No nie mogę nie napisać tego posta mieszkając w Skandynawii, nie mogę :)
Ostatnio to popularny temat w polskich mediach, co czyni mój wpis bardzo trudnym. Tyle już napisano, czy można coś dodać. Pewnie nie, zakładając oczywiście, że ktoś nie ogranicza się do alarmujących notek na prawicowych portalach. Pomijam ekscesy napalonych fanatyków, czy to w
Argentynie, czy w
Polsce, to zwykłe huligaństwo moim zdaniem. Taka nowa rewolucja obyczajowa. Pytanie kiedy minie...
Wyjaśnijmy może trochę. Na czym polega owa moda?
Otóż na twierdzeniu - HIPOTEZIE - że to warunki wychowania budują to, kim jesteśmy, w tak wielkim stopniu, że odpowiednio wpływając na to można wykształcić takiego człowieka, jakiego się chce.
Moda ta oczywiście gromi tzw STEREOTYPY, które do tej pory nazywano normami, jako coś, co uniemożliwia ulepienie właściwego człowieczka z tej kupki plastycznej gliny jaką jest w momencie urodzenia. Stereotyp to taka nowomowa, któa ma obrzydzić nam naturę.
W polskich warunkach przykładem owej mody jest program "
Równościowe przedszkole" ze swoim hasłem "płeć nie ogranicza mnie"... tja... od razu po tym motto widać, ze temat ugryziony "od d** strony". Czytaj dalej.
Moda ta nie przeprowadza żadnych naukowych badań, okazując się być niczym innym jak IDEOLOGIĄ, hipotezą właśnie, a dostępne naukowe badania ignoruje w sposób wyjątkowo nonszalancki. Przecież w dobie internetu niemal nic się nie ukryje, nawet jeśli św. internet cenzuruje i indeksuje w taki sposób, żeby pewnych rzeczy nie dało sie znaleźć (w czym przewodzi guru gugle). Ale nie ukryje się, bo ludzię są tak powiązani jak nigdy dotąd i wymieniają informacje z prędkością światła.
Ostatnio krąży po polskim internecie norweski filmik z
serii PRANIE MÓZGU. Jego autorem jest Harald Eia i jest to pierwszy z serii filmów na podobny temat (ciekawe, ze filmik pochodzi z 2010, do szerokiwgo świata przebił się 3 lata po emisji!). Polskojęzyczna wersja dostępna jest
tu. W skrócie można to podsumować tak: teorie, jakie snują i popularyzuję "naukowcy" i "socjologowie" norwescy nijak się mają do faktów. Chciałoby się dodać: tym gorzej dla faktów. Bo taki jest właśnie klimat dzisiejszych mediów, dzisiejszej lewicującej sceny politycznej. Wszystko ma być po równo, mamy takie same brzuchy, ale jak widać z filmów każdy z nas ma geny i tak silne korzenie "biologiczne", że żadna ideologia tego nie zmieni.
Otóż lata rzetelnych badań naukowych dowodzą jednoznacznie, że biologiczny czynnik (genetyczny) jest odpowiedzialny za całą sferę zainteresowań, osobowość, charakter człowieka. Że nie da się przebrać chłopczyka od początku w sukienkę i wmówić mu, że może być dziewczynką. Ogromny procent chłopców będzie miał zainteresowania "mechaniczne", a ogromny procent dziewczynek - "społeczne". Harald Eia podszedł do tematu nieco bardziej przystępnie, a mianowicie poszedł do fabryki (kopalni?) i zadał pytanie jej pracownikom podczas lanczu w kantynie: "ile jest wśród was kobiet?". Rozległ się śmiech na sali...
Potem poszedł do szpitala i zadał to samo pytanie pielęgniarkom. Usłyszał: "mężczyźnie nie nadają się do tego zawodu, bardzo krótko wytrzymują. My lubimy rozmawiać z ludźmi, wysłuchać ich"
Paradoks gender, którego nie mogą zrozumieć ci norwescy "badacze" (w cudzysłowie, gdyż oni niczego nie badają, oni szukają potwierdzeń swoich hipotez i ich nie znajdują) polega na tym, że w najbardziej sfeminizowanych krajach na świecie, w Skandynawii, o wiele więcej kobiet i mężczyzn realizuje ten znienawidzony
stereotyp niż w innych krajach, gdzie rola kobiety jest pojmowana zgoła inaczej niż u nas. Otóż naukowcy, którzy rzeczywiście prowadzą badania wiedzą od razu dlaczego tak jest. Po prostu, gdy człowiek ma pełną wolność wyboru, i może zostać kim chce, to wybierze według swoich zainteresowań i predyspozycji! To dlatego w Indiach tyle dziewcząt wybiera kierynki techniczne, wiedzą, że jako programistki znajdą pracę i wyżywią rodzinę. W Norwegii czy Szwecji wyżywią ją będąc przedszkolankami czy pielęgniarkami.
