14 marca 2015

Mamo, nudzę się

Taka jedna Fidrygauka napisała świetny post o "naszym" dzieciństwie, łezka mi się w oku zakręciła. Moje takie właśnie było!

Muszę przyznać, że ostatnio bardzo dużo myślę o tym. Z racji macierzyńskiego mam w domu DWÓJKĘ dzieci przez większość czasu - szwedzki system pozwala tylko na 15 godzin w przedszkolu jeśli któryś rodzic jest na macierzyńskim.
Planowałam zrobienie wielu rzeczy na macierzyńskim, ale z Kamranem w domu nic się nie udaje... nawet jak Kubuś zasypia (wcześniej dużo spał) to cokolwiek zacznę przybiega Kamran, żeby się z nim bawić. Jedynym łatwym sposobem na mój wolny czas jest ... włączenie mu bajki.
Co jest dla mnie, oczywiście, ostatecznością. Walczę z tym, jak mogę, ale czasem się poddaję.

Kami ma pełno legowców, jak to mówi, ale średnio mu idzie bawienie się samemu. Nie wiem, może to naturalne i każde dziecko potrzebuje po prostu partnera do zabawy? Jak ma w domu kolegę to obaj zajmują się sobą przez kilka godzin nawet. Ale może zależy to od charakteru i temperamentu danego dziecka?

Tak marzę o tym, żeby sobie sam wymyślał zabawy, rysował używając dziesiątków flamastrów, które nagromadził przez kilka lat, budował niestworzone rzeczy. Czasem to robi, zgodzę się. Ale codziennie jest walka o twórcze spędzanie czasu. Która sprawia, że czuję się jak beznadziejna matka, która nie umie bawić się ze swoim dzieckiem. Bo to nie to, że nie chcę. Wstyd przyznać, ale nie wiem za bardzo jak się bawić z pięciolatkiem-prawie-jedynakiem (bo z Kubisiem się nie pobawią za bardzo jeszcze) :/

Zbudować LEGO z książeczką mogę i zawsze jak dostaje nowe, albo prosi o ułożenie starego, to mu pomagam. Siedzimy razem, gadamy i budujemy. Ale już nowych tworów nie będę budować z nim, bo uważam w głębi serca, że to dziecko powinno do tego ciągnąć (czasem ciagnie, czasem nie). A poza tym nie mam z tego frajdy, bolą mnie plecy od siedzenia w takich pozycjach, wzywa poczucie ważności zrobienia innych rzeczy, na przykład posprzątania chaty albo po prostu ubrania się...


Czasem pogotujemy razem, ale na długo mu nie starcza zapału. Woli bawić się w mycie naczyń...

Czasem próbuję go uczyć pisania czy czytania, ale już po chwili się nudzi. Rysowanie też go za bardzo nie wciąga, choć wczoraj mnie bardzo zdziwił. Sam z siebie poszedł i narysował. I sam napisał.




Czasem pośpiewamy, ale też nie za bardzo go ciągnie (ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu). Choć talent ma nieprzeciętny, moim zdaniem, posłuchajcie jego ulubionej piosenki...Ma gust chłopak!


Zawsze wieczorem czytamy, codziennie. Oboje to uwielbiamy, i gdybym sama nie zasypiała przy czytaniu mogłabym to robić pół nocy.

Łazimy na spacery i siedzę na placach zabaw, ale ileż można wytrzymać w tym naszym arlovskim wietrze (tu zawsze okropnie wieje). Patrz poprzedni wpis na blogu.

Jako że nie ma innych dzieci do zabawy (poza tymi piętnastoma godzinami w przedzkolu) zaranżowaliśmy mu zajęcia tenisa i basen. Zawsze z nim chodzimy, czasem zostaniemy na basenie dłużej żeby się bawić.

Włączam go w zadania domowe - zakupy, pranie, sprzątanie, opiekę przy Kubusiu...  to ostatnie robi bardzo chętnie, czasem nawet uznaje się za "eksperta od Kubusiów" ;) Wczoraj - na przykład - świetnie się z nim bawił, budując "automatyczny sprzęt". Mieliśmy super zabawę póki nie przyszedł tatuś i nie kazał posprzątać poduchy...

(klik klik na zdjęciu - link do filmiku)

Summa summarum na tym kończy się moja inwencja. Niemal całą resztę czasu Kami łazi za mną i prosi "mamo, pobaw się ze mną". A ja, często po słabej nocy albo innej gimnastyce z Kubusiem właśnie siadłam umęczona do zjedzenia śniadania...

- Mamo, mogę bajkę?
- Nie, już dziś oglądałeś przez godzinę.
- Mamo, ale nudzę się...
- Właśnie dlatego się nudzisz, że za dużo czasu spędzasz gapiąc się na te bajki. Chyba zabronię ci je w ogóle oglądać!
- Nie mamoooo ....buuuu - ryczy - dobrze, to ja pójdę pobawić się troszkę a potem troszkę pooglądam, dobrze?
-  mmmm - myślę, co odpowiedzieć
- Dobrzeeee?... dobrzeeee??? MAMO, dobrzeeee? Mamo, prooooooszę!

I napastuje mnie... Ma szczęście jeśli nie wybuchnę w takim momencie... Zdarza się mu walnąć "kazanie" o głupich dzieciach, których mózgi się zepsuły od oglądania za dużo telewizji, czy chce być takim kimś, czy chce skończyć jak tępy matoł który tylko umie pilota obsłużyć...

Bardzo się pilnuję się, żeby nie użyć wulgarnych słów ani jego nie zwyzywać.

A pozatrm siedzę i myślę co zrobiłam źle. Dlaczego moje dziecko ma tak mało własnej inicjatywy w zabawie. Dlaczego wisi na mnie i to ja muszę mu podpowiadać co robić. Dlaczego go tak ciągnie do bajek i komputera. Jakiś czas temu zaczęłam mu to ostro dawkować, to po 10 minutach zabawy przybiega z pytaniem "mamo, ja już się pobawiłem, mogę teraz komputer?"


Czy dlatego, ze ja sama używam komputera? Dla mnie komputer to swoiste okno na świat - czytam blogi, pocztę, wiadomości, jest moim słownikiem i mapą, źródłem wszelkiej informacji. Stąd moje kilka godzin przy komputerze dziennie. Nie pamiętam kiedy oglądałam na nim jakikolwiek film, a youtube używam do wrzucenia własnych filmów... Ale dziecko tylko biernie gapi się na bajki i jest mu z tym dobrze!!

I to nie jest tak, że daję dziecku wszystko oprócz czasu, jak niektórzy sugerują. Dzieci są cały czas ze mną i poświęcam im uwagę, spędzamy czas razem - ale nie chcę, żeby stały się centrum mojego świata. Nie mogą nim się stać, co innego ma być tym centrum (pewnie, że walczę o właściwe proporcje wszystkiego, kto nie walczy?).

A jak to robią inni?
Może inne matki to supermatki, które mają nieograniczoną wyobraźnię, energię i żadnych własnych potrzeb...? Czytam czasem jakieś blogi na ten temat i wpadam w depresję.
Jakoś jednak nie wierzę, że inni rodzice wracając z pracy rzucają się na teatrzyki dla dzieci, klocki czy puzzle. Nie wierzę, żeby moi rodzice, mądrzy i twórczy, spędzali całe dnie na wymyślaniu mi zabaw.

Najpierw zabawa w malowanie twarzy, a potem o wiele dłuższa zabawa w mycie...

To o co chodzi?
Jak to zmienić?
Drogi internecie, pomóż..

A może po prostu trzeba w ogóle nie mieć internetu ani komputera... Ani zabawek, jak to za perelu. I jak pokazał eksperyment w pewnym niemieckim przedszkolu. Dzieciom zabrano wszystkie "gotowe" zabawki na kilka miesięcy, zostawiono produkty - papier, spinacze, klej, sznurek, przybory do rysowania itp. W tym czasie dzieci od apatii, która towarzyszyła pierwszym dniom, przeszły do bardzo twórczych zabaw i wykorzystywania wszystkiego, w celu zrobienia sobie rekwizytów do zabawy. Tyle, że dzieci miały siebie nawzajem do zabawy, czy to jest wykonalne w domu...? Pewnie jest, jak pomysleć o nas, dzieciach lat siedemdziesiątych. Ale JAK to zrobić gdy wszystkie inne dzieci mają tryliony zabawek...?



11 komentarzy:

  1. Łezka się kręci w oku...
    Trzepak,gra w krawężniki...
    Faktycznie całe dnie spędzaliśmy na podwórku.
    Teraz - mimo trzepaków (w krawężniki bez szans gdyż wszędzie są zaparkowane auta) dzieci na podwórku brak.
    Bajki i komputer - dobrą metodę masz! Niestety,ilość bodźców,tempo przekazu jest tak fascynujące dla współczesnych dzieci,że jak długo się da,tak długo trzeba to ograniczać.
    Wydaje mi się,że to też od cech indywidualnych dziecka zależy czy dłużej /krócej potrafi się sobą zająć. Mogę się oczywiście mylić. :)
    Nie zapomnę sceny u moich przyjaciół,gdy z ich dziećmi (szkoła podstawowa) graliśmy w memory,bawiąc się przednio...a ich kolega (w tym samym wieku) nie potrafił się skupić i co chwilę pytał czy już może iść pograć na komputerze. Zero zainteresowania,skupienia,zapamiętywania. A dzieci przyjaciół miały" pozwolenie" na komputer dwa dni w tygodniu po pół \ całej godzinie. Fakt- czasami zamieniały dzień słodyczy na godzinę kompa ;)
    I do 10 r.życia chowały się bez TV (po prostu nie było go w domu). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dwa dni po pół godziny...? (nerwowo przełykam ślinę)

