Podarowałam dziecku kostkę rubika i ją od razu a) rozłożył b) zepsuł.
Kostka jest z gatunku "pamiątki turystyczne" i nie ma kolorów tylko obrazki pustynne. Dwa wielbłądy udało się odtworzyć. Trzeci ma zdarty jeden kawałek, który wyjęłam Kamyczkowi z buzi więc JEST, ale nie umiem go teraz zorientować. Piąty obrazek to słoneczko, a szósty - palma.
Każdy z osobna (poza wielbłądem Nr 3) udaje mi się ułożyć. Nie ma szans na wszystkie na raz...
Chyba zabiorę do Polski i dam specjalistom. Nakleję brakującą ściankę i zacznę trenować.
No bo przecież wstyd dać dziecku zabawkę, z którą mama sobie nie radzi... (w sumie nie wiem co myślałam jak ją kupowałam, przecież wiedziałam że nigdy kostek rubika u nas w domu nie było... wielbłądy mnie zwiodły).
Cudne te wielblady :) Tez bym kupila taka kostke tylko ze wzgledu na obrazki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam