3 marca 2013

Jak Waza z Piastem

Tradycyjnie w pierwszy weekend marca mamy tu Bieg Wazów (vasaloppet), czyli najstarszy maraton narciarski na świecie. Rozgrywany stylem klasycznym, od 1922 roku, na przepięknej trasie, od Berga By koło Sälen do miejscowości Mora w regionie Dalarna, o długości DZIEWIĘĆDZIESIĘCIU kilometrów.


Wiek wyznaczono na minimum 19 lat i po pierwszym starcie zakazano kobietom uczestnictwa (bieg trwał ponad 10 godzin i uznano go za "zbyt męczący dla kobiet") . Dopiero po protestach na początku lat osiemdziesiatych, w 1981 roku, dopuszczono płeć piekną.

Jak głosi podanie, w 1520 młody możny – Gustaw Ericsson Waza uciekał przed żołnierzami Chrystiana II – króla Szwecji i krajów unii kalmarskiej. Duża część szlachty była przeciwna królowi, dążącemu do całkowitego podporządkowania Szwecji Duńczykom. Aby uciszyć opozycję król zorganizował w Sztokholmie bal pojednawczy, ale zamiast pojednania zafundował podstępnie swoim przeciwnikom rzeź, która przeszła do historii jako sztokholmska krwawa łaźnia. Jej ofiarą padł także ojciec Gustawa, a on sam przedostał sie do Mory w prowincji Dalarna, gdzie próbował przekonać miejscową ludność do buntu przeciw Chrystianowi. Po ich odmowie Gustaw chciał przedrzeć się na nartach do Norwegii, ale w okolicach Sälen doścignęła go grupa narciarzy, którzy poinformowali go, że mieszkańcy Mory zmienili zdanie i poprosili go o poprowadzenie buntu. Jego efektem było zwycięstwo nad Duńczykami, obalenie Chrystiana II, wstąpienie przez Gustawa na tron szwedzki i rozwiązanie unii z Norwegią i Danią.*

Mottem biegu jest "Szlakiem ojców ku zwycięstwom przyszłości", widoczne na mecie w Mora.


Bieg stał się ogromną impreza, wszystkie media nim żyją przez większość dnia. Rangę biegu dodatkowo podnosi stworzenie "pucharu" o nazwie Ski Classics, który od 2011 połączył najbardziej znane długodystansowe imprezy na świecie. Teraz zwycięzca z biegu wazów może jeszcze pobiec w innych, siostrzanych imprezach, to oczywiście napędza motywacje, uczestników, a co za tym idzie publiczność, sponsorów i media...

W tym roku pobito chyba rekord: na starcie stanęło prawie szestaście tysiecy uczestników! W tym gwaizdy mediów szwedzkich i sportowcy innych dscyplin (narciarka zjazdowa Ania Persson). Na czele ichniejsi "kenijczycy" - szwedzi i norwegowie bijący się o złoto, w tym bracia Aukland. Bracia wzięli złoto o brąz. Zajęło im to niecałe 4 godziny (rekord to 3:38, sprzed roku), zwycięskiej kobiecie nieco ponad 4 godziny.


Około 30% uczestników nie kończy biegu, ostatni przybiegają po 8,5 godzinach. W trakcie biegu jest czas na herbatkę, przekąskę, pogaduszki z mediami. To znaczy amatorzy mają na to czas, aspiranci do złota nie zatrzymują się ani na chwilę, nawet nart nie zmieniają.

Kamery pokazywały wszystko. Start amatorów był bardzo zabawny - pierwsze pół godziny ludzie próbowali posuwać się do przodu na nartach i wyglądali jak stado pingwinów na Antarktydzie... podskakujące głowy i lekki płynny ruch całej masy do przodu. Amir oczywiście musiał skomentować "tak BIEC to ja też mogę, może zapiszemy sie za rok?". Dowcipniś. Siedzi na kanapie z herbatką i pracują mięśnie dłoni, na pilocie do TV...


Bieg wazów to impreza dla najwytrwalszych amatorów, ale także dla zawodowców (patrz: Ski Classic, wyżej). W tym roku termin biegu pokryły się z mistrzostwami świata w Val di Fiemme, ale wielu czołowych długodystansowców brało udział w tym biegu. Rok temu biegł Peter Northug. NIE WYGRAŁ.

Zorientowałam się, że wygrywają ci, których profesjonalna kariera ma się ku końcowi, a którzy całe życie trenowali biegi i teraz zbieraj,ą najlepsze żniwo. Biegi długodystansowe są bardziej miłosierne dla wieku sportowca, ponoć wręcz nie ma granicy... patrz na maratończyjków. Ci szwedzcy i norwescy tuzowie nart dalej są zrzeszeni w klubach, ale jest to chyba już tylko hobby. Za rok może zobaczymy tu Bjorgen, a za kolejny - Kowalczyk...

***

Tymczasem w Polsce biegli dzisiaj Piastowie, po raz trzydziesty siódmy. Ciekawe jak poszło Renacie i Elwinowi. Zaraz poszperam.


*źródło: wikipedia

2 komentarze:

  1. Hej Ola,
    No pobieglismy:-) Elwin pobil swoj czas z zeszlego roku. A ja pobilam jego czas (ten z roku ubieglego):-) Byl dluuuugi podjazd... dla mnie ciezki, ale i tak bylo super!
    Pozdrowienia, Renata

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie Cię wcięło? czekam na nowy wpis! ;)

    OdpowiedzUsuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...