Ulubiony spacer Kamyczka: JAZDA TRAMWAJEM... no to jedziemy, z Grunwaldzkiego na Biskupin. Oglądamy ZOO. Trochę widać, ale głównie plac budowy. Kami ma niedosyt, wygląda dalej ZOO, może w końcu coś zobaczy...
Dojeżdżamy do akademików (Teków). Kami mówi:
- ooo, tu jest ZOO!
Chwila zastanowienia... Odpowiadam:
- Tak, Kami, masz racje! tu są takie specjalne klatki i mieszka w nich taki specjalny gatunek zwany studentami!!!
Jakiś student wysiada właśnie i słyszy naszą rozmowę. Parska śmiechem i mówi:
- Ja też tu mieszkam!... w sumie... to ma pani rację! :)
Na to ja do Kamyczka:
- Patrz, i nawet czasem mówią ludzkim głosem!
***
Kami znalazł w szufladzie starą plastikową spinkę do pościeli (taki "podwójny guzik", z nóżką w środku).
- Patrz, mama, to jest JOJO!
Zaniemówiłam... skąd to dziecko wie co to jest jo-jo???
***
Poranne budzenie.
- Mama, mama, jestem głodny! chcę jeść COŚ NORMALNEGO! Nie słodycze, najpierw coś normalnego, słodycze potem...
Kiedyś mieszkałam na Sępolnie i często jeździłam tą trasą koło Teków, a podobny dialog przeprowadził ze mną mój Dziadek ;)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się teraz do łez ;)
pozdrawiam Świątecznie!
dziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńwątpię jednak żeby Kamyczek pamiętał potem ten dialog...