalazki;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A kto mowi o bracie lacie i poltrzezwym sasiedzie spod siodemki? Choc i w takich bratach latach i poltrzezwych kosciol mowi aby widziec Jezusa.
    Trudna to mowa wierzacych. Bo raz jest tak , a innym razem inaczej. Raz Bog to brat lata, raz ktos kto sie pochyla bo Go na to stac nad malutkim czlwiekiem. raz nam mowia aby Jezusa przytulic do serca, innym razem : "Co mu czlwoieku mozesz dac. Nic nie jestes w stanie mu ofiarowac". W zaleznosci od okazji.
    Raz miosierdzie - , innym razem ktos kogo nie poklepiesz , oj nie.
    Jak sobie czlwoieku chcesz.

    A w sprawie tej randki. To umilowany nie moze widziec swojej wybranki bez makijazu i np.: z walkami na glowie, tylko taka zawsze tip top? Bez czerwonego nosa, kaszlacej i zasmarkanej? Ciagle w gotowosci?



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy bym określiła spotkanie ze Stwórcą i Zbawicielem jako radkę. On zna mnie bez makijażu, to oczywiste, ale ja z szacunku dla Niego chcę zrobić wszystko, by się podobać.

      Z mszą jedak to nie o to chodzi. Nic z tego, co my uczynimy nam nie pomoże przecież, nasze hymny pochwalne nie są potrzebne Bogu - ale nam. Dla mnie staranie się o piękną uroczystą mszę ma pomóc MNIE SAMEJ. Bo jestem grzeszna i się rozpraszam, nie szanuję ofiary Pana, nie rozumiem Jego zmartwychwstania. Ale to, jak podejdę do spotkania z Nim przemienia mnie - mądrzejsi określali to prawo Lex Orandi, Lex Credendi. Czyli to, jak się modlisz kształtuje to, jak wierzysz.

      Modlisz się infantylnie, to zaczynasz tak właśnie wierzyć.

      Usuń
    2. Ja ten termin "randka" zaczerpnelam chyba od mojej przedmowczyni. Odnioslam sie raczej do jej slow, a Ty to pochwalilas, ze jest dobrze powiedziane:)))
      Teraz zas nie nazwalabys tak tego:))
      Och my ludzie!!!

      Te randki z Bogiem, na ktorych trzeba sie az tak postarac, moga w koncu stac sie zwyklymi randeczkami. Takimi jak w zyciu. W koncu trzeba pokazac sie na nich takim jakim sie jest, a nie ciagle w gotowosci. Wypacykowanym i udawac, ze ja tak na codzien.

      Do tego sie raczej odnioslam.
      A forma modlitwy nic, ale to nic nie mowi o naszym wnetrzu. To co, pokazujemy z reguly nie jest takim, jakim byc powinno. Mozna byc bardzo infantylnym ksiedzen sprawujacym Msze Sw z ogromnym namaszczeniem. Takich przykladow znalam kupe. Facet ( ksiadz) rwal swa namaszcona , dodajmy ze udawana postawa, babki za oltarzem: "jak on mowi, jak on wyglasza kazania, jak wyglada, jaki jest skupiony….". A po Mszy sciagal sutanne i zyl calkiem innym zyciem. Wyladowal na odwyku. Zaniedbywal parfie… Jedno mowil , nic z tego w praktyce nie bylo...

      Ale to nie tylko ci na wierchuszce, wystarczy popatrzec na skupionych na Mszach samych wiernych. A potem jakiez to oni zyciowe tragizmy przezywaja. Rozwodza sie, kloca, kloca z rodzinami, nie za spoecjalnie wychowuja dzieci... nie radza sobie z zyciem praktycznym jako i wiekszosc.NO ale forma u nich na piedestale i czesto gesto opanowana do granic mozliwosci. Dlugo w kosciele bylam troche za blisko koryta i mialam glowe pelna koscielnych idealow. A Bog tak krok po kroczku pokazywal mi real:))
      Dlatego ja wyluzowalam, nawet jezeli biega o forme, dbam o cos innego w tych relacjach.

      Usuń
  6. "Wybranki" mówisz? Mhy.. to ja bym musiał byc "wybrankiem". Nie chcę;)Łatwiej byłoby mi z pewnościa przyjąć koncepcję C.S.Lewisa w myśleniu o Bogu jako wszechmadrej, majestatycznej, budzącej nierzadko trwogę, Obecności, niż współczesnego Jezusa wg New Age: pluszowej przytulanki, kumpla, chusteczki do łez itp - słowem sentymentalnego psychoterapeuty dla każdego wg potrzeb.
    Ale masz rację, że to zmartwienie ludzi wierzacych i nic mi do tego.

    Pozdrawiam, Aniu;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie się teraz pisze na blogach;)) Człowiek ma czas: powie coś, pomyśli tydzień, skasuje co tam głupiego napisał, inni mu za tydzień odpowiedzą albo nie;))
    Chyba odkurzę "Statek". Przy tym tempie dam radę;))

    Wesołych Świąt, Dziewczyny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę dziurawo, ale mam dwie opcje - zamknąć blog albo pisać właśnie tak. Nie daję rady częściej. A zamykać nie chcę. Nie wiem w sumie dlaczego :)

      Wesołych Świąt!

      Usuń
  8. Koniecznie odkurz :)
    Przepraszam za zwłokę, jechałam do Wrocławia przez Warszawę, potem lekarze, dentyści, fryzjerzy... wiesz jak jest ;)
    Dziś wieczorem spotkanie z pieśniami adwentowymi u Pieśniarzy - jeśli nigdy nie byłeś to koniecznie przyjdź, godzina 19. Wygugluj adres. Będziesz się tam czuł jak ryba w wodzie (nie karp oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.facebook.com/events/965130953696127/?ti=as

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...