11 marca 2015

Na spacerek po Arlöv

Pogoda u nas całkiem niezła ostatnio, jak na Szwecję. Słońce trochę daje, czasem z gradem, czasem bez. Wicher jednak nas nigdy nie zawiedzie.

Dobrze, że Kami nie ma za bardzo porównania, bo rzadko kiedy by chciał wyjść z domu. Jak jeździmy do Polski to są to wakacje i "coś ekstra", nie myśli o tym w kategoriach, że warunki życia mu się zmieniły.

Wczoraj jednak było naprawdę pięknie, nawet czapkę i rękawiczki zdjęłam.

Poniżej kilka zdjęć, z aparatu i telefonu. Zapraszam na spacerek po Arlöv!

Okolica Svenshög. Nie najlepsze miejsce do mieszkania czy uczenia się - małe Rosengård według niektórych - ale place zabaw świetne. I często puste, arabskie dzieci nie szwędają się po placach, jeśli nie są w przedszkolu to siedzą w mieszkaniach z zasłoniętymi oknami (NB po tym poznać które mieszkania należą do praktykujących muzułmanów).


W temacie niekupowania chłopcom pistoletów i strzelb... natury nie oszukasz! ;)


Droga z przedszkola. Dzisiaj Kubuś pierwszy raz "usiadł" w wózku. Nie chciał leżeć i gapić się w budę ani niebo, wyraźnie rozglądał się dookoła. No to mu zwiększyłam pole widzenia na chwilę...


Tak się kończy gdy blogująca mama wygotowuje smoczki...


Idziemy w kierunku pola golfowego i ogródków działkowych. Moja ulubiona część osiedla. Szwedzkie działki są bardzo podobne do polskich, domki większe i o wyższym standardzie. Podejrzewam, że starsi ludzie spędzają na działce całe wakacje :)






Z działek wraca się przez dzielnicę domków. Chciałabym tam mieszkać... Ten dom na drugim zdjęciu był swego czasu do sprzedaży, bardzo namawiałam męża, żeby go kupić. No ale on przestraszył się perspektywy kapitalnego remontu, narzekał, że grzybem mu śmierdzi na odległość i takie tam... Mi tam nie śmierdziało tylko miało klimat. Inna rzecz, że nie wiem czy by nas było stać na taki remont. Nowi właściciele wykarczowali całą działkę, postawili nowe płoty, a dom rzeczywiście kapitalnie wyremontowali, łącznie z wymianą dachu... Ale w oknach jakieś dziwne żaluzje wiszą, jakieś biuro tam jest...?



A potem poszliśmy na plac zabaw. Uwielbiam nasze osiedlowe place zabaw. Jest ich pełno i niektóre naprawdę ciekawe. Jak już wyprowadzimy się do domku będzie nam brakowało placu za oknem. Ale będziemy przyjeżdżać na nie rowerami, na pewno!


 
 



W tle nasz lokalny Rosengård... bloki naprawdę syfiaste, graffiti na klatce schodowej i takie tam. Ale okolica przyjemna. Nie wiem jak w nocy. Ostatnia strzelanina była na krzyżówce koło sklepu, nie tu...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...