A na pewno będę chciała znaleźć, język pięciolatków jest taki wzruszający.
I zawsze ostatnie słowo musi należeć do Kamyczka...
Zapisuję pieśni na najbliższą mszę. Pod nosem mówię tytuły...
- "Oto jest dzień", "Jeden chleb"...
Wtrąca się Kami:
- co? Skończył się?
- Ale co? - nie bardzo rozumiem
- No chleb! Jeden chleb musimy kupić?
- Już, już. - piszę dalej. Kami tupie nogą i ówi z pretensją w głosie:
- Tak rodzice się nie zachowują! Jak przybiega mały Kamyczek i mówi "mamo, chcę jeść" to od razu idą mu zrobić!
- Bo wy z tatusiem tak dużo gadacie!!
"No mamo, czemu nie idziesz!" i tupnięcie nogą...
***
Zapisuję pieśni na najbliższą mszę. Pod nosem mówię tytuły...
- "Oto jest dzień", "Jeden chleb"...
Wtrąca się Kami:
- co? Skończył się?
- Ale co? - nie bardzo rozumiem
- No chleb! Jeden chleb musimy kupić?
***
Rano. Szykuję śniadanie - jajka, chleb. Przychodzi Kami:
- mamo, ja chcę jeść te warzywka, wiesz które.
Wiem. Mrożonka "zestaw chiński do woka". Ulubione jedzenie ostatnio.
- Kami, ale to jest na obiadek. Teraz jemy śniadanko
- To w takim razie ja nie chcę śniadanka, chcę obiadek!
- mamo, ja chcę jeść te warzywka, wiesz które.
Wiem. Mrożonka "zestaw chiński do woka". Ulubione jedzenie ostatnio.
- Kami, ale to jest na obiadek. Teraz jemy śniadanko
- To w takim razie ja nie chcę śniadanka, chcę obiadek!
***
Poranek jeden z wielu. Kubuś pełza po łóżku, w pewnej chwili wpełzł mi na klatkę piersiową. Gadam do niego, jak to matki zwykły gadać:
- No i co mój ty dusiołku? Nigdy nie odpuszczasz, co?
Kami z boku słucha. I natychmiast pieszczotliwie do Kubusia:
- oj, mój mały OSIOŁEK!
No i Kubuś został Osiołkiem... Musze mu chyba Leśmiana poczytać.
- No i co mój ty dusiołku? Nigdy nie odpuszczasz, co?
Kami z boku słucha. I natychmiast pieszczotliwie do Kubusia:
- oj, mój mały OSIOŁEK!
No i Kubuś został Osiołkiem... Musze mu chyba Leśmiana poczytać.
***
Kubuś pełza po mnie i w pewnej chwili bardzo mocno pociągnął mnie za włosy. Zerwałam się z okrzykiem:
- O nie, nie zgadzam się na takie coś, paskudku jeden
- Mama - Kami wszedł do pokoju - ale Paskudek tak nie robi... On tylko zabiera! - powiedział rzeczowo tonem fachowca.
Ekspert Od Troskliwych Misiów sie znalazł...
- O. A co? - zainteresowałam się.
- Ja będę wtedy duży!!
- Oj, to niedobrze... i on teraz mówi innym, żeby nie bawili się z tobą?
- Tak, ale tylko swoim przyjaciołom, tylko chłopcom, dzieczynkom nie!
- Dziewczynkom nie...?
- Nie! BO MY CHŁOPCY NIE LUBIMY DZIEWCZYNEK!
- No to chodź, dzwonimy po policję, że chcą cię okraść!
- Nieeeee. Nie burczy mi w brzuszku - staje przy mnie i wydyma brzuch - SŁYSZYSZ COŚ??
- Oczywiscie, mamusiu - zrywa się i stawia kubek na stoliku koło mnie - TYLKO NIE WYLEJ!
Idę do pokoju, gdzie już posprzątałam wcześniej, a całe biurko zasypane okruchami.
