20 października 2011

Mięsko co przypełzło

Ostatnio znalazłam w lodówce MIĘSKO (Co żujesz? Mięsko. A skąd masz? A, przypełzło!). Dwa dni wcześniej robiłam pieczeń, średnio udaną, bo suchawa wyszła, no i zostało takie pół pieczeni z kilkoma szparagami i jednym kawałkiem cukinii z grilla. Jeszcze bardziej podeschło i pomyślałam, że teraz to już w ogóle tego nie zjemy.

Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł... a jakby tak zmielić i nadziać tym coś...? Mój mąż zawsze narzeka, że mu gotuję mało polskich potraw, to teraz będzie miał. PIEROGI Z MIĘSEM. Dodam, że była godzina 17 czy coś, zawsze wyobrażałam sobie, że pierogi to pół dnia roboty, ale teraz jakoś pomyślałam - nadzienie będzie za chwilę, ciasto robię niemal codziennie, co to za sztuka, 20 pierogów na kolację ulepię w try miga... No i zabrałam się.

Mielenie było niełatwe, mam tylko ręczny blender, wrzuciłam do miski pokrojone mięsko i warzywa, dolałam trochę wody. Blender się blokował i musiałam wydłubywać mięsko z niego, ale dałam radę, w końcu ma się tę krzepę, nie? Blender też przeżył.
Potem podsmażyłam cebulkę, dosypałam przypraw, zmieliłam jeszcze raz... Już gładko szło.

Zagniotłam ciasto, takie jak na roti, ale bez otrębów - tylko mąka, sól i woda - i zabraliśmy się za lepienie. Ja i Kami, oczywiście. Głównie wtykał paluchy w ciasto, ale ze ma praktykę z ciastoliną to umiał też trochę wałkować. Koniecznie chciał zlepiać pieroga, ale w tym tempie obiad byłby na następny dzień.

W sumie lepiłam więcej niż pół godziny, bo jak się zaczęło to trzeba dokończyć, wyszło z tego jakieś 50 pierogów. Gotowanie to po 5-6 minut na partie, czyli około 20 minut (wrzucałam po ok 15-18). Całość zabrała ok 1,5 godziny, licząc odganianie Kamyczka od garów z gorącą wodą i ponowne wałkowanie ciasta, w które wetknął paluchy.

Serwowałam z podsmażoną cebulką. Palce lizać! Ale najważniejsze jest to, że jedzenie się nie zmarnowało, mieliśmy obiad na dwa dni, no a przede wszystkim wykazałam się jako Polska Żona ;)

2 komentarze:

  1. a tę pieczeń to drobiową robiłaś czy inszą jakąś ? bo ja ostatnio (szczególnie dziś , bo rosół własnie sie gotuje) zastanawiam się nad zrobieniem pierogów mięsnych z nadzieniem kurczakowym , tyle , że jakoś nie jestem przekonana ,żeby taki twór mógł komukolwiek smakować :( ale może to tylko moja bezpodstawne przeświadczenie, że nadzienie z kury nijak się ma do wieprzowego ;)
    P.S.podziwiam , że lepienie w towarzystwie Kamrana poszło tak sprawnie ...1,5 godz to rewelacyjny wynik biorac pod uwagę towarzystwo małego "przeszkadzacza " ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. pieczeń była WOŁOWA - dlatego suchawa wyszła ;) kurczakowe nadzienie będzie równie dobre, zależy jakie dasz przyprawy hihi ja robię na pikantno, dużo czarnego pieprzu i pieprzu ziołowego w tym wypadku

    OdpowiedzUsuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...