29 sierpnia 2016

Szwedzki apartheid


Ciąg dalszy sportu, w pewnym sensie ;)

W szwedzkich mediach burza, bo któraś szkoła podstawowa (klasy 1-9) zdecydowała się wprowadzić odrębne lekcje dla chłopców i dziewcząt. A lokalne kuratorium pozwoliło.

No i huczy. Że przecież Szwecja to taki równościowy kraj, jak można tak ograniczać dzieci. Przecież to państwo świeckie, co nas obchodzą czyjeś religijne zakazy. W podtekście, oczywiście, że większość uczniów danej szkoły to muzułmanie i to dlatego tak łamane są standardy demokracji.

Nawet chrześcijańskie media (tak, są tu takie) i zapiekli krytycy idiotycznych pomysłów rządu biją na alarm, czytam blog Marcusa Birro i zdębiałam. Taki rozsądny facet, a porównuje odrębne lekcje wuefu do apartheidu. "W Szwecji nie rozdzielamy ludzi ze wzgledu na płeć, co za ciemnogród!". "Odzielanie chłopców od dziewcząt na czas wuefu to seksualizacja!" (że też nikt nie zauważa seksualizacji podczas obowiązkowej edukacji seksualnej czy zabierania dzieci na parady równości... ) "Mamy takie postępy w integracji i równości, jak można to zaprzepaszczać!".

A ja siedzę i nie wierzę, Ten kraj (sic!) całkiem zdurniał. Jak może NIE BYĆ oddzielnych lekcji wuefu?? Przecież to zupełnie naturalne, że młodzież w okresie dojrzewania NALEŻY oddzielić od siebie na takich zajęciach! Z mnóstwa powodów. Bo chłopcy i dziewczynki rozwijają się w innym tempie, więc na każdym etapie trzeba im wyznaczać cele właściwe dla ich etapu rozwoju. Bo dziewczynki miesiączkują i rosną im piersi, i straszne się wtedy wstydzą chłopców. Bo chłopcy zaczynają rosnąć w górę, wysoko skakać i szybko biegać - i już dziewczyny sobie z nimi nie pograją w kosza czy nogę, bo to zero frajdy (no chyba, że tak wyrównamy szanse, że wtedy to już absolutnie nikt nie będzie miał żadnej frajdy). To tak oczywiste, że aż dziwię się, że trzeba to komukolwiek tłumaczyć.

Całą podstawówkę miałam w-f oddzielnie od chłopców, i to często nawet w innych godzinach - bo była jedna sala, więc trzeba było si dzielić, My na 8 rano, a chłopcy zostawali po lekcjach, albo na odwrót. Sporadycznie łączono klasy gdy nauczyciel był chory, albo gdy trzeba było zagrać jakieś sparingi. Notabene do dziś pamiętem jeden wuef w czwartej klasie (10 lat). Połączono nas z chłopakami, bo któryś wuefista zachorował. Pamiętam, że musiałam być w parze z jakimś chłopakiem i było to traumatyczne przeżycie dla dziesięciolatki. 

Oddzielne lekcje wuefu to dla mnie normalność, a nie żaden religijny nakaz. O PeErelu można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że był religijnym reżimem...

Myśląc z perspektywy czasu, wiele zajęć w tym okresie życia powinno być rozdzielonych - żeby każdy mógł się skupić na włożeniu pełnego wysiłku i nie kępowanie się płcią przeciwną. Tudzież nie przejmowanie się tym, jak wyglądam albo z kim biega ulubiony kolega (w późniejszym wieku ;) ). Dlatego właśnie metoda harcerska zakłada podział na organizację harcerek i harcerzy, żeby młodzież się rozwijała a nie flirtowała. Sama prowadziłam później drużynę harcerek i pamiętam, jakiego małpiego rozumu dostawały przy wszelkich zajęciach z drużyną chłopców. Taka dygresja. Mówimy tu o WUEFIE, gdzie nawet w Szwecji kobiety i mężczyźni rywalizują oddzielnie. Dlaczego taki raban o lekcje w szkole?

Szczena mi opadła i stwierdziłam niniejszym, że to społeczeństwo ma już tak wyprane mózgi, że chyba naprawdę tylko islamizacja jest nadzieją na normalność... nie myślałam, że kiedykolwiek dojdę do takich wniosków.

57 komentarzy:

  1. Takie mam wrazenie, ze ... islam jest ogolnie be, ale niekoniecznie, nieprawdaz?
    Kiedy sie ma dorastajace dzieci i wiadomo - za jakis czas swiat je wciagnie to ...dobrze by bylo gdyby troche tego islamu w wychowaniu pociech zastosowac:))

    Problem chyba w tym, ze kazdy kraj to inny obyczaj. Szwedzi szli historycznie, tardycyjnie i obyczajowo swoja droga i wypracowali to , co obecnie maja. A maja tak, ze ideologia gender chyba sie u nich ziszcza:)
    Czlowiek Skandynawii to inny czlowiek, niz czlowiek krajow postkomunistycznych. Nas ksztaltowala inna ideologia, cos innego na nas wplywalo. Mieszalismy sie czasami ale nie az tak drastycznie jak to ma miejsce obecnie.

    Wiem jedno , kobieta w Niemczech to kobieta inaczej wychowana niz ta w Polsce. Inaczej patrzaca na zycie. Inaczej rozumiejaca i realizujaca swa wolnosc, macierzynstwo i te inne. Moja Mala nie ma podzialu na lekcji sportu na dziewczynki i chlopcow- przyznam sie szczerze, ze to akurat nie przyszlo mi na mysl...no ze powinno byc rozdzielone. Oni sie po prostu wspolnie bawia, siluja, scigaja i ...jak dziewczynka silniejsza niz chlopiec to chlopaka w kozi rog zapedzi w bieganiu- jeszcze zapedzi. Na zajeciach taekwondo nie ma tez podzialu na grupe chlopcow i dziewczyn, prawda jest zas , ze kiedy wykonuja cwiczenia w parach to raczej dziewczynki staja z dziewczynkami, a chlopcy z chlopcami w zapasy. Jakos sie na tych zajeciach, nawet te starsze roczniki siebie nawzajem nie wstydza.
    To nasze pokolenie bylo chyba wychowywanie w takim wstydzie rosnacych piersi u dziewczat, wypryskow na twarzy , tradzika , üprzetluszczajacych sie wlosow.....
    Teraz swiat oferuje na to wszystko takie "specyfiki", ze w sumie kto chce, moze se poradzic:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Islam jest be bo jest herezją i kłamstwem w warstwie teologicznej, ale te społeczeństwa zachowały sporo tej "biblijnej" moralności i pod tym względem mają czasem więcej rozsądku niż feminaziści i dżenderowcy

      Doczytałam w różnych komentarzach na fejsie, że obecny koedukacyjny wuef konczy się tak, że dziewczyny unikają wybierania tego przedmiotu jak tylko mogą (w wyższych klasach to możliwe), a reszta zawsze szuka wykrętów
      Druga sprawa to taka, że takie taekwondo Marie chyba jest dobrowolne, zaś obowiązkowy przedmiot w szkole to jednak co innego. Powinno być to tak zorganizowane, żeby każdy uzyskiwał największe korzyści.

      No i dużo zalezy od rodzaju sportu. Jakby trenowali pingponga czy badmintona to pewnie można mieszać, ale już w bieganiu nie bardzo...

      tak czy owak, cały problem i sposób rozdmuchiwania go mnie totalnie zaskoczył, do tej pory nawet nie wiedziałam, że w szwedzkich szkołach te lekcje są koedukacyjne!

      Usuń
    2. Nie wiem, musze sobie to jakos ulozyc. Jak lud bladzacy w sferze teologii moze zachowywac "biblijna" moralnosc? Chyba ze, oddzielimy moralnosc biblijna od teologii, albo zaczniemy mowic, ze ludzie przechodza ewolucje ( rewolucje) obyczajowe- jedni wolniej, drudzy szybciej. Nawet ow tradycyjny islam je przechodzi. I tam bywaja kobiety chcace reform tych struktur, na ich wlasnym polu i ich silami, bez wtracania sie zachodu w ich ewolucje. I byc moze doczekaja tam laski czasu, kiedy, chociazby w Arabii Saudyjskiej, beda mogly robic zakupy ze swoimi facetami, zasiadac z nimi w sklepowych kawiarniach we wspolnym pomieszczeniu i na dodatek przy tym samym stole. Beda mogly prowadzic samochod i nikt im kitu nie wcisnie, ze kobiecie za kierowinica moze grozic bezplodnosc, albo tez nie moze kierowac bo ulozenie macicy jej przeszkadza. I ze bedzie mogla pokazac sie w sukni slubnej przy wszystkich gosciach ,a nie w czesci dla kobiet, a poza tym bedzie mogla startowac w olimpiadach sportowach i nie jako zapchaj dziura, bo swiat krzyczy, ze brak udzialu kobiet w zwodach z tamtej czesci swiata to gwalcenie ich prawa, ale dlatego, ze ci moralni biblijnie faceci dorosna do zrozumienia pewnych spraw. EWOLUUJA :))

      Oczywiscie wiem, ze chodzi Ci o cos calkiem innego. Znasz ta kulture ciut inaczej niz my i wiesz , ze facet moze nie byc takim zgnilkiem, ale tradycyjnym i normalnym. I moze przy tym zachowac sobie pewne rytualy, ktore zachod nazwie np.: dziwactwem lub czyms co jest do przyjecia, jest tylko inne. Ale takich tradycyjnych gosci jest tez pelno i w naszym swiecie. Poza tym tradycje swiata islamu, to obszerny temat i wiaze sie mocno z tym jak w danym domu byl wychowywany mezczyzny, jakiego ten mezczyzna mial ojca. Znam kilku tradycyjnych mezczyzn islamu i kazdy z nich jest tradycyjny ale w inny sposob, lub tez reprezentuje inna moralnosc biblijna:)) Ale ja nie chce o tym, wywolalas ten temat swym ostatnin porownaniem. Tak jakby ratunkiem dla nas nie byla juz nasza chrzescijanska tradycja a wrecz islamska:))

      Dziecaki w tym wieku w jakim jest moja corka , sa neutralne seksualnie i nie maja jeszcze tylu, jakby to nazwac(?)- podzialow w glowie jakie ma dorosly czlowiek. Cwicza wspolnie przy czym moja Mloda uwaza, ze chlopaki sa "glupie" i tyle w temacie i ze nie warto sie z nimi zadawac. Natomiast te starsze dzieciaki- nastolatki i ci ciut starsi juz sie soba interesuja, podgladaja... mysle ze lubia sie pokazywac, imponowac sobie, zadziwiac:)) Bledem jest startowanie przecietnych dzieci obojga plci w tych samych konkurencjach bez rozroznienia na plec...chociaz w szkole , czy ja wiem (?). Jak dziewczyna w szkole, z talentem Szewinskiej stanie w biegu z przecietnym X, to przecietny X sie po prostu zalamie i nie zaimponuje- zostanie zlamany i skopany:)) Jezeli mamy na wzgledzie samopoczucie mlodziezy , to chyba faktycznie lepiej ich rozdzielac.
      Natomiast zadnej dyskusji nie podlega, wedlug mnie, zawody sportowe na poziomie Olimpiad, MS, ME.... tam podzial powinien byc zachowany. Tam staja juz spece w szranki i roznice biologiczne maja niesamowity wplyw na wydolnosc, szybkosc i te inne:))

      Usuń
    3. Ej no, ale przecież w wychowaniu chodzi jednak o samopoczucie! :) jak kogoś skompromitujesz przed całą klasą (doskonały przykład z superbiegaczka vs przeciętniak) to wyniki jego edukacji będą często mizerne
      Szwedzi uważaja, że w ten sposób wychowują ludzi, którzy szanuja siebie nawzajem i będą identyczni pod każdym względem - a statystyki pokazują, że jest dokładnie na odwrót. Faceci są przez to dupowaci i boja sie kobiet ("facet w rurkach" to ksywa Szweda), baby często nimi pomiatają. Bo wybrały zawód przedszkolanki i zarabiają mniej niż górnicy, choćby dlatego. A jak wiemy biologii nie przeskoczysz, więc w pewnych zawodach masz dominację danej płci pomimo najbardziej wyszukanych równosciowych eksperymentów. W skrócie: społeczeństwo i tak idzie w swoim, posegregowanym płciowo, kierunku... ku ubolewaniu działaczy, oczywiście. A mogłoby wydobywać z każdego człowieka to, co on/ona ma w sobie najlepszego, zamiast na siłę robić ze wszystkich unisex.

