16 sierpnia 2013

Koniec feminizmu

Rodzina poszła na miasto, mogę zająć się czytaniem. Och, jaki piękny piątkowy wieczór. Prawdziwy relaks. Można wreszcie zaczerpnąć z naszej biblioteczki.

Łosoś się trawi w żołądku a ja rzuciłam się na "Koniec feminizmu" Nikonowa (zarzucę sobie w tle Bacha w wykonaniu Yo-Yo Ma, a co tam :) mój czas!).

Wydawca opisał książkę w ten sposób, no więc jak bym mogła się nie rzucić... na pohybel szwedzkiej propagandzie, która raczy nas w piatkowe wieczory wyjątkowo odmóżdżającą papką.
Książka Rosyjskiego autora jest prawdziwym fenomenem. W czasach dyktatu poprawności politycznej Aleksander Nikonov otwarcie krytykuje ideologię feministyczną, wykazując absurdalność i szkodliwość realizacji jej założeń. Nikonov przedstawia genezę feminizmu, sięgając do niejednokrotnie szokujących, nieznanych lub świadomie przemilczanych źródeł i faktów. W bardzo czytelny sposób przedstawia podobieństwo feministycznej ideologii i sposobów jej popularyzowania do innych destrukcyjnych ideologii funkcjonujących w XX wieku - komunizmu i faszyzmu. Nikonov wnikliwie opisuje także opłakaną kondycję współczesnego „białego mężczyzny”, który stał się głównym celem ataków „ziejących nienawiścią” feministek. Jednak nie jest to książka jedynie o feminizmie. Autor przedstawia także dramatyczne skutki realizowania poprawności politycznej, zwłaszcza w sferze edukacji wyższej. W książce znajdziemy wiele absurdów politycznej poprawności, wymownie uzasadniających smutną refleksję autora nad współczesną cywilizacją.
W świetle toczących się dyskusji nad kondycją ideową i przyszłością społeczeństwa polskiego książka wydaje się być szczególnie interesująca dla czytelnika w Polsce. Oparta na faktach, pozostaje głęboką refleksją, ale przede wszystkim przestrogą, jak opłakane skutki może przynieść realizacja idei feministycznych i innych pomysłów politycznie poprawnych gorliwców.
Lektura zaiste wstrząsajaca - i forma, i treść... Rosjanin, opisujący zgniły zachód, więc w sumie czego się spodziewać, panegiryku? No ale nie wymyślił tego. Opisuje doświadczenia swoje i bezpośrednich rozmówców, i to w niesamowicie celny (acz zjadliwy) sposób.

Ten zachód jest ta zgniły, że każdy wykształcony Polak (albo Rosjanin, jak widać) dostrzega to wyraźnie.

Piszę "Polak" bo wykształconych Szwedów już prawie nie ma.

A nawet jeśli są, to ich standardy będą takie tak opisywanych Amerykanów czy Francuzów, którzy nie potrafią myśleć, co najwyżej zakuli wyniki na pamięć (bo jak zapytasz czy 1/3 i 3/6 to jest tyle samo, to większość odpowie, że TAK, bo tak ich ktoś nauczył, zakuli, ale o jakimś samodzielnym wyliczaniu - zapomnij... albo inny przykład. Takie zadanie francuskim studentom czwartego roku matematyki: "balon leci w jednym kierunku z szybkością 20 km/h w ciągu 1 godziny i 45 minut, następnie kierunek lotu się zmienia o 60 stopni i balon leci jeszcze 1 godzinę i 45 minut z tą samą prędkością. Proszę określić odległość od punktu startu do punktu lądowania". Zadanie znalazło się z zestawie egzaminacyjnym po dwóch tygodniach dyskusji wśród grona pedagogicznego czy nie jest aby za trudne. Zgodnie z przewidywaniami profesorów, na 150 osób rozwiazały je... dwie. Byli to Chińczycy.)

W zasadzie czytając tę książkę człowiek rozumie zacięcie Amy Chua w zakresie wykształcenia córek... nie być w matematyce dwa lata do przodu wobec reszty klasy naprawdę oznacza, że jest się śmierdzącym leniem... (rozwiazanie powyższego zadania zajęło mi dokładnie 3 minuty, a szkoły pokończyłam dawno temu i nie uczę teraz matematyki. Na bank zadam to zadanie kolegom z pracy w przyszłym tygodniu. Stawiam, że dwie osoby je rozwiążą.)

Powszechnie znaną prawdą jest to, że poziom szkolnictwa w Szwecji to niczym zajęcia z teorii tańca czy kurs budowania szałasów. Nawet pieczenie ciast na ichniejszych zetpetach to poziom ciasta w proszku pomieszanego z wodą u wsadzonego do piekarnika (nie wsadzą na 120 stopni tylko dlatego, że dzieci nie znają takiego czegoś jak kątomierz... ciekawe czy cyrkiel jest znany?)


Język książki jest bardzo bezpośredni i zjadliwy, bardzo niepoprawny politycznie (NB zjawisko poprawności politycznej także jest poddane analizie... której nie wytrzymuje, rzecz jasna). Myślę nawet, że taka wypowiedź w mediach skończyłaby się oskarżeniem o mowę nienawiści :) przecież teraz już nawet nie można powiedzieć "murzyn", żeby nie dostać łatki rasisty... cóż... a pojechać po feministkach i ideologiach ...? oj... doigra się!

Książka opisuje paradoksy "zachodnich demokracji" i próbuje analizować ich przyczynę. Dlaczego w USA starszemu jegomościowi nie sprzedadzą piwa, podczas gdy dwudzietoletniej dziewczynie po wylegitymowaniu - owszem? Dlaczego stan Kalifornia walczył w sądzie dwa lata, żeby móc wymagać od maturalnych uczniów znajomości trzech stanów skupienia substancji a nie tylko dwóch, jak federalne podreczniki...? Ile kosztuje w USA dojście sprawiedliwości w sądzie i jak jeden jeden rosyjski naukowiec zaoszczędził 6 milionów dolarów pisząc samemu pozwy i dlaczego było to niechętnie widziane przez sędziego? Dlaczego amerykańscy lekarze przypisują tylko amerykańskie lekarstwa a za użycie innych trafia się do więzienia (nawet jeśli ratują życie pacjentowi)? Dlaczego wolno wychwalać genetyczne zalety murzynów ale o ich niedostatkach nie wolno wspomnieć? Dlaczego po jednym anonimowym telefonie wsadza się mężczyznę do więzienia i zabiera dzieci do opieki społecznej...? i jeszcze sporo innych ciekawych kwiatków. Ciekawych i przerażających... 

Myślę, że każdy rodzic powinien ją przeczytać, żeby zapewnić swojemu dziecku coś więcej niż obecne systemy edukacyjne oferują. Ale także w trosce o przyszłe społeczeństwo. Za wszelką cenę czytać, analizować i oszaleć - nie dać się stłamsić!!! Bo diagnoza Nikonowa jest zatrważająca.
"Amerykańscy koledzy wyjaśnili mi, że niski poziom kultury i edukacji szkolnej w ich kraju jest świadomym osiągnięciem zmierzającym do realizacji celów ekonomicznych. Chodzi o to, że kiedy wykształcony człowiek naczyta się książek, staje się gorszym klientem. Kupuje mniej pralek, samochodów, zaczyna bardziej niż nimi interesować się Mozartem, van Goghiem albo jakimiś teoriami. Cierpi wówczas gospodarka społeczeństwa konsumpcyjnego i przede wszystkim dochody tych, którzy rządzą ich życiem. Dlatego też zamierzają oni nie dopuścić do rozwoju poziomu kulturalnego i edukacyjnego (które na dokładkę utrudniają im manipulowanie ludnością jak pozbawionym intelektu stadem)".
(Ja bym do powyższego dodała jeszcze "niski poziom religijności", wszak religia też wzywa do wybierania INNYCH dóbr... a jeszcze niektórzy ekstremiści potrafią sprzedać wszystko co posiadają i nie kupić nic nowego!... no ale to temat na inny felieton, na potrzeby tego przyjmijmy, że religia to kultura)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...