28 października 2011

Pieprzne Ciasteczka

Najbardziej chyba znanym towarem eksportowym Szwecji (obok Volvo, IKEI, ABBY i feminizmu) są SZWEDZKIE PIERNICZKI. Nazywane są 'pepparkakor' co dosłownie znaczy 'pieprzne ciasteczka'.

Niby królują w okresie Bożego Narodzenia, ale nie udawajmy, zima już się wkrada i nic nie poprawia humoru lepiej niż zapach pierniczków. A i chata lepiej dogrzana ;)

Szwedzi mawiają, że ich spożywanie czyni jedzącego milszym i bardziej otwartym na ludzi. Ale jak się przesadzi to efekt jest wręcz odwrotny... hihihi... a ja się zastanawiałam skąd ten szwedzki dystans... i czasem zgaga w przełyku - całkiem "pieprzna" ;)

Oto przepis wypróbowany dzisiaj. Pochodzi z opakowania, w którym kupiłam foremkę, ale sprawdził się przednio. Wprowadziłam, oczywiście, moje modyfikacje, które tu zamieszczam.

250 g masła (w temp. pokojowej)*
4 dl cukru brązowego
1 dl miodu
2 łyżki stołowe cynamonu
1 łyżka stołowa goździków w proszku
1 łyżka stołowa imbiru w proszku
1 łyżka stołowa proszku do pieczenia
2 łyżeczki kardamonu w proszku
1,5 dl wody
1,3 l mąki (13 dl)
2 dzieci
2 małe wałeczki
2 mamy
dużo foremek

Rozetrzeć w misce masło z wszystkimi suchymi składnikami i miodem. Dodać wodę, rozetrzeć ile się da, dodać mąkę. Ugnieść i włożyć do lodówki na min. 1 dobę (ja włożyłam na jakieś 17 godzin tylko, nie narzekam).
Następnego dnia wziąć dzieci, mamy i foremki i zgromadzić się w kuchni.
Wałkować, wycinać, lepić ślimaki i inne stworki, o grubości od 4 do 6 mm. Nie za cienkie, nie za grube, ale co kto lubi. Przy cieńszych trzeba zachować tzw. czujność rewolucyjną podczas pieczenia, ot co.

Układać na blachach na papierze pergaminowym, piec w temp 200-225C, w środkowym położeniu (myśmy piekły na 3 poziomach, moim zdaniem można, ale trzeba uważać na górną blachę), przez ok 5 minut. Ale wszystko zależy od grubości, jak położyłyśmy na tej samej blasze "jak popadnie" to te cienkie wyszły spalone, te grubsze były dobre.

Wyszło nam ok 7 blach o zagęszczeniu jak na obrazku.



Dzieci się trochę zaczęły nudzić pod koniec, niektóre koniecznie chciały jeść surowe ciasto wiec trzeba je było odstawić z kuchni, ale summa summarum daliśmy radę :) Strat w ludziach i sprzęcie brak. Dzieci wykrzyczane i pełne wrażeń. Śpią.



*poświęciłam sie wielce i zużyłam OSTATNIĄ kostkę z mojego zapasu (utworzonego po pamiętnych kilkutygodniowych brakach) no i posucha... w sklepach znowu brakuje, tym razem "tylko" niesolonego...

2 komentarze:

  1. Jaka zmiana grafiki ! ( ze "słodkiej") na słodką i pyszną !!! aż sie chce zaraz lecieć do kuchni i piec ciasteczka z różą! bo żadnych zapasów słodyczy....
    Kamyniowi - jak widzę - robota pali się w rękach ! jeszcze dziurki w tych ciastkach i - na choinkę !
    filmik coś nie chce się wyświetlić - nie mogę zobaczyć Mynia w akcji....
    p.s. co do "towarów " eksportowych Szwecji to jeszcze przecież Bergman i Greta !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ano, zmiana grafiki... mala... ciesze sie, ze sie podoba... a filmik juz naprawilam :)

    OdpowiedzUsuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...