8 lipca 2017

Mam marzenie

„Wiesz, miałem Ci powiedzieć, ale jak na próbie zaczęliśmy śpiewać to oniemiałem. Co oni z Wami w tym Gdańsku zrobili!”

Tak podsumował naszą środową próbę kolega ze scholi. Dwa dni wcześniej wróciliśmy z kolejnej edycji warsztatów „Muzyka Duszy” (rok temu był nasz pierwszy raz). Była nas czwórka z naszej scholi z Lund, plus krewni i znajomi królika. O dziwo, dowiedziałam się o swoim śpiewaniu kolejnych rzeczy, przekroczyłam kolejne granice. Przy poerwszych warsztatach siostra Karen powiedziała, że „po tych kilku dniach nic już nie będzie takie samo”. Wtedy myślałam, że przesadza, przecież tyle razy już brałam udział w takim czymś.

Potem zrozumiałam, że wcale nie przesadziła. Z zaskoczeniem rozśpiewałam się do g2 i był to mój (kolejny) Rubikoń ;) Odkryłam nowe powołanie śpiewacze.

Teraz ta sama siostra już nic nie obiecywała, po prostu rozśpiewała nas co b2. Bez ostrzeżenia. Bo jeden z utworów warsztatowych wymaga śpiewu do b2.

No i zaśpiewaliśmy go! także "Pieśń Cherubinów", która rok temu nas przerosła.

Pracowaliśmy wyjątkowo dużo nad techiką. Trochę się tego bałam, bo pojechałam podziębiona. Od kilku miesięcy trapiły mnie nawracające anginy ropne (ból gardła i brak możliwości śpiewania), więc drżałam czy to nie kolejny nawrót. Ale po pierwszym dniu porządnego rozśpiewania wszelkie chrypki i drapanie w gardle odeszły. Wspaniałe uczucie. Dobrze naoliwione wszystko.

Kolejnym wnioskiem z tej pracy było to, że jednak trzeba zacząć ćwiczyć te brzuszki i deski. Mięśnie brzucha nie wyrabiają przy długich frazach, nie wystarcza oodechu.

W tym roku był z nami wspaniały duszpasterz i kantor, młody ksiądz dominikanin Wojciech Sznyk. Przypadkiem jest teraz w gdańskim klasztorze.

Ojciec Dawid przywiozł nowy piękny utwór – Laudate Pueri – Dzieci, Chwalcie Pana!

Laudate Pueri D. Kusz OP from Ola on Vimeo.
This video will be embedded at 640 pixels wide. This embedded video will include a text link.

Ale moje serce skradła w tym roku Ula Rogala, jeśli tak mogę to ująć. Wiele o niej słyszałam (kiedyś w naszej scholi była taka Zuza z Warszawy, wcześniej śpiewałąm u Uli na Służewie, a w czasie swojego stażu w Lund – u nas) i ciekawa byłam czego nas nauczy. Anielski głos, prostota i pokora, Ula jest po prostu piękna. Jej pieśń „Panie Jezu” nieustannie brzmi mi w uszach, stała się moją modlitwą od czasu powrotu z Gdańska.

Ty, którego miłujemy, zachowaj nas blisko siebie!





Mam teraz marzenie.

Oczyma wyobrażni widzę kilkoro z osób poznanych w Gdańsku u nas w Lund. Widzę polskich i szwedzkich dominikanów celebrujacych razem liturgię i śpiewających tradycyjne i nowe śpiewy. Organista Fabio gra, kolega ze scholi przygrywa czasem na flecie, nasza pani Natalia na pianinie. Śpiewamy po łacinie, może grecku, ale także polskie pieśni przetłumaczone na szwedzki, ewentualnie angielski.

Ten ogień wiary i miłości nie może być schowany pod korcem języka polskiego! Pięknie, że tam w Polsce płonie i rozpala kolejne serca. Ale czuję, że tu też musi zapłonąć. Szwedzkie liturgie i wspólnoty są bardzo luterańskie, ewentualnie popadają w przesadę w drugą stronę – tutejsza pustynia to idealne pole do działania rozmaitych sekt i dziwnych „wolnych kościołów”. Niejeden katolik został tu zwiedziony „ekumenizmem” czy „wspólnotami charyzmatyczymi”, kierowanymi przez duszpasterzy o wątpliwych motywacjach.

Mam wielkie zaufanie do dominikanów, może aż zbyt duże :), ale wierzę, że ci polscy chętnie będą współpracować ze szwedzkimi, i vice versa. Mamy sobie tyle do zaoferowania! Wspólna praca nad mszą papieską jesienią 2016 dała naszym chórom wiele radości. Wiem, że są ludzie, którzy chcą budować kościół, czerpiąc z jego tradycji, próbując nadać temu młodemu szwedzkiemu kościołowi, pełnemu problemów, imigrantów i działającemu na ugorze moralności, właściwy kierunek.

Wspólna Boska Liturgia to ten kierunek. Eucharystia jest sercem Kościoła, to nasze wspólne spotkanie z żywym Bogiem. Dla którego nie ma Greka, Żyda, Polaka, Szweda. Który jednocześnie każe nam kochać swoją tożsamość i swój naród - czcij ojca swego i matkę swoją - w w tym wcale nie ma sprzeczności.

Mamy tu bardzo mało pasjonatów liturgii i muzyki liturgicznej, nie mówiąc o młodych twórcach. Polska jest naprawdę wyjątkowym źródłem pod tym względem. Niech rozleje się ono po Szwecji!