      Usuń
    4. Jak nic- mamuska sie ozwala i to mamuska synkow:)))

      "Ej no, ale przecież w wychowaniu chodzi jednak o samopoczucie! :)" w wychowaniu niewatpliwie chodzi o samopoczucie, tylko, ze chyba zakladasz, iz o to pozytywne samopoczucie biega i ze tylko takie jest najbardziej wychowawcze? Takie samopoczucie nagroda-ludzie bardzo daza do nagrody emocjonalnej w postaci dobrych emocji, zdowolenia z siebie, wygranej. Natomiast jak psa z kulawa noga unikaja tych niefajnych emocji, bolu. A czy tylko nagroda wychowuje? Czasami trzeba sie tez skompromitowac przed cala klasa, zespolem, rodzina, przyjaciolmi, szefem....- wiem, ze to fuj, e gdzie tam, no zeby az tak. A moze jednak? We wszystkim nalezy jednak zachowac proporcje.

      "Szwedzi uważaja, że w ten sposób wychowują ludzi, którzy szanuja siebie nawzajem i będą identyczni pod każdym względem - a statystyki pokazują, że jest dokładnie na odwrót. "
      Nie wiem co Szwedzi uwazaja, Ty wiesz lepiej bo z nimi przebywasz- chociazby w pracy, sasiedztwie. Rywalizacja moze prowadzic do szacunku. Przegrane walki, kiedy lezy sie na glebie , moga uczyc pokory. To wszystko moze rozwijac, tylko ludzie nie ida z tym wszystkim we wlasciwym kierunku. Raczej zwijaja sie w klebek i liza swoje zranione ego. Do tego jak dojdzie cierpiaca nad porazka dziecka mamuska to.... zmiluj sie panie, facet w rurkach z tego wyjdzie- nic wiecej (p). Kobiety bardzo lubia wspolczuc przegranemu, glaskac.... Madremu, choc przecietnemu w biegach mlodziencowi, przegrana z dziewczyna formatu Szewinskiej moze pomoc o ile dobrze to rozegra w sobie:)) A szacunku do ludzi nie nauczylismy sie od wiekow i sie go nie uczymy. Szwedzi probuja tylko uczyc swoje spoleczenstwo szacunku do siebie nawzajem a wybiera metody, ktore moga byc nietrafione- jak swiat swiatem nie znaleziono skutecznych metod pomocnych do nauki i przyswojenia sobie takiej wartosci jaka jest "szacunek".

      W Niemczech zas jest tak, ze kobieta nie pomiata facetem , ale probuje mu udowodnic , ze nie tak jest na swiecie jak glosza , mowia czy tez rozpowiadaja stereotypy. Ze to czesto tylko takie slogany wmawiane ludziom i tworzace sztuczne podzialy.

      Usuń
    5. Ostatnio w programie dla dzieci, burzono swiat oparty na stereotypach. Postawiono dwie druzyny - dziewczyny kontra chlopcy i badano miedzy innymi, ich orientacje w terenie. Druzyna meska obstawiala siebie, bo to niby czasy zamierzchle, pozostalosc po polujacych przodkach- facetach, ktorzy musieli sie w terenie orientowac. No i wyszlo z ta orientacja, ze dziewczyny lepsze. Chlopaki kilka razy pogubili droge w lesie, dziewczyny parly do przodu jak trza. W ogole w kazdej z tych konkurencji jakie tam postawili chlopaki przegrywali. Dziewczyny byly gora.
      One na zachodzie wiedza, ze to nieprawda z tym, ze pewne zajecia sa typowe dla mezczyzn bo oni w te klocki lepiej graja , a drugie dla kobiet, bo kobiety sa lepsze, ze kobieta jest od sprzatania bo facet np.: niedostrzega kurzu ( tak zbudowany ma mozg, czy cos tam innego- receptory i te inne) i nie posprzata tak perfekcyjnie jak baba, wiec baby za scierki...a gowno prawda. Facet tez widzi kurz, zauwaza- tylko jest tak wyuczona aby mu to nie przeszkadzalo, ze to nieistotna dla rozwoju swiata sprawa.
      Niemcy lubuja sie w testach, w rozumowym udowodnieniu spraw... mysla. Jezeli ktos przychodzi ze stereotypem i wciska im kit, to oni na to: "ok sprawdzmy to". Moze masz racje- zobaczymy.

      Baby w Niemczech ucza swoich facetow szacunku do domowych zajec, do swojej pracy. Jak ja porownam mojego ojca i meza to ja mam chyba ( odpukac w niemalowane) tysiac razy lepiej, kiedy biega o zajecia domowe i zaangazowanie w nie faceta, niz miala moja matka i moje polskie kolezanki. Kiedy mama kupowala do domu fierany to miala wolna reke, ojca nie obchodzilo za ile, jakie, czy pasuja, czy nie...mial wyrabane. Moj maz przy zakupie fieran mi towarzyszy, angazuje sie, wybiera , doradza- no pedzio nie chlop. Kobiety tutaj chodza tak wlasnie na zakupy ze swoimi facetami. Moj tesc na ten przyklad lazil tak z tesciowa, nawet posciele do odmu umial dobrac, a przy okazji walil mlotkiem w sciany i wbijal gwozdzie. Wiadomo, ze niektore rzeczy lapiemy szybciej- kwestia zainteresowania i siedzenia w temacie, a faceci szybciej lapia inne tematy. Nie znam sie na pradzie, ostatnio w sklepie wyjechalam z jakims glupim tekstem. I o dziwo, zaden z panow nie zrobil dziwnej miny, nie rozesmial sie, nie dal mi odczuc mojej niewiedzy,i ich wyzszosci w danym temacie, nie puscil odpowiedniego komentarza tylko cierpliwie mi wytlumaczono co i jak. A jak sobie przypomne w Polsce remont mojej kawalerki i zakladanie rur gazowych i kiedy zapytalam o smrod gazu na korytarzu, czy oby sie cos nie ulatnia, czy wszystko gra- to panowie fachowcy zerkneli porozumiewawczo na siebie, i zaczeli czynic glupie przytyki w moim kierunku, a szef calej bandy przewrocil oczyna i wyszedl dajac mi do zrozumienia, ze nie ma ze mna o czym gadac.
      Ja nie chce takiego traktowania mnie i tyle. I bede feminazistka, o ile sie faceci nie zaczna zmieniac i nie przestana uwazac sie za bogow tego swiata. :))
      Dopoki sie nie zaczna zmieniac to niech dostaja w "pierdol" chociazby na wuefie od kobiet klasy Szewinskiej:))

      Usuń
    6. Nie znosilam lekcji wuefu, choc bylismy podzieleni na plci. Nie znosilam i najlpiej zalatwilabym sobie zwolnienie lekarskie na caly rok z tego przedmiotu, a nie znosilam bo np.: nie cierpialam jak nas wuefista wyprowadzal w pola i biegalismy do usrania, bo on sobie nie zrobil joggingu , wiec w ramach wuefu to zalatwial. Pobiegal se po wertepach z kilkoma klasami. Nie zylysmy po takich lekcjach... a potem sie szlo na matme, albo na polak, angol...upocone, smierdzace, zmeczone- to bylo bardziej ponizajace, niz wspolne zajecia z chlopakami:))

      Usuń
    7. nie, nie chodzi mi o to, że samopoczucie jest najważniejsze, ale że proces wychowania ma nie być traumą
      Oczywiście dla każdego co innego nią będzie, trzeba wyczuć. Mój synek pewnie olałby lekcje wuefu z dziewczynami, ale z drugiej strony - ma teraz w klasie (zerówka) tylko siedmiu chłopców, na 24 dzieci... trochę cienko... dzisiaj widziałam jak skakali w kabla na podwórku
      (może czas na naukę skakania w gumę...? ;) )

      a co do orientacji... ostatnio pokazywali w TV mistrzostwa Szwecji w biegach na orientację... faceci jednak biegli osobno od kobiet, tzn byli podzieleni na odcinki, punkty dla drużyn się sumowały. Czyli nawet tutaj zawodowcy ustalili różne standardy ;)

      a co do smrodu męskiej szatni nie wypowiem się... farbowanie włosów z silnym amoniakiem to przy tym perfuma :D

      Usuń
    8. znalazłam ciekawy komentarz na fejsie:
      "W niektórych rozmowach o reformie edukacji i edukacji szkolnej samej w sobie idzie się tak przynajmniej o trzy kroki za daleko.
      Zrozumcie w końcu, Państwo Politycy i Dziennikarze, że szkoła nie jest od wychowywania. Od wychowywania są rodzice. Szkoła ma w tym tylko pomagać, a najlepiej to zrobi, jeśli po prostu nie będzie przeszkadzać."

      No właśnie. Szkoła czy jakieś "państwo" ma nie mieć ambicji wychowywania dzieci, to jest rola rodziny!
      Dla mnie to właśnie jest ideologizowanie edukacji, ta próba wejścia w rolę rodzica. Wszystkie te koedukacyjne wuefy mają takie właśnie zadanie - uczyć współpracy, szacunku, i innych takich cnotliwych postaw... bo niby rodzice nie sprawdzili się, a szkoła to teraz nadrobi, tak...? a co z rodzicami, którzy tu w Szwecji protestują przeciwko wspólnum zajęciom?

      Usuń
    9. Pamietam kumpele w Polsce, ortodoksyjna katoliczke. Laska pomimo tego, ze ma meza, dziecko- to mysli o odchowaniu pisklaka ( obecnie 14 latka) i po zakonczeniu dziela chce isc do klasztoru. Kocha tez meza, tak twierdzi... i chyba go kocha. Jezeli chce owa kolezanka ziscic swoj plan klasztorny to musi, o ile do tego czasu nie zostanie wdowa, otrzymac od meza zgode ( cos w stylu jego blogoslawienstwa) na taka decyzje. Bedzie gosc musial zapewnic kosciol , ze brak zony nie doprowadzi do, powiedzmy, rozwiazlego stylu zycia, czyli do znalezienia sobie kolejnej partnerki w celu zaspokojenia swych potrzeb. Gosc ow, maz, jest wyksztalcony, inteligentny, niewierzacy, bardzop sceptycznie podechodzi do KK- tzn. w cos tam wierzy. Koles mma na wyszystko wyrabane. Do pewnego czasu bylo u niego tak, ze niech se ten swiat idzie taka droga jaka chce, oby tylko piwa nie zabraklo. Ona go z tego piwkowania wyprowadzila. W kazdym badz razie, on jest na tak...jak na razie jest na tak, a w niej plan narasta... Otoz ta moja kolezanka ( po co w ogole taki elaborat o niej?), uczyla swego syna zabaw "dziewczynskich". To byl jedyny znany mi chlopczyk w okolicy, ktory bawil sie odkurzaczykiem dla lalek. Mial rowniez samochodziki i tez kupe zabawkowego sprzetu AGD. Pralka, kasa, odkurzacz, zelazko aby prasowal ciuchy- oczywiscie na ten czas szlo o prasowanie ciuchow dla lalek.
      I ja jako belfer oglupialam swego czasu , kiedy do tej kumpeli zaszlam. "Co jest?"- Zapytalam. "- Chce aby Melchior nie byl ciezarem , w przyszlosci, dla swojej kobiety. Zeby umial te wszystkie babskie sprawy tez ogarnac. Wlaczal sie w domowe prace. Mam gleboko gdzies uczyc go podzialu na prace typowo meskie i typowo kobiece"- odrzekla kumpela. Wtedy jeszcze gendera nie znano. Nie slyszano nawet. A kolezanka, prowadzona czyms wewnetrznym. Kobieta z doswiadczeniem zyciowym takim, a nie innym ... z memezm , ktory byl tak, a nie inaczej wychowany przez matke i ojca, stwierdzila, ze ona swemu dziecku da inne wychowanie. Takie, ktore bedzie w przyszlosci procentowac tez w jego zyciu z partnerka. No zobaczymy.

      Dlatego moze i czas u twojego Synka na nauke skakania w gume:))) Kto tam wie:)) Poniewaz ten swiat jest swiatem meskim, ustawionym pod faceta, nadal ustawionym pod faceta, wiec tkwia jeszcze w ludziach takie atawizmy, typu: "Co chlopak w gume? JA piotole!! ". Albo jak moj maz pojechal do mechanika a tam kobieta go przywitala i on...kurcze , ze ok, on wie ze kobieta tez umie, on to wie, slyszal, widzial w telewizji, ale... dobrze by bylo aby w jego samochodzie pogrzebal jednak facet:)))
      Czyli wiesz...ludzie slysza, wiedza i niech se i tak bedzie, dopoki nie zbliza sie to do ich podworka. Niech se kobieta bedzie mechanikiem, spoko sprawa, ale ...moze nie przy moim wozie? To sa te pozostalosci. >typowo meskie, typowo kobiece.
      zdaje sobie sprawe, ze dla wielu facetow to, co jest tutaj opisywane to totalna bzdura. Jestem genderow do potegi. Jestem genderowa, a zakaldam ubranko katoliczki- wilk w owczej skorze, kret w kosciele, tyle tylko, ze ci , nawet i wyksztalceni panowie nie zdaja sobie sprawy, iz feministki istnieja nawet na lonie kosciola KK. I sam papiez JPII bardzo przychylnie odnosil sie do tego ruchu w ksciele. Wystarczy tylko poszukac sobie w dokumentach kosciola, wpowiedziach ich glow. oczwiscie nie beiga tu o wywracanie calej liturgi, kobiety do oltarzy..nie, nie...chodzi o to inne oblicze kosciola.
      Dodam moze , ze nie naleze tez do zadnej organizacji feministyczno -koscielnej, ale sympatyzuje z nimi i im wewnetrznie kibicuje:))

      Usuń
    10. Z tym wchowywaniem przez szkole...powiem ci, ze ludzie sa walnieci. Za moich czasow wrzeszczeli, ze "co ci nauczyciele robia, ze ta mlodziez jest taka, jaka jest?!". Wygodni rodzice bardzo chetnie zepchneliby proces wychowawczy na szkole. Teraz zas odzywaja sie glosy, ze to nie szkola ma wychowywac a rodzice. Czyzby rodzice dojrzeli? Mocno powatpiewam. Zadowolic tlumy- rzecz niemozliwa do zrobienia. Kiedy sie chce psa uderzyc, to kij zawsze sie znajdzie- tak mawiala moja mama.

      Z drugiej strony szkola to instytucja panstwowa. Stoi zawsze po stronie interesow panstwa. nauczyciel to pracownik, urzednik panstwowy i bedzie z reguly szedl za systemem, za obowiazujaca w danym momencie domena polityczna, trendem wychowqawczym narzuconym z gory....W kazdym badz razie, tym wszystkim ideom wychowawczym chodzi tylko o to, aby wychowac obywatela takiego jakiego potrzebuje na dany czas partia polityczna, panstwo....
      Szkola wdraza idee w zycie- wychowuje do nich...szkopul tylko w tym, ze nie przed wszystkim co chca nowego wprowadzic,trzeba sie bronic, bo niekoniecznie wszystko co nowe jest do doopy:)) Ale rozsadny rodzic, zaangazowany w wychowanie swego dziecka bedzie zawsze trzymal reke na pulsie. Rodzice maja sporo praw i anrzedzi aby cos zastopowac nie teges, to, co im sie nie podoba, ale ludzie nie znaja swoich praw...nie szukaja, nie wiedza. Mysla, ze inni podadza im to na talerzu. Bardzo tez czesto nie rozumieja , jak prawo wprowadzic w zycie, jak postawic weto. Trzeba sie angazowac w ta wiedze i tyle. MYSLEC nad tym...nikt inny za nas tego nie moze zrobic. Zalatwic nam przemyslen:))

      Usuń
    11. Nie nazwałabym tego, co robiła ta koleżanka (ani Twoich poglądów) dżenderowymi - bo celem działania nie było pokazanie chłopcu, że może sobie kiedyś zostać dziewczynką albo zmeiniać tożsamość płciową jak rękawiczke, tylko zupełnie neutralne moralnie uczenie go różnych CZYNNOŚCI
      mój syn też uwielbia gotowac ze mną, odkurzać, sprzątać mopem parowym - a jednocześnie kosić trawe z tatusiem (co jak co, ale moje wyzwolenie nie sięga tak dalego, by mi się chciało kosić trawę... gdyby nie mąż rosłaby sobie spokojnie, nawet po pas ;) )
      Ale jak chciał malować paznokcie to już inaczej myślałam.. póki miał 3 lata to spoko, ale teraz bym nie pozwoliła

      W dżenderze chodzi niby o tolerancję, ale naprawdę chodzi o narzucenie jakiejś ideologii, że każde zawirowanie seksualne czy osobowościowe to NORMA i nie wolno tego oceniać
      A druga przemycona myśl - że trzeba ciągnąć "w górę każdego", kto się do czegoś nie nadaje naturalnie, przykładowo faceta do bycia przedszkolankami albo kobiety na traktory (ciekawe, że już do kopalń tych kobiet nie ciągną)
      Wszystko zostaje postawione na głowie, bo godność człowieka nagle zaczyna zależeć od jego zawodu (a przecież nie! pomijając już fakt, że często wybór zawodu to kwestia biologii właśnie) a cała sfera płciowości jest sprowadzana do stylu życia, gdzie każdy MUSI być zaakceptowany taj samo (no, może z wyjątkiem klasycznego heteroseksualnego małżeństwa... to przeciez już passe, nieprawdaż? zauważ też, ze najwiekszym wrogiem feministek są te kobiety, które wybierają bycie w domu z dziećmi i nie mają parcia na zawodową karierę.)

      A to jest tak, że jeden styl życia jest moralny a inny nie (oczywiście w moralności chrześcijańskiej, na takiej sie opieram - na takiej właśnie stworzony został świat), człowiek ma zawsze godność, ale może ją deptać, niszcząc to, co ma dobre w sobie. Dżender to niszczy, bo nakłada szablon.
      na zasadzie tego obrazka (wklej link)
      http://joemonster.org/mg/169179,16

      pozdrawiam!

      Usuń
    12. A co do szkoły i wychowywania - pewnie, że TEŻ wychowuje, ale powinna głównie nie przeszkadzać w tym wychowywaniu rodzicom
      Nie może byc tak, że szkoła pierze dzieciom mózgi, tłukąc im do głowy, że to, co mówią rodzice jest nieważne - a to właśnie robią wszelkie dżenderowe programy, gdzie każe się używać obojnackiego zaimka (w Szwecji - wymyslono zaimek osobowy "hen", który kazano używać zamiast "han", czyli on, i "hon"... żeby nie robić błędnego wrażenia, że listonosz to przeważnie mężczyzna, a nauczycielka to kobieta... "przychodzi HEN i roznaje dzieciom zadania do wykonania") czy malować tęczowe flagi, bo zbliża się parada równości
      Sorry, ale rodzice mogę nie życzyć sobie żeby ich dzieci uczestniczyły w tym sprośnym wydarzeniu!

      Usuń
    13. @Ola...
      czytam sobie o tej "ideologii" /zwanej "dżender"/ i kompletnie się w tym pogubiłem...
      najpierw może zacytuję Twoje słowa:
      "W dżenderze chodzi niby o tolerancję, ale naprawdę chodzi o narzucenie jakiejś ideologii, że każde zawirowanie seksualne czy osobowościowe to NORMA i nie wolno tego oceniać"
      oraz:
      "...jeden styl życia jest moralny a inny nie...Dżender to niszczy, bo nakłada szablon"
      wszystko fajnie, ale...
      nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, by ktoś wcale nie oceniał ludzkich zachowań seksualnych /i nie tylko seksualnych zresztą/... zawsze pojawia się w głowie jakaś ocena... moralna, estetyczne lub natury zdrowotnej...
      czyli skoro nie ma wyznawców "nieoceniania", nie ma "ideologii" zwanej "dżender"... tak?...
      ale...
      gdy oceniamy, to właśnie nakładamy tym samym jakiś szablon, porównujemy z nim i na tej podstawie pojawia się ocena... np. "dobre, złe lub neutralne" /szablon moralny/, "ładne, brzydkie lub obojętne" /szablon estetyczny/, "chore, zdrowe lub nijakie" /szablon zdrowotny/...
      to zaś oznaczałoby, że wszyscy wyznają "ideologię" zwaną "dżender"... a skoro wszyscy, to po kiego w ogóle tworzyć taką kategorię, taki byt, jak "dżender" /do tego jeszcze będący "ideologią"/?...
      pozdrawiać :)...

      Usuń
    14. @ Ola:)

      "Nie nazwałabym tego, co robiła ta koleżanka (ani Twoich poglądów) dżenderowymi ."

      Tak, ale bardzo wielu "interentowych bucow", nadajacych sobie miano konserwatystow, z automatu przypisuja mnie do tych ruchow. Ja tez bywam, w sumie to jestem KONSERWATYWNA. Lubie moj damsko-meski (domowy) swiat, gdzie facet wbija gwozdzie , nosi zakupy, kosi trawe i zna sie lepiej na domowym sprzecie... ale byl czas, kiedy niejednemu chlopowi w wiedzy technicznej probowalam dorownac, bo po prostu zycie na nie to wymoglo. I powiem szczerze, ze w tym czasie zaznalam bardzo niefajnego meskiego traktowania ( od fachowcow od remontow) , takiego ich wywyzszania sie, ze co tu kobieto bedziesz gledzila: "Bedziesz mi mowila jak mam (powiedzmy ) beton mieszac? Do kuchni!". A potem okazywalo sie, ze przychodzil kolejny fachowiec i mi pokazywal spieprzone rzeczy przez poprzednikow i sluchalam potem jego gledzenia , jak to on spierdolonej roboty po kims nie lubi poprawiac.

      " bo celem działania nie było pokazanie chłopcu, że może sobie kiedyś zostać dziewczynką albo zmeiniać tożsamość płciową jak rękawiczke, "

      Nie wiem Olu. Mi sie wydaje, ze my rozmawiamy o gender jak kompletni laicy, ktorzy cos tam gdzies uslyszeli, cos tam gdzies niedoslyszeli lub niewlasciwie pojeli i stalismy sie specami od tego czegos i gadamy, gadamy, gadamy... Moze na serio warto isc do zrodel, postudiowac to cos i wtedy jako fachowycy kompetentnie krytykowac? Jezeli jest tak, jak my se tu omawiamy to mysle, ze gender daje szanse wielu ludziom, uznawanym obecnie za niedostosowanych do norm, bedacych na marginesie zycia spolecznego, na zalapanie sie w widelki na "norme". Tak to , przy mojej skapej wiedzy na ten temat, widze. No i jezeli tylko o to w tym chodzi , wiec no coz ...swiat idzie do przodu...obyczajowo ( dzieki ci Panie) tez nie stoi w miejscu.
      Moja prabacbia zarwala lanie cepami, bo wyrazila swoja niechec na slub, jako 16 lata ze starym 48 letnim wdowcem z osemka dzieci ( najstarszy jego syn byl starszy o dwa lata od przyszlej zony). I prababci nie miescilo sie w glowie ( przy jej doswiadczeniach zyciowych), ze kobieta moze wybrac sobie partnera na meza i kierowac sie w tym wyborze uczuciem, pozadaniem, pragnieniem... Fuj, nieprzystoi , jak kobieta moze mowic o swym uczuciu do faceta, kiedy w ,malzenstwie nie o to biega- kobiecie nie przystoi o czyms takim w ogole myslec. A jej sprzeciw zostal podniesiony przez ksiedza do rangi naruszania czawartego przykazania- grzesznica ( niedostosowana do reszty), utemperowali mloda od reki.

      Usuń
    15. Taki wtedy swiat mielismy- ruszyl sie z posad. Prababcia we wspoczesnosci nie bylaby marginesem, a normalna kobieta majaca prawa do uczuc, do wyboru meza i do kierowani sie w tym wyborze sercem, a nie pieniadzem. Te, ktore chca moga kierowac sie pieniadzem- wolny wybor. Poszerzyly sie widelki normy we wspoczesnosci. Kiedys bylaby prababcia poza nawiasem.
      Pamietam jak babcia moja przezywala , ze siostra ma przed slubem zaszla w ciaze. Niemoralnosc , niemoralnosc, niemoralnosc- grzesznica lamiaca szoste przykazanie....czula sie zle i nieswojo na slubie swej wnuczki. Do mojej mamy , a swej corki miala pretensje, ze zle dziecko wychowala, ze pozwolila na to, aby dziewczyna sie szlajala, za malo pasa w wychowaniu widocznie stosowala. Co za skandal i te inne. Wnuczka wyladowala w miemaniu babci poza nawiasem norm spolecznych. Albo tez przezywanie mojej babci, ze inne to juz prawnuki maja, a jej wnuki wszystkie takie jalowe ( no i zaserwowala jej bum potem najmlodsza wnuczka). Chodzilo o to, ze w babci swiecie, czas nam sie konczyl, siostra ta ktora zaciazyla przed slubem, oraz my jalowi nie miescilismy sie w widelkach - odtad dotad. Skonczone, swiat zamykal przed nami swoje pdowoje na normalne, przyzwoite, zamezno- zonate zycie. Same stare panny (poza siostra skandalistka oczywiscie)- mialam wtedy 24 lata -i starzy kawalerowie posrod jej wnukow. Szok genderowy dla mojej kochanej babci. Meczyla sie kobieta strasznie w takim swiecie. No a jak ktorys z jej wnukow by przszedl i powiedzial, ze jest homo ( co oczywiscie dzieki Bogu nie mialo miejsca i miejsca nie ma) wtedy zeszlaby niewatpliwie na zawal.

      Usuń
    16. Gdyby nie zmiany obyczajowe moze nie mialabys odwagi na slub Z Pakistanczykiem, kims o odmiennej kulturze, religii etc. Gdyby nie zmaniany obyczajowe wiele kobie i mezczyzn bioracych za partnerow kogos odmiennej rasy ( bialy-czarny, zolty-czarny...) nie maloby na to odwagi. Homo hajtali by sie z kobietami ukrywajac swoje predyspozycje i pragnienia, oby tylko udawac normalnych, unieszczesliwajac w ten sposob swych zyciowych partnerow i potomstwo....

      Malowanie paznokci przez faceta, meski make-up- daj spokoj , juz to sie robi calkiem ok sprawa wsrod mlodych. Sa tacy wytatuowani, wykolczykowani i z czarnym lakierem na paznokciach panowie. Znam tez takich , ktorzy make-upuja sie do pracy. Sa tak wrazliwi na punkcie swej urody...jaki obecnie maja przydomek wsrod luda? A chlopcy odwiedzajacy kosmetyczki- rany trzymajcie nas:))) Oczywiscie wyciagamy najgrubsza altylerie dzender. Mowimy tutaj o zmainie plci lub tez o tym , ze czlwoiek ma wybor i moze tez zadecydowac jakiej plci chce byc. Tak daleko mozliwosc wyboru zostala przez gender posunieta. No coz, przeciez to juz sie dzieje. Ci wszyscy zmieniajacy plec....oni to juz robia, gender mowi o tym, co juz ma miejsce. I swoja gadka wspomaga wlasnie tych ludzi, przygotowujac innych na zmiane myslenia. Przeciez najwazniejszy w tym wszystkim jest wybor, nie przymus. A TY widocznie boisz sie, ze facetowi lub kobiecie hetero moze to namieszac tak w glowie, ze zrobi sie z nich homo? Akurat w to trudno mi uwierzyc. To usieliby byc jacys mocno zakrecemi zyciowo krejzole, lubiacy eksperymentowac, "bawic" sie ta wolna wola...wydaje mi sie tez, ze niedlugo bedziemy sie zychowywac w ty swiecie jak moja babcia przy nieposlubionej jeszcze wnuczce w ciazy:)))

      " trzeba ciągnąć "w górę każdego", kto się do czegoś nie nadaje naturalnie, przykładowo faceta do bycia przedszkolankami albo kobiety na traktory (ciekawe, że już do kopalń tych kobiet nie ciągną)"

      Nie nadaje naturalnie. Wyobraz sobie, ze mialam wsrod znajomych kolege- przystojny jak trzeba- ktory byl nauczycielem klas 1-3. Kazdy z podejrzeniem na niego patrzyl tym bardziej, iz to wiejska szkola byla, nieprzekonani byli ludzie do niego. Niedlugo zejdzie na emeryture. Dozyl w swym zawodzie "sedziwych" lat, ale nielekko mu bylo, oj nielekko. Dlaczego taki, a nie inny wybor. Trudno mi powiedziec. Zawsze czul sie dobrze - bezpiecznie wsrod kobiet i taki tez kierunke studiow sobie wybral. Taki typ, ojciec dwoch corek:))
      Mnie sklonilaby do wyboru meskiego zawodu kasa
      . Nadal meskie zawody sa lepiej oplacane niz kobiece. Do mnie argument kasy w zawodzie przemawia. Ogladalam kopalnie, te na zachodzie. Przy tej technice jaka obecnie maja to tylko kwestia obslugi maszyny. Klimatyzowanej wenatrz, z filtrami na pyly etc...siedzisz w kabinie jak w domu przed TV. To sie obecnie nazywa praca fizyczna. Naturalny zawod dla kobiety, nienaturalny zawod dla mezczyzny...we wspolczesnych czasach i rozwoju technologii taki podzial traci znaczenie. Niedlugo bedzie podzial na pracujaca elite- taka, ktora ma dzieki swej pracy niezla kase i niepracujacy, biedny plebs, bo przy tym rozwoju technicznym i technologicznym 20% ludnosci swiata swa praca bedzie w stanie zaspokoic potrzeby reszty. I patrz jak to czasy sie zmieniaja. Kiedys o jakosc czlowieka swiadczylo przynazeleznie do odpowiedniej kasty niepracujacej, zyjacej z profitow pracy innych... praca to bylo cos fuj dla ziemianstwa ( przynajmniej w takim pojeciu pracy jakie mamy obecnie), niedlugo plebsem ( i w sumei juz jest uznawany za darmozjada) bedzie ktos niepracujacy. Moze gender to zmieni

      Z punktu widzenia gender szablon naklada kosciol:))

      Sorry za trzy komentarze. Za duzo znakow.

      Usuń
    17. Dodam jeszcze, ze slyszalam iz ci o dzender, mowia o nie wyroznianiu plci dziecka poprzez ubior. Cos w ubiorze przystoi tylko dziewczynkom ( sukienka jest takim symbolem , bo spodnie go stracily), a nie przystoi chlopcom... i to nie rozroznianie sie ze wzgeldu na biologie zaimkiem "on", "ona"- w tym momencie wsadzili faktycznie kij w mrowisko. To akurat w tym wszystkim w glowie mi sie nie miesci:)) Jezeli to ma byc oznaka jakiejs tam demokracji omawianej przez jugglera, to chyba zlego zwrotu uzyl:))

      Usuń
    18. A co do szkoly....dlatzego tez przejrzyj prawo ( poznaj dokladnie prawo waszych szkol) i zacznij sie na nie powolywac i ratuj swe dziecko tak, jak uwazasz za sluszne- tez masz wybor, nie tylko oni:)) Zaloze sie, ze znajdziesz tam furtke na swoje:))

      Usuń
    19. matko, ale mnie zasypaliście, ja tu piekę torty i chatę sprzątam, dzisiaj impreza urodzinowa syna męża (z pierwszego małżeństwa)

      pkanalia: pewnie, że nie da się NIE OCENIAĆ, kwestia tego szablonu właśnie; ja sie trzymam tego chrześcijańskiego, który jednocześnie uważam - nie tylko ja - za najbardziej uniwersalny
      czyli, w skrócie: akceptować naturalne rozwiązania (współżycie homo, na podstawie wielu badań, jest udowodnione jako wybitnie niezdrowe, homoseksualiści żyją średnio której i wielu z nich zapada na paskudne choroby, rak odbytu czy HIV to sztandarowe przykłady... tak samo psychicznie, odsetek depresji i samobójstw jest większy, i t nie dlatego, że społeczeństwo tego nie akceptuje - w Szwecji akceptuje do bólu a statystyki tak samo porażają); a jednocześnie człowiek jest czymś więcej niż zwierzęciem, ma rozum i wolną wolę - nei musi iść za wszystkimi popędami, wtedy, chociażby, nie byłoby mowy o wierności, rodzinie, czyli o MIŁOŚCI... tej prawdziwej, która jest decyzją wytwrania "na dobre i na złe"
      pewnie, że każdy może robić co chce, ale nie róbmy z tego nowej uniwersalnej moralności, bo jednak robienie jednych rzeczy jest szkodliwe, a innych nie

      tak w skrócie :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    20. Ania - oczywicie, że 200 lat temu nie wyszłabym za Pakistańczyka
      po prostu nigdy bym go nie spotkała, a on zapewne nigdy by nie wyjechał ze swojego packiego miasteczka; nie umiałabym angielskiego, on owszem - mieszkałby wszak w Królestwie Brytyjskim, w najlepszym razie był serkretarzem jakichś Anglików... a ja bym może poszła w ślady mojej krajanki Edyty Stein...?
      Chociaż małżeństwa mieszna wtedy też istniały, ale raczej w obrębie tej samej religii

      Moim zdaniem nie wolno tak gdybać, bo zbyt wiele czynników zewnętrznych się zmieniło, żyjemy tu i teraz i dokonujemy wyborów w naszych uwarunkowaniach. Najważneijsze jest właśnie by być wiernymi temu, co niezmienne - Temu, Kto niezmienny :)
      Inaczej było się wiernym 200 lat temu, inaczej dzisiaj, ale w sercu tak samo

      Co do synka i "dziewczyńskich" zachciewajek - nie, nie boję się, że zostanie homo. Albo już nim jest (i wtedy zrobię wszystko, by nie wybrał tego stylu życia), albo nie jest, a rodziny nie mamy patologicznej, żeby go do tego skłoniła. Niemniej jednak jest wiadomym, że dzieci mogą się czuć niepewnie w swojej tożsamości. Nie wolno im wtedy kłaśc do głowy, że to taka norma i że mogą być niepewne, że mogą w zasadzie do końca życia sobie eksperyentować. Należy się trzymać biologii, za którą czasem nie nadąża psyche i po prostu konsekwentnie określać tożsamość dziecka. Wiele czytałam ostatnio o badaniach na ten temat, pediatrzy zrównali z ziemią teorie o zmianie płci dzieci

      "Zaburzenia tożsamości płciowej mają charakter psychiczny, nie są wrodzone i nie mają związku z ciałem danej osoby – wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców z Amerykańskiego Kolegium Pediatrów (American College of Pediatricians). Przeczy to głównym tezom ideologii gender i wskazuje na zagrożenia, jakie może powodować jej propagowanie wśród nieletnich. (...) Okazuje się, że to właśnie zachęta do otwartości na zmianę płci i eksperymentowanie ze jej zmianą są główną przyczyną zaburzeń."

      http://pl.radiovaticana.va/news/2016/08/18/ameryka%C5%84scy_pediatrzy_im_wi%C4%99cej_gender_w%C5%9Br%C3%B3d_dzieci,_tym_wi/1252209

      Dlatego chcę chronić moje dzieci przed aką otwartością

      Pozdrawiam!

      Usuń
    21. Ania2 :)
      co do przedszkolanków - pewnie, że są wyjątki, panowie, którzy sie doskonale czują z małymi dziećmi
      ale nie jest to powszechne i nie należy narzucać żadnych parytetów! Ostatnio czytałam, że miasto Malmo biadoli, że jest za mało panów wśród przedszkolanek... takie biadolenie jest właśnie CHORE
      można biadolić, że jest za mało kadry, ale to pokazuje ideologiczne skrzywienie tego systemi
      są panowie, to super, faceci przydają się w wychowywaniu dzieci, ale jak nie ma to trudno, nie zmuszajmy nikogo, nie stawajmy na głowie, żeby zrealizować ideologiczny cel!

      ja to nazywam zaklinaniem rzeczywistości - islam to religia pokoju, mężczyźni powinni wykonywać więcej kobiecych zawodów a kobiety męskich, i wtedy świat będzie równiejszy, nie godzi się badać kłamiących Afgańczyków, którzy masowo udają dzieci, by dostać azyl, bo nawet jeśli kłamią to najwyraźniej muszą... i jak okażemy miłosierdzie i zaufanie to oni się zmienią i zintegrują ze społeczeństwem...

      no inżynieria społeczna pełną gębą!

      a gdzie w tym wszystkim naturalne predyspozycje, prawda i uczciwość? gdzie zachęcanie każdego człowieka, by wydobył z siebie to, co najelpsze, by był człowiekiem pełnym godności dziecka Bożego?

