9 grudnia 2013

Maszyna

Wczoraj, czytamy wieczorem.

- Ruszyła maszyna po szynach o....
- co to jest maszyna? - Kamyczek wpada mi w słowo.

Ach. Uwielbiam jak mój niemal czteroletni syn realizuje ten stereotyp, no lovciam* po prostu.

Zatem wyjaśniam... (jak to powiedzieć na poziomie czterolatka?)
Że to takie urządzenie, które ma różne elementy, gdzie zachodzi jakaś praca, na przykład coś się rusza, albo zmienia, albo przepływa informacja. Często ma silnik albo baterię. Ale nie musi.

Na przykład lokomotywa to maszyna. Samochód to maszyna. Dźwig to maszyna. O, koparka, maszyna jak malowanie. Ale klocki to nie maszyna, nie pracują, prawda?

Kami prycha śmiechem i wpada mi w słowo:
- Nieeeeee. Tatuś to też nie maszyna, prawda?

No serce rośnie :)

Kami dodaje:
- Bo robot to maszyna, tatuś nie jest robotem!

(dobrze, że dodał, myślałam, że o tę pracę mu chodzi :P )

A potem bawiliśmy się w zgadywanki.
- Samolot to maszyna czy nie?
- wałek do roti to maszyna czy nie?
- młotek to maszyna?
- Kami to maszyna czy nie?

Przy każdym NIE parskał śmiechem, tak jakby sobie wyobrażał wałek z silnikiem czy coś. A jak mówiłam, że nie wiem o co zapytać, bo przecież on już wszystko wie, to mi do ucha podpowiadał.

- Mamusiu, zapytaj o helikopter.

I tak ze 20 minut. Ubaw po pachy.


*zasłyszałam ostatnio na fejsbuku, nie mogłam przestać się śmiać z tego jak ludzie spolszczają angielski... aż zaczęłam używać :P (spolszczam jeszcze tylko te określenia, z których szydzę, jak dżender, na przykład... albo ajfon, którym bezmyślnie podnieca się pół świata). Wybaczcie, poza tym należę raczej do purystów językowych.

4 komentarze:

  1. Ja nie jestem także purystą, ale od socjolożek i psycholożek zęby bolą. Od kierowczyń autobusów jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czcigodna Aleksandro
    Pełna zgoda że z genderowego obłędu nigdy dosyć żartów. Moja przyjaciółka, z zawodu profesor patomorfolog, twierdzi że to jedna z odmian gąbczastego zwyrodnienia mózgu.
    Swego czasu w polskiej polityce grasowała niejaka Jaruga-Nowacka, wojująca feminazistka, wicepremier w rządzie Leszka Millera. I domagała się żeby zwracać się do niej per "premiera". Pierwszy polski felietonista czyli mistrz Stanisław Michalkiewicz wyśmiał ja pisząc że premier zasiada w rządzie zaś premiera odbywa się w teatrze lub w operze. Ale nie dziwi się temu że ona o tym nie wie. Bo zapewne nigdy w życiu w takich miejscach nie była.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, że nie odpowiedziałam na komentarz

      Na razie nie wierzę, że w Polsce przyjmie się ideologia dżender, no naprawdę nie wierzę, ale być może inni kiedyś też nie wierzyli a teraz wciskają dzieciom w przedszkolach sztucznie stworzony zaimek "hen"... żeby walczyć ze stereotypami, niby... :/

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...