16 lutego 2013

O drugiej szansie

Dawno nie byłam w kinie (wyjście do kina w Szwecji to duży wydatek, obliczyliśmy, że czteroosobowa rodzina wyda na to minimum 700 koron / ok 350 złotych. Nasi pracodawcy mają jednak w zwyczaju darować wszystkim darmowe bilety do kina z okazji urodzin czy innych okazji, więc mieliśmy akurat 4 karnety), więc teraz skorzystaliśmy z okazji i wybraliśmy się na "Nędzników". Film miał być musicalem, uznaliśmy, że nada sie dla nas i naszych nastolatków. W końcu troje z nas wychowane na Bollyłudzie, a ja na "Skrzypku na Dachu" :D
Temat filmu nie był znany Amirowi ani dzieciom, ja oczywiście wiedziałam czego się spodziewać. Ale zupełnie zaskoczyła mnie forma tego "musicalu"!

Dla mnie musical to normalny film abularny, przeplatany piosenkami (taki właśnie "Skrzypek..."). Moim zdaniem ten powinien być określany POP-OPERĄ. Nie pada w tym filmie żaden dialog mówiony. Całość to śpiewane libretto, wykonane (na najwyższym poziomie) przez Hugh Jackmana, Russella Crowe'a, Anne Hathaway i innych... Uwielbiam takie formy, ale chyba nie zabrałabym jedenastolatka na popową operę...

Swego czasu opera rockowa Jesus Christ Superstar zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Znałam ją wręcz na pamięć. Tak, wiem, ona przedstawia postać Jezusa w sposób kłamliwy. Ale trzeba jej przyznać, że muzyczna warstwa jest najwyższą sztuką, wywarła niezatarte piętno na historii musicali...

"Nędznikom" nie można zarzucić fałszywego przesłania. Jak określił to "Gość niedzielny", film jest swoistym wyjątkiem w kolekcji hollywoodzkich obrazów, dyskredytujących za wszelką cenę chrześcijańską moralność, już nie mówiąc o tej katolickiej (wyszydzanej bez ogródek, patrz choćby na serię ekranizacji Dana Browna...). Niektórzy renzenci określali go wręcz jako "przeżarty chrześcijaństwem", co miało go zdyskredytować w oczach szerokiej publiczności.

Ale ponoć nie udało się. Film bije rekordy popularności, przede wszystkim z uwagi na formę, ale i na treść. Każdy potrzebuje wiedzieć, że ma drugą szansę. Że dobro i miłość są potężniejsze niż oskarżenia o grzech. Że nie zawsze ludzkie prawo i grzech to to samo. Że trzeba mieć wiarę w człowieka, a raczej te boskie pierwiastki w nim, które czasem zdają się nie istnieć... że wiara czyni cuda.
Ale dopóki wierzysz, że gdzieś bije serce, które bije dla Ciebie, wybaczaj ludziom. Jedno ludzie serce, które, bezinteresownie, żywi uczucie do ciebie, wystarczy, abyś wybaczył tym wszystkim, których samolubne i marne serca zdążyłęś poznać; wystarczy, abyś wybaczył wszystkim ludziom. Tak niewiele trzeba, aby przebłagać cię wśród tej beznadziei. Wystarczy jeden człowiek. [Ksiega ziół, S. Marai]
Forma zapiera dech w piersiach. Realizatorzy wystawili west-endowy musical w taki sposób, że widz z bliska obserwuje śpiewających aktorów. Z tak bliska, że ma poczucie bycia w środku, bez efektów 3D.
Ponoć całość śpiewów nagrywana była NA PLANIE (!), nie w studio.

Nie czytałam książki "Nędznicy", więc nie wiem jaką rolę odgrywają w niej drugoplanowe postaci "opiekunów" małej Cosette (tu: fenomenalne role Saschy Barona Cohena i Heleny Boham Carter), ale w tej produkcji bardzo mocno kształtowały zarówno historę głównych bohaterów jak i wartość artystyczną opery.

Historia rewolucji trochę naciągana, bardzo poetycko przedstawiona, ale z samego filmu nie bardzo wiadomo o jaką rewolucję chodzi i jej bohaterowie wydają sie drzeć szaty w niewiadomej intencji... no ale może to po prostu moje niedouczenie.



Gorąco polecam ten film, koniecznie w kinie, no i przyda się na początku wielkiego postu... (ale chyba jedna nie jedenastolatkom... pomimo wysokiej formy i treści trzy godziny jej serwowania jest niestrawny dla statystycznego małego chłopca, który chętniej widziałby "Alvina i wiewiórki"...)

9 komentarzy:

  1. A ja polecam Les Miserables nie w żadnym kinie, a w prawdziwym teatrze muzycznym! Niezapomniane emocje Tak samo jak Sissi i swego czasu Koty (Cats). Gorąco polecam!
    /Iza (WAW)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas nie ma teatru muzycznego, jest opera... a tam sztuki "na żywo" - nie byłam jeszcze... :(

      Usuń
    2. a w Wrocławiu dopiero budują, ciekawe co to będzie!

      Usuń
    3. U Was w Malmo musicale wystawiane są w tej operze właśnie!
      /I.

      Usuń
  2. Dla 11-latka natomiast bardzo dobry (a nawet świetny!) będzie serial Doctor Who (można ściągnąć z netu, albo znaleźć niektóre odcinki online), a z kinowych Brave Pixara (u Was: Modig)i Wreck-It Ralph Disneya(Röjar-Ralf). Dwa ostatnie są w 3D.
    /Iza (WAW)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za podpowiedź! zawsze mamy problem z filmami dla całej rodziny :)

      Usuń
    2. jeszcze tylko dodam, że jeśli chcesz się podpisać to przy publikowaniu komentarza możesz wybrać "Nazwa/Adres URL" - wpisujesz wtedy "nazwe" (adres URL opcjonalny), ale nie musi to być jakiekolwiek konto (google czy wordpress czy inne)

      teraz się tak podpiszę, popatrz jak się pokaże komentarz

      Usuń
    3. Faktycznie. Nie zauważyłam tego wcześniej. :)

      Usuń
  3. Z filmów rodzinnych (takich dla dzieci, ale też nie kompletnie nudnych dla rodziców) niezły jest jeszcze The Odd Life of Timothy Green (Timothy Greens märkliga liv). Można sobie skądś ściągnąć, albo wpaść do kina jak jeszcze gdzieś grają (dzieci chyba mają u Was zniżki 50%?).

    OdpowiedzUsuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...