1 października 2011

No i znów skrada się Buka...

Dopiero teraz w pełni zrozumiałam pojęcie BUKI z książek o muminkach... W dzień świeci piękne słońce, biega się po piaskownicy w krótkich rękawkach, spodenkach a nawet na bosaka...


... a potem nagle wieczorem i rankami zjawia się ... Buka. Przychodzi chyba wraz z pierwszym października.

W sobotę weszłam rano do kuchni. Kami już zajął strategiczne miejsce przy stole i czeka na kaszkę. Wyglądało to mniej więcej tak.


Podeszłam bliżej, spojrzałam na okno... i zamarłam. Gdzie wstające ostatnio ciągle poranne słoneczko, odbijające się pięknie w oknach naprzeciwko...? Gdzie okna naprzeciwko...? Gdzie drzewo tuż za naszym oknem...? Nic tylko BUKA PRZYSZŁA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...