7 czerwca 2016

Dwadzieścia lat później...

Pamiętam moje pierwsze podróże do Szwecji. To były lata dziewięćdziesiąte. Byłam harcerką "wodną" czyli  "żeglarzem" (tak nazywali nas "zieloni" harcerze, na których my - w odwecie - mówiliśmy "zieloni" ;) ). Całe miesiące skrobaliśmy łódki w hangarze, żeby potem z dumą je zwodować na Odrze i pożeglować na Bajkał. Czasem dało się na tym trochę zarobić i zdobyte pieniądze ciułaliśmy na rejsy morskie.

Nigdy nie zapomnę roku 1994, kiedy wybraliśmy się na pierwszy Poważny Rejs. Miał trwać 3 tygodnie, mieliśmy dopłynąć do Sztokholmu - trzeby bylo wypływać staż na tzw. "pełne uprawnienia". Dziesięciu nastoletnich żeglarzy, chyba tylko 4 osoby były pełnoletnie, stalowy jacht Freya z Górek Zachodnich. Historyczny jacht, bo zbudowany w 1969 na pierwszy polski rejs na Grenlandię. Jeszcze we Wrocławiu starannie zaplanowałam całe menu, jako że byłam drugim oficerem, czyli "tym od żarcia". Przez kilka dni robiliśmy "weki" (pulpety, pieczenie, gulasze), potem - już w Gdańsku - resztę aprowizacji. Nawet chleb, bo wiedzieliśmy, że nie będzie nas stać na kupienie świeżego w Szwecji. 

(zdjęcie robione z "bączka", przeze mnie prawdopodobnie... miałam wtedy zenita i czarno-białe klisze)

W tamym roku do Sztokhomu nie dopłynęliśmy, bo kapitan nas zrobił w konia. Pojawił się na kei, popatrzył na naszą piękną Freyę, powiedział, że jesteśmy nienormalni i odjechał.

Znalezienie nowego kapitana zajęło nam kilka dni, w końcu trafił nam się inny "nienormalny", student ciułający stać na kapitana, i popłynęliśmy, Za mało czasu było na Sztokholm, został nam południowy Bałtyk. 

Przez kolejne lata zdobyliśmy wiele portów południowej Szwecji, ale nigdy Sztokholmu.

Z tych podróży zapadły mi w pamięć te rzeczy:
- w Skandynawii jest czysto - wszędzie czysto i pachnąco, nawet podłogi w portowych toaletach (kto bywał w tych latach na Mazurach wie, o czym mówię :) )
- wszystko jest bardzo drogie, 
- wszędzie wiszą narodowe flagi.

Każdy niemal szwedzki ogródek to maszt z flagą, ewentualnie wimpelkiem. Zarówno w Szwecji, jak i w Danii. Było to dla nas sporym zaskoczeniem, w Polsce flagi wywiesza się tylko z powodu narodowego święta (i to trzeba uważać, żeby nie wywiesić za wcześnie).

Szwecja wydała mi się krajem, gdzie każdy jest dumny z bycia Szwedem. 

Potem pracowałam w szwedzkiej firmie, i nasi Szwedzi zawsze byli pełni swoistej arogancji. Szwedzki model zarządzania, szwedzki model produkcji, szwedzka stal. No mucha nie siada.

Rok 2016. Kilkanaście lat później. 
Wczoraj było świeto narodowe - dzień, w którym Gustaw Waza został koronowany na króla Szwecji w 1523 roku, który o dzień ustanowił Szwecję jako odrębne państwo (czasy reformacji, odłączenie od katolickiej Danii). Świeto wprawdze młode, wprowadzone dopiero w latach osiemdziesiątych XX wieku, ale każdy powód jest dobry, by pochwalić się szwedzkością, nie?

Już nie. Przejechaliśmy sporo okolicznych wiosek w drodze do parku Skrylle. Naliczyłam TRZY flagi.

Nie wiem czy to zalew "obcych" czy konsekwentnie wdrażany marksism kulturowy, grunt, że szwedzkie flagi i duma narodowa znikają. "Narodowy" zaczyna być utożsamiany z "faszystowskim", zupełnie jak w Polsce. Szwedzkie symbole pojawią się na celebracjach absolwentów liceów, ale to jest wręcz profanacja symbolu narodowego jak dla mnie. Brakuje tam tylko niebiesko-żółtych majtek.

