Piękny wiosenny dzień na naszym ulubionym placu zabaw w Lund. Huśtam szary kubusiowy tłumoczek na kole. Kami śmiga po przyrządach dla starszych dzieci, słońce grzeje, wreszcie zdjęłam kurtkę i czapkę... pełen relaks.
Podchodzi dwóch chłopców, na oko 7-8 lat. Mniejszy wydaje z siebie dźwieki brzmiące jakby "ale słodki" i głaska Kubusia po policzku. Większy (w jaskrawożółtej czapce) odzywa się do niego:
- Hey, don't touch him! That's illegal! - mówi poważnym tonem doświadczonego prawnika.
Mały chłopiec odskoczył jak oparzony.
- Właściwie to nie jest to chyba nielegalne - wtrącam się po angielsku - ale byłoby dobrze zapytać rodzica czy można pogłaskać jego dziecko...
- Tak, masz rację. Trzeba pytać. - przyznał chłopiec. I zaraz rozgadał się, ani chybi zachęcony moim nieskazitelnym angielskim - Skąd jesteś?
- Pochodze z Polski.
- Aaaaa.... Moja mama jest Irlandką, tato - Szwedem. Urodziłem się w Dubaju, to jest w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, potem mieszkaliśmy w Niemczech, teraz w Szwecji. - wyrecytował na jednym oddechu. Musi być przyzwyczajony do zdawania tej relacji, połączonych z wyjaśnianiem gdzie leży Dubaj.
Urzekło go to, że ja wiem gdzie leży i że nawet tam byłam. Zaczęła się miła pogawędka.
- A to jest Omar - dodał - jest Kanadyjczykiem. Ale także z Jemenu. Nasza szkoła jest tu blisko, mamy teraz lekcję muzyki. Ale pani zachorowała to na zastępstwo przyszliśmy tu.
- O, to może pośpiewamy sobie - zaproponowałam
Chłopcy prychnęli ze śmiechu.
Potem Szwedo-Irlandczyk zdradził, że ma 8 lat (ale wszyscy myślą, że dziewięć, albo nawet dziesięć).
Potem zapytali czy mogę zdjąć Kubusia, bo oni chcieliby się wysoko huśtać. Doszły pozostałe dzieci z ich paczki. Wtedy przybiegł już Kamyczek i okazało się, że w ogóle nie może dogadać się z tymi dziećmi - nie zna angielskiego, a oni szwedzkiego! Za wyjątkiem jednej dziewczynki, która mu tłumaczyła komendy. "A teraz trzymaj się mocno".
Gdy tak się huśtali pociągnęłam za język nauczycielki. Szkoła działa po angielsku, jest przeznaczona głównie dla dzieci rodziców "na kontraktach". Najwięcej rodziców to pracownicy uniwersytetu w Lund i Tetra-paca. Dzieci "rezydentów" Szwecji nie ma w szkole, to nie jest szkoła dla nich ("ale niedaleko jest inna, szwedzko-angielska, może tam się dowiedz?").
Nie wiem jakie były historie innych dzieci, ale widziałam dużo twarzy hinduskich i koreańskich. Wszyscy posługiwali się piękną angielszczyzną. Nauczycielki pochodziły z USA i Australii, też na kontraktach.
W tym towarzystkie poczułam, że jesteśmy zupełnie zwyczajną szwedzką rodziną...
Ciekawy post :), a dzieciaki wyglądają jakby nie dzieliły ich żadne języki :), a za to zabawa jak polączyła ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję!
