Słynna ostatnio tęczowa kolęda Magdy Umer i Grzegorza Turnaua wzbudziła falę komentarzy w internecie, mojego też.
Z jednej strony jestem oburzona wmieszaniem polityki i propagandy w tę sferę, a także perfidną manipulacją, jakiej sie dopuszcza na sumieniach chrześcijan. Chociaż to nie pierwszy raz, jakby dobrze zanalizować kolędy Piwnicy pod Baranami (które, skądinąd, uwielbiam) to i tam można się dopatrzyć tych samych treści co tutaj. Humanizm, humanizm i jeszcze raz humanizm, oczywiście tylko wobec wybranych. Nie wolno nam siąść do wigilii bez pochylenia się nad losem tych, co najeżdżają nasz kraj - i to takiego pochylenia, jak żądają rządzący, nie wystarcza pochylenie, na jakie nas stać. Bo teściowa w domu się nie liczy, mam koniecznie wpisać się w narrację lewicowych elit i wpuścić do domu kryminalistę niewiadomo-skąd, o nieustalonym imieniu.
Z drugiej strony tekst sam w sobie piękny i prawdziwy. Ach, jak pięknie się rodzić,czy w Aleppo, czy w Łodzi... tak, to Bóg powołuje każdego w łonie matki! I każdy jest piękny.
Ale nie wolno stracić z oczu kontekstu. Polityka i propaganda ostatnio weszła na taki poziom emocjonalny (a może to ja weszłam...?), że nie przechodzę obojętnie wobec niektórych niuansów. Już mi nie wystarczy, że coś jest po prostu ładne. Patrzę, kto i co za tym stoi. I jak słucham tego utworu, tekst skądinąd wzruszający, zwłaszcza dla mnie, to widzę tych, którzy to śpiewają na czarnym proteście z wieszakiem w dłoni. Serio, Bóg im się rodzi...? Ten, którego nie zdążyli wyskrobać...? Nie daję rady słuchać hipokrytów.
Przepraszam, że tak z grubej rury w święta.
Ale nie ma już cienkiej rury.
Bóg sie wcielił w człowieka i od momentu poczęcia działa. Maryja odwiedza Elżbietę - i hop, Janek podskakuje w łonie. Może pierwszy pokłon oddaje?
A teraz nam się urodził Bóg Pakistańczyk. To była moja pierwsza wigilia, na której nie było polskiej rodziny, innych katolików ani nawet chrześcijan, dzieci nie liczę. Bardzo się bałam jak to będzie. Nie o to, czy dam radę wszystko sama upiec, ugotować, popakować, pochoinkować. Ale jak to będzie z tym opłatkiem?
Czy w ogóle ktoś będzie chciał ze mną obchodzić Boże Narodzenie?? Sam mąż zawsze chce, ale teraz mamy taką przewagę innych tradycji, że naprawdę miałam wątpliwości.
Chcieli.
Podzieliliśmy się opłatkiem - bez życzeń "każdy z każdym", ale z moimi życzeniami dla całej rodziny. Wszyscy byli wzruszeni i odświętni. Przynieśli prezenty, Spędziliśmy cudowny czas.
Dla pakistańskiej babci to było pierwsze Boże Narodzenie w życiu.
Odstąpiłam od niektórych tradycji - zamiast karpia zrobiłam rybę w pakistańskich przyprawach i pieczone pierożki ("to polskie samosy, mamo!"), ale polski barszcz musiał być - smakował chyba najbardziej...
Nie wystarczyło mi odwagi na lekturę Ewangelii na początku. Może za rok się odważę.
A Wam życzę błogosławionych Świąt i niech się narodzi!! Gaudete, gaudete!!!
"dostrzec cud Wcielenia w natłoku obowiązków"
Sacrum profanum zakrada się do coraz to nowych obszarów naszego życia. Nie wyłączając dzieci i misterium naszej wiary. Trzeba wiele mądrości aby dostrzec swąd złego opakowany w świąteczne sreberka.
OdpowiedzUsuńWigilia natomiast to dla każdego katolika tak ważny czas, że nikt ani nic nie powinien i nie może mieć wpływu na jej obchodzenie. Są różne trudne sytuacje, ale to właśnie w takich sytuacjach przechodzimy test naszej wiary. Bóg Najwyższy nas oceni za to jak szanowaliśmy misterium zapoczątkowane przez Jego Syna.
Wesołych Świąt! Nils Dacke.
dziękuję!
UsuńBóg Najwyższy nas oceni za to, prawda.
Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że miałam w nim Ewangelię cały czas. Dzieci też wiedzą, że to urodziny Pana Jezusa.
Tak sobie myślę jeszcze, analizując różne komentarze internetowe szydzące z "season greetings" i "winter holiday", że moim zdaniem, w tym wszystkim tak po ludzku widać w ludziach tęsknotę za Bogiem. Nawet fałszywie obchodzone Boże Narodzenie pokazuje jak bardzo szukamy Go. W "magicznej atmosferze" chcemy znaleźć prawdziwy pokój i radość, nie znajdziemy oczywiście. Ale czasem te świąteczne sreberka powstrzymają kogoś przed Otchłanią.
Pozdrawiam serdecznie
Coś nam chyba ucieka. 2016 lat temu narodziło się Dziecko które zmieniło świat, a nie "misterium" i to jest czas radości przede wszystkim. Boże Narodzenie nie jest dniem lęku i klasówki, tylko rozumienia, że Bóg jest po naszej stronie.Całkowicie,bez wątpliwości, bez reszty.Nie "misterium" jest tu ważne, tylko ta właśnie pewność, o której zapominamy w codziennych zmaganiach z materią i rdzą pokrywającą naszą wiarę, gdy Bóg wydaje się daleki i obojętny na losy nasze i świata.
