Było intensywnie, smacznie i ciepło. Nie byłam, niestety, na pasterce. Nie załapałam się nawet na jarmark przedświąteczny ani na roraty. W ogóle to były takie dziwne święta, jakby mimochodem. Chyba za dużo chcieliśmy zrobić. A może to tak jest przy niemowlaku, nie pamiętam już... obie ręce zajęte Kubusiem a głowa biega za Kamyczkiem.
Ale za to zbudowałam bazę arktyczną. Nad bazą rozpostarła się zorza polarna. Mam cudowny nowy obiektyw.
O dziwo, tęskniłam za przyjaciółmi ze Szwecji. To nowe uczucie. Bardzo dobre.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz