12 stycznia 2015

Gaudete, gaudete Christus es natus!

W sobotę udało się pójść do dominikanów "na modlitwę". To taka inicjatywa charyzmatyczno-dominikańsko-Bujnowska, która powstała jakoś w roku 2000 i - dzięki Bogu - trwa do dziś.

Ojciec Bujnowski przyszedł wtedy do Wrocławia ze Szczecina i wraz z Małgosią Samborską i Jackiem Ratajczykiem zapragnęli stworzyć "wrocławski standard". Diakonię-diakonii, zespół-matkę, nie wiem jak to określić, ale środowisko, gdzie różni wrocławscy "muzycy religijni" będą się uczyć nowych pieśni i podwyższać standardy tych, co już grają,. Żeby wszędzie było tak samo, a nie że na Biskupinie śpiewają to na trzy, a na Krzykach na cztery i to jeszcze na inną melodię. Zaczęła się ostra praca, orka na ugorze, możnaby powiedzieć. Zespół nazywaliśmy Zbieranką, jakoś nikomu nie przychodziło wtedy do głowy, że powstaje nowa jakość i nowy całkiem odrębny twór - wszyscy byliśmy zaangażowani w swoich wspólnotach, tu mieliśmy czerpać, tam dawać. Cel duchowy był tu równie ważny jak techniczny, taki zespół muzyczny to potężne narzędzie ewangelizacji.

Warto dodać, że ojciec Bujnowski to ten, co stworzył Deus Meus w Szczecinie, który w latach dziewięćdziesiątych nadawał prym całej muzyce uwielbienia w Polsce, występowali z Mietkiem Szcześniakiem i Marcinem Pospieszalskim.

Jacek był perkusistą a Gosia śpiewaczką, tworzyli wtedy chrześcijański zespół Oweyo, często występujący z Deus Meus, z chłopakami, którzy potem grali w zespole Przystanka Jezus. W naszych próbach temat RYTMU wiódł prym, pamiętam, że Jacek zabraniał wystukiwać nam rytm nogą jak śpiewaliśmy, bo robiliśmy to nierówno i bardzo to przeszkadzało... A Małgosia cudownie uczyła emisji głosu i radości śpiewu.

Z początku naszym repertuarem były głównie pieśni chwały, potem weszły dominikańskie śpiewy liturgiczne, wszystko na 3-4 głosy (często brakowało nam tenora...). A miejscem służby stały się także comiesięczne modlitwy "o uzdrowienie", zawsze w pierwszą sobotę miesiąca, prowadzone najpierw przez ojca Andrzeja, teraz przez wspólnotę Galilea. W ogóle dużo by tu można pisać o historii, bo wspólnotę Galilea tworzy dziś wiele osób, które formowały się w latach dziewięćdziesiątych w "Maurycym". Wtedy ogromnej wspólnocie charyzmatycznej, osadzonej formacyjnie w ruchu Światło Życie.... strasznie stare dzieje: mój początek liceum i Marsze dla Jezusa ulicami Wrocławia (1991)... Cała Polska do dziś śpiewa "Jezus Zwyciężył, to wykonało się!", wtedy stworzone (nie dam głowy czy to nie właśnie Gosia robiła to tłumaczenie, ona wtedy tłumaczyła dużo zagranicznych "łorszipów" czyli właśnie "pieśni chwały")

Teraz jak przyjeżdżam staram się bywać na modlitwach. Ojciec Bujnowski i Gosia dalej są, kilka osób "z tamtych lat" też, chyba z 4... Zmienił się charakter zespołu, bo już nie jest "matką zespołów" ale odrębnym chórem o nazwie Adalbertus. Ale chwilami czuję się jakbym nigdy nie wyjeżdżała, momentalnie wchodzę w ich śpiew jak gdyby nigdy nic... Kiedyś pojawiłam się wcześniej, jeszcze na próbie, żeby posłuchać i zaraz mnie wciągnięto do chóru i było mi ogromnie miło.

Teraz nie dałam rady być wcześniej. Przyszłam prosto do kościoła... 

A tam... PAN Z AKORDEONEM. Żadnych innych instrumentów. Zespół śpiewa głównie kolędy. Kilku w ogóle nie znam. Kilka po łacinie... 

Nie tylko podczas mszy ale i w czasie modlitwy charyzmatycznej wszyscy na cały głos śpiewaliśmy te kolędy! Chwała Panu, Alleluja, ADESTE FIDELES...

Poczułam się jak w niebie... To mój kościół! Ponadczasowy, wieczny, anielski. Majestatyczny, ale bliski. Pełen sacrum, ale dostępnego dla ludzi - możemy dotknąć Chrystusa na ołtarzu... Brak mi słów, żeby to opisać.

Posłuchajcie sami (wykonanie inne, ale nie lepsze wcale od tego w sobotę! no i nie mają akordeonu...). Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie do tego gotycki kościół, półmrok i dźwięk akordeonu...


Pan akordeonista okazał się być gościem, i to nie byle jakim - jednym z najlepszych polskich muzyków, a jego gra z chórem była marzeniem Małgosi, które właśnie w tę sobotę się zrealizowało... to pan Wiesław Prządka. Jeśli będziecie mieli okazję posłuchać go - nie zmarnujcie jej!

No i koniecznie trzeba wrócić do łacińskich pieśni w kościołach...

10 komentarzy:

  1. Pięknie to napisałaś Olu! Ku sprostowaniu, tłumaczenie „Jezus zwyciężył” nie jest moim dziełem. A marzenia jak widać spełniają się, szczególnie akordeonowe ;) Pozdrawiam serdecznie i częściej u nas bywaj, jak możesz.
    Niech Ci błogosławi Pan Bóg!
    Małgosia S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pozdrawiam również i dziękuję za zaproszenie :)

      Usuń
  2. Olu jeszcze raz, tym razem z konta google.
    Łezka woku, ja nie oglądam się ostatnio wstecz, prę z pracą i posługą do przodu, a takie wspomnienia jak Twoje tylko wzruszają i przywodzą najwspanialsze chwile też z Tobą w Składance jeszcze, bo tak się nazywała grupa przed przyjęciem nazwy Adalbertus.
    Łezka w oku, dziękuję Ci za tę łezkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem o czym mówisz, jak przykładasz rękę do pługa nie oglądaj się wstecz... ale jednak skądś jesteśmy, mamy gdzieś korzenie, i musimy o nich pamiętać. A czasem zaczerpnąć, żeby iść dalej.
      Ta nasza Składanka (zwana też Zbieranką) bardzo ukształtowały moje muzyczne gusty i wrażliwość, technicznie też pomogła, oczywiście :)

      Usuń
  3. Fantastycznie przygotowana schola u Dominikanów to jeden z powodów, dla których lubię tam chodzić na Mszę :-)

    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten chór to nie jest DE FACTO schola dominikańska, ta co śpiewa co tydzień na mszach niedzielnych, ale z natury śpiewu podczas liturgii bardzo ją przypomina :) już uwielbienie po mszy św to zwykle zupełnie inny repertuar, schole dominikańskie zwykle go nie śpiewają!

      Usuń
    2. Domyślam się, ale zawsze ceniłam w tym Kościele dbałość o śpiew :- ) Podejrzewam, że zespół, o którym piszesz jest jeszcze lepszy.
      Magda

      Usuń
  4. Jedna uwaga do "Maurycego" - ta wspólnota oficjalnie nazywała się AGAPE, a mówiono o niej Maurycy z racji wezwania kościoła, w którym były spotkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, Agatko!
      nie mogłam sobie przypomnieć właśnie (wstyd), ale i tak wszyscy mówili "chodzę do Maurycego"

      Usuń
  5. Uwielbiam śpiewy scholi dominikańskiej.
    Uwielbiam pieśni łacińskie.
    I uwielbiam..... The King's Singers :-)

    OdpowiedzUsuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...