Usuńzdecydowanie tak - dzieci były zachwycone :)
Powiedziałabym nawet - zbyt bardzo szwedzką. Wasze dzieci w końcu urodziły się w Szwecji. Rodzice obcokrajowcy to za mało ;)
OdpowiedzUsuńw sumie jakiś 25% "Szwedów" ma obce pochodzenie, co się dziwię
Usuńciekawe, złapałam się na tym, że gadanie po angielsku w tym parku wydało mi się DZIWNE
w pracy to co innego
ale tak na placu zabaw...?
przypomina mi się epizod z Norwegii... siedziałem sobie na campingu, tak na uboczu /miałem małą artystyczną dłubaninkę do zrobienia/... niedaleko rozbiła się rodzina Szwedów i nieopodal bawiły się dwie dziewczynki od nich... nie znam szwedzkiego, ale bawił mnie odgłos ich rozmów... dosłownie ćwierkały jak ptaszki... w pewnym momencie zaciekawione tym, co robię podeszły i zapytały grzecznie, czy mogą popatrzeć co robię i jakiś czas asystowały mi przy pracy... ze mną rozmawiały po angielsku, ze sobą wymieniały uwagi po szwedzku... z lekkością owych ptaszków zmieniały języki, bez zająknięcia...
OdpowiedzUsuńciekawe, mali Szwedzi nie mówią po angielsku - zaczynają się uczyc dopiero w drugiej czy trzeciej klasie, w miarę biegle mówią mając 12-13 lat (i wtedy są bardziej biegli niż ich rówieśnicy w Polsce)
Usuńserio, sama się zdziwiłam ze tak późno
to nie mogła być typowa szwedzka rodzina - albo dzieci były nastolatkami
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Usuń@Ola...
Usuńdzieciaczki były tak około max.10 lat... że Szwedzi, to same mi powiedziały zapytane /chciałem się upewnić, po jakiemu szczebioczą/... poza tym na samochodzie było "S" /czasy i oznaczenia przedunijne/... a skoro czasy przedunijne, to może inna edukacja w Szwecji była?...
zresztą nic nie pisałem o tym, czy była to "typowa" szwedzka rodzina, bo nawet nie myślałem o nich w kategoriach "typowości"... więc niech będzie, że nietypowa... żaden problem :)...
w sumie chodziło mi o to, że zaskoczyło mnie, że małe szwedziątka nie znają angielskiego, wcześniej mówiono mi, że "tutaj każdy zna angielski", bo telewizna jest zawsze "w oryginale" i tak się uczą
Usuńtylko nie powiedziano całej prawdy, ze tv dla dzieci jest dubbingowana i rzeczywisty kontakt z językiem mają jednak dopiero w szkole podstawowej, jakoś od trzeciej klasy właśnie
na pewno są wyjątki, jak wspomniane w poście szkoły czy dzieci z rodzin multi-kulti
"tutaj każdy zna angielski"... ot, taki kolejny przykład zbyt ogólnego ogólnika...
Usuńale rzeczywiście nie spotkałem Skandynawa, który by nie znał angielskiego, tylko to byli dorośli... z dziećmi rozmawiałem tylko ten jedyny raz...
a rodzina z mojej historyjki mogła być po prostu jakaś dwunarodowa, dwujęzyczna, coś w tym guście... w końcu stwierdzenie dziecka, że są ze Szwecji nie precyzuje detali...
i to można chyba uznać za najprostsze wyjaśnienie...
czcigodna Olu
OdpowiedzUsuńDzieci mają tę cudowna łatwość uczenia się wielu języków, I co najważniejsze, nie mieszania ich.
W domu mojego przyjaciela, z żoną rozmawiającego po angielsku, ich synowie z mamą porozumiewali się po chińsku, a z ojcem po polsku. Oczywiście angielski tez opanowali. I dzisiaj znają biegle te trzy języki. W obecnych czasach wielki kapitał startowy.
Zechciej zajrzeć do poczty - ważne.
Pozdrawiam serdecznie.
Witaj STary Niedźwiedziu,
Usuńmam nadzieję, że nas też to czeka - ale jednak zdarza się też inaczej, sa dzieci, które protestują "mentalnie" przeciwko temu poligtotyzmowi (?) w rodzinie
Znam nawet przypadek dziecka, które znało... dziewięć języków, kiedyś pisałam o tym na blogu
http://polskapakistansverige.blogspot.se/2012/04/thora.html
pozdrawiam!