Chyba trzeba to zaliczyć jako kolejny ze spektakularnych sukcesów szwedzkiego feminizmu.

Szwecji z lat dziewięćdziesiatych już nie ma.

19 komentarzy:

  1. Witaj, Olu

    przypomniałas mi ten wywiad z Joanną Teglund, Polką zamieszkałą od dawna w Szwecji i pracującą w urzędzie imigracyjnym. Wizja, która wyłania się z jej opowieści bardzo wnioskami przypomina to, co Ty o Szwecji piszesz i pisałaś.

    Bardzo warto ten wywiad przeczytać:

    https://wirtualnapolonia.com/2015/12/01/szwecji-jaka-znali-polacy-juz-nie-bedzie/

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu jest ta sama rozmowa trochę bardziej czytelna:

      http://euroislam.pl/szwecji-jaka-znali-polacy-juz-nie-bedzie/

      Usuń
    2. Czytałam ten wywiad, w zasadzie mogę powiedzieć, że ciągle o nim myślę. Ilekroć widzę jakąś relację na temat niekontrolowanej imigracji do Szwecji :/
      Aż staram się nie czytać, bo zaczynam się nakręcać: nerwowo zamykam wszystkie okna w domu, auto od środka tuż po wejściu do niego I tak dalej.
      Mam świadomość, że przyjechało tu mnóstwo zwyczajnych kryminalistów, w przebraniu uchodźców.

      Powinnam chyba kupić działkę gdzieś koło Józefa, byłoby przy okazji pole do pracy dla dzieci ;)

      Usuń
  2. Czytam ow zalinkowany wywiad i straszno sie robi, bo w sumie jestesmy bezsilni. Machina ruszyla i kuniec.
    Kiedy owe cywilizacje wysoko rozwiniete dochodza do szczytu swoich mozliwosci to zarazem jest to ich koniec. Osiagaja apogeum, sam wierzcholek i leca na ryj i zaczynaja od poczatku.
    Starozytnosc tak padla, tez mieli problem z Wandalami, Hunami... coz...widac, ze historia kolem sie toczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy przyjechalam do Niemiec zdarzalo mi sie slyszec zwierzenia emigrantow, ale nie tak do konca wypowiedziane...ot przypadkowo rzucone zdania to tu, to tam, z ktorych tkal mi sie obraz rzeczywistosci tamtych czasow. Potem obejrzalam nakrecony w kooperacji niemiecko-wloskiej film o perypetiach zakochanych w sobie mlodych ludzi wywodzacych sie : on z rodziny niemieckiej , ona z mieszanej wlosko- niemieckiej.
    I powiem Ci Olu, ze nie chcialabym chyba jako obcokrajowiec mieszkac w Niemczech tamtych czasow, czasow juz sporo powojennych. Chlopacy pilnowali dziewczyn, jezeli jakiemus, powiedzmy Wlochowi spodobala sie niemiecka dziewczyna i probowal sie do niej zblizyc , to mogl liczyc na klopoty. Miejscowi wszczynali bojki, a kiedy przyjechala policja to obcokrajowcowi bioracemu udzial w bojkach grozilo wydalenie. Bali sie chlopaki , obcokrajowcy jakiegokolwiek zatargu z policja. Bohater filmu hajtnal sie w koncu ze swoja ukochana autochtonka, ale kiedy wynajmowali mieszkanie i wieszal na drzwiach swoja wizytowke to wlasciciel domu wydlubywal ja mowiac , ze coz, niech sobie ow obywtael tutaj mieszka, ale nikt nie musi o tym wiedziec. Polacy mieszkajacy tu dluzej przede mna mawiali, ze aby moc ogladac telewizje satelitarna z programami z Polski trzeba bylo miec pozwolenie, nie wiem juz teraz czy pozwolenie aby sie fasada nie naruszyla, czy chodzilo o sam fakt ogladania obcokrajowej telewizji. Osoba opowiadajaca mi to- nie dokonczyla, nie wyjasnila. W przestrzeni publicznej nie powinno sie bylo kowic w innym jezyku jak niemiecki. W malzenstwach mieszanych typu moje, osoba niemieckojezyczna miala prawo zabronic wspolmalzonkowi nauki ich dzieci jezyka ojczystego swojego wspolmalzonka. I gdzie tu milosc?
    Nie chcialabym tak nigdy zyc. Teraz jest lepiej, ale ludzie maja tendencje do przeginania, a droga dokadkolwiek co dobre, zawsze jest waska.
    Po wydarzeniach w Köln nie prezczytalam nigdzie niegatywnej opini o tym co sie tam wydarzylo, negatywnej w sensie negatywnie wypowiadajacej sie o sprawcach. Tez jest tu tendencja do mowienia o sprawcach jakiegos czynu nie tykajac ich narodowosci, bo wtedy ludzie tworza etykietki typu: Polacy to zlodzieje. Ludzie nie mysla, mysla w sposob zaslyszany, wpadlo w ucho i poszlo dalej.

    Mysle, ze Europa bedzie miala problem z wyrownaniem roznic pomiedzy obyczajowoscia swoja a przybyszow. Problem w tym, ze ludzie mniej wyksztalceni, to latwy cel do manipulacji, ale tez trudno ich jakos demokratycznie wychowac, zeby zlapac pewne sprawy, pojac, zrozumiec trzeba miec okreslony poziom wiedzy, tak mi sie wydaje. A co wskorasz przy ludziach, ktorych tutaj na kursach jezykowych trzeba najpierw uczyc czytac i psac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niedawno przeczytałam, że badania socjologiczne wskazuja, że odsetek "obcych" w społeczeństwie nie powinien przekroczyć 10% - w przeciwnym razie zaczyna dochodzić do konfliktów
      rosnąca ponad miare mniejszość zaczyna domagać się przywilejów i tak dalej...
      a zdrowo pojmowana troska o integralność własnego narodu, własnej tożsamości zakłada jakiś dystans do "obcych", gwałcenie go spowoduje rozmienienie się dorobku narodowego (ogólnie mówiąc) na drobne

      Ja akurat uważam, że to dobrze, że obcy muszą dostosować się do "autochtonów" - oczywiście w granicach wolności sumienia (i tu mieszczą się kwestie języka dzieci, tudzież religii, systemu wartości itd)

      Przykładowo, Szwecja powinna wiedzieć kto ogląda programy arabskie i jakie, no bo skoro skutki moga być wybuchowe...? Ale już nie może narzucać nikomu co ma jeść, jak się modlić, w co wierzyć.

      Ma prawo narzucić, jednakże, dni wolne według swojego klucza, a nie klucza Polaków, Turków czy Irakijczyków.

      I wreszcie - moim zdaniem różnice w obyczajowości nigdy sie nie wyrównają. Każde ze społeczeństw ma inna bazę światopoglądową. Może wyrównać się poziom życia, zarobków, edukacji, ale nie obyczajowość. Tylko czy one muszą się wyrównywać? Nie chciałabym, żeby moim dzieciom ktoś narzucał szwedzką obyczajowość (czyli seks w gimnazjum, środki antykoncepcyjne bez wiedzy rodziców, darmowa aborcja jak nie powyższe zadziała).

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Czyli na zasadzie "My home ist my castle", a nie wedlug slowianskiej( polskiej ) zasady "Gosc w dom, Bog w dom". Polacy tak wlasnie czynia, na zasadzie:" Moj dom, to moj zamek". Dawna , slowianska zasada poszla sie pasc.:) Po prostu ten, kto decyduje sie na emigracje, powinien byc tez przygotowany do roli obywatela drugiej kategorii w innym panstwie.

      W owym wyrownaniu obyczajowosci szlo mi o to, a zdaje sobie sprawe, ze przepasci sa olbrzymie miedzy zachodem i ludnoscia naplywowa, chociazby stosunek do kobiety, ze jednak nawet ta naplywowa ludnosc powinna , nazwijmy to peknac, okazuje sie, ze niekoniecznie.
      Nie wiem czy obejrzalas ten przyslany przeze mnie film o szkole w Essen, szkole koedukacyjnej autochtoni i ludnosc turecka. W koncu owa szkole zamknieto bo konflikty byly widocznie nie do rozwiazania. Na cala mase dzieci tylko 4 dziewczyny z kultury arabskiej zblizyly sie do autochtonow, widocznie ojcowie byli w porzo w naszym sensie rozumienia owego w porzo. Reszta trzymala sie tylko ze soba. Dziewczyny autochtonki uwazane byly przez mlodziez przeciwna za zle prowadzace sie, nieczyste i te inne. Przy czym dziewczyny autochtonki zarzucaly chlopakom z kultury arabskiej, ze oni rowniez sa tacy sami, ze w Koranie nie ma zalecania rozwiazlosci dla mezczyzn. Sa tak samo zobowiazani do zachowywania seksualnej czystosci, ale chetnie obchodza owe zasady. Ten brak zrozumienia, spojrzenia na siebie...o to mi chodzi, ze aby czlowiek zajarzyl, ze kurna chata to jest to samo co ja im zarzucam- zakrawa mi to w ogole na wyczyn, do ktorego trzeba byc niesamowicie otwartym czlowiekiem. Nie wiem co tu gra role? Mysle, ze posiadanie jakiejs ciut wyzszej niz normalna wiedzy humaistycznej albo ogolnie jakiegos wyksztalcenia.
      Czytalam wywiad z autorka "Kwiatu pustyni". Kobieta walczy o to aby zwyczaj obrzezywania kobiet, zwyczaj oparty na zabobonie i niewiedzy odszedl ze swiadonmosci ludzi. Okazuje sie , ze wiele dziewczat w rodzinach emigrantow, w Europie, jest obrzezywanych. Wydaje mi sie dziwne , ale jednak. Chodzi mi o takie wyrownywanie obyczajowosci. Seks powinien byc sprawa indywidulana kazdego czlwoieka, poki nie krzywdzi innmych. Nie powinien byc narzucany ani zabraniany, ale juz okaleczania rytualne, nazywanie kogos "nieczystym", bo zainicjowal wczesniej.... wybacz. A tego owi ludzie nie lapia. Przyjezdzaja do swiata wypas w porownaniu ze swoim, i jest on beeee. Nadal kurczowo trzymaja sie kurczowo swej obyczajowosci i uwzaja ja za najlpesza na swiecie. Autorka ksiazki zapytala matke dlaczego jej to zrobili? A matka na to, z niedowierzaniem i zdziwieniem, przeciez porzdna kobieta nie dyskutuje o tego typu rzeczach: "Mialas taka otwarta chodzic? Przeciez wszystko mogloby sie tam dostac".

      ja sie boje aby moja corka nie byla zmuszana do inicjacji, ani nie byla za inicjacje ( choc bede sie starala wychowac ja nazwijmy to "porzadnie") przesladowana w jakikolwiek sposob.

      Usuń
  4. mam kolegę, który nie wywiesza flagi w święta państwowe i w ogóle nie używa tego gadżetu... jak twierdzi, z jego strony jest to element kontestacji PAŃSTWA, odcięcie się od SYSTEMU... z drugiej strony wiem, że pozytywne emocje lokuje w KRAJU, działa na jego rzecz... co pozwala śmiało nazwać go patriotą, zaś gadki typu "wstydzi się Polski" byłyby tanią manipulacją...
    wszystko fajnie, ale...
    to się dzieje w Polsce... pytanie brzmi, czy trafne byłoby szukanie analogii w Szwecji?... obawiam się, że nie bardzo, w uproszczeniu można by rzec: "inna specyfika"...
    w tej całej układance brakuje mi najważniejszego kawałka: głosów samych Szwedów, dlaczego zniknęły flagi z ich posesji?...
    /też pamiętam te flagi, które widziałem przejeżdżając kiedyś przez Szwecję, w Norwegii zresztą też (tyle, że norweskie)/...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno przywiązanie do flagi jest różne w Szwecji i Polsce, mysmy walczyli o naszą niepodległośc tyle razy, że nic dziwnego, że barwy narodowe urosły do świętości
      dla Szwedów to była racezj manifestacja tego, że byli dumni z tego, co zbudowali, tak po protestancku moim zdaniem

      starzy Szwedzi dalej wieszają flagi Szwecji, ale młodzi wolą tęczowe... może tu właśnie jest ta róznica?

      a, dodam, że słyszałam postulaty odstąpienia od wieszania flag narodowych, gdyż widnieje na niej symbol KRZYŻA, co może urazić część społeczeństwa... wracamy do tematu "obrażony ma zawsze rację"
      (http://ksiegaziol.blogspot.se/2015/06/sowo-lekko-obrazliwe-czyli-mikroagresje.html)

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. zapewne teraz nieco przyfantazjuję, ale może w tych skandynawskich flagach chodziło o podkreślenie odrębności?... jakby nie było, Szwecja była kiedyś połączona z Danią, zaś Norwegia był częścią Szwecji...
      ...
      z tym krzyżem to według mnie jakiś idiotyzm... czy zawsze dwa paski pod kątem prostym muszą się kojarzyć tak bezpośrednio jednoznacznie?... dojdzie do tego, że drogi zaczną przebudowywać, by ich połączenia /skrzyżowania/ miały inny kształt, bo dotychczasowy może kogoś obrazić... nie wspomnę już o całej masie rozwiązań konstrukcyjnych mających kształt, zarys krzyża...
      po prostu paranoja, komuś naprawdę odbiło z tymi postulatami...

      Usuń
    3. Pkanalio, nihil novi sub sole

      Czytam teraz wyśmienitą książkę na temat judaizmu (i Żydów w ogóle), ponoć ortodoksyjni Żydzi zabraniają używania znaku + na oznaczenie dodawania, bo za bardzo kojarzy się z krzyżem!!!
      To nie żart.
      W ogóle bardzo polecam obie książki-wywiady z ks. Chrostowskim, oczy się otwierają ze zdumienia ale i radości, że wreszcie rozumiem pewne tematy. Napiszę na blogu recenzję potem.

      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Jezeli oni takie rzeczy u siebie robia, to ...
    https://youtu.be/tHtqMfd3SeM

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaraz, zaraz..O szwedzkiej fladze nic nie wiem, poza wyglądem,więc troszeńkę spojrzałem.Co to za gadanie o dwóch paskach pod kątem prostym? Flaga Szwecji jest wzorowana, jak piszą, na fladze duńskiej, a tam:"Według legendy flaga spadła z nieba 15 czerwca 1219 w czasie krucjaty liwońskiej" . Wzór na fladze szwedzkiej i duńskiej to nie jest żadna grafika, ani ozdobnie skrzyżowane paski, ma umocowanie w tradycji i historii właśnie jako krzyż i to ten Krzyż.
    A to zupełnie zmienia postać rzeczy i trochę inaczej naświetla problem "znikania" flag, prawda?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten komentarz, przyznam się bez bicia, że nie znałam historii flagi duńskiej

      Oczywiście jest zasadnicza róznica między przypadkowo skrzyżowanymi paskami a Krzyżem.

      Co nie zmienia faktu, że przeciwnicy Krzyża dopatrzą się go w każdych przypadkowo skrzyżowanych paskach, jak znak "+" chociażby
      Znamienne, nieprawdaż...? że krzyż tak bardzo kole w oczy

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. Prawdaż, co z kolei nie zmienia faktu, że Szwedzi symbolikę i historię swojej flagi przecież znają i przyczyną znikania flag jest po prostu Krzyż, do którego bezpieczniej jest się już nie przyznawać. Moim zdaniem dobrze im tak, kto nie ma odwagi bronić swoich symboli, niech się kłania cudzym i kupi sobie kompas, żeby 5 razy dziennie wiedzieć, w którą stronę kłaniać się nieswoim bogom.

      Usuń
    3. teraz już nie ma kompasów, komórki mają GPSy
      (signum temporis!)

      z drugiej strony, do szwedzkich szkół wraca możliwość wspominania o religi - już można legalnie zrobić zakonczenie roku w kościele i otrzymac błogosławieństwo! (niedawno wyczytałam o tym nowym głosowaniu parlamentu, poguglaj sobie tłumaczenie :) http://www.dn.se/nyheter/politik/skolavslutning-i-kyrkan-lagfasts/ )

      pozdrawiam!

      Usuń
    4. Przypomina się stara rabinacka przypowieść i 30 żydach i kozie w jednej izbie.Kiedy wykwaterowano kozę, nastała taka demokracja,luz i dobrostan, że najstarsi starozakonni nie pamiętali;)
      Za późno. W kościołach też są już kozy i pasterze kóz, nie owieczek.

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. u nas nie da się kóz wykwaterować, to by była dyskryminacja!

      jako dziecko uwielbiałam rabinackie anegdoty, zawsze w łazience leżała "Przy szabasowych świecach" i człowiek codziennie mógł sobie coś poczytać na wyrywki :)

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...