12 września 2011

Mój Maraton - Moja Klęska

"Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze." 
[Lance Armstrong]


I tak też się czuję. Zeszłam z trasu po 28 km, po 4 godzinach biego-marszu w 35C, przegrzana i z bardzo niskim morale... miałam nawet siłę MASZEROWAĆ dalej (z szansą na małe podbieżki), ale... nie chciałam się narażać na komentarze tego typu (z gazety.pl):


"Używanie określenia "bieg" w stosunku do tych tłumów z numerami startowymi, przesuwających się spacerkiem lub świńskim truchtem po ulicach, to grube nadużycie. Obserwowanie kolejnych postaci poruszających się z prędkością żółwi chorych na astmę byłoby nawet śmieszne, gdyby nie łączyło się z zablokowaniem miasta."


Przechodzenie przez skrzyżowania, gdzie policjanci zatrzymywali ruch setek samochodów, byłoby doprawdy żenujące, więc zawsze starałam się przebiec przez nie, nawet na gądowiance, gdzie temperatura asfaltu to ponoć były 44C.


Po osiągnieciu 28 km wiedziałam, że mam marne szanse zmieścić się w regulaminowych 6 godzinach... może gdybym wiedziała, że zmienili regulamin i dopuścili czasy dłuższe niż 6 godzin... 


Gdyby babcia miała wąsy...


Poszłam potem na stadion po ciuchy, ale nie czułam się dobrze wśród tych wszystkich ludzi z medalami. Tych, którzy skończyli. Tych, którzy nie poddali się i dotarli do mety choćby godzinę po ich oryginalnym planowanym czasie. Są wielcy, więc jak tam do nich zupełnie nie pasowałam.  Poczłapałam do domu ze spuszczoną głową i podkulonym ogonem.


Nie będzie żadnych zdjęć z tego biegu ani relacji z kolejnych, dopóty, dopóki nie przebiegnę jakiegoś maratonu i nie zmyję smaku porażki. Od dzisiaj zaczynam trenować.

7 komentarzy:

  1. Ola, proszę Cię.
    My wczoraj pływaliśmy po Odrze. Na motorówce.
    I w tej temperaturze nie mieliśmy nawet siły prosto siedzieć na pokładzie :)

    Żadna porażka.

    OdpowiedzUsuń
  2. No normalnie...
    Po pierwsze, pan dziennikarz chyba w życiu nie przebiegł kilometra... Wielki szacunek dla Was, że zmierzyliście się z materia zwaną "maraton".
    Nawet gdyby ktoś postanowił się doczołgać do mety, albo paść 5 km przed nią - ma do tego prawo. I komentarz tego typu ... brak słów.

    Dwa - jesteś wielka! 28 km!!!! ja nawet idąc bym nie doszła! o!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lista! znam to poczucie porażki. uporasz się z nim i dobiegniesz do mety! dasz radę!

    OdpowiedzUsuń
  4. 28 km! 4 godziny! Olu - gratulacje :) Jestem pełen podziwu i uznania!

    OdpowiedzUsuń
  5. dziękuję za okazane mi bardzo szczerze i miłosiernie wszelkie wsparcie :)

    OdpowiedzUsuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...