      :/

      Usuń
  2. Nie daj sie zwariowac! Twoim zadaniem nie jest animacja zabawy twojego dziecka. Bylam niedawno u terapeutki, ktora m.in. zapytala, czy moja corka potrafi sie dluzej sama bawic. Oczywiscie ze potrafi! Baba zrobila oczy, bo mowi, ze w przypadkow jedynakow to rzadki przypadek. Matki jedynakow uwazaja, ze ich zadaniem jest zabawa z dziecmi, bo maja wyrzuty sumienia, jak dziecko ma sie bawic same. A ja sie pytam: skad te wyrzuty sumienia? Jak ja bylam dzieckiem, nasza mama nie miala czasu, zeby sie z nami bawic. Poswiecala nam czas, chodzilismy razem na spacery i takie rozne, ale animacji z jej strony nigdy nie bylo. Mimo to swietnie sie bawilam i wyszlam na ludzi.
    Wyluzuj troche. Twoje dziecko na pewno ma wystarczajaco duzo zabawek. Samodzielna zabawe tez trzeba wytrenowac. Umow sie z nim, ze jakis okreslony czas ma sie bawic sam. Wyznacz odpowiedni odreb czasu, tak zeby mogl zrozumiec, ile to. Podaj mu pare pomyslow i zostaw samego- niekoniecznie samego zamknietego w pokoju ;-)
    Czasami mu kup jakis zestaw kreatywny - jakies wycinanki, kolorowe kartki, stemple, ciastoline i takie rozne - poddaj pomysl i odczekaj, co utworzy. Moja corka robi ksiazeczki, torebki, zwierzeta, organizuje przedstawienia cyrkowe (wraz z biletami, programem itd) - codziennie cos nowego. Kupilam jej skladany materac do cwiczen, ktory sluzy tez jako kurtyna, domek, scena itd.
    Ma 7 lat - nie potrafi grac na komputerze. Umie sobie tylko filmik na youtube kliknac. Za to ma mnostwo plyt do sluchania z bajkami. I jeszcze wiecej ksiazek. Codziennie wypycham ja na dwor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w moich skromnych progach!
      Dziękuję za komentarz i wsparcie, zdecydowanie Kami ma wystarczająco dużo zabawek
      tylko że ciągle potrzebuje MNIE żeby się nimi bawić!

      owszem, bywa, że przepadnie na 2 godziny i układa lego, ale zdarza się to może raz na kilka dni
      za to jak jest "u kogoś" to jego zabawkami mógłby się bawić cały dzień, nie przesadzam

      zestaw kreatywny ma, ale to zwykle ja go wyciągam i inspiruję zabawę, jak niedawne robienie kartek urodzinowych
      http://polskapakistansverige.blogspot.se/2015/02/zajmij-sie-kubusiem.html

      pozdrawiam!

      Usuń
  3. Dokładnie!
    Zabawki,które nie są "gotowcami". Raczej więcej czegoś co możne udawać coś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kami w sumie nie ma tak wielu gotowych zabawek - LEGO za takie uznać nie można
      najbardziej gotowe są puzzle i chabiśki, jakieś autka ma ale w sumie mało się nimi bawi

      Usuń
  4. Więc głowa do góry :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja postanowiłam wyłączyć telewizor na pare dni i poobserwować moje dzieci,zobaczymy co wyniknie z tego eksperymentu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i co? i co?

      u nas telewizor nie jest problemem, mamy - ale nikt go nie ogląda prawie (czasem sport), ewentualnie robi za duży monitor
      bajki w internecie/na dysku zdominowały tę dziedzinę, bo chciałam świadomie wybierać bajki (także z uwagi na język polski)
      w naszym przypadku musiałabym wyłączyć komputer...

      pozdrawiam!

      Usuń
  6. U nas sprawdza się ograniczenie do max. 15 minut ekranu (jakiegokolwiek dziennie) i zgoda na nudę. Nuda się wysyca i dzieciak znajduje coś co go zainteresuje. No ale to nie jest wg mnie rozwiązanie na "full time" z dzieckiem bez towarzystwa. W sytuacji "cały dzień z mamą" to jednak wg mnie trzeba dziecku przez przynajmniej część czasu potowarzyszyć, poinspirować, powygłupiać się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj, Anonimie

      tak, zgadzam się - dlatego animuję, inspiruję i robię co moge w TE DNI
      Kami chodzi do przedszkola trzy dni w tygodniu, ale pozostałę cztery są wyzwaniem właśnie
      robimy wtedy zakupy, pieczemy, chodzimy do znajomych jak się da, jedziemy do miasta na ciekawszy plac zabaw (jak się da pogodowo)

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...