      Usuń
    22. @Ola...
      ależ na Zamolxesa... o czym Ty ze mną teraz rozmawiasz?... przecież słowem nawet nie wspomniałem o odmiennym guście, odmiennych upodobaniach w sferze bliskich relacji między ludzkich, zwanych ogólnie, zbiorczo "homoseksualizm"... możemy rzecz jasna o tym porozmawiać, ale generalnie mowa jest o pojęciu "gender" /nauka/ i i "gender" /"dżender" - ideologia?/...
      tak?...
      na razie jesteśmy w punkcie, że ustaliliśmy iż "gender" jest nauką interdyscyplinarną, zajmującą się relacjami pomiędzy płciami... zaś "gender" /"dżender"?/ jako ideologia?... wtf?... co to w ogóle jest?... już dawno kiedyś wyszło mi, że tak rozumiany "gender" /dżender?/ to taki demonek, który się czai po bramach i krzakach, gdy kogoś złapie, to mu/jej albo coś ucina, albo zaszywa... czyli de facto wytwór ludzkich umysłów...
      ...
      jak zauważyłem, do worka z napisem "g/dż/ender" /ideologia?/ wrzuca się już wszystko: odmienne gusta seksualne /np. wspomniany homoseksualizm/, transseksualizm /który jest w ogóle osobnym problemem/ albo feminizm /rozumiany na tysiąc sposobów, nurtów jest mnóstwo, ale buraki mają tylko jedną definicję/...
      pozdrawiać jzns :)

      Usuń
    23. @Ola

      "co do przedszkolanków - pewnie, że są wyjątki, panowie, którzy sie doskonale czują z małymi dziećmi
      ale nie jest to powszechne i nie należy narzucać żadnych parytetów! Ostatnio czytałam, że miasto Malmo biadoli, że jest za mało panów wśród przedszkolanek... takie biadolenie jest właśnie CHORE
      można biadolić, że jest za mało kadry, ale to pokazuje ideologiczne skrzywienie tego systemu.."

      Pewnie, ze trzeba mowic raczej o problemach z kadra, a nie o problemie malej ilosci facetow w tym zawodzie. Ale nie mozna tez ograniczac tej sfery zawodowej tylko do kobiet i kiedy zaczynaja przychodzic mezczyzni to ...jakos nie tak sie ludziom tradycyjnym robi, jakos nie teges- mysle, ze sie w tym temacie rozumiemy:)) Po prostu obyczajowo, spolecznie nie nalezy zamykac drogi nikomu kto chce jakis zawod wykonywac i tyle w temacie. Zamykac nawet glupimi zwrotami typu" Odbilo ci? Baba sie stales? Cos z toba nie tak?", bo to tez zamykanie ludzi na to, co moze chcieliby lub chcieliby sprobowac robic. Dlatego tez wyciaganie konsekwencji prawnych za tego typu zwroty uwazam za przydatne, moze nie konieczne ale przydatne. Dowcipnisie nauczyliby sie moze innej moralnosci? Wymuszono by to na nich, a wymuszenie w takim zakresie nie uwazam za niemoralne. Moze byc wrecz rozwijajace (p):))


      "nie godzi się badać kłamiących Afgańczyków, którzy masowo udają dzieci, by dostać azyl, bo nawet jeśli kłamią to najwyraźniej muszą... i jak okażemy miłosierdzie i zaufanie to oni się zmienią i zintegrują ze społeczeństwem..."

      To jest oczywiscie przegiecie. Tego nie rozumiem. Niemcy na ten przyklad dzialaja niby powoli, ale bardzo skutecznie...dochodza do sedna. Oni majac "swoich" tlumaczy ( ludzi stamtad mowiacych w tych jezykach i po niemiecku, lub stad) potrafia ciagle kontrolowac ich lojalnosc etc:)) Upierdliwe to bywa, ale w tego typu przypadkach ....czemu nie:))


      "a gdzie w tym wszystkim naturalne predyspozycje, prawda i uczciwość? gdzie zachęcanie każdego człowieka, by wydobył z siebie to, co najelpsze, by był człowiekiem pełnym godności dziecka Bożego?"
      Zyjesz w panstwie swieckim, nie wyznaniowym...zwroty typu Dziecko Boze sa niezrozumiale. Ludzie tam posluguja sie inna terminologia- nie rozumieja Ciebie. Nie dzeicko Boze, ale obywatel, godnosci Dziecka Bozego to rowne prawa etc... a rowne prawa nie kojarza sie im absolutnie ( poprzez historyczne doswiadczenia) z hierarchia etc...

      Usuń
    24. @pkanalia
      w moim mniemaniu odpowiadam na Twoje komentarze, nie wiem czego nie rozumiesz (a może to ja czegoś nie rozumiem)
      nie zgadzam się z opinią, że nie ma czegoś takiego jak gender - ideologia; wszystko, co widziałam na ten temat to właśnie ideologia
      czyli nie dyscypolina naukowa, gdzie cokolwiek się bada (badania relacji międzykudzkich, społeczeństw itede załatwiają już socjologie, psychologie, etnografie, kulturoznawstwa i inne takie), tutaj bada się pod tezę, że coś sztucznie skonstruowane, więc trzeba to prostować, wprowadza dziwne pojęcie płci kulturowej, chociażby, podpina pod to całe listy postulatów, że niby biologiczna się z tym nie zgadza i tak dalej

      i dla mnie takie założenie to właśnie ideologia, ja nie wyróżniam niczego takeigo jak płec kulturowa, jest jedna płeć - biologiczna - i ona determinuje wybory ludzi w jej ramach; kobiety rodza dzieci, przykładowo, z natury a nie z powodu tego, ża narzucono to kulturowo

      wszystko gra pod muzykę "kobiety są poniżane przez facetów, trzeba to wyplenić"

      NB tam gdzie są naprawdę poniżane nie ma żadnego wypleniania, feministki i dżenderystki nabierają wody w usta - i dlatego nie mam żadnego szacunku do tych ruchów ani ludzi, którzy się tym zajmuja; moim zdaniem robia więcej szkody niż pożytku

      Usuń
    25. Ania - a jak Niemcy załatwili problem badania wieku, możesz się dowiedzieć?
      W Szwecji trwa aktualnie ogromna debata na ten temat
      trochę dygresja, ale bardzo mnie to ciekawi
      Szwedzcy lekarze twierdzą bowiem, że to jest NIEMOŻLIWE by w miarę dokładnie ustalić wiek człowieka, co konczy się tym, że ponad połowa wszystkich "nieletnich" uchodźców przybyłych do Europy w 2015 i 2016 występuje o azyl w Szwecji, bo tylko tu "nie da się ustalic ich wieku"
      Nieletniość oznacza, że od delikwenta nie pobiera się odcisków palców przy rejestracji (co ponoć powoduje masowe zjawisko podwójnej tożsamości i podwójnego pobierania zasiłków), dostaje lepsze warunki bytowe, więcej wsparcia finansowego (karnety do siłowni, na basen itede) oraz zapewnia dostęp do edukacji, a do tego ogromna ilość podań kończy się przyznanie azylu na czas nieokreślony
      (dorosłym przyznają teraz tylko na 3 lata)
      Ci ludzie ponoć wyglądają nawet na 30-40 lat, wszyscy, którzy mają z nimi doc zynienia potem to wiedzą, ale panuje zmowa milczenia - bo nic nie da się zrobić, szwedzcy lekarze pediatrzy odmawiają wykonania badań, że to nieetyczne, skoro nie są w stanie uzyskac wiarygodnych wyników

      ciekawe, że reszta Europy wydaje się z powodzeniem badać wiek "dzieci", co w Norwegii i Danii skończyło się skandalem - 70% badanych było pełnoletnich
      Dam głowę, że złożyli podania w Szwecji...

      Pozdrawiam!

      Usuń
    26. @ Ola

      Poszukam jak to z ustalaniem wieku tu bywa, ale mysle, ze skoro Norwedzy i Dunczycy maja sposob to Niemcy tez.

      Szwedzi zas swa postawa przypominaja bajke o "Nowych szatach cesarza",kiedy to krol nagi idzie w pochodzie i wszyscy zachwycaja sie jakiez to piekne ma on na sobie szaty, oby tylko nie byc uznanymi za nierozumnych, za tych ktorzy nie widza tego con widza inni...i wszyscy boja sie powiedziec prawde jak to z tym krolem faktycznie jest.

      Ostatnio tu u mnie w miescinie, lekarz pediatra mial terminy dla dzieci uchodzcow, musialy sie widocznei przebadac, ile zesmy sie naczekaly w Mloda w kolejce to szkoda gadac.

      Usuń
  2. pamiętam, że za peerelu /za moich szkolnych czasów/ wu-ef był koedukacyjny w I i II klasie, w III nie pamiętam, ale w IV już na pewno był podział, oddzielni nauczyciele, różne godziny, chociaż klasy bywały łączone /czyli np. dziewczyny z Va + Vb/... tak było także w liceum... na studiach już bywało różnie, zależnie od rodzaju zajęć, które każdy wybierał sobie z oferty danej uczelni... akurat sam chodziłem wtedy /w ramach wu-ef/ na siłownię, towarzystwo było wybitnie męskie, ale dziewczyna od czasu do czasu też się zdarzała /i bynajmniej nikt w temacie jej płci wątpliwości nie miał/...
    ...
    Ania wspomniała o taekwondo... w Polsce sztuki i sporty walki zawsze odbywały się w grupach mieszanych, nawet sparringi /walki ćwiczebne - nie mylić z zawodami/ odbywały się w parach mieszanych, co więcej, czasem z powodów czysto lokalowych szatnia bywała wspólna... i nikt nie robił z tego problemu...
    dopiero później, w miarę popularyzacji tych form ruchu zaczęły powstawać grupy czysto kobiece... sam taką prowadziłem /ale to raczej dlatego, że zajęcia były w internacie żeńskim zorganizowane dla mieszkanek/...
    ...
    dodam jeszcze, że na aerobik czy inne tego typu zajęcia też zdarza się chodzić mężczyznom i tylko burakowi przyjdzie do głowy nazwać takiego gościa "pedałem"...
    /tu dodam w ramach ciekawostki, że kiedyś z kumplem, wytrenowani zawodnicy na katorżniczych treningach kyokushin, poszliśmy na taki aerobik i wyszliśmy ledwo żywi... laik się zdziwi, fachowiec zrozumie - po prostu inna metodyka treningu/...
    ...
    do czego zmierzam w tych opowiastkach?... ano do tego, że w tym wszystkim nikt nie robił problemu z niczego, ani w przypadku koedukacji, ani w przypadku grup jednopłciowych... wszystko się odbywało jakoś tak "samo", naturalnie, nie było mieszania do tego ani żadnego "gender", ani tym bardziej religii, w szczególności islamu...
    nawiasem mówiąc, nie mam nic przeciwko gender, niech sobie taka interdyscyplinarna nauka istnieje, może jest potrzebna, śmiać mi się tylko chce, gdy ktoś mi wmawia, że gender to ideologia...
    aha, wracając do religii, to pamiętam, że prowadząc zajęcia wymagałem zdejmowania krzyżyków i medalików... jakoś nikt mi nie wytykał antyklerykalizmu, ani tym bardziej "ateizmu wojującego" /kolejna bzdura, zmyślone pojęcie bez pokrycia w realiach/, nikt mówił o "dyskryminacji", gdyż kazałem wszystkim zdejmować każdą, jakąkolwiek "biżuterię", gdyż sport był kontaktowy i chodziło o bezpieczeństwo...
    ...
    sorry Olu za bałaganiarski, niezbyt składny komentarz, raczej strumień świadomości, ale po prostu nie czaję tego wszystkiego... bieganie, skakanie, fikanie nogami i rzucanie piłką zawsze było to samo, co najwyżej metodyka ćwiczeń się rozwija... a tu nagle od iluś tam lat ludzie tworzą sobie z tego ból głowy, co więcej, z samym sportem czy rekreacją nie ma to nic wspólnego...
    ...
    co do Szwecji nie wiem... z Twoich pierwszych zdań wynika, że wu-ef był do tej pory w szkołach koedukacyjny, tak?... a czy tak było zawsze, a jeśli nie, to od kiedy?... tam pytam, dla poszerzenia wiedzy o świecie...
    niemniej jednak nie zmienia to mojego ogólnego wniosku, że komuś tam mocno odwaliło w tym temacie...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej!
      włączyłam się w jedną fejsbukową dyskusje o tym problemie, napisałam mniej więcej to, co tu, tylko streściłam, dostałam joby, że na pewno byłam kiepska w sporcie i dlatego to mówię :D
      Pani, która to napisała podkresliła, że ona była najlepsza z dziewczyn, tak dobra, że nawet lepsza od niektórych chłopców... co notabene idealnie poparło mój argument :D

      Wychodzę z założenia, że dorośli niech sobie chodza na jakie treningi chcą, faceci na aerobik, baby na siłkę... ale dzieci w szkole maja to obowiązkowe! i w dodatku okres dorastania to naprawdę bardzo ciężki wiek, moim zdaniem to katorga dla obu płci kazać dziewczynom się mierzyć z chłopakami
      wiadomo, że w Szwecji ten wuef jest taki jak cała reszta - czyli żadnych ocen i żadnych wyzwań, no ale nawet jak grają w noge to jednak chyba na punkty i wiadomo, kto strzela, a kto nie!

      Zdejmowanie łańcuszków i pierścionków to zawsze jest obowiązek na takich zajęciach, zwykłe zasady bezpieczeństwa (ciekawe, czy hidżaby sciągają w szwedzkich szkołach? szmata na głowie też może być niebezpieczna!)

      A co do dżendera to na bank rozumiesz pod tym co innego niż wiele innych osób (w tym pewnie ja). Nie ma we mnie zgody na żadne ideologizowanie biologii, czyli wmawianie, że chłopcy i dziewczyny rodzą się jako tabula rasa i jedynie od ich wychowania zależą ich preferencje dot. stylu życia, talenty czy instynkty. Ponieważ nie ma na to żadnych dowodów, albo sa takie, które zadają temu kłam, to takie próby "zrównywania" ludzi nazywa się ideologią właśnie.
      Ale jak ktoś chce sobie BADAĆ zjawiska i je opisywać to prosze bardzo, ale to nie jest to, co dzisiaj głosi "dżender". Niestety, nie o żadne badania chodzi, ale o przemodelowywanie procesów pod gotowe teorie, niczym nie poparte. pewnie widziałeś filmiczek norweskiego komika/socjologa na temat prania mózgu, polecam
      https://www.youtube.com/watch?v=5oGL7njQwrg
      Szwedzi naprawdę myślą tak, jak ci pseudonaukowcy na filmiku. Że jak sparujech chłopaka i dziewczynę na wuefie to będą mieli takie same szance i w ogóle idealne równościowe życie...

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. no tak, czynnik przymusu udziału w lekcjach wu-ef-u rzeczywiście ma spore znaczenie... rzeczywiście masz rację, że nie można tego porównywać z dobrowolnymi zajęciami w klubie, gym czy jakimś ośrodku fitness, obojętne, czy się ćwiczy pod wyczyn, czy pod rekreację... ]
      zaś kwestia ewentualnej wspólnej szatni również nie jest wtedy taka istotna, bo kogo krępuje zmienianie galotów w obecności płci przeciwnej pójdzie ćwiczyć do klubu z lepszym zapleczem...
      ale gdy wspomniałaś o sprawie "mierzenia" się dziewczyn z chłopakami, to nagle pojawia temat samej "filozofii" szkolnego wu-ef-u... czy ma w tym chodzić o kształcenie przyszłych zawodników, czy o to, by dzieciaki się po prostu ruszały, by się zdrowiej rozwijały?... ale to już chyba wykracza poza obszar naszych rozważań, bo zaraz pojawi się pytanie, czy w ogóle wu-ef powinien być obowiązkowy?...
      ...
      problem nakrycia głowy na zawodach miał miejsce na Olimpiadzie w Londynie, gdy wystąpiła w turnieju judo zawodniczka Arabii Saudyjskiej w chuście... szum był de facto medialny jedynie, gdyż dziewczynę dopuszczono do startu bez specjalnych dyskusji wychodząc z założenia, że sam krój, fason tej chusty nie stwarza żadnego zagrożenia... z tego co wiem, to na zawodach sportów walki jest jedynie zakaz posiadania rozpuszczonych włosów, więc wszyscy długowłosi /bez względu na płeć/ te włosy splatają, upinają, także ze względów praktycznych, byle nie nie było twardych elementów w tym upięciu, więc odpowiednio zawiązana chusta się mieści...
      na moich zajęciach chust nie było, zdarzały się opaski frotte i hachimaki /takie opasko-chusty w japońskim stylu/, nie robiłem jednak z tego sprawy...
      ale chusta to małe miki... zastanawiam się, jak by zareagowali sędziowie, gdyby na ring lub matę wkroczył ortodoksyjny sikh w turbanie... tu chyba byłby problem...
      za to autentyczny problem był kiedyś, gdy nie dopuszczono na jakiejś Olimpiadzie bokserów z Afganistanu ze względu na brody... wtedy chyba jednak poszło o ich długość, bo przecież widuje się czasem na ringach, matach czy klatkach zarośniętych zawodników... choćby słynny polski/?/ mistrz MMA, Mamed Khalidov...
      ...
      co do "gender" trzymam się klasycznej definicji, zacytuję zdanie prof. M.Środy:
      "Nauka o społecznej tożsamości płci (gender) nie ma charakteru postulatywnego – nie mówi jak ma być, jest natomiast opisem i analizą rzeczywistości"...
      natomiast rzeczywiście jest tak, że co poniektórzy formułują różne dziwne postulaty, do tego niekoniecznie na nauce oparte i to czasem bywa nazywane "gender"... i stąd całe nieporozumienie na temat tego słowa...
      ...
      na koniec zabawna anegdota, z mojego wczesnego okresu trenowania kyokushin... początek zajęć, na sali jakieś ok. trzydziestu chłopa i jedna dziewczyna... wchodzi prezes klubu z listą zaległych opłat...
      /cdn w następnej części, bo nie wiem ile znaków już napisałem/...

      Usuń
    3. anegdota /c.d./...
      prezes miał łeb na karku, jeśli chodzi o organizację i finanse klubu... ale lubił się przy okazji pomądrzyć i czasem popełniał teksty niżej wora... tym razem czepnął się poziomu higieny... pociągnął przy okazji nosem i mocno mu się nie spodobało... no, cóż, trudno by pachniało fiołkami na małej sali gimnastycznej, na której wciąż ktoś coś ćwiczył, trenował... ale prezes zwalił to na męską większość, że jakoby z brudnymi nogami przychodzą na trening... na koniec walnął takim tekstem /cytuję/:
      - no, panowie, dżentelmeni, tak nie wypada, sami spójrzcie, jak to wygląda, jedna dziewczyna na sali, a taki smród!...
      zapadła głucha cisza, wszyscy zgłupieli, zaś "jedna dziewczyna" dodatkowo przybrała kolor pomidora... prezes szybko się zorientował, że palnął idiotyzm i pośpiesznie wyszedł z sali...
      były pewne problemy z rozpoczęciem treningu, bo ciężko było zapanować nad zbiorowym śmiechem, a śmiali się wszyscy, zwłaszcza owa dziewczyna, której poczucie humoru poddane było zaiste mocnej próbie...
      pozdrawiać :)...

      Usuń
    4. @ Ola

      Tak mnie cos naszlo z tym "dzender" i kosciolem. Nie wiem czy precyzyjnie to wyluszcze, ale ....
      Razu ktoregos ogladalam w TVP Kultura Hale Odlotow. Byl to program poswiecony wlasnie tej ideologii. Brala w nim udzial dziewczyna praktykujaca i wierzaca, ktora specjalnie poszla na uniwerek, na kierunek nauczajacy o gender. Chciala przejsc ta wiedze na wlasnej skorze, zeby wiedziec dokladnie, a nie ze slyszenia o czym mowa. Zapytana o podsumowanie i final rozmowy specow, stwierdzial, ze dla niej gender to wybor, ze czlowiek wybiera kim chce byc.

      Znasz stosunek kosciola do homoseksualizmu- z pewnoscia znasz. Grzech. Zaden sodomita nie wejdzie do Krolestwa Bozego. Kosciol w znanych mi programach mowil o homoseksualizmie jak o chorobie, ktora mozna, nalezy wrecz leczyc. Chorobie moralnosci, ktora mozna poddac terapii. Pospieszalski w ktoryms z programow mowil o sukcesie pewnego profesora specjalizujacego sie w terapeutyzowaniu homo...

      Kosciol nie przyjmuje do wiadomosci, ze to moze byc cos zwiazane z genami, ze to cos silniejsze od czlowieka. To po prostu zly wybor..wybor uwarunkowany niewlasciwymi doswiadczeniami czlowieka, chociazby pierwszym kontaktem seksualnym przezytym z mezczyzna. Przeciez ideologia gender klania sie w wyjasnieniach kosciola. Ta ideologia moze pomoc kosciolowi podtrzymac ich teze...a kosciol nastrasza na to piora. No wiec jak to w koncu jest z tym homo? Niewlasciwy wybor wedlug kosciola- z naciskiem na slowo WYBOR .... i wybor- tez wedlug gender- bez zabawy, w tym przypadku, w ocenianie owego wyboru: wlasciwy ci on, czy niewlasciwy (?) "... Nie mowi jak ma byc, jest natomiast opisem i analiza rzeczywistosci ..."

      Usuń
    5. Cześć Aniu, dzięki za ciekawy komentarz
      Nie będę się wypowiadać za "kościół" bo nie czuję się upoważniona, ale dla mnie to trochę tak jest, że to się wcale nie wyklucza.
      Tzn jest możliwe a nawet prawdopodobne, że wiele osób ma naprawdę biologiczno-psychiczny problem z wyborem własnej tożsamości, czasem to geny (chociaż na poziome genów nigdy nie udało się tego stwierdzić!! nawet badając jednojajowe bliźniaki, gdzie jeden potem wybrał homoseksualizm... co nie znaczy, że nie ma tam czegoś i po prostu nauka tego jeszcze nie znalazła), czasem - częściej! - warunki wychowania i wpojone wartości tudzież przebyte traumy
      Ale to dalej nie oznacza, że dana osoba ma eksperymentować z operacjami zmiany płci, ma przechodzić terapie hormonalne (ja można je w ogóle zapisać jeśli nauka naprawdę nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić co powoduje takie zaburzenia??) czy uprawiać rozwiązły tryb zycia i uprawiać wszystko ze wszystkimi
      Osobie hetero też mogą podobac się różni partnerzy, ale jeśli jest w związku małżeńskim to musi walczyć z popędami i fantazjami, nie iść za nimi (chociaż są takie "naturalne") tylko być wierną
      Tak samo osoby, które wybrały celibat.

      Wierzę, że jest to możliwe, ale tylko mając właściwe spojrzenie na siebie jako człowieka. Z właściwą perspektywą - choćby taką, że na tym świecie jestesmy tylko na chwilę, i to, co takie trudne kiedyś się skończy
      Dokładnie tak samo wszyscy powinnismy mysleć, osoba upośledzona, która nie może mieć "normalnego" życia (normalnego w kategoriach większości), ona też czasem nie może się spełnić seksualnie i co w związku z tym?

      Wiem jedno - nawet postepowi Szwedzi odkryli w badaniach nad osobami trans, że wszelkie zmiany płci powoduja jeszcze gorsze efekty. Próbuje się oszukać biologię i moralność, a to się nie da.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    6. @ Ola:)
      "Tzn jest możliwe a nawet prawdopodobne, że wiele osób ma naprawdę biologiczno-psychiczny problem z wyborem własnej tożsamości, czasem to geny"

      No wlasnie:)) Czasem tak, czasem siak...czyli czasem odwolamy sie do wyboru, czasem kiedy bedzie nam wlasnie odpowiadala wersja z genami powolamy sie na geny. Zastosujemy labilnosc w wyjasnianiu, w zaleznosci co nam bedzie na dana chwile potrzebne. I jasnym jest, ze oba wyjsnienia wcale sie nie wykluczaja.

      Jezeli potwierdziloby sie stanowisko gender to wtedy kosciol moze grzmiec o homo jako o grzechu, o niewlasciwym moralnie wyborze. Jezeli potwierdzilaby sie wersja z genami, wtedy byc moze kosciol musialby zrewidowac pewne poglady, bo to co stworzyl Bog nie powinno byc nietrafione w dziesiatke. Bog sie nie myli, a jezeli sie nie myli to wtedy co? Jak podejsc do zawartych w Pismie Sw slow o homoseksualistach? Skoro to niepodwazalne i nie powinnismy sie lekac, kiedy mowa o Bozym przekazie, wiec chyba trzeba zwrocic sie ku wersji z wyborem.
      Czyli gender w pewien sposob pomaga swa teoria kosciolowi w udowodnieniu swoich tez. Dlaczego kosciol nie znosi gender. Gender nie ocenia stanu rzeczy, a kosciol niestety tak i tylko to by ich w takim ukladzie roznilo. Wiem, ze gender jest niebezpieczny z punktu widzenia kosciola, bo nieoceniajac i nie mowiac, ze cos jest beee uwalnia ludzi z poczucia niedostosowania do reszty , do wiekszosci, do pewnych norm uznawanych za normalne i ogolnoobowiazujace:))

      Homo nie musza prowadzic rozwiazlego- sodomickiego- stylu zycia. Moga zyc z jednym partnerem latami, tak jak ludzie w zwiazku malzenskim. Ale wlasnie problem w tym, ze ich styl, sposob uprawiania seksu jest uznawany za sodomicki.

      Zdaje sobie spraw, wiem ze zycie to walka, walka, walka i wlaka z popedami, samym soba, ze zmyslami, pragnieniami , fantazjami...ze wszystkim tym, co moralisci uwazaja za niemoralne.)) A jak rypniemy na ryj w tej walce to zawzse mozemy sie pcieszac, ze to kiedys minie bo jestesmy tu na chwilke.

      Usuń
    7. Wiesz co, jak dla mnie to kościół wcale nie walczy z żadnym dżenderem, bo to tak jakby miał walczyć z voodoo ;)
      Teorie genderowe w żaden sposób nie szkodzą kościołowi, w sensie jego nieomylności (w kwestiach wiary i zbawienia). Szkodzą ludziom, którzy się złapią na lep ideologii. Tak samo szkodzą inne teorie, komunizm, faszyzm, weganizm i takie tam ;)

      Natomiast realnum problemem - także kościoła - jest wpływ pewnych teorii na politykę, czyli na przykład seksualizacja dzieci, rozwalanie rodzin, faszerowanie ludzi eksperymentalnymi szczepionkami czy terapiami i tak dalej
      Często niewinna teoryjka ma koszmarne skutki... dla ludzi, nie dla Prawdy! ale Kościół to także wymiar ludzki przecież, stąd to zaangażowanie

      Usuń
    8. Gdyby to dobrze rozegrac, to moze sie okazac, ze teorie gender moga wspomoc wyjasnianie kosciola. Wiara wiara, ale ludzie potrzebuja uzasadnien , wyjasniem- dlaczego tak, a nie inaczej(?), szukaja , analizuja...
      Wiara zdarza sie nielicznym ( w stosunku do tej masy luda, ktora istnieje na swiecie)i ta prawdziwa, ktora gory przenosi to rzadki dar. Nie kazdy moze na niej sie oprzec idac przez ten swiat. Nie kazdy jest mistykiem i ma obajwienia formatu sw. Faustyny. Czlowiek potrzebuje uzasadnien, wyjasnien... Jezeli kosciol robi z teologii nauke , dyscypilne naukowa to musi wpasowac sie w ramy uznajace cos za nauke, a skoro jest ta nauka, to musi czerpac z dobrodziejsw innych dyscyplin naukowych:)) W nauce wszystko powinno sie ubogacac i przenikac.
      Kosciol to moralista. Jets zaangazowany w swoja moralnosc i w to, aby ludzie poijeli, ze jak ta moralnosc nastanie wtedy bedziemy miec juz Krolestwo Boze tu na planecie Ziemia. Problem w tym, ze moralnosc to tez zbior pewnych ustalen prawnych i niekoneicznie ich pojecie i przyjecie, moze isc w parze ze zrozumienie tego przez nasze wnetrza. Kosciol musi byc ZROZUMIALY, aby ludzie powiedzieli, ok jak tak zyc chce i tak wlasnie wspoloczuwam i to pojmuje.
      Ludzie dochodza roznymi drogami do PRAWDY, nawet przez nauke! Nie tylko poprzez wewnetrzna intuicje lub wiare:))

      Wierzysz w nieomylnosc kosciola, ale widelkina odchylenia, na blad, musisz tez w tej wierze choc ciut brac pod uwage. Wiara to nie pewnosc, ze ma byc tak, lub siak. Istnieje cos takiego jak pycha wiary?

      Usuń
    9. Ania, nieomylność Kościoła nie oznacza, że wszystko, co mówi jakikolwiek ksiądz, a nawet papież, to jest święta prawda
      Dtatego dodałam "w zakresie wiary i zbawienia"

      "Przez nieomylność Kościoła katolickiego rozumie się to, że Kościół, dzięki szczególnej asystencji Ducha Świętego nie może błądzić, gdy naucza albo podaje do wierzenia doktryny wiary i moralności."

      przykładowo: w dziedzinie ubioru... nieomylnością nie jest okreslenie jaka długa sukienka jest moralna a jaka nie, ale o to, że należy być skromnym i nie wodzić innych na pokuszenie... i tak, każdy zrozumie to po swojemu, ale nakaz skromności jest nieomylną zasadą moralną

      Usuń
    10. Wiem Olu w jakim zakresie kosciol (papiez) jest uznawany za nieomylny, niestety jestesmy tylko ludzmi i pieprzymy z ta nieomylnoscia.
      Problem w tym mowieniu o skromnosci w moralnosci polega na tym, ze nawet kobieta ubrana od stop po czubek nosa na czarno, moze zostac za nieskromna w ubiorze uznana, bo kazdego kreci cos innego, dlatego zasady maja to wszystko ulatwic.
      Dobra ale nie o zasadach.

      Sami , kosciol, robimy sobie czesto zla robote i na serio traktujemy sie jak nieomylni. Kiedy pogadasz z kobietami od Radia Maryji ( w Polsce ostatnio trening przeszlam)- nieomylnosc bije z ich ust. A z ta nieomylnoscia to po prostu czasy sie zmieniaja. W ich czasach uchodzilo cos innego, obecnie uchodzi cos innego...tylko, ze nieomylne to byly ich czasy i nieomylny jest O . Dyrektor.
      A kiedy uslyszalam kazanie w Licheniu o pochwale starosci i o zlym prowadzeniu sie mlodych to wymieklam, no ale.... kosciol robi sie stary i chwali tych, ktorzy sa w nim i widocznie dochod mu przynosza ( instytucja i nic wiecej). Mnie to kazanie zemdlilo, bo mialam akurat przejscia z nieomylnymi starcami...

      Ale tez nie o tym...chrzescijanie zachowuja sie jakby byli ogolnie nieomylni. Dopiero kiedy zaczynaja sie stawiac im ludzie, obalac ich argumenty to wyrywaja im ta nieomylnosc z rak. I mnie to czasami tez i cieszy- bo ci omylni maja czasami dobre argumenty wobec tych nieomylnych:))) A chodzi przede wszystkim o nieomylnosc w zmieniajacej sie obyczajowosci, ktora niestety wiaze sie z moralnoscia.

      Usuń
    11. wiesz co, czasem każdy zachowuje się jakby był nieomylny... Szwedzi, na przykład, są nieomylni w dziedzinie humanitaryzmu (azylanctwo, pomoc socjalna, podatki, przymus społeczny do "równania", żby nikt nie był lepszy....), a wszyscy, którzy mają inne podejście są otwarcie spychani na margines, ośmieszani, a czasem bezczelnie obrażani
      Nieomylne kobiety z Radia Maryja to nieszkodliwe babcie przy tym wszystkim, nie sprowdzą Ci na głowę kryminalistów z trzeciego świata chociażby, co najwyżej źle się przy nich poczujesz...

      Nie uważam, że katolicy są jakoś bardziej "nieomylni" niż inni, to natura ludzka taka jest, a stworzone przez nią systemy to dopiero potwory nieomylności! Państwa islamskie, komunistyczne (tu wrzucam Szwecję), faszystowskie, "laickie dyktatury" (Francja, ale tu też można wrzucić Szwecję), kiedyś protestanckie systemy (Szwecja wygoniła swego czasu wszystkich katolików) ...
      Prawdziwy głęboko wierzący katolik będzie jako jedyny chyba świadomy swojej omylności i da żyć innym!
      Oczywiście w granicach naszej ludzkości, każdemu czasem się zdarza być do czegoś tak przekonanym, że jest betonem :)
      na przykład ja jestem betonem w dziedzinie aborcji (ruchu pro-choice, oficjalnie) i dżendera, uważam te ruchy za mordercze dla świata i konkretnych ludzi, w dodatku wyjątkowo obrzydliwe, bo krzywdzące najsłabszych, tych, co się sami nie mogą obronić - i nie odpuszczę nigdy, na ile mogę to teraz powiedzieć. Choćby pół Szwecji miało się obrazić albo mnie wyekspediować na margines społeczny.
      Tutaj akurat mój Kościół też jest nieprzejednany i chroni tych "najmniejszych", dlatego akurat uważam ten swój pogląd za nieomylny

      (jeszcze kilka innych by się znalazło...)

      Usuń
    12. starsze panie słuchające Radia Maryja są bardzo okay, bo dokarmiają miejskie, piwniczne koty... a ja mam pozytywnego świra na punkcie kotów, więc popieram te starsze panie... co mnie obchodzi, że słuchają bzdur, ważne, by kotom pomagały... tak?...
      o aborcji nie gadamy, to świetnie wiem... lubię kobiety, Ty Olu chyba nie za bardzo, więc podpisujemy tzw. "protokół rozbieżności zdań" /mamy to już ustalone od dawna/...
      zostało to całe "gender"... właściwie to znakomicie podsumowałaś temat wcześniej, że są dwa "gendery"... próbowałem dociec, na czym ten drugi gender /ideologia/ polega?... nie dało rady, nie dostałem odpowiedzi... co ten gender postuluje?... bo skoro ideologia, to coś powinien postulować... tak?...
      chcę POJĄĆ, o co w tym hula?... gdzie TO jest?...
      pozdrawiać /Anię też/ :)...
      https://youtu.be/5CytySnKHrY

      Usuń
    13. pkanalio, rżniesz głupa, że tak powiem :)
      mówiłam drukowanymi literami i nei będę powtarzać, chyba naprawdę nie chcesz zrozumieć
      A jak byś określił postulaty wydzielenia płci kuturowej, nieokreślania płci nowonarodznym dzieciom lub procesy zmiany płci dziecka przez rodziców? To wszystko proponuje się jako wynik "badań gender", które rzekomo stygmatyzują człowieka poprzez nadanie mu PŁCI

      a co do lubienia kobiet to się zupełnie nie zgadzam
      nie lubię kobiet krzywdzących swoje dzieci, to na pewno
      tak samo nie lubię mężczyzn czyniących powyższe

      a resztę - lubię lub nie według zwykłego "klucza lubienia"

      pozdrawiam

      Usuń
    14. Ze sie wtrace:)

      "o aborcji nie gadamy, to świetnie wiem... lubię kobiety, Ty Olu chyba nie za bardzo, więc podpisujemy tzw. "protokół rozbieżności zdań" /mamy to już ustalone od dawna/..."

      Facet, ktory lubi kobiety powinien poddac sie wazektomii, aby nie doprowadzac, jakby co, kobiet do sytuacji, ze musi poddac sie narkozie, przechodzic nerwowke z powodu niechcianej ciazy, aby nie musiala przechodzic wewnetrznych rozterek i trwogi...no po prostu powiniem robic wszystko aby jej tego zaoszczedzic. Aby nie musiala sie truc cdhemiczna antykoncepcja. Skoro lubi, jako deklaruje, niech im pokazuje aklternatywne wyjscia i zdejmie ciezar z barkow:))

      Usuń
    15. Co to jest gender?
      https://youtu.be/-GVAiYIUwHg

      Usuń
    16. https://youtu.be/hmuMw-hRQ9w

      Usuń
    17. a tu gender jako ideologia
      https://youtu.be/UgMOZAq-H6g

      Usuń
    18. dzięki za linki, Aniu, chętnie poglądam debaty specjalistów, do tej pory głównie czytałam ich opinie
      pozdrawiam!

      Usuń
  3. Demokracja w duchu gender to taka idealna rzeczywistość w której ludzie m u s z ą być równi. Nie wiem, czy koniecznie trzeba coś jeszcze dodawać. Może wystarczy zastanowić się w o b e c c z e g o?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mowi gender o demokracji? Przyznam sie, ze nie bardzo wiem. Moze miedzy wierszami. Czyli nå Ziemi nie mozemy byc rowni, jestesmy skazani nå CIERPIENIE z powodu nierownosci. Jakby nie bylo, dobrze nigdy nie bedzie. Zaloze sie juggler, ze jakby zaczelo sie z "nimi" dyskusje, to byc moze wynikloby, ze tu nie biega o taka rownosc, a szacunek wobec roznorodnosci, tolerancje wobec niej, poszerzenie swiadomosci...

      Usuń
    2. Aniu kochana, gdyby zastanowić się wobec czego ludzie muszą być równi zdaniem propagatorów ideologii gender, to bardzo szybko doszlibyśmy do oczywistego wniosku, że nie chodzi to o równość, tylko o jednakowość - kultur, grup, jednostek, co jest oczywistą , kolejną odsłoną lewicowych rojeń o szczęśliwym świecie nieskomplikowanych zwierzątek sterowanych jedynie biologią i prawem stanowionym.
      "poszerzanie świadomości" na drodze przymusu prawa zawsze kończy się tak samo - zniewoleniem, uniformizacją i w ostatecznym efekcie - gwałtownym demontażem kolejnego lewicowego raju głupców.Fasadą takich rajów zawsze jest równość, gilotyny też służyły wyrównywaniu nierównych.
      Łączenie genderowego czy njuejdżowego bełkotu z etyką chrześcijańską prowadzi jedynie do robienia ludziom w mózgu kompotu w postaci franciszkowego "miłosierdzia" i hasełek
      w stylu "kochajmy się, bośmy tu tylko na chwilę" w drodze do lepszego świata. Nie ma nic bardziej nośnego niż "pochylanie się" za cudze pieniądze nad starannie wyselekcjonowaną kolejną grupą "uciśnionych". To nic nowego.Cynizm tych rzewnych bajek weryfikuje cel, czyli pieniądz i władza.
      Reszta to sztafaż dla mas.Hermeneutyką gender proszę nie zawracać głowy, bo to jak filozofia wysublimowanego procesu skubania indyka.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. "Demokracja w duchu gender to taka idealna rzeczywistość w której ludzie m u s z ą być równi."
      Idealne podsumowanie moich długaśnych wypowiedzi kilka pieter wyżej :)

      (jednak to prawda, że kobiety lubią gadać a faceci konkretnie i do celu...)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    4. @ juggler:)

      Kochany jugglerze:

      "Aniu kochana, gdyby zastanowić się wobec czego ludzie muszą być równi zdaniem propagatorów ideologii gender, to bardzo szybko doszlibyśmy do oczywistego wniosku, że nie chodzi to o równość, tylko o jednakowość - kultur, grup, jednostek, co jest oczywistą , kolejną odsłoną lewicowych rojeń o szczęśliwym świecie nieskomplikowanych zwierzątek sterowanych jedynie biologią i prawem stanowionym."

      Na moj nieskomplkowany, kobiecy umysl, rozniacy sie od meskiego postrzegania i umyslu wychodzi, ze :
      ludzie boja sie jednakowosci i uznanie innosci innych za ok uwazaja za zrownanie=jednakowosc. Wychodzi mi na to, ze powiedzenie , ze inny jest ok- chciazby transwestyta, zrownuje go ze mna, ta, ktora tranwestytka nie jest. A tak byc nie moze, bo jezeli ok jest nie bycie tranwestyta to bycie tranwestyta ok byc nie moze.

      Kosciol glosi, ze hierarchia jest jak najbardziej w porzo. Ludzie powinni zyc w hierarchii. Wazniejszy , mniej wazny, nic niewazny...choc z drugiej strony ten wazniejszy to ma byc sluga tego niewaznego- obmywac mu nogi. I niewazny ma przyjmowac wole i decyzje waznego jak niepodwazalna decyzje kochajacego ojca. ktoremu w glowie siedzi tylko dobro tego niewaznego. Zycie natomaist udawadnia, ze tez wazny na ziemi moze nie miec w sobie wobec niewaznego milosci ojca i wcale nie chce mu sluzyc, ale chce aby mu ( waznemu) sluzono. Tak wyglada doswiadczenie z hierarchia i nierownoscia wsrod ludzi ( spojrz na wydarzenia historyczne).
      Mysle, ze ludzie mowia o tym samym, tylko innymi jezykami. Wieza Babel.

      Jedni chca nauczyc posluszenstwa wobec hierarchii i mowic , ze hierarchia to cos od Boga....drudzy tym ojcowskim -waznym- probuja to wywrocic i mowia na odwrot , przy czym ten ich odwrot konczy sie z reguly uniformizacja, bo chca nauczyc ludzi bycia rownymi na zewnatrz...choc nie sprzeciwiaja sie ich wewnetrznej roznorodnosci. Mysla, ze kiedy wplyna na strone zewnetrzna ( powiedzmy ubior) to zmienia wnetrze czlowieka.

      Ci piersi zas ( hierarchowie) nie zmieniaja strony zewnetrznej, to tylko zewnetrze zycia i nic tak bardzo wartosciwego jak to wewnatrz.

      Oba stanowiska w wykonaniu ludzkim to przegiecia.

      Gdyby nie przegiecia w niewlasciwym rozumowaniu, pojmowaniu i pratkykowaniu chrzescijanstwa, ktore notabene w roznych etapach historycznych mialo sie gorzej -lepiej ( bylo wiodace lub zmuszone do walki o prowadzenie), nie byloby wtedy gilotyn, rewolucji i tego ciaglego tarcia sie.

      Skoro homo jest uwazany za cos niewaznego i bedacego poza marginesem. Kogos kogo mozna potraktowac jak psa, kogos kto non stop narusza wedlug spoleczenstwa szoste przykazanie, ciagle slyszy o swoim grzechu...o Bozym Milosierdziu w praktyce, w wydaniu ogolnospolecznym, moze sobie tylko pomarzyc - to niech nas nie dziwi, ze w koncu ktos taki "chwyta za miecz" i marzy o rownosci. Choc z reguly jest tak, ze zamienia sie tylko miejscami z tymi w hierarchii, wtedy to on staje po wygranej wojnie na gorze, na wierchuszcze, a ci co byli na wierchuszce, ci "normalni" ucza sie jak to jest byc nienormalnym, nic niewaznym, tym, ktoremu nalezy sluzyc:))

      Usuń
    5. jeśli mogę się wtrącić
      pewnie, że to niewłąściwe uważać kogokolwiek za psa i spychać go na margines
      ale wolno - i trzeba - uznawać pewne zachowania za niegodne i piętnować je
      a takie zachowania to: kłamstwo, zabijanie, szkodzenie komuś czy sobie, itede... generalnie to, co zakazane w dekalogu ;)

      Czytałam sporo świadect homoseksualistów, takich nawróconych też - to, co wyrządziło im najwięcej szkody to ich własny styl życia! mieli autentyczny żal, że ludzie, także księża, ich wręcz wpychali w to bagno... "taki jesteś, nie martw się, akceptujemy to"
      Jeden z uczynków miłowierdzia to wszak GRZESZNIKÓW UPOMINAĆ

      Oczywiście, bardzo ważne jest JAK się to zrobi

      pozdrawiam!

      Usuń
    6. Oczywistym jest, ze jednym z uczynkow milosierdzia jest UPOMINANIE GRZESZNIKA, ale czasami bardziej milosierne jest zamkniecie geby, jezeli nie wie sie jak MILOSIERNIE GRZESZNIKA NAPOMNIEC:)) JAk napomiec tak, jak Jezus napomnial Magdalene?

      Ogolnie rzecz ujmujac bardzo trudnym zadaniem milosierdzia jest upomnienie grzesznika, bez milosci jest to nieosiagalne.
      Ja po prostu przestalam sie zastanawiac czy homo sa grzesznikami, czy nie...nie zajmuje sobie tym glowy. Wiem jak trudno jest nawrocic kogos na ta wlasciwa droge zycia, Ile trzeba z siebie, i siebie dac- czasmai dla kogos takiego umierac, a ...mi sie po prostu odechciewa. Staram sie dawac dobry przyklad i niech to wystarczy. Nie zdradzam meza, staram sie nie gorszyc otoczenia ( choc tesciowa bywala niesamowicie zgorszona moja rola pracujacej matki) pracuje, wspomagam meza, znosze jego humory ( on moje ma sie rozumiec), jestesmy hetero, nie balangujemy , nie upijamy sie, dbamy o dziecko, o nasze kroliki, staramy sie aby nie byc uciazliwymi dla sasiadow, nie obgadujemy sasiadow, nie marnujemy zywosci, wspomagamy jalomuzna....
      Staramy sie po prostu: to jest oczywiscie ta zewnatrzna strona misy- wyglada na czysta...wewnatrz, no coz mozliwe, ze bywa roznie- kwadratowo i podluznie.
      Natomiast nawracac nie bede. Njapierw musze sobie to zalatwic. Nie potepie homo i nie upomne, bo nie umiem zrobic tego w duchu milosierdzia...jezeli przyjdzie i poprosi o pomoc wtedy na ile bede umiala na tyle wspomoge.
      Natomiast z tym, ze cos jest szkodliwe i ich styl zycia wyrzadza im krzywde, wiec w duchu- CZLOWIEKU, ZALEZY MI NA TOBIE, NIE KRZYWDZ SIEBIE....ma wolna wole, Bog mu ja dal wysylajac go w takie miejsce zycia a nie inne. Lezy przed nim dobro i zlo to on wyciaga reke po to, co chce. Nie przyjme do wiadomosci, ze homo nie wiedza co czynia. Kazdy ma prawo Boze wyryte w swym sercu- wiedza. Moga, ale nie musza.... Poza tym maja tez swoj stosunek do wiedzy opartej na wierze w Biblie...ich prawo. Tak , jak my mamy prawo uwazania ich za grzesznikow.
      A ja mialam znowuz dwie kolezanki -jedna nazwe otwarcie prostytutka,ktorej styl zycia, poranienia z dziecinstwa wyrzadzily na serio wiele szkod emocjonalnych, o ktorych ona nie miala zielonego pojecia, tzn. wiedziala , ze cierpi, bylo jej zle, tylko nie umiala zrozumiec dlaczego- ta akurat przenioslam na plecach modlitwy, dobrego przykladu. Do tej pory nie przyzna, ze wiodla chujowy i niszczacy ja styl zycia. Po tym przypadku stwierdzilam, ze piernicze- z glupim sie na berety nie zamienie wiecej...i nie dlatego, ze laska niewdzieczna bywala, ale dlatego ze to gorsza robota , z tym "nawracaniem", niz kopanie wegla w kopalni. Druga ...do tej mam mieszane uczucia , kiedy chodzi o uzycie wobec niej miama prostytutki. Miala umowiona date slubu a wychodzila z chlopakami rozmaitymi na numerki...chciala se "pozyc" dopoki smierc ja z jednym jedynym nie rozdzieli. I ta laska po latach powiedziala mi, ze ona nie zaluje , ze sobie tak uzyla. Bo teraz to sie jej nie chce- hormony sie wyciszyly, ale swoj wypas miala. Wiec wiesz Olu z ta szkodliwoscia stylu zycia i przyznawaniem sie do niego to .... niekoniecznie tak prosto jest. I mozesz mnie zapewniac, ze z pewnoscia cos tam z moja znajoma nie teges tylko sie nie przyznaje, gra i udaje. A ja nie uwierze, dopki kumpela sama pary nie pusci, bo ludzie zawsze gdzies miedzy wierszami sie zdradza- wydadza, odslonia przylbice:))

      Usuń
    7. Aniu, bardzo dobrze to ujęłaś - podpisuję się rękami i nogami
      Mam takie samo podejście, może trochę inaczej je wyrażam :)
      Wyraźnie jednak rozgraniczam to "upominanie grzesznika" od potępiania programów, które propagują dowolne tożsamości seksualne pod nazwą gender.

      Usuń
    8. Czlowiek ma prawo rozgraniczac, analizowac, uwazac, oceniac, potepiac ... i ma prawo o tym mowic, oraz domagac sie uznania swoich praw. :) Dlatego domagaj sie:))

      Usuń
    9. Poza tym chodzi o to Olu, nieprawdaz? W naszym jezyku ( terminologi) i pojmowaniu spraw, no nie?
      https://youtu.be/A4efLxfHD_U

      Usuń
    10. tak, Aniu, chodzi o to :)

      co do domagania się swoich praw to jednak trzeba być ostrożnym też, bo czasem jednak trzeba ten drugi policzek, a czasem trzeba zaakceptować rzeczy, których nie da się zmienić... tak ogólnie
      nie jestem jakimś fanatycznym "domagaczem" wszystkich swoich praw, tylko tych najważniejszych...

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...