Nikonow w swojej książce
"Koniec feminizmu" wskazał wiele statystyk, które potwierdzają tę biologiczną prawidłowość. Ten
stereotyp.
Pani profesor Camilla Benbow z uniwersytetu stanowego w Iowa (...) przeprowdziła badanie aktywności mózgu chłopców w porównaniu z dziewczynkami. Wszystkie pomiary związane były z badaniami problemu orientacji przestrzennej - określaniem kształtu przedmiotów, zestawianiem obiektów trójwymiarowych z ich planami, obracaniem w myślach obiektów dwu- i trójwymiarowych, uprzedzającym śledzeniem celów ruchomych...Oto rezultat eksperymentów: już w czwartym roku życia różnica między chłopcami a dziewczynkami wynosiła 4:1 na korzyść... wiadomo kogo. Na dodatek rezultaty najzdolniejszych dziewczynek były gorsze niż rezultaty najsłabszych chłopców. Eksperyment Benbow, związany z badanim uzdolnień matematycznych, wykazał, że liczba chłopców uzdolnionych matematycznie przewyższała liczbę dziewczynek w relacji 13:1.
(...)
Najbardziej imponujące wyniki osiagnęli mężczyźni w testach z labiryntami: 92 procent pozytywnych wyników u mężczyzn i ... 8 procent u kobiet.
(...)
Chłopcy i mężczyźni interesują się rzeczami, dziewczynki ludźmi. Dziewczynki i kobiety rozmawiają między sobą o relacjach. Chłopcy i mężczyźni - o charakterystykach technicznych i algorytmach.
(str. 323-325)
Stereotyp, jak sugerują dżenderowcy? Nie, natura!!!
Feministyczna propaganda zmusza kobiety do "łamania stereotypu" i podejmujmowanie kształcenia na męskich specjalnościach. I co z tego wychodzi? Według danych Brytyjskiego Związku Architektów na specjalność "architektura" trafia tyle samo dziewczyn co chłopców, jednak w zawodzie pozostają niemal sami mężczyźni. Wśród czynnych architektów jest jedynie 9 procent kobiet.
(str. 328)
Filmy norweskiego komika, który okazał się być tak naprawdę socjologiem z wykształcenia, zrobiły furorę i ponoć wywołały burzę dyskusji. A nawet przyczyniły się do zamknięcia instytutu, który w filmie tak się skompromitował. Nie wiem, nie śledziłam tego, ale jakoś nie wierzę do końca. Jeśli zamknęli jeden to na pewno otworzyli gdzieś inny. W przyrodzie nic nie ginie, lewica nie odpuści. Bo to wszystko żeruje na ludzkich kompleksach, a raczej... kobiecych kompleksach (tu Nikonow bardzo pięknie rozwija temat, polecam! Nie będę cytować wszystkiego...). Sam fakt słabszych wyników w matymie w żaden sposób nie odejmuje mi wartości jako człowiekowi, próba urawniłowki to próba wmówienia, że tak jest! Jak widać, to feminizm odejmuje kobiecie wartość, bo porównuje ją z mężczyzną w jednym tylko aspekcie - ZAWÓD - a przecież życie to nie tylko praca...
bez matek nie ma ludzkości! A bez mężczyzn nie byłoby naszego technicznego świata i jego organizacji - nad nami latają boeingi, z sufitu oświetla nas edison, na elektrycznej kuchni jedzenie podgrzewa faraday, w gniazdku tkwi bell, umożliwiający rozmowy na odległość, na parkingu stoi ford z dieslem, w pokoju nadaje mozarta wielozakresowy marconi, w szafie wisi sukienka versace, ostebnowana na singerze... gdzie nie spojrzysz przykłady męskiego "ucisku kobiet" (za Nikonowem, str. 208-209)
Władzom tego świata w to graj. Hasło "równość" pozwala skutecznie budować durne społeczeństwo, wyrównane "w dół". Matematyka w szkole ma mieć taki poziom, żeby kobiety nie czuły się gorsze, a chłopcy nie mogli wzlecieć, na przykład. Chłopców trzeba wykastrować ubierając ich w sukieneczki, nie będą podskakiwać. Można kneblować patriarchalne "religie" i skutecznie odżegnać się od "historii". Jak to było?
