Jednym z moich ulubionych domowych gadżetów są PIAŁKI. Czyli śliczne małe miseczki, które w Kazachstanie (i nie tylko) służą do picia CZAJA. Nie pisze 'herbaty' gdyż kazachski czaj, jak i zresztą pakistański czy hiduski, to zupełnie inny napój. Nota bebe kazachski czaj ma o wiele więcej wspólnego z tym pakistańskim, a słowo tak w ogóle pochodzi z chińskiego, wcale nie jest rusycyzmem jak się nam polakom wydaje.
Jeden zestaw piałek przywiozłam z Kazachstanu, po zdziesiątkowaniu go, poprosiłam przyjaciela Nurlana o kolejny. I ten jest najpiękniejszy jaki widziałam. Jednej czy dwóch piałek już nie ma (Kami!!!!! Wszystko pałami!! Cały dom pałami!!!!), ale kilka zostało.
Czasem piję z nich nasz czaj.
Ale teraz odkryłam, że szwedziki stosują takie miseczki do ... GLOGU :) no wiec mam zamiar zacząć!
Czas gloggu nadchodzi wielkimi krokami, zwyczajowo pije się go chyba na Boże Narodzenie, chociaż cały grudzień widać go w sklepach.
Glogg to taki szwedzki grzaniec (grzane wino), dość słaby i słodszy niż nasz. Pije się go z małych miseczek albo płaskich filiżanek, wrzucając na dno łuskane migdały i rodzynki. Jest tak kultowym napojem, że występuje w każdej możliwej wersji: standardowej, bezalkoholowej, wegetariańskiej, ekologicznej, ikeowej, i co tylko chcecie.
Piałki do gloggu są mniejsze niż te do herbaty, ale co tam, żaden pojemnik na wino nie jest za duży :D
Takie sprzedaje sklep cervera... nie macie deja vu?
(wiem, nadużywam tego słowa ostatnio, ale co zrobić jak ciągle mam skojarzenia...??? może moje życie jakąś pętlę zalicza, nie wiem...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz