Nota bene widziałam dzisiaj jego twarz przez okno - lądujemy w Umea, wychodzę z samoloty, -16 stopni C, śnieg i kryształowe niebo... rozglądam się za zorzą polarną.., a tu atakuje mnie jakaś zszarzała twarz, na pierwszy rzut oka... Umarły Winnetou. Wzdrygnęłam się. Ale na drugi widzę, że to samolot linii Norwegian, a pod twarzą jest napisane 'Roald Amundsen'. Obrazek trochę makabryczny musze przyznać. DZIKI TAKI.
Znalazłam go (czyżbym miała zadatki na plane-spottera?): http://www.airliners.net/photo/Norwegian-Air-Shuttle/Boeing-737-36N/1641657/M/
Od napisania poprzedniego posta nie schodzi mi z głowy ta piosenka. Znalazłam oryginał. Teraz niech nie schodzi wam :)
Aj, czekamy czekamy na ozdjęciowanie tejże eskapady w 'surową dzicz' - że pozwolę sobie ją tak pieszczotliwie nazwać... :D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia i udanych eksploracji!