Odkryłam ostatnio świetny sposób na łososia. Nie lubię tej ryby, nie wiem dlazceg, przecież wszyscy przepadają, taka modna jest. No i mieszkamy w Szwecji, jak tu nie jeść ryb... ale jakoś leży mi na żołądku zawsze... tym razem postanowiłam pójść po linii najmniejszego oporu. Kupiłam gotowe ciasto francuskie, świeży szpinak i świeżego łososia.
Szpinak zblanszowałam na maśle, dodałam tylko sól. Potem położyłam łososia na cieście, obłożyłam szpinakiem, polałam oliwą z wyciśniętym czosnkiem, piekłam ok 30 min i ... voila! Było naprawdę pyszne, nawet Amir pochwalił. Choć za kuchnią tego typu nie przepada, wiadomo, za mało chilli...
A następnego dnia wykorzystałam resztki szpinaku na śniadanie, podpatrzone na blogu kwestia smaku. Skoro po FLORENCKU to nie mogłam nie spróbować.
Nauczyłam się przy tej okazji robić jajka w koszulkach, które zawsze mi się rozwalały. A tu proszę, jaka zdolna się okazałam:
Żeby tak ugotować jajko trzeba je najpierw rozbić do miseczki (używam piałek). Potem miseczkę z jajkiem trzeba zanurzyć w gotującej się wodzie z odrobiną octu, chwilę potrzymać, sprawnym ruchem wlać do wody jajko i małą łyżką cedzakową "zbierać białko" (najlepsza jest taka z zestawu dziecięcego z ikei... ). Gotować 3-4 minuty, wody powinno być ok 4 cm na dnie garnka.
brawo mnie się nadal jajka rozwalają :)
OdpowiedzUsuńwykorzystam przepis, ja robię ciasto francuskie z łososiem i kozim serem
jak dzisiaj chciałam się popisać przed mężem to też mi się rozwaliły...
Usuńedit do posta: nie powinno się gotować czterech jajek na raz