Zabrać ludziom historię to pozbawić ich tożsamości...
Tak, wychowanie może sporo zaburzyć. Ale natury nie zmieni. I to jest ta dobra wiadomość z tego posta :)
Rewers monety stereotyp to po prostu natura. Jak byśmy nie wmawiali kobiecie, że może robić to samo co facet, niemal zawsze się podda i zapragnie być matką i żoną. A chłopcu - że może być jak kobieta - i rzeczywiście mu się da ten wybór to on i tak wybierze to, co ma w genach.
Mój ma kosiarki, koparki i dźwigi. Na wszystkich trzech dźwigach, które ma, wiesza wszystko co znajdzie. Łączy i tworzy maszyny
. Eksperymentuje. Segreguje. Rozkminia. Opanował wszystkie modele telefonów, jakie mamy w domu, ma też kolekcję swoich męskich gadżetów. Nie przywiązuje się do samochodzików i nie tuli ich - jak to ponoć robią dziewczynki, którym dać do zabawy samochód. W sklepach konsekwentnie ignoruje lalki i misie, zawsze leci do półki z maszynami...

Na koniec dodam, że w kolejnym filmie z serii "Pranie Mózgu" Harald pokazuje jak mizerny wpływ na edukację czy zdolności ma wykształcenie i wysiłki rodziców, którzy wychowują dziecko. Badano rodziców biologicznych i adopcyjnych. Jedyna silna korelacja z talentami i wynikami szkolnymi była związana z ... genami. Dlatego dzieci zdolnych rodziców są zdolne, a dzieci tych uzależnionych łatwiej wpadaja w uzależnienia. To nie wpływ wychowania, to BIOLOGIA. Ale nie chcę wkraczać w nowy temat, może następnym razem (bo mam też inne ciekawe dane na ten temat) tylko spuentować, że żadne ideologie dżender nie zmienią natury w żaden sposób. Myślę, że można się zrelaksować trochę. Ale tylko trochę, bo ideologia gender w praktyce może zruinować życie normalnego dziecka... Nie zmieni jego natury, ale spowoduje frustrację i przykrości.
No i z kneblem na ustach trudno się człowiekowi relaksuje...
Już izraelskie eksperymenty kibucowe (od lat 60-tych!) pokazały porażkę tej ideologii. Dzieci wychowywane w oderwaniu od rodziców, w komunach, gdzie pozbawiano je płci i wszystkim kazano ubierać się tak samo, nosić takei same fryzury i wykonywać te same czynności (zabawa lalkami, pranie, szycie, rozmowy), gdzie piętnowano sterotypy "chłopaki nie płaczą" - nikt nie miał płakać, albo wszyscy mieli płakać tak samo - te dzieci i tak wyszly na ludzi "stereotypowych". Chłopcy byli bardziej agresywni i walczyli miedzy sobą o dominację, a dziewczynki wspólpracowały i szukały rozwiazań w sytuacjach konfliktowych. Chłopcy studiowali potem nauki inżynieryjne, a dziewczynki zostawaly nauczycielkami i pielęgniarkami. Nawet likwidacja więzi dziecko-matka nie zmieniła żadnych preferencji, za to uczyniła spustoszenie emocjonalne u wszystkich... (z relacji Alana i Barbary Pilz i wnioski z książki "Byliśmy Przyszłością"). W swojej biologiczności
człowiek nie jest pustą szklanką, do której można włożyć różne rzeczy i w wyniku tego otrzymać różne przedmioty. Zawartość wyleje się w którymś momencie, albo ktoś ją wyjmie, a szklanka pozostanie szklanką. Choć pewne wlane do niej płyny mogą ją zniszczyć lub zabrudzić...
Mimo to dalej się brnie w ten chłam, DLACZEGO??
Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze - głosi ludowa mądrość. Przepraszam,
stereotyp...
Tak, nastąpi kiedyś moment kiedy Prawda będzie głoszona już tylko w drugim obiegu, może nawet gugle nie wyszuka więcej hasła Hjernevask, bo polityczna poprawność nie pozwoli sprzeciwaić się ideologiom, które są niczym innym niż polityką. Ale czyż nie taka jest natura Prawdy i ojca kłamstwa od samego początku dziejów świata...?