UsuńPodoba mi się Twoja Wigilia, Olu - zawsze można coś zrobić
i o to chodzi. Lepiej coś, niż nic lub kryształowe "misterium" w samotności.
Pozdrawiam
Witaj Juggler!
Usuńdziękuję bardzo - także za to celne "Bóg jest po naszej stronie"
dokładnie tak! Wcielenie to właśnie znaczy, ze Bóg jest po naszej stronie
nigdy tego do końca nie pojmiemy, mam nadzieję jednak, że ciepło naszej wspólnej wigilii dało temu świadectwo
mam nadzieję, że Twoje święta są (mamy jeszcze oktawę!) pełne radości i pokoju
pozdrawiam serdecznie!
Najlepsze życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku, aby przyjście na świat Chrystusa przyniosło ze sobą radość, pokój, nadzieję i miłość.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńSerdecznie pozdrawiam i składam życzenia na Nowy Rok - Bożego błogosławieństwa i pokoju
pieczone pierożki... przyznam, że jestem nieco uwarunkowany terminologicznie i na takie pierożki powiem "paszteciki", bo pierożki mają być gotowane... ale to tylko nazwa, sprawa umowna, ważne, by smakowało...
OdpowiedzUsuń...
lubię kolędy /i te tradycyjne, vintage, i te modern, freestyle/, lubię twórczość Piwnicy pod Baranami, a także twórczość obojga omawianych artystów, ale ta ich kolęda nie zachwyciła mnie artystycznie... po prostu nie poczułem jej, bez wnikania już w dalsze detale...
ale zgodzę się z Tobą w temacie wspomnianej manipulacji, choć obawiam się, że z racji różnych orbit, punktów widzenia, niewykluczone, że rozmawiamy o nieco innych sprawach...
ale wiesz, tak przy okazji, nie wiadomo skąd, zrobiło mi się nieco smutno, bo przypomniał mi się taki amatorski, kręcony z ukrycia film o Korei Północnej... fragment dotyczył dzieci z jakiejś wiochy, które ledwo trzymając się na nogach szukają okruchów jedzenia, nawet nie próbują o nie żebrać, bo i tak nic nie dostaną... im też pewnie było pięknie się urodzić... jednak Aleppo, to Aleppo, ta nazwa się sprzeda, a nazwy koreańskiej wiochy nie zna i nie pamięta nikt...
...
ale dość przynudzania, fajnie, że masz fajne święta, takie jak chcesz i w których jest Tobie fajnie /plus bliscy, rzecz jasna/... tak sobie przy okazji pomyślałem, co jest ważne we wszelkich świętach... to robienie czegoś samemu... obojętnie, czy jest to pichcenie, strojenie choinki, struganie halloweenowej dyni lub malowanie pisanek... jasne, trynd obecnie jest taki, by wszystko kupić gotowe, tylko wtedy nie ma tego czasu medytacji, wyciszenia, chwili zajęcia się tym, co się akurat robi TU i TERAZ... łażenie po sklepach i szukanie gotowego jakoś tego nie kompensuje... przynajmniej u mnie...
pozdrawiać jzns :)...
W zasadzie to pierożki były SMAŻONE - w głębokim tłuszczu, jak samosy właśnie.
UsuńMasz rację z tym, że trzeba być TU I TERAZ. Wigilia wywiera wielką presję pod tym względem, bardzo wielu ludzi się wtedy kłóci albo przestaje do siebie odzywać z wściekłości. U nas nie ma tej nerwówy, bo nie ma tej presji. Ja się trochę spięłam, nie powiem, ale miałam wszystko dobrze zaplanowane :) nawet na pandoro wystarczyło czasu
A jak Twoje święta, ponoć obchodzisz? :)
w sumie racja, one są w zasadzie smażone, a gotowane pierożki, /czy pierogi/ również można potem smażyć, podsmażać, albo odsmażać... samosy zresztą znam, choć nie domowe, lecz knajpiane, być może inną odmianę regionalną, bo zapewne jest ich wiele, mimo to bardzo je lubię... zresztą to właśnie przy pierwszym spotkaniu z nimi zaistniała kiedyś dyskusja natury terminologicznej...
Usuńświęta jak do tej pory super, właśnie jestem na półmetku i mam chwilową przerwę w świętowaniu... a w drugim etapie, choć plany nie są zbyt na sztywno doprecyzowane, to akurat samosy są w nich przewidziane :)...
p.s. a wiesz, tak ramach ciekawostki samosowo - pierożkowej, to zajrzałem w necie do menu owej "mojej" knajpki i ku mojemu zdumieniu przeczytałem "ciastko"... a na miejscu zawsze było "pierożki"... bo inaczej nie było tej całej rozmowy, ani wtedy, tam, ani teraz... podsłuchiwali, czy co? :)... akurat jutro/pojutrze będę miał okazję to wszystko ogarnąć, sprawdzić o co tu chodzi...
Usuńi to też jest ważne w święta, aby mieć wtedy tylko takie "problemy" :)...
Spóźnione Wesołych Świąt i Szczęścia w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńDużo ludzi zapomniało czym są Świąta, czym jest Wigilia - tu chodzi o nastrój, atmosferę, która u Ciebie była fantastyczna. Da się, da się tylko trzeba chcieć. Pozdrawiam
Dziękuję bardzo, za życzenia, dobre słowo oraz wizytę na blogu. Witam nowego gościa!
Usuń:)