- Kami, dlaczego tak zrobiłeś??? Przecież tu było posprzątane, czemu mi dodajesz pracy? - mówię rozżalonym tonem.
- Mamusiu, ale to nie moja wina. Ta bułka była krusząca.
I od razu serce stopniało. Takie piękne użycie imiesłowu przymiotnikowego czynnego. Jak tu teraz ukarać dziecko.
- O nie, nie zgadzam się na takie coś, paskudku jeden
- Mama - Kami wszedł do pokoju - ale Paskudek tak nie robi... On tylko zabiera! - powiedział rzeczowo tonem fachowca.
Ekspert Od Troskliwych Misiów sie znalazł...
***
- Mamo, a ja wiem co się wydarzy jak będziecie starzy! - oznajmił z dumą Kamyczek- O. A co? - zainteresowałam się.
- Ja będę wtedy duży!!
***
- Wiesz mamo, Eldjon powiedział innym dzieciom, zeby nie bawiły się ze mną.. bo ja go kiedyś uderzyłem...- Oj, to niedobrze... i on teraz mówi innym, żeby nie bawili się z tobą?
- Tak, ale tylko swoim przyjaciołom, tylko chłopcom, dzieczynkom nie!
- Dziewczynkom nie...?
- Nie! BO MY CHŁOPCY NIE LUBIMY DZIEWCZYNEK!
***
Dostałam szwedzkie wyliczenie podatkowe... dodane podatki, których wcześniej nie było :/ aż zadzwoniłam do męża do pracy pożalić się.... Kami słucha i pyta o co chodzi, no to mówię, z grubsza... że pieniędzy dużo zabierają i że nie będzie na lego (szansa na gadkę umoralniającą!). A Kami bierze telefon:- No to chodź, dzwonimy po policję, że chcą cię okraść!
***
- Kamyczku, nie jesteś głodny?- Nieeeee. Nie burczy mi w brzuszku - staje przy mnie i wydyma brzuch - SŁYSZYSZ COŚ??
***
- Kami, proszę, podaj mi kawę - proszę Kamyczka, który siedzi przy biurku, na którym stoi kubek z resztką kawy- Oczywiscie, mamusiu - zrywa się i stawia kubek na stoliku koło mnie - TYLKO NIE WYLEJ!
***
Popołudnie - szykujemy chatę na wizytę gościa. Kami porwał bułkę z kuchni i poleciał z nią gdzieś, nawet nie zauważyłam od razu, bo sprzątałam.Idę do pokoju, gdzie już posprzątałam wcześniej, a całe biurko zasypane okruchami.
- Kami, dlaczego tak zrobiłeś??? Przecież tu było posprzątane, czemu mi dodajesz pracy? - mówię rozżalonym tonem.
- Mamusiu, ale to nie moja wina. Ta bułka była krusząca.
I od razu serce stopniało. Takie piękne użycie imiesłowu przymiotnikowego czynnego. Jak tu teraz ukarać dziecko.
***
Kami wypatrzył, że jem rodzynki w czekoladzie (ma jakiś siódmy zmysł, do tych spraw)
- Mamo, mogę też?
- Tak, dam ci, ale PO KOLACJI
- A możesz mi już teraz nasypać do miseczki? Nie będę jadł, tylko mi nasypiesz - przekonuje. Tia, kaktus mi na ręce wyrośnie...
- Nie, Kami, potem ci nasypię.
I odłożyłam torebkę z rodzynkami na blat. Po czym natychmiast porwał ją Kami, usprawiedliwiając się w locie:
- Ja nie będę jadł, mamo. Ja tylko schowam przed tatusiem! - i poleciał do swojego pokoju zanim zdążyłam kiwnąć palcem.
Akurat.
- Kami, zapnij pasy
- Mamo, ale ja nie muszę. Jestem KLEISTY, nie spadnę!
- Mamo, mogę też?
- Tak, dam ci, ale PO KOLACJI
- A możesz mi już teraz nasypać do miseczki? Nie będę jadł, tylko mi nasypiesz - przekonuje. Tia, kaktus mi na ręce wyrośnie...
- Nie, Kami, potem ci nasypię.
I odłożyłam torebkę z rodzynkami na blat. Po czym natychmiast porwał ją Kami, usprawiedliwiając się w locie:
- Ja nie będę jadł, mamo. Ja tylko schowam przed tatusiem! - i poleciał do swojego pokoju zanim zdążyłam kiwnąć palcem.
Akurat.
***
Wsiadamy do samochodu.- Kami, zapnij pasy
- Mamo, ale ja nie muszę. Jestem KLEISTY, nie spadnę!
***
- Mamo, mamo, Kubuś kupę zrobił i przeciekła!
Szybko zerkam na ubranko
- Ha ha ha PRIMA APRILIS!!!
Łacina Na Codzień. Ćwiczyliśmy od połowy marca. Kami jest mistrzem.
Szybko zerkam na ubranko
- Ha ha ha PRIMA APRILIS!!!
Łacina Na Codzień. Ćwiczyliśmy od połowy marca. Kami jest mistrzem.
***
- Mamo, chcę jeść! - Kami przybiega ze swojego pokoju. Piszę email, więc odburkuję:- Już, już. - piszę dalej. Kami tupie nogą i ówi z pretensją w głosie:
- Tak rodzice się nie zachowują! Jak przybiega mały Kamyczek i mówi "mamo, chcę jeść" to od razu idą mu zrobić!
***
- Nooo? - pytam zaciekawiona- Mamo, wiesz czemu Kubuś ma takie czerwone policzki?
- Nooo? - umieram z ciekawości.
- Bo jak ktoś za dużo JĘCZY to mu się takie robią!
***
Kami wypił mleko męża, które ten przygotował sobie do pracy. Jedną szklankę, ale już mąż fuka, ze nie opłaca mu się zabierac napoczętego kartonu do pracy.
Kami, bardzo rozżalonym tonem:
- Mamo, MUSZĘ CI COŚ WYJAŚNIĆ.
- Co?
- To nie jest tylko mleko tatusia! Trzeba się dzielić!
A Tatuś stoi obok i polewa z tupiącego noga Kamyczka...
***
Odbieram kamyczka z przedszkola.
- Mamo, a masz dla mnie kanapkę?
- Nieee, zapomniałam...
- Ale czemu ... - buzia w podkówkę - czemu jesteś taka zapominalska jak ja??
***
Śniadanie. Daję Kamyczkowi jajka sadzone.
- Mamo, ale one są tu twarde, nie mogę pokroić.
- A bo troczę mi się spiekło...
- Coo??? PIEKŁO??? od szatana??? - Kami przestaje jeść z tego stresu.
***
Wieczorna modlitwa. Modlimy się o różne rzeczy, za rodzinę, o nawrócenia różnych ludzi, wymieniam:
- ... za nawrócenie moich dzieci, Kubusia i Kamyczka...
- Mamoooo - przerywa Kami płaczliwym głosem - przecież ja już jestem!... już jestem NAWIEDZONY!
- Jak trudny to ja nie chcę! - uciął Kami. Koniec rozmowy.
- ... za nawrócenie moich dzieci, Kubusia i Kamyczka...
- Mamoooo - przerywa Kami płaczliwym głosem - przecież ja już jestem!... już jestem NAWIEDZONY!
***
- Mamo, ja chciałbym być takim prawdziwym samolotowym pilotem. Ale takim prawdziwym.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, możesz nim zostać synku. To piękny ale bardzo trudny zawód, tylko najzdolniejsi mogą być pilotami! - natrafiłam na okazję do strzelenia gadki umoralniającej, czemu nie wykorzystac.- Jak trudny to ja nie chcę! - uciął Kami. Koniec rozmowy.
***
- Mamo, wiesz czemu tak dużo gadam?
- Bo wy z tatusiem tak dużo gadacie!!
Ktoś kto napisał, że dzieci w tym wieku zadają około 400 pytań dziennie chyba nie znał Kamyczka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz