Kilka dni temu. Szukam Kamyczka, bo chcę go ubrać, zaraz wychodzimy. Wchodzę do łazienki.
- Mamo, ja chcę SPOKOJNIE kupę zrobić!
(bardzo dobitnie... aż wyszłam odruchowo...)
***
Chodzę sobie i cośtam nucę. Kami siedzi przy stole i pije mleko.
- Mamo, nie śpiewaj!
- Dlaczego...?
- Bo chcę SPOKOJNIE wypić!
(no jakie bezczelne to dziecko!)
***
Ale szczytem bezczelności było co innego. Któregoś ranka robię w łazience makijaż. Słyszę, że w przedpokoju tata chce Kamyczkowi włożyć buty (zaraz wychodzimy). On jak zwykle ucieka, wbiega do łazienki. I oznajmia spokojnym i pełnym opanowania głosem:
- ON ZWARIOWAŁ.
Osłupiałam...
- Kto zwariował???
- No tata zwariował!
A potem powtórzył to jeszcze 5 razy, w różnych wersjach, w tym "Tatuś, co ty, zwariowałeś?". Oczywiście od razu dostał ochrzan, także za to, że mówi o tacie "on"...
Kami często powtarza nasze słowa i zdania. Zawsze mam wtedy refleksję, że dobrze, że nikt w domu za bardzo nie przeklina - bo jakieś "kurka wodna" i "cholera jasna" czasem sie wymsknie - bo strach pomyśleć co by było...
Odczuwam na własnej skórze kiedyś zasłyszane powiedzenie:
Dzieci nie będą nigdy robić tego, co im mówią rodzice. Ale będą naśladować wszystko to, co rodzice robią.
Innymi słowy: niedaleko pada jabłko od jabłoni. (Niniejszym mam wielką nadzieję, że jednak kiedyś polubi moje śpiewanie!)
***
edit: z dzisiejszej kolacji
Kami wierci się na krześle, przybiera różne pozy, wreszcie zniecierpliwiona mówię:
- Kami przesadzasz!
- Mamo, "przeginasz", tak powinnaś powiedzieć!
mamo - spokojnie :)
OdpowiedzUsuń"spokojnie" to zdecydowanie nie jest moje drugie imię :)
Usuńczłowiek cały chodzi dopóki nie odchowa swoich dzieci, a ile to jeszcze lat...