Umówiłam się z kierowniczką szwedzkiego chóru na wstępne negocjacje w tej kwestii :) 

5 komentarzy:

  1. Zgodzam sie z tym co piszesz, ze nie wazne z jakiego narodu...mozna byc wspolnota, w ktorej sa Grecy, i Zydzi, i Polacy, i Szwedzi... byc wspolnota i miec pomimo wszystko swa odrebna tozsamosc narodowa. Wedlug mnie to nie przeszkadza, ale sa tacy, ktorym z tym nie po drodze.
    Spiew, muzyka niesamowicie wzbogacaja Liturgie. Znalam jednak takiego ksiedza, ktory bronil sie przed spiewami "pieknymi" jak tylko mogl, bo glos ludzki nie moze przyslonic Boga a ludzie to ludzie i syca sie roznym pieknem i stawija je przed Stworca. No i mielismy problemy aby na Msze slubna kolezanki wprowadzic kilka instumentow, do ktorych kapaln mial zastrzezenie . Najlepiej jakby jedna z blokowych babek odspiewala to co odspiewac sie powinno i finito, bo Serce Mszy to jednak Eucharystia . Ona i tylko ona... Kazdy ma swoje pojecie nad tzw "czystoscia gatuku":))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coraz bardziej odkrywam jaki śpiew ma nie przysłaniać Boga, kilka osób z warsztatów miało taką właśnie cechę - śpiew bez maniery, nie nacechowany na wybrzmienie "mojego głosu" tylko na przekazanie Słowa, taki śpiew "przezroczysty"
      nie umiem tego okreslić, ale jak posłuchasz nagrań dominikańskiego ośrodka liturgicznego to bedziesz wiedziała o co mi chodzi... nawet jak śpiewa solista to nie jest to śpiew estradowy, który ma przyciągnąć publike do tego solo

      a co do intrymentów na mszach to akurat się zgadzam z w/w księdzem, ślub nie ślub, nie ma to znaczenia żadnego
      muzyka lirutgiczna jest nieodłącznym elementem Liturgii, jej celem jest celebrowanie słowa a nie umilenie przybyłym obserwacji spektaklu - trzeba bardzo uważać jakie instrumenty się wprowadza i po co, w Polsce sa nawet instrukcie eposkopatu w tym temacie (nagminnie łamane), tu w Szwecji nie ma. Ale żaden szwedzki kapłan na szwedzkiej mszy nie dopusci nioczego innego niż organy (miejmy jednak świadomość, że mówimy i kilkunastu osobach, reszta celebracji mszy świętych to misje narodowe, a tu nawet "karaoke" się zdarza - czyli odtwarzanie podładu muzycznego z płyty CD)

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ola :)
      Piszesz wlasnie w poscie jaka zafascynowana jestes tym spiewem choralno liturgicznym. Muzycznymi odkryciami... czym rozni sie ta Twoja fascynacja od tej, ktora ludzie przezywaja chociazby na koncertach rockowych, albo popowych? Muzyka czy to liturgiczna, czy estradowa potrafi porwac. Do "wlasciwego" przezywania Mszy SW, nie oszukujmy sie, potrzeba wyrobienia, a jak ktos jest niewyrobiony i chodzi tylko w niedziele, jest takim ot niedzielnym katolikiem, ktos kto nie odroznia glosow i manier, komu trudno pojac to co dzieje sie podczas liturgii, a takich jest wielu, niech choc poslucha dobrej muzyki chwalacej Boga- moze to zaprocentuje na przyszlosc.
      Muzyka liturgiczna potrafi byc tez trudna w odbiorze i nie zachwycac- i moze o to wlasnie biega? Aby sobie byla i nie zachwycala? A jak zachwyca to trzeba se dac po uszach i wlosiennice nalozyc jako pokute, bo moze przyslonila owa muzyka odbior istoty rzeczy?
      Kiedy zas ludzie biora slub to wybacz, nie chca skrzeczacej, chocby to i ludyczne bylo i nalezaloby to promowac, babki koscielnej.

      My milelismy problem z wprowadzeniem perkusji do kosciola. Ksiadz robil za przeproszeniem w portki, ze ...i tych "ze" mial mnostwo. A wypadlo bardzo fajnie. Perkusista gral kulturalnie tak jak na dane miejsce przystalo. Muzyka zyskala na dynamice i nie bylo glosno. Drugi ksiadz , ktory oddawal slub byl jak najbardziej za tym co zrobilismy:)

      Co czlowiek to odmienne zdanie i przezywanie. Kazdy chwali Boga i upieksza Msze tak, jak umie i jak zostal utalentowany:) Nawet kolega perkusista:))
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. A to jaka muzyka , z jakimi manierami i glosami czy bez glosow, to tylko to nasze ziemskie dywagacje bo dla Boga nie ma to chyba zanczenia. I tak byc moze nie dorownamy Jego muzyce. Miauczcie se wiec dzieci jak chcecie, mnie interesuje wasze serce w tym momencie (p)- moglby powiedziec :))

      Usuń
    4. oj, Ania, w temacie perkusji nie dogadamy się na 100%

      oczywiście w obrębie muzyki liturgicznej też ludzie kierują się gustami, stylami i różnymi osobistymi doświadczeniami, ale jednak są pewne ramy poza które nie można wykroczyć

      Zgodzę się, że ciężko uchwycić "manierę" i takie tam nuianse, piszę tu o swoim doświadczeniu, ale też o tym, że w tym Gdańsku odkryłam, że ono wcale nie jest tylko moje tylko jednak uniwersalne - i że to właśnie chodzi o to serce niezmanierowane

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...